11 kłótni sąsiedzkich tak głupich, że są godne programu w telewizji

Ciekawostki
4 godziny temu

Użeranie się z niemiłymi sąsiadami to coś, co przeżył niemal każdy z nas. Niezależnie od tego, czy chodzi o głośną muzykę grającą w dziwnych godzinach, hałas związany z remontem, czy pasywno-agresywne liściki wieszane na drzwiach — te drobnostki mogą szybko przerodzić się w źródła sporego stresu. W istocie różne sytuacje z sąsiadami mogą wydobyć z ludzi to, co najlepsze i to, co najgorsze. Czasami ci, którzy mieszkają najbliżej, wystawiają naszą cierpliwość na próbę jak nikt inny.

  • Mieszkałam w małym domu, który stał na uboczu, z dala od pozostałych domów na ulicy. Sąsiadka z naprzeciwka nienawidziła mnie, mojego chłopaka, mojego psa, wszystkiego, co z nami związane, bo chciała tę nieruchomość dla siebie. To był szczególnie ciężki tydzień.
    Wzywała na nas policję 4 razy, a ponieważ byliśmy bardzo spokojnymi, porządnymi ludźmi, policjanci przepraszali nas i odjeżdżali. Sąsiadka oszalała i w końcu próbowała przekonać ludzi z ratusza, żeby przeznaczyli nasz dom do rozbiórki, bo wyglądał tandetnie (nie miał paneli zewnętrznych). Rano zastałam policjanta i miejskich rzeczoznawców na zewnątrz. Robili zdjęcia.
    Poprosiłam znajomego, który mieszkał w jednym z cieplejszych stanów, żeby podesłał mi parę karaluchów. Ta wredna kobieta była właścicielką restauracji w centrum miasta. Wypuściłam ponad 30 żywych karaluchów w jej łazience. Następnie wezwałam tam sanepid. Została zmuszona do zamknięcia lokalu i wkrótce wyprowadziła się daleko od nas. © Im_invading_Mars / Reddit
  • Mieszkam na piętrze w dwupoziomowym domu. Wprowadziliśmy się niedawno, a sąsiadka jest niesamowicie nieuprzejma dla mnie i mojego chłopaka.
    Krótko mówiąc, oczekuje, że całkowicie zmienimy styl życia i układ mieszkania, żeby spełnić jej nierealne potrzeby. „Nie wolno nam” chodzić późno po mieszkaniu, kąpać się, korzystać z łazienki, zmywać naczyń, rozmawiać itp. bo „to jej przeszkadza”.
    Wielokrotnie mówiła nam, że robienie prania o różnej porze (18:00-20:00, czyli kiedy wracamy do domu z pracy) jest nierozsądne i nieuprzejme wobec niej. Wyładowuje swoją złość na nas i krzyczy lub trzaska drzwiami w swoim mieszkaniu.
    Jedna rzecz, o którą mnie poprosiła, utkwiła mi w pamięci. „Kiedy używacie kranu w kuchni, zakręcajcie go powoli, bo kiedy robicie to zbyt szybko, w moim zlewie słychać stuknięcie, które mnie przeraża.”...
    Nagle pokochałam zmywanie naczyń. Zakręcam wodę tak często, jak tylko mogę, losowo w ciągu dnia, a potem siedzę w ciszy i słucham jej jęków. To niesamowicie głupia zemsta, ale sprawia, że się uśmiecham.© Linhly_ / Reddit
  • Nasi sąsiedzi z dołu kompletnie lekceważyli to, że mieszkamy na górze. Trzaskali drzwiami o każdej porze dnia i to tak, że trząsł się cały budynek —walili drzwiami wejściowymi, jak i między pokojami.
    Parkowali samochód przed blokiem i trzaskali drzwiczkami o 5 rano, potem głośno rozmawiali na zewnątrz, zupełnie jakby byli jedynymi mieszkańcami tego bloku.
    Dzisiaj wchodzili i wychodzili ze swojego mieszkania, oczywiście za każdym razem trzaskając drzwiami. Pracuję w domu i często odbieram telefony, a to bardzo trudne, kiedy w budynku panuje taki hałas.
    Dziś poczułam się wyjątkowo mściwa. Otworzyłam wszystkie okna i zaczęłam odkurzać podłogę. Robiłam to bez przerwy przez jakieś 15 minut. Przy odkurzaniu dwa razy usłyszałam trzaśnięcie drzwiami i uznałam to za swoje małe zwycięstwo. Trzaskanie ustało, kiedy skończyłam. © chttybb / Reddit
  • Mam niesamowicie wstrętnego sąsiada. Nazwijmy go „Dave”. Ma okropny zwyczaj puszczania swojej muzyki na cały regulator w późnych godzinach nocnych. Próbowałam z nim o tym rozmawiać, ale on tylko się śmieje i mówi, że to nie jego wina, że nie mogę spać. Uroczy typ, prawda?
    Cóż, po tygodniach nieprzespanych nocy i próbach bycia miłą sąsiadką postanowiłam, że mam dość. Dowiedziałam się, że pewnego wieczoru planuje urządzić u siebie imprezę. Wiedziałam, że będzie słuchał swojej muzyki jeszcze głośniej niż zwykle. Opracowałam więc plan.
    Poczekałam, aż impreza rozkręci się na dobre i ustawiłam telefon tak, żeby odtwarzał najgłośniejsze i najbardziej irytujące dźwięki, jakie udało mi się znaleźć — syreny, płacz dziecka i hałas trąby powietrznej. Podłączyłam telefon do mojego przenośnego głośnika i zaczęłam puszczać go na pełny regulator tuż za jego oknem.
    Jego mina, kiedy zrozumiał, że to ja, a nie jego muzyka, była bezcenna. Wybiegł, żeby na mnie nakrzyczeć, ale ja tylko uśmiechnęłam się i powiedziałam: „Wybacz, Dave! Nie mogę spać przez ten hałas!”.
    Jego przyjaciele wybuchnęli śmiechem, a on ostatecznie musiał poprosić gości o wcześniejsze wyjście z imprezy, bo okropnie się zawstydził. Od tamtej pory nie słucha muzyki aż tak głośno.
    Małostkowe? Jak najbardziej. Satysfakcjonujące? I to jak! © Manoncherry / Reddit
  • Obudziłem się wczoraj i wyszedłem na zewnątrz. Mieszkam w mieszkaniu, ale mam taras z tyłu. Zauważyłem porozrzucane śmieci. Na szczęście mam kamerę monitoringu, więc sprawdziłem nagranie.
    Sąsiadka kazała swojej koleżance wynieść śmieci, a ta nie zaniosła ich do śmietnika, tylko przerzuciła je przez płot. Worek się rozdarł, a śmieci rozsypały. Kobieta się roześmiała i to tak zostawiła.
    Pozbierałem je i zaniosłem na jej próg. Wcale nie czuję się winny. Nie zamierzam płacić czynszu za mieszkanie w zaśmieconym bloku. Nie rozumiem, jak ludzie mogą śmiecić i czuć się z tym dobrze. © Exciting_Mud5054 / Reddit
  • Mój sąsiad bez przerwy hałasuje. Głośna muzyka. Gry komputerowe. Ciągłe dudnienie niewiadomego pochodzenia.
    Musiałam odsunąć łóżko od ściany, bo nie mogłam spać przez ten hałas i drganie. Wokół jego mieszkania jest kilka innych, więc jestem pewna, że pozostali lokatorzy też słyszą ten jazgot.
    Wszyscy wiedzą, że ten człowiek jest nieprzyjazny i wygląda groźnie, więc nikt się nigdy do niego nie zgłaszał w sprawie hałasu. Zarząd bloku rozesłał do wszystkich lokatorów ulotki w tej sprawie, ale najwyraźniej go to nie obchodzi.
    Miałam dość, więc wpadłam na pewien pomysł. Pistolet do masażu. Za każdym razem, kiedy zaczynał hałasować, ustawiałam poziom wibracji na maksimum i przystawiałam pistolet do ściany. „Masowałam” ją przez dobre 20-30 minut w różnych odstępach czasu, żeby poczuł to, co inni.
    Na początku byłam przerażona, ale o dziwo, przestał aż tak hałasować. Nadal słychać gry i muzykę, ale znacznie ciszej niż przedtem. © bubblyloops / Reddit
  • Właśnie wprowadziłam się do nowego mieszkania, uradowana początkiem nowego rozdziału w życiu. Po krótkim czasie zorientowałam się, że mój sąsiad, pan Thompson, nie jest do końca normalny. Na początku tylko się gapił — kiedy tylko wyglądałam przez okno, on tam stał i obserwował mnie jak zwierzę w zoo. Nie rozumiałam, czemu się mną aż tak interesował. To mnie zaniepokoiło.
    Potem zaczął stać codziennie z lornetką i wpatrywać się w moje okna, niezależnie od tego, co robiłam — czy gotowałam, czytałam, czy po prostu oglądałam telewizję. To było tak przerażające, że zaczęłam zaciągać zasłony, ale to go nie powstrzymało.
    Pukał do moich drzwi, i mówił coś w stylu: „Widziałem, że wczoraj wieczorem czytałaś  książkę!” lub „Świetnie wyglądałaś w tym stroju dziś rano!”.
    Pewnego wieczoru, podczas spokojnej kolacji, przyłapałam go na wpatrywaniu się w okno. Zdenerwowałam się. Poszłam do niego i zapukałam do drzwi, a kiedy je otworzył, przywitał mnie z szerokim uśmiechem i powiedział: „Właśnie na ciebie patrzyłem — piękny zachód słońca, prawda?”.
    Miarka się przebrała. Złożyłam formalną skargę i choć wszystko przycichło, wciąż czuję na sobie jego wzrok, kiedy najmniej się tego spodziewam.
  • Jestem zwykłym facetem, który uwielbia ciszę i spokój, zwłaszcza po ciężkim dniu pracy. Ale moje życie zmieniło się drastycznie, gdy do mieszkania obok wprowadził się nowy lokator — prawdziwy nocny marek, który spędzał każdą noc tak, jakby miała być jego ostatnią.
    Moja pierwsza reakcja to była grzeczna rozmowa i prośba, żeby był ciszej, ale złośliwiec mnie zignorował, jakbym w ogóle nie istniał. Po niezliczonych nieprzespanych nocach zdałem sobie sprawę, że nadszedł czas na małą zemstę.
    Zacząłem ją planować. Pierwszym krokiem był zakup zestawu zabawek dla dzieci — gumowych kaczuszek i gąsek. Następnie się przygotowałem. Za każdym razem, kiedy hałaśliwy sąsiad rozpoczynał swój nocny koncert, wychodziłem na balkon i rzucałem gumowymi kaczuszkami i gąskami w jego okno.
    Dźwięk, jaki wydawały przy uderzeniu, był po prostu niesamowity! Po kilku nocach, kiedy moje występy „kaczuszek i gąsek” stały się regularnym elementem jego nocnych przygód, zauważyłem, że hałas jakby zelżał. W końcu sąsiad uciszył się, a ja w końcu mogłem spać spokojnie.
    I choć moja zemsta była niezbyt dotkliwa i nieco dziecinna, okazała się skuteczna. Następnego ranka po mojej akcji „kaczuszki i gąski”, spotkałem sąsiada. Był zmęczony i niewyspany. Być może kontemplował konsekwencje swoich hałaśliwych nocnych eskapad.
    Tak więc, ludziska, jeśli macie do czynienia z hałaśliwym sąsiadem, pamiętajcie, że nawet najmniejsza zemsta może mieć ogromne konsekwencje! © Humble_Ad9786 / Reddit
  • Kiedy wprowadziłam się do nowego mieszkania, moja sąsiadka, pani Devereux, na początku wydawała się przemiła. Machała z okna i uśmiechała się przyjaźnie. Wkrótce jednak sprawy przybrały dziwny obrót.
    Pewnego dnia znalazłam kartkę na drzwiach: „Zauważyłam, że nie podlewasz kwiatów. Jutro się nimi zajmę!”. Zdezorientowana sprawdziłam, co z nimi — wszystko było w porządku — ale następnego dnia widziałam, jak je podlewa przez okno.
    Potem zaczęła przychodzić z prezentami, takimi jak zapiekanka, którą dla mnie upiekła, bo „wyglądałam na zmęczoną po pracy”. Była bez smaku i znalazłam w niej coś dziwnego, ale nie chciałam robić zamieszania.
    Ale to nie koniec. Zostawiała liściki o tym, o której powinnam wstawać lub kłaść się spać, a raz nawet zasugerowała, żebym przestawiła meble dla lepszego „przepływu energii”.
    W końcu postanowiłam z nią o tym porozmawiać. Uśmiechnęła się i powiedziała: „Chcę się tylko upewnić, że wszystko w porządku. Taka młoda kobieta jak ty potrzebuje kogoś, kto się o nią troszczy”.
    Zgłosiłam ją do zarządu budynku i jej dziwaczne wizyty w końcu ustały. Wyprowadziła się kilka miesięcy później, ale wciąż się zastanawiam, czy jej wersja „troski” nie była nieco ekstremalna.
  • Kiedy pojawiła się u nas nowa sąsiadka, szybko stała się samozwańczym „komitetem powitalnym”. Rozdawała domowe dania i wypieki. Pewnego wieczoru wręczyła mi pojemnik z zupą, twierdząc, że nagotowała jej za dużo. Podziękowałam jej i zabrałam się do jedzenia, ale coś było z nią nie tak. Smakowała dziwacznie i miała posmak, który długo się utrzymywał.
    Następnego dnia zauważyłam, że na pojemniku z zupą jest wyblakła data ważności sprzed dwóch miesięcy. Sprawdziłam inne potrawy, które mi dała: chleb był przeterminowany, słoik dżemu też. W końcu do mnie dotarło, że rozdawała niezdatne jedzenie.
    Nie byłam pewna, czy robiła to naumyślnie, czy to wynikało z jej szczodrości. Zaczęłam grzecznie odmawiać. Nie chciałam, żeby było jej przykro, ale wolałam być ostrożna. Jej rzekoma uprzejmość tak naprawdę była sposobem na wyczyszczenie spiżarni.
  • Jakieś 2 miesiące temu wprowadzili się nowi sąsiedzi — młoda para. Ściany są cienkie jak papier, a oni uwielbiają puszczać muzykę i bardzo głośno śpiewać, ale przy okazji okropnie fałszują. Ich łazienka znajduje się tuż przy mojej sypialni, a oni śpiewają na całe gardło o 3 nad ranem lub gdy rozmawiam przez Teams.
    Wielokrotnie prosiłem, żeby byli ciszej, ale ignorowali mnie i mówili niemiłe rzeczy — że zazdroszczę im, bo są szczęśliwi i śpiewają. Kazali mi kupić słuchawki z redukcją szumów. Nie szanują też innych sąsiadów — mężczyzna, który mieszka z drugiej strony też nie chce słyszeć, jak się wydzierają na całe gardło.
    Wczoraj pożyczyłem od kumpla parę wielkich głośników i przystawiłem je do ściany. Włączyłem je na pełny regulator i włączyłem piosenkę „Bird is the Word” o 8 rano, kiedy kończy się cisza nocna. Ściana aż zadrżała. Obudziłem ich, bo nie spali do późna w nocy.
    Za każdym razem, kiedy piosenka się kończyła, słyszałem, jak walą w ścianę i krzyczą, żebym to wyłączył. Zapukali do moich drzwi bardzo wkurzeni, a ja powiedziałem im tylko „Co z was za ludzie, że nie lubicie muzyki?” — i trzasnąłem drzwiami.
    Będę puszczał „Bird is the Word” do 22:00, a jutro zacznę punktualnie o 8:00 rano. Potem odsapnę i zobaczę, czy przestaną się drzeć. © konqrr / Reddit

Czasami miłość sprawia, że ludzie ukrywają pewne sprawy przed partnerami, żeby ich chronić. Przeczytajcie ten artykuł, żeby poznać te tajemnice.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły