12 historii, które pokazują, że warto być życzliwym, nawet wbrew całemu światu

Ludzie
3 godziny temu
12 historii, które pokazują, że warto być życzliwym, nawet wbrew całemu światu

W życiu zdarzają się trudne chwile — ale życzliwość pomaga je przetrwać. Nawet najdrobniejszy troskliwy gest może wtedy wiele zmienić. Poniższe historie podnoszą na duchu, bo pokazują, jak współczucie, empatia i dobro przywracają wiarę w ludzkość. Mamy nadzieje, że te wpisy zachęcą każdego do refleksji o tym, jak łatwo można komuś pomóc życzliwym czynem, kiedy świat staje się nieprzyjazny.

AI-generated image
  • Musiałem zarobić na własne utrzymanie, ale rodzice opłacali studia i podróże mojej młodszej siostry. Zawsze mnie to denerwowało, bo byłem pewien, że mnie nie kochają tak jak jej.
    Mając 23 lata, wyprowadziłem się z domu i przestałem się do nich odzywać. Mama błagała o kontakt. Płakała i mówiła: „Kiedyś tego pożałujesz”.
    5 lat później mama zmarła. Poszedłem na pogrzeb, ale zamarłem, gdy zobaczyłem moją siostrę. Była blada i całkowicie się zmieniła. Podeszła do mnie.
    Myślałem, że na mnie nakrzyczy i zacznie wyładowywać swoją frustrację, ale ona mnie przytuliła i dała torebkę mamy. Powiedziała: „Chciała, żebyś to miał. To coś, czego nie mogła ci powiedzieć za życia”.
    W środku był jeden dokument: test DNA. Wynikało z niego, że moja siostra była w rzeczywistości przyrodnią siostrą.
    Oto cała sytuacja: Kiedy miałem trzy lata, moi rodzice rozstali się na jakiś czas. Mama miała dziecko z innym partnerem. Był bogaty, ale nie chciał uczestniczyć w wychowaniu córki. Płacił za to spore alimenty, żeby zapewnić mojej siostrze godne życie. Dlatego miała inne przywileje niż ja.
    Mój tata znał prawdę, ale postanowił wychować ją jak własne dziecko. Kochał ją bardziej niż jej prawdziwy ojciec. Rodzice postanowili nam nie mówić. Nie chcieli, żeby to skomplikowało sprawy w naszej rodzinie. Moja siostra dowiedziała się wszystkiego dopiero po śmierci mamy. Żałuję, że nie wiedziałem wcześniej. Byłbym bardziej wyrozumiały i życzliwszy dla rodziny. Teraz mogę tylko gdybać, co by było, gdybym potrafił cofnąć czasu.
  • Moje 40. urodziny były najbardziej samotnymi urodzinami w moim życiu. Żadnej rodziny, żadnej imprezy, żadnych wiadomości, nikt nawet nie zadzwonił. Poszedłem do kawiarni, żeby być wśród ludzi, nawet jeśli nikt mnie tam nie znał.
    Kiedy piłem kawę, mruknąłem pod nosem, że mam urodziny. Usłyszała to kelnerka i wróciła z ciastkiem, w którym była zatknięta świeczka. Zaśpiewała mi po cichu „Sto lat” — tak, żebym nie był zażenowany. To był prosty, a jednak bardzo życzliwy gest i piękny prezent urodzinowy, którego się nie spodziewałem.
  • 4 lata temu, kiedy byłem bezdomny, chodziłem do biblioteki, żeby się w niej ogrzać. Pewnego dnia bibliotekarka podała mi kartę wystawioną na moje nazwisko. „Każdy zasługuje na kartę biblioteczną” — szepnęła.
    Dzięki temu niepozornemu dokumentowi przez wiele miesięcy miałem się gdzie podziać. Poczułem, że jednak są wokół mnie ludzie skłonni traktować mnie jak człowieka.
    Wróciłem tam po latach, kiedy pozbyłem się uzależnień i znalazłem pracę. Ta kobieta mnie pamiętała. Oboje się rozpłakaliśmy.
  • W zeszłym tygodniu wracałem z pracy, przygnębiony i wyczerpany po ciężkiej rozmowie z szefem. Wtedy znalazłem psa na mojej ulicy. Miał obrożę i wyglądał na zagubionego. Na początku chciałem go zostawić, ale w końcu zadzwoniłem na numer, który miał na obroży.
    Telefon odebrała starsza pani: „Nawet pan nie wie, jak bardzo pan mi pomógł. To pies mojego zmarłego męża. Myślałam, że uciekł na zawsze”.
    Kiedy przyszła go odebrać, przytuliła mnie z całej siły. Myślałem, że zwracam jej tylko zwierzaka — okazało się, miała tylko jego.
  • Pewnego razu zimą nie mogłem zapłacić czynszu i czułem się całkowicie przytłoczony długami, stresem i lękiem przed utratą domu. Powiedziałem właścicielowi, że wyprowadzę się w ciągu tygodnia, bo nie chciałem go stawiać w trudnej sytuacji.
    Ale on się nie pogniewał i nie groził eksmisją. Zamiast tego powiedział: „Zostań. Zapłacisz mi, kiedy będziesz mógł. Za młodu też bywałem w takiej sytuacji”.
    W chwili, kiedy wydawało mi się, że wszystko jest stracone, jego życzliwość dała mi szansę stanąć na nogi.
  • Oblałam egzamin końcowy po miesiącach nauki i siedziałam zapłakana na schodach na uczelni, a inni ludzie po prostu mnie mijali. Wtedy podszedł do mnie woźny, podał mi chusteczkę i powiedział: „Oceny nie mierzą tego, ile radości dajesz światu”.
    Ostatecznie ukończyłam studia i zostałam prawniczką, ale to jedno zdanie było największą lekcją, jaką wyniosłam ze studiów. Zapadło mi w pamięci bardziej niż cokolwiek, czego nauczyli mnie profesorowie.
  • Skończyłam 14 lat w dniu, kiedy rodzice podpisali swoje papiery rozwodowe. Nikt nie pamiętał o urodzinach, nawet ja.
    Dopiero moja nauczycielka od historii wręczyła mi ciastko świeczkami. „Sprawdziłam w dzienniku” — powiedziała z uśmiechem — „Urodziny to ważna data”.
    Cała klasa dla mnie zaśpiewała. Płakałam tak mocno, że nie mogłem nawet zdmuchnąć świeczki. Piętnaście lat później spotkałam ją w sklepie. Nie pamiętała tego. Ale ja tak.
    To były jedyne tak magiczne urodziny w moim życiu.
  • Płakałam w samochodzie pod sklepem po najgorszej rozmowie o pracę w moim życiu. Jakiś mężczyzna zapukał w okno. Miał w dłoni kubek z kawą, na którym napisał: „Dasz radę”.
    Uśmiechnął, zostawił go na masce i odszedł. Nigdy więcej go nie widziałam, ale zostawiłam sobie ten kubek na pamiątkę.
  • W gimnazjum siedziałem sam, bo nikt mnie nie chciał. Pewnego dnia jakiś chłopak z aparatem na zębach upuścił tacę i wszyscy zaczęli się śmiać. To był Thomas. Zaprosiłem go do swojego stolika.
    Thomas jest teraz moim najlepszym przyjacielem. Mamy już po 33 lata. Będzie świadkiem na moim ślubie.
AI-generated image
  • Kiedyś na zakupach zabrakło mi niecałe dwa dolary. Ludzie w kolejce do kasy głośno wzdychali, zirytowani opóźnieniem.
    Zanim zdecydowałem, co odłożyć, kasjerka podała mi słoik z monetami: „Klienci wrzucają tu drobne na takie okazje” — powiedziała.
    W słoiku były może jakieś trzy dolary. Wystarczyło. To wspaniałe, że kasjerka nie chciała, żebym poczuł się upokorzony.
  • Na pogrzebie mojego brata przed kościołem stał jakiś człowiek z balonami. Nikt go nie znał.
    Kiedy wychodziliśmy z nabożeństwa, wręczał balony każdemu dziecku, mówiąc: „Chciałby, żebyście się uśmiechały”. Nie pozwolił, żebyśmy oddali mu pieniądze albo dziękowali. Na koniec po prostu odszedł z resztą balonów.
    Po latach dowiedziałem się, że ten człowiek był współlokatorem mojego brata na studiach. Od tamtego czasu nie mieli kontaktu, ale kiedy dowiedział się o jego śmierci, chciał dać dzieciom z naszej rodziny odrobinę radości, bo wiedział, że mój brat by tego chciał.
  • W 2020 roku w całym mieście zgasł prąd i wszystkie budynki pogrążyły się w ciemności. Wyjątkiem było jedno mieszkanie z pojedynczą świecą w oknie.
    Właściciel umieścił pudełko zapałek i zapasowe świece przed domem z napisem: „Weź, ile potrzebujesz. Zostaw resztę dla innych”.
    Do rana na całej ulicy w każdym domu świeciła się świeczka.

Dla wielu z nas mama jest pierwszym człowiekiem, który okazuje nam współczucie, cierpliwość i bezwarunkową miłość. Oto 10 wzruszających historii, które pokazują, jak miłość matki może uczyć nas dobroci i dowodzi, że jej oddanie naprawdę nie zna granic.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły