14 osób, które przekonały się na własnej skórze, że rodzinne wakacje to prawdziwa przygoda

Ludzie
dzień temu

Wielu z nas marzy o odpoczynku: niektórzy pragną wylegiwać się w ciepłym morzu, inni wyobrażają sobie idealny urlop z grillem i szaszłykami, a jeszcze inni po prostu chcą leżeć pod kołdrą. Ale gdy w grę wchodzi wspólny rodzinny wyjazd, te zwykłe plany nagle zamieniają się w prawdziwą przygodę.

  • Uświadomiłam sobie, że planując poważny związek, trzeba brać pod uwagę także to, czy nasze wyobrażenia o wypoczynku do siebie pasują. Oboje z chłopakiem lubimy podróżować, ale mamy zupełnie inne podejście. On stawia na częste i tanie wyjazdy: hotel to dla niego tylko miejsce do spania, transport wyłącznie publiczny, a jedzenie najlepiej w tanich knajpkach. Ja wolę odkładać pieniądze i naprawdę korzystać z urlopu — wybieram wygodny, ładny hotel, jeżdżę taksówkami, jem tam, gdzie mam ochotę i kupuję audioprzewodniki, żeby zwiedzanie było ciekawsze.
    W Stambule miałam właśnie taki wyjazd i to był dla mnie prawdziwy odpoczynek. W wieku 30+ nie mam już ochoty udawać głodnej studentki na wakacjach. Dlatego wolę wyjechać raz w roku, ale w komfortowych warunkach, zamiast trzy razy w roku tylko po to, żeby żywić się fast foodem i stać w kolejkach. On za to potem z dumą powtarza, że „był w tym czy tamtym kraju”. Teraz podróżujemy osobno, ale on wciąż nie omieszka wytykać mi, że „za dużo wydaję”. © Ideer
  • Pewnego razu na wakacjach próbowaliśmy znaleźć w internecie na telefonie jakieś miejsce, gdzie można coś zjeść. I nagle przychodzi wiadomość od jakiegoś faceta. Kokieteryjnie komplementuje nowe zdjęcie mojej żony — to samo, które dosłownie chwilę wcześniej zrobiłem i jej wysłałem. Okazało się, że ona natychmiast przesłała je dalej. Stało się to zaledwie kilka godzin po rozpoczęciu naszego dwutygodniowego urlopu. © Meh_Ill_Do_It_Later / Reddit
  • Wybłagałam u męża wakacje w Egipcie, ale postawił warunek — jedzie też jego mama. Teściowa była cała w skowronkach i obiecała, że nie będzie się wtrącać. Zamieszkaliśmy na różnych piętrach. Zabawa zaczęła się już pierwszego ranka. Obudziłam się i aż mnie zatkało, bo z sufitu dochodziły jakieś dziwne odgłosy: w pokoju nad nami, gdzie mieszkała teściowa, ktoś zrzucał coś ciężkiego, walił w podłogę i krzyczał. Przeraziłam się i zaczęłam budzić męża. Pobiegliśmy do niej.
    Otworzyła drzwi i powitała nas z uśmiechem: „Już wstaliście? Idziecie na plażę?”. My w szoku, a ona spokojnie tłumaczy: „No przecież obiecałam, że się nie będę wtrącać, nawet do waszego pokoju nie przyszłam, ale musicie zdążyć na poranne słoneczko nad morzem”. Po prostu brak słów.
  • Nie lubię wyjazdów dalej niż za miasto. Zanim się spakujesz, dolecisz, ogarniesz ten cały transfer, przyzwyczaisz się — już trzeciego dnia zaczynam jęczeć: „Chcę do domu, nie dam rady, puśćcie mnie z powrotem na mój kanapowy azyl”. Żona oczywiście wściekła, córka łapie moje nastroje i zaczyna marudzić. W efekcie mamy rodzinne tournée pod hasłem „Jak zepsuć wakacje w 72 godziny”.
    Tak męczyliśmy się parę lat, dwa razy do roku: ja cierpiałem dla żony i dziecka. Aż w końcu usiadłem i pomyślałem: po co to wszystko? Teraz jest prościej: żona z córką jadą na wakacje, a ja w tym czasie idę na ryby, jem normalne jedzenie, śpię we własnym łóżku i oglądam zdjęcia żony w stroju kąpielowym. Nawet się nie spodziewałem, że będę je puszczać z takim entuzjazmem. © Ideer
  • Siedzimy w Wietnamie w restauracyjce. Żona mówi: „Już tydzień na wakacjach, a pieniądze się nie kończą! Wymieniłam 150 dolarów i prawie wszystko mi zostało. Co za tanie państwo!”. W tym momencie kelner przynosi rachunek i podaje żonie. A żona — zero reakcji, jakby nie zauważa. Kelner pokazał więc rachunek mi. Od razu odpowiedziałem: „Bardzo tanie państwo, kochanie!”. © Pikabu
  • Jedziemy z mężem na wakacje z jego rodziną, żeby uczcić urodziny teściowej. To ona wszystko sama zorganizowała i prawie w całości opłaciła, więc traktuję ten wyjazd jako jej święto. Ostatnio jednak moja mama się obraziła, że jej nie zaprosiłam. Na co dzień często się widujemy, razem obchodzimy święta, bywa u nas w gościach. Ale akurat ten wyjazd to nie mój pomysł, tylko inicjatywa teściowej, więc nie czułam, że mam prawo zapraszać jeszcze kogoś. Mama jednak uważa, że postąpiłam źle. © ProfessorChaos1990 / Reddit
  • Wracam zmęczony z pracy, a tu żona: „Zapomniałeś? Dziś idziemy do teatru!”. Ja na to: „No świetnie... trzeba się golić, myć, przebierać”. A ona uparcie: „Włóż tylko garnitur, nikt tam przecież nie będzie cię wąchał!”. Przychodzimy na spektakl, miejsca tuż przy scenie. Nagle podbiega jeden z „aktorów” — pies... i zaczyna mnie obwąchiwać! Spojrzałem tylko wymownie na żonę i nic nie powiedziałem. © OhLiuLi / Pikabu
  • Jesteśmy razem czwarty rok, a dwa lata po ślubie. Niedawno podchodzi do mnie i pyta:
    „Nie jest ci nudno w życiu?”. Dopytałam, skąd w ogóle takie pytanie. A on: „Jakoś wszystko jest takie nudne”. Nudne? Ja już od pięciu lat nie pamiętam, co to nuda! Nie mam kiedy się nudzić: praca, kursy, sprzątanie, cała ta codzienna bieganina. Weekendy mam zaplanowane z wyprzedzeniem na trzy tygodnie. Kiedy niby miałabym się nudzić? Od trzech miesięcy nie mogę znaleźć czasu ani na wizytę w salonie urody, ani na spotkanie z przyjaciółką. Zawsze coś jest do zrobienia. A on się nudzi. Doszłam do wniosku, że po prostu biorę na siebie za dużo — a właściwie wszystko. To ja wymyślam rozrywki, ja ogarniam cały dom, pracuję, pomagam rodzicom. Powiedziałam mu, że mogę dać mu pełną listę tygodniowych obowiązków, które mógłby ze mną podzielić. Wtedy ja miałabym więcej czasu, a on nie narzekałby na nudę. W rezultacie przejął tylko sprzątanie jednego pokoju raz w tygodniu i obiecał naprawić szafę. A potem wziął tydzień urlopu i wyjechał odpoczywać. No to sobie porozmawialiśmy! © Ideer
  • Pewnego razu pojechaliśmy z żoną i rocznym synem do Grecji wraz z jej dużą rodziną. Problem w tym, że spędziliśmy cały tydzień z krewnymi i nawet na chwilę nie mieliśmy okazji być tylko we troje. To mnie bardzo irytowało. W tym roku pojechaliśmy tylko we troje do Egiptu — było idealnie! Teraz szykuje się kolejny wyjazd z jej rodziną. Powiedziałem, że pojadę tylko wtedy, jeśli będziemy ja, ona i syn. Żona się obraziła i uważa, że przesadzam. Ale ja naprawdę nie chcę znów zmarnować tygodnia życia na jej rodzinę i wrócić bez odpoczynku. © EffectivePower8984 / Reddit
  • Nie cierpię, gdy na wspólnych wakacjach pada pytanie: „To co dziś robimy?”. Aż mnie wtedy skręca. Najchętniej odpowiedziałbym: „Nic! Rób, na co masz ochotę. Jeśli dasz mi spokój i nie będziesz mnie pół dnia ciągnąć za rękaw, to wieczorem się wyluzuję i coś zaproponuję”. © Pikabu
  • Spacerujemy z żoną wzdłuż jeziora. Jest ciepło i wietrznie. Dobry dzień. Żona mówi:
    — Chcę nad morze. Chcę, by był bezkresny błękit, by był wiatr, by było słońce.
    — A co ci tu nie odpowiada?
    — To nie jest morze. Widać brzeg.
    Mam bardzo słaby wzrok, −5. Zdejmuję okulary, patrzę na „bezkresną błękitną wodę” i mówię:
    — A ja widzę morze.
    Przeszliśmy się, pożartowaliśmy i było naprawdę miło. © Pikabu
  • Kilka lat temu byliśmy na wakacjach w Turcji. Starszy syn zaprzyjaźnił się tam z jednym chłopcem. Dosłownie wszędzie był z nami — przy basenie, w restauracji, nad morzem. Okazało się, że przyjechał z mamą, ale ona cały czas siedziała przy barze ze swoimi koleżankami. W efekcie spędziliśmy z nim wszystkie 10 dni wakacji: graliśmy w piłkę nożną, w tenisa, organizowaliśmy koncerty i zawody w klubie dla dzieci. Czułam się jak mama wielodzietna. Mamę chłopca widziałam w tych dniach tylko kilka razy i wydaje się, że ona też świetnie wypoczęła. © Carioka / Pikabu
  • Postanowiliśmy z ukochaną polecieć na tydzień do Turcji. Chciałem oświadczyć się w samolocie. Podarowałem pierścionek, wszyscy klaskali, ona płakała ze szczęścia. Tydzień później w samolocie w drodze do domu już się rozstaliśmy. Świetny wypad! © Ideer
  • Mąż podchodzi i mówi: „Pojedziemy na tydzień na wakacje. Weź kostiumy kąpielowe. Niespodzianka!”. Ucieszyłam się — myślałam, że jedziemy nad morze, będziemy pływać i spacerować. Spakowałam piękne rzeczy, nawet kilka nowych. Siedzę zadowolona, wyobrażam sobie te wakacje... A tu nagle żartowniś oznajmia, że jedziemy do ośrodka wypoczynkowego pół godziny drogi od domu. © Ideer

Ostatecznie rodzinny wypoczynek rzadko kiedy jest taki, jakim go sobie wyobrażamy w naszych głowach, ale właśnie to czyni go wyjątkowym. Najtrwalsze wspomnienia rodzą się nie z idealnego planu, a z nieoczekiwanych momentów.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły