15 historii o tym, czym może się skończyć wyjście z dziećmi na zakupy

Ludzie
miesiąc temu

Zakupy z małym dzieckiem mogą być stresującym, ale też bardzo zabawnym doświadczeniem. Żaden rodzic nie jest bezpieczny przed napadami złości i niezręcznymi momentami. A jeszcze ciekawiej się dzieje, gdy wysyłamy dziecko samo do sklepu.

  • Przedwczoraj poszłam do supermarketu z moją 4-letnią córką. Długo chodziłyśmy, wybierając jedzenie. Już miałyśmy iść do kasy, ale musiałam jeszcze kupić coś do higieny osobistej. A ona jest bardzo niecierpliwą dziewczynką: nie może pozostać w jednym miejscu przez długi czas, natychmiast zaczyna się awanturować. Tak było i tym razem. Stałam i wybierałam podpaski, a ona krzyknęła na cały supermarket: „Mamo, pospiesz się, wybierz sobie te pieluchy i już idziemy!”. Myślę, że w tym momencie byłam bardziej czerwona niż piwonia. © Mamdarinka / VK
  • Pewnego dnia poszliśmy z siostrzeńcem do sklepu. Pomyślałam, że to już duży facet, pozwolę mu samemu zapłacić za Kinder-niespodziankę. Powiedziałam: „Oto Kinder-niespodzianka i trochę pieniędzy. Daj to tej pani, ona jest sprzedawczynią”. Wręczył jej zabawkę i pieniądze. Potem był magiczny dźwięk czytnika i miła pani podała mu długo oczekiwany smakołyk. Podziękował sprzedawczyni, a ja powiedziałam: „Czekaj, to nie wszystko”. Pani podała mu resztę. Siostrzeniec popatrzył na mnie zdziwionymi oczami, potem na sprzedawczynię i powiedział: „Więc to tutaj mama i tata dostają pieniądze!”. © Nieznany autor / Pikabu
  • Moja 3-letnia córka była podekscytowana, że pójdzie ze mną do sklepu budowlanego. Dojechaliśmy na miejsce, a gdy pomagałem jej wysiąść z samochodu, krzyknęła:
    — Tato, to jest zły sklep budowlany!
    — Jak to?
    — Jest niebieski. Mieliśmy jechać do zielonego. Ten mi się nie podoba.
    Okazało się, że była lojalna wobec innej sieci handlowej. © herrschnapps / Reddit
  • Mama wysłała młodszą siostrę do sklepu, prosząc ją o kupienie jednej cebuli i bochenka chleba. Nawiasem mówiąc, w tym sklepie klient sam waży owoce i warzywa. Mała poszła do sklepu, wróciła z cebulą i chlebem, ale kwota wydana w sklepie była większa niż powinna. Oczywiście mama się zastanawiała:
    — Marysiu, dlaczego to kosztowało więcej?
    — A bo waga nie zważyła jednej cebuli, to włożyłam drugą.
    — No dobrze, a gdzie jest druga cebula?
    — Zostawiłam w sklepie, prosiłaś o jedną.
    Bizneswoman nam dorasta. © splin** / Pikabu
  • Kilka lat temu, kiedy mój syn miał 3 lata, poszliśmy z mężem do sklepu budowlanego, akurat remontowaliśmy mieszkanie. Mąż rozmawiał ze sprzedawcą, a syn chodził między rzędami i głośno nazywał wszystko, co tam leżało. W pewnym momencie cierpliwość dziecka się skończyła, podszedł i zapytał: „Tato, kiedy już pójdziemy?”. Sprzedawca odpowiedział: „Teraz jeszcze policzę goździki dla twojego taty”. A nasz syn na to: „Nie wiesz, że to są wkręty samogwintujące?”. A miał wtedy tylko 3 lata! © Mamdarinka / VK
  • Poszłam do sklepu z moją małą córeczką. Poprosiłam o wędzonego kurczaka. Sprzedawczyni poszła po niego, a ja zobaczyłam, że moja córka opiera się o szybę. Powiedziałam: „Nie liż!”. Sprzedawczyni odwróciła się zaskoczona i powiedziała: „Nie poliżę!”. Rozbawiło to całą kolejkę. © ordinaryguy / Pikabu
  • Mama i jej córka w wieku około pięciu lat rozmawiają w sklepie:
    — Mamo, kup kiełbasę!
    — Niech ci tata kupi, mama bierze tylko zdrową żywność.
    — A tata — pyszną! © miss.avokadoo / Pikabu
  • Pracuję w sklepie obuwniczym. Pewnego dnia przyszła rodzina: mąż, żona i syn w wieku około pięciu lat. Mąż poszedł do działu męskiego, chodził i oglądał buty. Żona z dzieckiem poszła do działu damskiego i zaczęła coś tam mierzyć. Słyszę, jak syn mówi do niej:
    — O mamusiu, jakie piękne buty, kup sobie!
    — No nie wiem, są bardzo drogie.
    Widzę, jak dziecko biegnie do taty i mówi:
    — Tatusiu, mamusia powiedziała, że cię kocha.
    — Wiem, niech sobie kupi te buty.
    Zostało po nich takie ciepłe uczucie, bardzo pozytywna rodzina. © Mamdarinka / VK
  • Wczoraj odebrałem trzyipółletnią córkę z przedszkola. Postanowiliśmy zatrzymać się w sklepie, aby kupić jej nową zabawkę. Podeszliśmy do pluszaków, a ona natychmiast złapała kucyka. Popatrzyłem na cenę, prawie sto złotych. Pomyślałem, że to dużo za małą pluszową zabawkę. Zacząłem sugerować alternatywy:
    — Może weźmiemy tego konia?
    — Nie.
    — A może żyrafę?
    — Nie.
    — A może tego misia?
    — Nie.
    — A kotka?
    Zastanowiła się przez chwilę, a ja nabrałem nadziei. Potem powiedziała: „Weźmiemy też kotka”. I to był koniec licytacji. Kupiliśmy kucyka. © Say2626 / Pikabu
  • Maluch w sklepie wyrzucił coś z wózka, a jego tata od razu wykrzyknął: „Severus!”. Też byłbym wkurzony przez cały czas, gdybym otrzymał takie imię. © AvryRobinOtt / Twitter
  • Mama wysłała moją młodszą siostrę do sklepu obok domu. Dała jej pieniądze. Piętnaście minut później siostra wróciła z bananem, gumą do żucia, lizakiem i jogurtem. Mama zdziwiona powiedziała: „Prosiłam, żebyś kupiła chleb i śmietanę!”. Na co siostra odpowiedziała ze łzami w oczach: „Ale ja zapomniałam, co kupić”. © Nepret / Pikabu
  • Kupiliśmy synowi nowe buty. Przymierzył je, wydawało się, że mu się podobają, ale zaczął narzekać, że go uciskają. Powiedziałem, że przymierzymy. Założyłem mu na stopy kolejną parę skarpet, a potem buty i wysłałem go na podwórko. Dwadzieścia minut później mój syn wrócił do domu i przekazał mi dobrą wiadomość: „Już nie uciskają! Ale podarłem spodnie, kiedy miałem na sobie buty!”. © Chamber 6 / VK
  • Ekspedientka zignorowała młodą klientkę, bo rozmawiała z koleżanką.
    Zagapiła się i przypadkowo wlała do słoika dziewczynki nie olej roślinny, ale kwaśną śmietanę.
    Dziewczynka spokojnie powiedziała zupełnie nie dziecinnym tonem: „Prosiłam o olej”.
    Sprzedawczyni nagle skupiła się na małej klientce, zaczerwieniła się ze złości i poszła do magazynu. Umyła słoik i wlała olej roślinny do czystego pojemnika. Dziewczynka w milczeniu wzięła słoik, wyjęła identyczny ze swojej torby i podała go sprzedawczyni ze słowami: „A tutaj — śmietana”. © alistairovereem / Pikabu
  • Pamiętam, jak mama i mój młodszy brat byli w sklepie spożywczym, kupując indyka na Święto Dziękczynienia, a on powiedział: „Czy to nie dziwne, że indyk, którego jemy, ma taką samą nazwę jak ptak indyk?”. © jademc07 / Twitter
  • Pewnego dnia, gdy miałam około 5 lat, mama wysłała mnie do sklepu po jajka. Zapytałam ją, ile jajek kupić, a ona powiedziała, że tyle co zwykle. Przyszłam do sklepu spożywczego i odbyłam taki dialog ze sprzedawczynią:
    — Poproszę kilogram jajek.
    — Kilogram? Może tuzin?
    — No, jeśli nie ma pani kilograma, to niech mi pani da tuzin!
    Później długo nie chodziłam do sklepu. © thndr / Pikabu

Dzieci często mówią to, co myślą, co może stawiać rodziców w niezręcznych sytuacjach. Ale zdarza się też, że ich niektóre wypowiedzi są tak nieoczekiwane i dziwne, że dosłownie jeżą dorosłym włos na głowie.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły