14 historii z pracy, które brzmią jak sceny z sitcomu

Ludzie
47 minut temu
14 historii z pracy, które brzmią jak sceny z sitcomu

Biuro to miejsce, w którym spędzamy większość naszego życia. I oczywiście właśnie tutaj pozornie zwyczajne dni bardzo często zamieniają się w czysty absurd: od sprzątaczki—mistrzyni tenisa po automat z kawą, który domaga się, by go pogłaskać. Zebraliśmy 14 przezabawnych dowodów na to, że najśmieszniejszych scen do sitcomu nie trzeba wymyślać — wystarczy je po prostu spisać w dowolnym miejscu pracy.

  • Byłem jedynym mężczyzną w zespole, reszta to dziewczyny. Oczywiście męskiej toalety używałem tylko ja, dziewczyny miały swoje dwie. Przyszedł dzień mocih urodzin. Słowami nie da się opisać, jak bardzo byłem zaskoczony niespodzianką od koleżanek z pracy! Po prostu zmieniły tabliczkę z napisem „M” na drzwiach łazienki na osobistą z moim imieniem. Przyznaję szczerze, że przez całe moje 25 lat życia nikt nigdy nie dał mi czegoś, co mogłoby przyćmić własną toaletę w biurze! © VK
  • Dziś w biurze szef napisał na ogólnym czacie: „Wszyscy pilnie do sali konferencyjnej, ważne ogłoszenie!”. Przychodzimy, siadamy. On wchodzi, patrzy na nas i mówi: „Urodziło mi się dziecko, wszyscy dostają premię i dzisiaj świętujemy!”. Oto co rozumiem poprzez zdrowe podejście szefa! © VK
  • W pracy mamy dziewczynę o imieniu Julia. Nasze pierwsze spotkanie było dość dziwne. Podeszła do mnie i zapytała: „Masz coś do żarcia? Wiesz, mam kredyt hipoteczny, nie zabieram ze sobą obiadu, oszczędzam. Podzielisz się swoim?”. Postanowiłam nic nie odpowiadać, po prostu kontynuowałam pracę. A po zmianie nagle okazało się, że mieszkamy w tej samej dzielnicy. I wtedy się zaczęło... Telefony o 3:00 nad ranem, wiadomości. Po kilku dniach Julii wyznaczono test na awans z praktykanta na specjalistę. I oczywiście ta niezwykła dziewczyna wybrała mnie na mentorkę. Byłam nią przez kilka godzin:
    — Julia, no to opowiedz mi o przekierowaniu połączeń.
    — Na szkoleniu tego nie było. Oj, wiesz co, tak mi się nie chce...
    No a mnie tym bardziej. W rezultacie Julia testu nie zdała. © Pikabu
  • Pracownik poprosił o wolne w piątek ze względu na duży turniej darta. W niedzielę dzwoni do szefa do domu: „Przeszedłem do trzeciej rundy, która jest w poniedziałek. Czy mogę wziąć wolne również w poniedziałek?”. Szef odmówił. W poniedziałek pracownik nie przyszedł do pracy. Wieczorem dzwoni jego dziewczyna: „On przeszedł do czwartej rundy, która jest jutro. Poprosił mnie, żebym powiedziała, że nie będzie mógł przyjść do pracy”. Usłyszała: „Przykro nam, ale jeśli jutro o 8:00 rano go nie będzie, to już w ogóle nie musi przychodzić”. We wtorek nie pojawił się w pracy. W środę przyszedł o 8:00 rano i chyba szczerze się zdziwił, gdy powiedziano mu, że jest zwolniony. © Reddit
  • W naszym biurze jest pracownik, który ciągle zapomina myć swoją filiżankę. Aby rozwiązać problem, szef wziął jego filiżankę i sam ją umył. Następnie napełnił ją ziemią i zasadził w niej nasiona. Teraz w całym biurze stoją różne kubki z roślinami, które przypominają wszystkim, że należy dbać o porządek i myć po sobie naczynia. © VK
  • W naszej pracy jest automat z kawą, który ciągle się zawiesza. Wszyscy się do niego przyzwyczaili, ale pewnego dnia ktoś przykleił do niego karteczkę: „Jeśli nie działam, pogłaszcz mnie, sprawia mi to przyjemność”. Na początku wszyscy się śmialiśmy, ale okazało się, że teraz to prawdziwy rytuał. Każdy, kto podchodzi, obowiązkowo głaszcze automat, zanim wybierze napój. A co najśmieszniejsze: najczęściej po tym zaczyna działać normalnie! Teraz nasz automat nie tylko robi kawę, ale też poprawia wszystkim nastrój. Kto powiesił tę karteczkę, pozostaje tajemnicą, ale bez wątpienia jesteśmy wdzięczni tej osobie. © VK
  • Zepsuła mi się klawiatura i działo się coś dziwnego — wszędzie pojawiały się minusy, kiedy pisałam. Przez godzinę nie mogłam pracować. W końcu wezwałam informatyka z trzeciego piętra. Wchodzi, patrzy mi w oczy, podnosi kalkulator, który leżał na krawędzi mojej klawiatury i cały czas naciskał przycisk minus. Następnie tylko na mnie spojrzał i wyszedł bez słowa. © Julia Rudyak Kalia
  • Kiedyś pracowałam w dziale kadr. Podchodzi do mnie dziewczyna i mówi, że ma problem z wypełnieniem dokumentów. Okazało się, że wypełniała nasze formularze zamówień na torty, które leżały obok wniosków o pracę. © Reddit
  • Koleżanka szła do sklepu, więc poprosiłam, żeby kupiła dla mnie kefir i twaróg. Po chwili wróciła zadowolona: „Kefiru i twarogu nie było, więc wzięłam mleko i serki z owocami”. © Ekaterina Baranova
  • Ostatnio w naszym biurze odbywał się firmowy turniej tenisa stołowego. Koledzy grali zwyczajnie, ale wszystkich najbardziej zaskoczyła nasza pani sprzątająca Mariola. Stała sobie cichutko z boku i tylko patrzyła, aż ktoś dla żartu rzucił: „A może pani spróbuje?”. Mariolka wzięła rakietkę... i zaczęło się widowisko. Ograła wszystkich, jednego po drugim! Okazało się, że w młodości była mistrzynią miasta w tenisie stołowym, a oczywiście nikt z nas o tym nie wiedział. Wyszła z turnieju z zasłużonym pucharem, a my teraz trochę boimy się z nią grać. © VK
  • Miałem pracownika, który odszedł z pracy, bo bał się ciemności. Miał pracować jako ochroniarz na nocki. Zrezygnował w środku zmiany. © Reddit
  • Nie żałuję kawy moim kolegom z pracy, często pożyczaliśmy sobie nawzajem. Ale raz miałam niezłą wpadkę. Przychodzę rano, zaparzam sobie kawę, a ona jakaś kwaśna. Przychodzi koleżanka i mówi: „Tylko nie gotuj wody w czajniku, wsypałam tam kwasek cytrynowy, bo go czyszczę!”. A ja już oczywiście zdążyłam zagotować. Dobrze, że to był tylko kwasek, a nie jakaś mocniejsza chemia... © Irina Leonova
  • Pracuję w biurze. Zdarza się, że kompletnie nie mam co robić, ale przecież trzeba wyglądać na zapracowaną. Przez jakiś czas drukowałam sobie na makulaturze książki i czytałam je z bardzo mądrą miną. Teraz poszłam o krok dalej: sama wymyślam historie i piszę opowiadania w Wordzie. Z boku wyglądam jak wzorowa pracownica! A ja po prostu świetnie się przy tym bawię. Wszyscy się tylko zastanawiają, czemu ciągle chodzę uśmiechnięta. Cóż, lubię swoją pracę! © Ideer
  • Niedawno zaczęłam nową pracę. Płacą dobrze, zadania mi odpowiadają, generalnie wszystko super. Ale nasi dyrektorzy są... cóż, dość osobliwi. Oprócz paczek ze słodyczami dla dzieci pracowników rozdają też prezenty dla... kotów i psów. Twierdzą, że to też „członkowie rodziny”. W zestawie są trzy puszki dobrej karmy, paczka przysmaków i zabawka. Żeby dostać prezent, trzeba tylko pokazać zdjęcie swojego pupila. Niby to urocze, nikomu nie robią krzywdy, wręcz przeciwnie — w firmie zrobiło się przez to sympatyczniej. Ale i tak zostaje we mnie jakieś dziwne poczucie, że te pieniądze można by przeznaczyć na coś innego, choćby dorzucić do premii. Sama mam kota i bardzo go kocham, więc prezent przyjęłam. Ale wciąż mam mieszane uczucia. © Ideer

No cóż, po takich historiach można dojść do wniosku, że biuro to najzabawniejsze miejsce na świecie! Która z tych opowieści rozśmieszyła was najbardziej? A może sami doświadczyliście kilku sytuacji, dzięki którym wasza praca zamieniła się w prawdziwą komedię? Podzielcie się nimi w komentarzach — chętnie poczytamy!

A tymczasem zapraszamy też do przeczytania naszych innych „biurowych” artykułów:

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły