Zazwyczaj ludzie nie postrzegają transportu publicznego w zbyt pozytywny sposób: jest nudno, duszno, trzeba przepychać się w tłumie, można też spotkać nieprzyjemnych współpasażerów. Ale czasami w autobusach, tramwajach i pociągach metra zdarzają się tak urocze, a nawet komiczne sytuacje, że stereotypy całkowicie odchodzą w zapomnienie. Przeszukaliśmy internet i znaleźliśmy właśnie takie historie.
Na końcu artykułu dowiecie się, że w taksówkach także możecie przeżyć coś zabawnego.
- Jechałem metrem. Zadzwonił telefon komórkowy jakiejś dziewczyny. Wyjęła telefon — wielką cegłę — i zaczęła rozmawiać. Obok niej siedział prosty facet w sandałach, skarpetkach i czapce. Spojrzał na dziewczynę z uśmiechem. Zaczął imitować dźwięk dzwonka. A potem wyjął z torby prawdziwą cegłę. Przyłożył do ucha i powiedział: „Halo, halo”. Wszyscy wokół zaczęli się śmiać.
- To, co wyróżnia mnie z tłumu, to mój ulubiony plecak. Jest ze mną od czasów szkolnych, cały upstrzony różnego rodzaju naszywkami. Któregoś dnia jechałam autobusem. W pobliżu siedziała kobieta z małym dzieckiem, które nie mogło oderwać wzroku od mojego plecaka i odznak. Nie wytrzymałam, odczepiłam jedną i dałam dziecku. Rozpromieniło się ze szczęścia! A ja miałam poczucie, że zrobiłam coś dobrego!
- Rano wpadłam do wagonu metra. Facet biegnący za mną nie zdążył na czas i uderzył w drzwi, które zamknęły się przed nim. Uśmiechnął się do mnie, najwyraźniej w żartobliwym nastroju. Ja odwzajemniłam uśmiech. Przy następnych drzwiach zobaczyłam kolegę, czasami spotykamy się w drodze do pracy, mieszka dwie stacje dalej od mojej. Pomachaliśmy do siebie z uśmiechem. Za plecami usłyszałam męski głos : „Dziewczyno, znasz wszystkich w metrze?”. Odwróciłam głowę i zobaczyłam trenera mojego syna. Syn chodził do niego na zajęcia, gdy miał 7 lat. Oczywiście on mnie nie pamiętał: minęło 12 lat. Odpowiedziałam: „Dzień dobry. Nie znam każdego pasażera, ale znam pana, jest pan trenerem w dziecięcej sekcji piłki nożnej. Być może jutro, gdy wejdę do wagonu, przywitam się ze wszystkimi od razu. Tak na wszelki wypadek”.
- W wagonie metra naprzeciwko mnie siedział sympatyczny z wyglądu, dojrzały facet. Obok niego siedziała młoda kobieta, on dyskretnie na nią spojrzał i o coś zapytał, nie usłyszałem, o co. Jechałem dalej, oni rozmawiali. Najwyraźniej nawiązywali znajomość. A potem on dał jej swoją wizytówkę. To dopiero zwrot akcji. I wtedy do mnie dotarło: po to są wizytówki! Kiedy byłem młodszy, zawsze miałem problem, jak wymienić się kontaktami z dziewczyną. Mruczałem pod nosem: „Podyktuj mi swój numer telefonu, albo możesz zapisać mój”. A rozwiązanie było takie proste! A co najważniejsze, na wizytówce można wypisywać różne fajne bzdury na swój temat.
- Autobus pełen ludzi, mojej babci ledwie udało się przepchać i zająć miejsce. Nagle zorientowała się, że nie widzi mojego taty, i zaczęła krzyczeć na cały autobus: „Zaraz, zgubiłam moje dziecko!”. Kiedy mój tata wreszcie do niej dotarł, nie mógł zrozumieć, dlaczego cały autobus się śmieje. Tata ma 40 lat i jest naprawdę wielkim facetem.
- Jechałem autobusem do szkoły. Była zima, mróz, padał śnieg. Przez okno zauważyłem babcię z laską, która spieszyła się do autobusu, ale nie zdążyła wsiąść. Poprosiłem kierowcę, żeby poczekał, inni pasażerowie zobaczyli staruszkę i natychmiast wstali, żeby jej pomóc. Ale wtedy starsza pani przeszła w tryb Terminatora. Z laską pod pachą, z torbą w ręku, zaczęła biec, i to tak epicko, jak w filmach! Podbiegła do autobusu i odmówiła przyjęcia pomocy przy wejściu. Wrzuciła do środka laskę, potem torbę i sama wskoczyła. Po prostu patrzyłem oszołomiony i nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Minutę wcześniej myślałem, że tę drobną staruszkę pokona śnieg i wiatr.
- Pewnego razu w pociągu zobaczyłem mężczyznę siedzącego na podłodze i ćwiczącego jogę. Uprawiał jogę w pełnym tego słowa znaczeniu: na macie, bez butów, z bosymi stopami opartymi o poręcz, wykonując jakąś pozę. To było naprawdę imponujące. Naprawdę wzbudził sensację, gdy pociąg się zatrzymał. © wandamaximoffs / Reddit
- Wyszłam z pracy o 21:00, zmęczona jak pies, w złym humorze. Chciałam wziąć taksówkę do domu, ale uznałam, że za drogo. Szłam do metra nieszczęśliwa, myśląc o pracy i o tym, jak bardzo jestem z siebie niezadowolona. Weszłam na ruchome schody, a w holu grał zespół: perkusja, kontrabas i skrzypce. Grali tak dobrze, że zalałam się łzami. Skończyli piosenkę, a ja wróciłam do domu z uśmiechem. Bo życie to przecież wspaniała rzecz!
- Jechałam z koleżanką tramwajem i dostał mi się szczęśliwy bilet. Zjadłam go i wypowiedziałam życzenie. Ale jakoś nie przyniósł mi szczęścia, bo do wagonu wszedł kontroler, sprawdzając każdemu bilet. Przyszła na mnie kolej.
— Bilecik do kontroli.
— Zjadłam go! To był szczęśliwy bilet.
Czułam się bardzo zakłopotana.
— Nie jesteś pierwsza. Następnym razem zjedz bilet po wyjściu z tramwaju! — odpowiedział konduktor bez zdziwienia.
- Wracałam do domu autobusem, zmęczona i obładowana książkami. Sprawdzałam wiadomości na telefonie komórkowym. Nagle pojawił się za mną jakiś facet i krzyknął przyjacielsko: „Tata na pewno ci mówił, żebyś nie używała telefonu w autobusie. Naskarżę na ciebie”. Zabrał mi telefon i próbował wysiąść z autobusu. Ja, natychmiast rozumiejąc sytuację, wyrwałam mu telefon, mówiąc: „Sorki, koleś, twój plan jest totalną porażką”. Nie trzeba dodawać, że był to złodziej. © Backpacker Aisha Iqbal / Quora
- Pewnego razu w metrze mężczyzna zaoferował swoje miejsce kobiecie, a ona mu podziękowała. Powiedział coś w stylu: „W pani stanie...”. A ona z oburzeniem odpowiedziała: „Nie jestem w ciąży!”. I dosłownie wszyscy, nawet ci, którzy czytali lub oglądali coś na swoich telefonach, powoli odwrócili głowy, aby obejrzeć tę scenę. © Nieznany autor / Reddit
- Stałam w przejściu w autobusie. Widziałam, że nie ma miejsc z przodu. Za mną siedział starszy mężczyzna, a obok niego, na pustym siedzeniu leżała jego teczka i torby. No cóż, pomyślałam, nie ma sensu siadać. Podeszła do mnie konduktorka. Zapłaciłam za przejazd, a ona powiedziała: „Proszę nie stać w przejściu. Tu jest wolne miejsce”. I wskazała na starszego mężczyznę z torbami. Odwróciłam się do niego i spytałam: „Mogę usiąść?”. Odpowiedział niezadowolony: „Możesz, dziewczyno, ale jesteś tak młoda, że mogłabyś stać”. Ale wziął torby. Usiadłam. Kiedy konduktorka to usłyszała, zaczęła mu mówić, że ludzie nie powinni stać w przejściu. Jeśli jest wolne miejsce, lepiej usiąść. To ułatwi jej pracę. Staruszek odpowiedział jej: „Jesteś młoda i chcesz uczyć mnie, jak żyć? Zamień się ze mną na życie”. Zrobiłam zamieszanie, zupełnie niechcący.
BONUS: Przejazdy taksówką też mogą dostarczyć rozrywki.
- Taksówka stała w korku. Na sąsiednim pasie był samochód dostawczy. Taksówkarz popatrzył na niego i poprosił mnie o podanie bocznego numeru samochodu (nie widział ze swojego siedzenia). Podałem mu numer, a on powiedział, że jeździł tym dostawczakiem przez półtora roku, sam nakleił naklejkę z boku, a na kierownicy powinna być zielona dekoracja. Miasto jest tak ogromne, że tych ciężarówek jest prawie pięćdziesiąt, ale trafiliśmy na tę jedną właściwą. Teoria prawdopodobieństwa się kłania!
- Jechałam do pracy taksówką. Kierowca, mężczyzna w wieku około 35 lat, przyglądał mi się z zainteresowaniem w lusterku. Zaczęło mnie to już męczyć. Spytałam: „Czy coś się stało?”. Bałam się, że zacznie flirtować. A on nagle się uśmiechnął i powiedział: „Tak pięknych kobiet nie powinno się ciągnąć rano do pracy. Albo przynajmniej mąż powinien panią wozić”. Nie wiem nawet, jak zareagować: cieszyć się z komplementu czy złościć na uprzedzenia taksówkarza.
Zabawne sytuacje zdarzają się nie tylko w transporcie. Możemy się na nie natknąć na każdym kroku. Niektórzy ludzie przychodzą z ciekawą historią nawet ze sklepu.