10 świątecznych opowieści, które oddają prawdziwą magię tego czasu

Ludzie
godzina temu

Boże Narodzenie to czas radości i bliskości, ale łatwo zapomnieć, że dla wielu osób ten okres bywa trudny i nie zawsze niesie ze sobą ciepło. A jednak świąteczna magia potrafi pojawić się niespodziewanie, zamieniając ciężkie chwile w cudowne i podnoszące na duchu doświadczenia. Sytuacje opisane poniżej przypominają nam, że odrobina szczęścia zawsze jest w zasięgu ręki.

  • Kiedy miałam 8 lat, w mojej klasie zorganizowano świąteczną wymianę prezentów. Moja rodzina była wtedy tak biedna, że nie mogliśmy pozwolić sobie na zakup podarunku. Zawinęłam więc jedną ze starych książek taty w używany papier po prezencie i podarowałam ją mojej koleżance z klasy. Ona z kolei dała mi najnowszą lalkę Barbie. Kiedy zobaczyła mój prezent, rozpłakała się.
    Następnego dnia jej mama przyszła do szkoły. Wyglądała poważnie i poprosiła, żeby mnie przyprowadzić. Gdy mnie zobaczyła, uśmiechnęła się, a jej twarz złagodniała. Podała mi torbę wypełnioną kolejnymi prezentami — samochód pasujący do lalki Barbie, lalkę Kena i zupełnie nowe świąteczne ubranka. Byłam niesamowicie rozemocjonowana.
    Na tym się jednak nie skończyło. Zamarłam z wrażenia, gdy powiedziała, żebym poczekała po lekcjach, bo zabiera mnie i swoją córkę na obiad. Nie mogłam w to uwierzyć — to była moja pierwsza w życiu wizyta w restauracji. Jej córka, która wcześniej była zasmucona, teraz zrobiła się dla mnie miła i się zaprzyjaźniłyśmy. Jesteśmy blisko do dziś, mając już 24 lata, mimo że mieszkamy w innych miastach.
    Tamten gest jej matki był pierwszym momentem, w którym naprawdę poczułam magię Świąt. Nigdy tego nie zapomnę. Teraz gdy moja rodzina żyje już stabilnie finansowo, co roku przekazuję dobro dalej, pomagając jakiemuś potrzebującemu dziecku w okresie świąt.

  • Po latach ciągłych błędów moja rodzina się mnie wyrzekła, a ja zostałem bezdomny i pozbawiony wszystkiego. W końcu znalazłem leczenie, które naprawdę działa na moją chorobę psychiczną. Niestety jednak reszta mojego życia wciąż się nie ułożyła — nadal nie mam domu ani pracy.
    Próby kontaktu z rodziną były ograniczone albo się nie udawały, bo skradziono mi telefon, a z nim także konto e-mail z wszystkimi numerami. Pozostało mi tylko pisanie listów. Pisałem mniej więcej raz w tygodniu, przez kilka miesięcy, bez żadnej odpowiedzi. To bolało. Starałem się jakoś trzymać, ale z czasem było coraz trudniej.
    W końcu udało mi się wrócić na Facebooka i znalazłem konto mamy. Napisałem do niej dziś rano: „Wesołych Świąt, tęsknię za tobą i przepraszam za wszystko”. Spodziewałem się ciszy, jak zawsze. ALE ODPISAŁA! POROZMAWIAŁEM Z RODZINĄ PIERWSZY RAZ OD SZEŚCIU MIESIĘCY!
    Wiadomości nie były tylko dobre — tata trafił do szpitala i prawie umarł — ale to i tak o wiele lepsze niż życie w niewiedzy. Potem, gdy wszyscy przekazywali sobie telefon, mama znów się odezwała i powiedziała, że przyszła do mnie przesyłka. To był czek — prawdziwy, musiała sama to sprawdzić. Na 8 tysięcy dolarów.
    Siedzę w schronisku dla bezdomnych, zagubiony, bez niczego, niepewny jutra, a tu nagle wszystko, czego potrzebowałem i pragnąłem, spadło mi prosto z nieba w Boże Narodzenie. © reyemanivad / Reddit
  • Jako profesjonalny Święty Mikołaj co roku robię sobie zdjęcia z mieszkańcami lokalnego domu opieki. Odbywa się to na początku grudnia. A w sam dzień Bożego Narodzenia wracam, by dostarczyć im prezenty.
    Robię to już od kilku lat i zawsze jest w tym odrobina smutku, bo na święta bywa mniej mieszkańców — część z nich odchodzi lub trafia do szpitala z powodu komplikacji zdrowotnych.
    Dziś jednak mogę z radością powiedzieć, że każdy mieszkaniec, który był obecny na początku grudnia, zjawił się także dziś rano. Zobaczyłem wszystkie 104 uśmiechnięte twarze, gotowe przyjąć prezent i odrobinę miłości. To jest mój świąteczny cud w tym roku! © Charlie Johnson / Quora
  • Miałam jakieś 6-7 lat, tuż po rozwodzie moich rodziców. Mama, brat i ja właśnie wprowadziliśmy się do nowego domu, co oznaczało, że wszędzie stały tylko pudła, jedno na drugim. Pamiętam, że to była Wigilia, a my nawet nie mieliśmy jeszcze postawionej choinki.
    W końcu poszłam spać, a mama — jak później mi powiedziała — była naprawdę smutna, że nie przeżywamy prawdziwych Świąt. Postanowiła więc z moim bratem, który miał wtedy zaledwie 9–10 lat, nie spać całą noc i przekopać się przez wszystkie pudła, żeby znaleźć ozdoby choinkowe i udekorować górę domu. Opowiadała mi później, że starali się bardzo, by mnie nie obudzić, bo działali tuż za drzwiami mojego pokoju. Ja jednak niczego się nie domyśliłam ani nie usłyszałam.
    Tamtego świątecznego poranka pamiętam szok i zdumienie tak wyraźnie, jakby to było wczoraj. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam choinkę ubraną w ozdoby, a pod nią kilka prezentów. Byłam oczarowana. Podeszłam do drzewka i zauważyłam małą karteczkę z kawałka papieru do pakowania, przyczepioną do gałązki: „Wesołych Świąt, Emily! — Święty Mikołaj”. To był dzień, w którym naprawdę uwierzyłam w Świętego Mikołaja.
    Dziś, kiedy na to patrzę z perspektywy czasu, nie mogę się nadziwić, jak ogromny ból i stres emocjonalny przeżywała wtedy mama po rozwodzie, a mimo to znalazła w sobie siłę, by zapewnić swoim dzieciom choćby namiastkę świąt. Ten gest był dowodem jej miłości i wielkiej odwagi. © emilychristine9 / Reddit
  • Uczestniczyłem w programie edukacyjnym dla dorosłych, a później zostałem tam zatrudniony. Podczas jednej z niewielkich świątecznych imprez w jednej z klas zorganizowaliśmy wymianę prezentów. Każdy losował imię z kapelusza, więc wszyscy dostawali swoje upominki. Ale na stole stał jeszcze jeden prezent — bez imienia, bez karteczki.
    To był mały koszyk upominkowy i nikt z nas go nie kupił ani nie przyniósł. Nie należał do nikogo: tak jakby ktoś po cichu wszedł do sali i go zostawił — choć praktycznie było to niemożliwe.
    Do dziś o tym myślę i nawet w moim wieku wciąż wierzę w Świętego Mikołaja. Możecie się ze mnie śmiać, jeśli chcecie. © Sandy Lewis / Quora
  • Anioł objawił mi się dokładnie w chwili, gdy zorientowałam się, że zapomniałam kupić cztery bilety na plenerowe świąteczne widowisko teatralne dla siebie i przyjaciół. Pewien mężczyzna podszedł do nas i zaprosił nas, byśmy do niego dołączyli — jego rodzina nie mogła się zjawić. Było zupełnie jak w świątecznym filmie: nie chciał przyjąć ani centa w zamian za to, że mogliśmy usiąść na jego miejscach.
    Przyjęliśmy więc jego serdeczność i radość, a potem śpiewaliśmy, śmialiśmy się i tańczyliśmy, siedząc w jego rzędzie. Nasza energia sprawiła, że wielu innych rodziców przełamało skrępowanie i także zaczęło dzielić się świąteczną radością. Dzieci były zachwycone, a ich uśmiechy tylko potęgowały nasze szczęście.
    Był to przepiękny moment — chwila, w której dorośli na nowo poczuli swoje prawdziwe, dziecięce wnętrze i przekonali się, że w powietrzu naprawdę unosi się magia Świąt. © Amie Sapiecha / Quora
  • W Święta marzyłam o kociaku. Najlepiej, żeby była to kotka — inteligentna, łagodna i oczywiście taka, która dobrze dogada się z moim rezydentem, kotem Sulu.
    Miałam jedno wielkie życzenie: chciałam, żeby to kotek wybrał mnie, a nie żebym ja wybierała jego. Pomyślałam, że byłoby cudownie, gdyby to wydarzyło się właśnie na Boże Narodzenie.
    Dnia 22 grudnia po południu wracałam ze sklepu, kiedy nagle zaczęło iść za mną maleńkie kociątko. Dreptało za mną całą drogę (a to naprawdę spory kawałek dla takich małych łapek), aż w końcu weszło razem ze mną do domu, prosto przez drzwi. © Rayne Hall / Quora
  • W 2013 roku rodzina mojego brata miała przylecieć na Święta z Australii, gdzie przywykli do 40-stopniowych upałów, słońca i gorącej pogody. Niektórzy z nich cieszyli się na myśl o przyjeździe do południowej Anglii, ale brat uprzedzał, że raczej nie zastaną tam zimowej krainy czarów — raczej będzie szaro, mokro i byle jak.
    Wylądowali na Heathrow wczesnym rankiem, gdy na dworze wciąż panowała ciemność. Po ponad 24 godzinach podróży postanowili się zdrzemnąć. A kiedy spali, niebo się otworzyło i obudzili się w świecie przykrytym białym puchem. © Nigel H. / Quora
  • Wspólnie wychowuję dzieci z moim byłym partnerem i to ja mam je pod opieką przez 75% czasu. On bywa bardzo trudny, a ja muszę wiele poświęcać, by utrzymywał zdrową relację z naszymi córkami. Zazwyczaj na Święta i na moje urodziny (29 grudnia) tworzę listę prezentów na Amazonie, którą co roku wysyłam siostrze, mamie i jemu.
    W tym roku kupił absolutnie wszystko z mojej listy życzeń, a do tego dodał jeszcze prezenty, które wybrał razem z naszymi dziewczynkami. Miał też dla mnie osobny podarunek urodzinowy.
    Rodzicielstwo to często niewdzięczna rola, a świadomość, że druga strona dostrzega, jak bardzo jest to emocjonalnie wymagające, naprawdę wiele znaczy. On nigdy by tego nie powiedział wprost, ale w tym roku poczułam, że w ten właśnie sposób mi to pokazał. © Leesa Bee / Quora
  • Gdy byłem w ósmej klasie, przeżywaliśmy trudny czas i wiedzieliśmy, że Boże Narodzenie będzie skromne. W październiku nasi kuzyni dostali nowe rowery 10-biegowe i od razu im pozazdrościliśmy. Jak co roku spędzaliśmy Wigilię u dziadków. W tym roku w domu było sporo ludzi, choć nie aż tak tłoczno, jak można by się spodziewać.
    Po rozpakowaniu wszystkich prezentów mama poprosiła mnie i siostrę, żebyśmy pozbierali papier do pakowania i wyrzucili go. Gdy wyszliśmy na ganek, zobaczyliśmy dwa rowery. Spojrzałem na tatę, a on tylko szeroko się uśmiechał. Wtedy dotarło do mnie, że rowery są nasze.
    Rzuciliśmy śmieci na ziemię i wskoczyliśmy na rowery. Nie mam pojęcia, jak im się to udało, ale biorąc pod uwagę nasze finanse, to był prawdziwy świąteczny cud. © Crysti Drake / Quora

Życie jest pełne niespodzianek i właśnie dlatego bywa tak ekscytujące. W tym artykule zebraliśmy kilka naprawdę oszałamiających zwrotów akcji. Niektóre mogą wydawać się dramatyczne, ale z czasem stały się niezapomnianymi historiami opowiadanymi i docenianymi w sieci.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły