12 szokujących ciekawostek na temat zabiegów higienicznych z minionych epok

Ciekawostki
dzień temu

Istnieje przekonanie, że ludzie we wcześniejszych wiekach nie przejmowali się zbytnio higieną osobistą. W rzeczywistości nasi przodkowie zawsze dbali o zdrowie swojej skóry, włosówzębów. Tyle tylko, że obecnie wiele z tych metod może wydawać się co najmniej wątpliwych. Jednak niektóre z nich stosujemy do dziś.

Depilacja nie była łatwym zadaniem.

Starożytni Rzymianie byli niezwykle wrażliwi na punkcie swojego wyglądu. Nadmierny zarost i owłosienie na ciele były uważane za całkowicie niedopuszczalne. Zarówno mężczyźni, jak i kobiety poświęcali wiele czasu na różne zabiegi higieniczne. Jednym z najpopularniejszych było wyrywanie włosów zwykłą pęsetą. Metoda ta była stosunkowo bezpieczna i skuteczna, choć niestety dość bolesna. Włosy były zazwyczaj usuwane w publicznych łaźniach, gdzie zatrudniano profesjonalnych „wyrywaczy”.

W średniowieczu kobiety również pozbywały się owłosienia na ciele, choć społeczeństwo tego nie pochwalało. Jeśli kobieta wyrywała włosy na brodzie lub szyi, musiała wyznać to jako grzech podczas spowiedzi. Oprócz pęsety, kobiety stosowały różne mieszanki pomagające usunąć niechciane owłosienie. Jeden z przepisów sugerował mieszanie jaj mrówek, siarczku arsenu, żywicy bluszczu i octu, a następnie nakładanie powstałej maści na problematyczne miejsca.

W XIX wieku pojawiły się bardziej radykalne metody depilacji, które trudno nazwać bezpiecznymi. Aby pozbyć się włosów raz na zawsze, kobiety przekłuwały mieszek włosowy cienką igłą nasączoną roztworem azotanu srebra lub mieszaniną kwasu karbolowego i oliwy z oliwek. Uważano, że procedura ta niszczy korzeń włosa, co zatrzymuje jego wzrost na danym obszarze skóry.

Wytwórnie mydła istniały nawet 1000 lat temu.

Mydło zostało wynalezione 5000 lat temu, ale nie ma dowodów na to, że ludzie używali go do higieny osobistej. Wiadomo jednak, że było używane do prania wełny przed farbowaniem. Rzymianie również wytwarzali mydło, ale pozbywali się potu i brudu za pomocą metalowych lub drewnianych skrobaków.

Pierwszy odpowiednik współczesnego mydła pojawił się w VII wieku. Istniały całe fabryki do produkcji tego kosmetyku, a sprzedaż mydła mogła przynieść przyzwoity dochód. Aby uzyskać gotowy produkt, oliwę z oliwek mieszano z popiołem z solanki kolczystej, mieszaninę gotowano przez tydzień, a następnie wlewano do płytkich pojemników. Gdy mydło stwardniało (trwało to około 10 dni), krojono je w kostki, a potem wysychało przez dwa miesiące.

Starożytni Rzymianie perfumowali się paczulą.

Egipcjanie byli uważani za najbardziej doświadczonych perfumiarzy w starożytnym świecie. To dzięki nim perfumy i olejki aromatyczne zyskały popularność w starożytnej Grecji i Cesarstwie Rzymskim. Do niedawna nie było jednak wiadomo, czym dokładnie perfumowali się nasi przodkowie. Nie tak dawno temu w grobowcu znaleziono kwarcowe naczynie, w którym zachowały się aromatyczne substancje. Naukowcy ustalili, że perfumy zostały wyprodukowane w I wieku z paczuli. Ponieważ roślina ta występowała tylko w Indiach, perfumy najwyraźniej były własnością bardzo zamożnej i szlachetnej rodziny.

Wykałaczki były używane już przez neandertalczyków.

Wykałaczka może być jednym z najstarszych narzędzi higienicznych. Antropologom udało się znaleźć niewielkie zadrapania na zębach neandertalczyków, które wskazują, że używali oni wykałaczek. W dawnych czasach narzędzie to było nie tylko symbolem wysokiego statusu, ale także dość niebezpiecznym przedmiotem.

Uważa się, że śmierć starożytnego greckiego władcy Agathoclesa została spowodowana przez zatrutą wykałaczkę. Od średniowiecza do drugiej połowy XIX wieku szlachta lubiła obnosić się z ozdobnymi metalowymi wykałaczkami. Przedmioty te były nawet dołączane do posagów wysoko urodzonych panien. Wykałaczki stały się powszechnie dostępne w latach 70. XIX wieku, po tym jak Charles Forster założył pierwszą fabrykę do ich produkcji.

W czasach starożytnych ludzie odświeżali swój oddech dziwnymi miksturami.

Już 5000 lat temu nasi przodkowie chcieli mieć świeży oddech. Wierzono, że nawet atrakcyjna młoda dama może odstraszyć zalotników, jeśli nieprzyjemnie pachnie jej z ust. Babilończycy próbowali radzić sobie z tym problemem, żując gałązki, a starożytni Egipcjanie produkowali pastylki z kadzidła, mirry, cynamonu i miodu.

Pliniusz Starszy, który żył w I wieku, zasugerował bardziej radykalne rozwiązanie. Przepis na pastę jego autorstwa zawierał popiół z mysich odchodów i miód. Mieszanka ta miała być wcierana w zęby. Pisarz zalecał również mycie zębów igłami jeżozwierza, a nie piórami sępa. Pierwsze szczoteczki do zębów zostały wynalezione w XV wieku w Chinach. Do ich produkcji używano włosia świni. Dopiero na początku XX wieku problem ten został oficjalnie uznany za chorobę.

Wizyta u dentysty była najgorszym z koszmarów.

W XVIII wieku i wcześniej próchnicę najczęściej leczono radykalnie, po prostu wyrywając uszkodzony ząb. Niektórzy dentyści oferowali jednak łagodniejszą opcję: uszkodzona część zęba była usuwana, a w jej miejsce umieszczano wypełnienie wykonane z białego wosku lub złota. Jeśli pacjent stracił zbyt wiele zębów, w ich miejsce wstawiano protezy na srebrnym drucie.

Początkowo implanty były wykonane z kości słoniowej lub kości morsa, a niektórym dentystom udało się stworzyć całe protezy na sprężynach. Później sztuczne zęby zaczęto wykonywać z porcelany. W 1776 roku jeden z lekarzy zaczął eksperymentować z przeszczepianiem zębów, a praktyka ta szybko się przyjęła. Tak więc osoba o śnieżnobiałym uśmiechu, która pilnie potrzebowała pieniędzy, zawsze mogła sprzedać parę swoich zębów.

W jednym ze swoich listów Jane Austen z przerażeniem opisuje wycieczkę do dentysty z trzema siostrzenicami. Jednej biednej dziewczynie usunięto dwa zęby, drugiej wykonano złote wkłady, a trzeciej spiłowano zęby. W tamtych czasach uważano, że ta ostatnia procedura zapobiega próchnicy, choć w rzeczywistości mogła tylko pogorszyć sytuację. Pasty do zębów używane na początku XIX wieku, które składały się z mielonej soli lub cegieł, również nie poprawiały stanu uzębienia.

Już 200 000 lat temu ludzie wiedzieli, jak pozbyć się szkodników w pościeli.

Kilka lat temu archeolodzy odkryli najstarszą jak dotąd ściółkę z trawy, która najprawdopodobniej służyła jako łóżko. Naukowcy ustalili, że konstrukcja powstała około 200 000 lat temu. Uważa się, że świeża warstwa trawy miała grubość do 30 cm, a pod nią znajdował się popiół z tych samych roślin i liście lauru. Archeolodzy sugerują, że starożytni ludzie regularnie palili starą ściółkę i układali świeżą warstwę trawy na popiele. Miało to odstraszać różne owady.

W średniowieczu biedni spali na słomie, podobnie jak ich dalecy przodkowie, podczas gdy bogatsi mogli sobie pozwolić na materace z pierza, prześcieradła, koce i poduszki. Arystokraci, zamawiając meble, zwracali uwagę nawet na szczegóły wezgłowia. Ważny był kolor drewna i jego gatunek. Jednak średniowieczne metody pozbywania się owadów nie były tak skuteczne, jak te stosowane wcześniej. Najczęściej ludzie po prostu rozsypywali różne zioła wokół łóżka, co tylko sprawiało, że życie pluskiew było wygodniejsze.

W XVIII i XIX wieku ludzie często używali wysoce toksycznych produktów, które mogły wyrządzić więcej szkody niż pożytku. Aby pozbyć się pluskiew, sypialnię i łóżko traktowano rtęcią lub arszenikiem. Niektórzy ludzie fumigowali pokoje oparami siarki lub palili krowie łajno obok łóżka. Tępiciele pluskiew pojawiali się w domu uzbrojeni w rapiery i za jego pomocą rozprawiali się ze szkodnikami. Często eksperci radzili po prostu sprzedać stary dom z insektami i kupić nowe mieszkanie.

Trądzik był zwalczany miodem.

Już w starożytnym Egipcie ludzie cierpieli na trądzik i szukali różnych sposobów na pozbycie się pryszczy. Uważa się, że faraon Tutanchamon cierpiał na tę przypadłość, ponieważ w jego grobie znaleziono popularne leki na trądzik. W tamtych czasach na pryszcze nakładano miód, siarkę, sól lub kwaśne mleko. Te same środki były stosowane przez starożytnych Greków, chociaż jeden z lekarzy zalecał wycieranie twarzy ręcznikiem podczas oglądania spadającej gwiazdy. Wierzono, że w świetle gwiazd pryszcze natychmiast same odpadną.

Starożytni Rzymianie zauważyli związek między okresem dojrzewania a wysypką na twarzy. Stosowali wiele różnych środków, w tym liście pora, ałun, kwaśny ser, a nawet cynamon. Lekarze w Bizancjum sugerowali spalanie cebuli, a powstały popiół wcierano w skórę miękkim koralem.

W XVIII wieku przez krótki czas pryszcze były nawet w modzie. Pozwalały młodym damom ozdabiać się muszkami o różnych kształtach, które doskonale ukrywały wszelkie defekty skóry.

W XIX wieku lekarze spierali się, czy trądzik jest chorobą i czy w ogóle należy go leczyć. Stosowano jednak okłady z otrębów i opium. Innym popularnym lekarstwem była rtęć. Kremy i balsamy na jej bazie naprawdę pomagały radzić sobie z wypryskami, ale w rezultacie pacjent mógł doznać oparzeń chemicznych. Dopiero na początku XX wieku leczenie trądziku zostało potraktowane poważnie.

Dla rycerzy pójście do toalety nie było łatwym zadaniem.

Niezależnie od tego, czy rycerz nosił kolczugę, czy pełną zbroję, skorzystanie z toalety nie było łatwym zadaniem. Chociaż rycerz mógł częściowo pozbyć się swojej zbroi bez pomocy giermków, było to niebezpieczne w ogniu walki. Z drugiej strony, w średniowieczu wielu rycerzy cierpiało na dolegliwości żołądkowe, dlatego czasami byli zmuszeni do zaspokajania potrzeb naturalnych w trakcie bitwy. W tym przypadku było to dość ryzykowne zadanie.

Podobny problem nękał samurajów, po tym jak jeden z ich słynnych wojowników został przyłapany przez napastników w toalecie. Po tym incydencie inny słynny wojownik przeniósł swoją toaletę w róg dziedzińca, gdzie kazał ją bezpiecznie zamurować. W ten sposób samuraj miał pewność, że żaden wróg go tam nie zaskoczy.

Przed upowszechnieniem się spłukiwanych toalet, ludzie w XVIII wieku korzystali głównie ze zwykłych szafek, w których instalowano nocniki. Zabierano je nawet ze sobą w podróż, aby uniknąć korzystania z cudzego nocnika.

Być może ludzie wstydzili się nosić ze sobą takie toalety, więc starali się ukryć urządzenia tak bardzo, jak to możliwe. Na przykład niektóre miały pokrywę, która wyglądała jak stos książek. Nie wiadomo, czy używano prawdziwych tomów z wyciętym otworem, czy też pudełko było po prostu pokryte papierem z fałszywymi grzbietami książek. W jednym z budynków w Antwerpii cała łazienka została zaprojektowana jako biblioteka, w której nie ma ani jednej prawdziwej książki.

W czasach renesansu mycie włosów było poważną procedurą.

Niektórzy ówcześni lekarze bezpośrednio wiązali czystość włosów ze zdrowiem człowieka i uważali, że brudne włosy mogą powodować poważne choroby. Według nich podczas trawienia szkodliwe opary docierały do mózgu, a jedynym sposobem na pozbycie się ich było czesanie i mycie włosów, lub chociażby pocieranie skóry głowy szmatką.

Niektórzy lekarze zalecali robienie tego kilka razy w miesiącu, inni twierdzili, że należy to robić co tydzień. Większość ekspertów była jednak zgodna co do jednego: mycie głowy było konieczne, ale niebezpieczne. Dlatego po zabiegu głowę zawijano w ręcznik, aby utrzymać ją cieple, a później odpoczywano. Na przykład Lukrecja Borgia mogła z łatwością pominąć ucztę lub uroczyste przyjęcie pod pretekstem, że tego dnia umyła włosy.

W XIX wieku zawód pedicurzysty był bardzo zaszczytny.

W czasach starożytnych ludzie używali łoju wołowego, mielonego kadzidła i soku figowego do leczenia modzeli. Hipokrates zalecał całkowite usunięcie zrogowaciałych obszarów za pomocą specjalnych skrobaków. Na początku XVII wieku ludzie zajmujący się usuwaniem modzeli zaczęli zarabiać przyzwoite pieniądze, a wkrótce każdy szanujący się arystokrata starał się zatrudnić służącego do pielęgnacji stóp.

Po opublikowaniu traktatu o zdrowiu stóp w 1774 roku narodził się zawód mistrza pedicure. W XIX wieku wielu arystokratów, a nawet Napoleon i królowa Wiktoria, korzystało z usług osobistego pedicurzysty, aby dbać o zdrowie swoich stóp.

W XIV wieku łaźnie publiczne były odpowiednikiem szpitala.

Łaźnie publiczne były popularnym miejscem w średniowieczu. Ludzie przychodzili tu nie tylko po to, by się wykąpać, ale także po to, by się leczyć. Faktem jest, że właściciele łaźni często wykonywali najprostsze zabiegi medyczne: opatrywali rany, wyrywali zęby i robili okłady.

Pomimo faktu, że wielu pracowników łaźni przeszło specjalistyczne szkolenie, inni lekarze otwarcie nimi gardzili. Pracownicy łaźni byli zwykle znacznie tańsi, a ich metody wątpliwe. Jednak to właśnie oni zapewniali dostęp do medycyny najbiedniejszym grupom społecznym. Łaźnie zaczęły gwałtownie tracić na popularności w XVI wieku, kiedy to umocniło się założenie, że duże zgromadzenia prowadzą do rozprzestrzeniania się chorób.

Zobaczcie kolejny zestaw ciekawostek na temat tego, jak wyglądały toalety z dawnych wiekach.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły