15 osób, które dostały najwspanialsze prezenty na świecie

2 miesiące temu

Wybór prezentu to sztuka. Niektórzy nie zawracają sobie tym głowy i uważają, że wystarczy dać kopertę z pieniędzmi, inni ofiarowują praktyczne rzeczy lub symboliczne drobiazgi, a jeszcze inni tak idealnie trafiają w marzenia obdarowanych, że ich prezenty czasami wywołują łzy radości. Właśnie takie historie zebraliśmy w naszym dzisiejszym artykule.

  • Moje dzieci nie miały najłatwiejszego dzieciństwa. Ich ojciec opuścił rodzinę, ja pracowałam na dwa etaty, żeby związać koniec z końcem, prawie nigdy nie zajmowałam się synami, moja matka pomagała... Mieliśmy kiepską sytuację finansową, młodszy ciągle pożyczał rzeczy od starszego, dzielili się smakołykami, zabawkami i wszystkim innym. Starałam się być dobrą mamą, oni to rozumieli, więc rzadko się denerwowali.
    Teraz mają 25 i 19 lat. Młodszy studiuje i pracuje na pół etatu, a starszy jest informatykiem. Dwa tygodnie temu miałam urodziny i moi synowie podarowali mi samochód! Niedrogi, używany, prosty, ale żebym mogła jeździć do pracy i na zakupy. Nie mogłam powstrzymać łez wzruszenia. Nie potrafię opisać, co czułam w tamtej chwili. Może nie dałam im dobrego dzieciństwa, ale cieszę się, że moje dzieci wyrosły na porządnych ludzi.
  • Moi przyjaciele zawsze znali mnie lepiej niż ktokolwiek inny. Dlatego na urodziny podarowali mi prysznic z funkcją regulacji temperatury. Możesz zmieniać wartości o 1 stopień na raz, aż znajdziesz najlepsze dla siebie ustawienie. Teraz nie mogę wyjść z łazienki na dłużej niż godzinę z powodu tego prysznica, ponieważ stał się on nieodzowną częścią mojego życia. A mój chłopak jest zazdrosny! Mówi, że spędzam więcej czasu z prysznicem niż z nim...
  • Była rocznica ślubu moich rodziców, ale poprosili mnie, żebym nic im nie kupowała. Wiedzieli, że mam dużo pracy i nalegali, abym nie wydawała na nich pieniędzy. Ale nie mogłam zignorować ich święta, więc postanowiłam dać im emocje. Znalazłam unikalne zdjęcia z czasów ich młodości, zadzwoniłam do wszystkich krewnych, zebrałam różne pamiątki. Na koniec wzięłam ujęcia z różnych lat i zmontowałam film o moich rodzicach z romantyczną muzyką. W końcu wszyscy goście płakali i rodzice też. Nie spodziewałam się, że wyjdzie z tego tak wzruszająca historia ich miłości.
  • Minęło 7 lat, odkąd postanowiłam zostać modelką. W tym czasie ukończyłam wiele kursów z modelingu i fotomodelingu, ale wstydziłam się chodzić na castingi. Dosłownie pół roku temu zdecydowałam, że nie ma sensu tego przedłużać (bo zbliżam się do trzydziestki) i zaczęłam zapisywać się na wszystkie castingi, jakie mogłam znaleźć. Kilka razy brałam udział w bardzo małych pokazach, a ostatnio miałam swój pierwszy większy pokaz.
    Byłam, szczerze mówiąc, zszokowana..... Było tam wiele młodych dziewczyn, które zadzierały nosa i marudziły, że nie założą tej sukienki, chcą inną, jakby były już jakimiś supermodelkami. Nie mogłam na to spokojnie patrzeć, zaczęłam więc z nimi rozmawiać, przekonywać je. Powoli przerodziło się to w pomaganie wszystkim za kulisami: zapiąć sukienkę, zaszyć dziurę. Chociaż na wybiegu byłam szalenie szczęśliwa, to wszystko mnie wyczerpało i wróciłam do domu wykończona. Pomyślałam, że może bez sensu się tak angażowałam, mogłam oszczędzić sobie nerwów.
    I nagle dostałam wiadomość od projektantki: „Kira, bardzo dziękuję ci za pomoc! Naprawdę brakowało mi takiej osoby! W ramach wdzięczności chcę ci podarować sukienkę, którą miałaś na sobie na wybiegu. Wygląda, jakby była stworzona specjalnie dla ciebie! A tak przy okazji, z przyjemnością zobaczę cię na innych moich pokazach”. Po prostu płaczę ze szczęścia!
  • Od chłopaka dostałam iPhone’a 14, więc swojego iPhone’a 11 podarowałam babci. Była bardzo szczęśliwa. Powiedziała, że nigdy nie miała telefonu, który robiłby tak piękne zdjęcia kwiatów, działki i naszego kota. Ale jakiś tydzień później zadzwoniła do mnie i powiedziała podekscytowana: „Słuchaj, sprawdziłam, ile kosztuje ten telefon. Wiedziałaś? A ja go zabieram na działkę? Bardziej opłaca się go sprzedać!”. Typowa babcia. Ledwo udało mi się ją przekonać, żeby go zatrzymała.
  • Byłam smutna, więc mój ukochany mężczyzna poszedł do sklepu. Wrócił i dał mi tabliczkę czekolady. Może nie wszyscy zrozumieją, dlaczego poczułam się tak dobrze i co dokładnie sprawia, że ta sytuacja jest dla mnie taka ważna. Ten mężczyzna to mój mały syn, który jeszcze nie chodzi do szkoły. Kupił mi tabliczkę czekolady za swoje kieszonkowe, aby mnie uszczęśliwić i rozweselić.
  • Jako dziecko uwielbiałam konie. Zbierałam figurki kucyków i chciałam zostać dżokejem. W moje ósme urodziny rodzice podarowali mi najlepsze wspomnienia. Zabrali mnie do prawdziwej stajni, gdzie lepiej poznałam konie, mogłam je głaskać i przytulać. A potem nawet wybrałam się na przejażdżkę z instruktorem. Ale ta historia ma ciąg dalszy. Niedawno zobaczyłam, że klub jeździecki potrzebuje wolontariuszy i teraz spędzam tam każdy weekend. Konie uspokajają i wyciszają..... Gdzieś w poprzednim życiu na pewno miałam z nimi kontakt.
  • Od dawna chciałem mieć papugę i moi przyjaciele podarowali mi ją na urodziny. Nie potrafię wyrazić, jak bardzo byłam szczęśliwy. Chciałem nauczyć ją mówić. Oglądałem lekcje wideo, ćwiczyłem z nią codziennie. No i nauczyłem ją. Na własne nieszczęście. Kto by pomyślał, że będzie taka rozmowna, chociaż zna zaledwie 10 słów. Budzi mnie w środku nocy, nie pozwala zasnąć nad ranem, zaczyna wykrzykiwać wszystko, co wie. Więc moja rada dla ciebie: jeśli masz papugę, która nie chce nic mówić, doceń to!
  • Kupiłam babci nowy telefon. I wciągnęłam ją w TikToka. Teraz babcia leży i ogląda filmiki, zamiast lepić dla mnie pierogi. Żartuję: ogląda je tylko wtedy, gdy już nakarmiła mnie pierogami. Bardzo lubi TikToka. Jej ulubione kanały to te ogrodnicze, gdzie mówią o odmianach, pielęgnacji i wszelkiego rodzaju chorobach warzyw. Teraz mówi: „Wnuczko, nie wiem, jak wcześniej żyłam bez tego TikToka!”.
  • Moi przyjaciele mają 5-letnią córkę. Mama ma alergię, więc dziecko dostało na urodziny psa-robota. Robot szczeka, zapamiętuje do 60 komend, reaguje na imię. Teraz wygląda to tak, że dziecko gada do szczeniaka-robota, tresuje go, a nocą ostrożnie kładzie na ładowarce. Dziwne wrażenie.
  • Całe życie marzyłam o balonach na urodziny..... Tak, o zwykłych balonach! Rzecz w tym, że dorastałam w niepełnej rodzinie, a moja mama nie dbała o mnie. Na urodziny dostawałam co najwyżej jedną i tę samą kartkę z życzeniami. Ale nie zniechęciłam się: skończyłam szkołę, poszłam na studia, wyprowadziłam się od matki, znalazłam pracę i wspaniałego mężczyznę, który został moim mężem. Wie, jakie miałam dzieciństwo, więc zawsze bardzo mnie rozpieszcza w moje urodziny. Tydzień temu dał mi 101 balonów! Nie wyobrażacie sobie, jak to jest, gdy budzisz się, wychodzisz z pokoju, a po całym mieszkaniu lata coś, o czym tak szczerze marzyłeś jako dziecko....
  • Moja babcia niedawno dała mi zeszyt z przepisami. Spieszyłam się wtedy do domu i tak naprawdę nie spojrzałam na prezent. Ale wczoraj postanowiłam do niego zajrzeć i doznałam szoku: są tam zapisy rodzinnych przepisów z datami sprzed ponad 100 lat. Moi przodkowie, których widziałam tylko na starych zdjęciach, zapisywali składniki schludnym pismem w podniszczonym notesie. Mam teraz taką cudowną rodzinną pamiątkę. Skleiłam zeszyt, wybrałam okładkę. Chcę, żeby ta historia trwała i trwała. Przekażę ją moim potomkom. To po prostu niesamowite.
  • Jestem kobietą, ale po przebudzeniu mam bardzo zachrypnięty głos. Dzwoni telefon:
    — Halo?
    — Denis, biegnij szybko, samochód już stoi!
    — Nie jestem Denisem.
    — Gdzie jesteś? Samochód zaparkowany!
    — Nie jestem Denisem, już do mnie dzwoniłeś.
    — Pospiesz się!
    — Zachowaj numer Denisa, żeby do mnie nie dzwonić.
    — Denis, przestań się wygłupiać, załóż buty i chodź szybko!
    Telefon dzwonił przez prawie rok kilka razy w miesiącu, o 7-8 rano, zwykle w weekendy, a przy ostatniej frazie rozłączał się. Były to dwa stałe numery, oddzwaniałam na nie, ale nie odebrali. A miałam wtedy telefon z przyciskami, bez funkcji blokowania. Wyszukiwarki nie pokazywały tych numerów.
    W końcu obudzono mnie z telefonu stacjonarnego, oddzwoniłam po południu i wyjaśniłam, że nie jestem Denisem. Okazało się, że to jakiś dostawca dżemów. Przeprosili, a potem oddzwonili i poprosili, żebym przyszła do ich sklepu i odebrała pudełko dżemów w ramach rekompensaty. I nigdy więcej mnie nie obudzili. To był dopiero prezent.
  • Na moje 60. urodziny mąż podarował mi wycieczkę na Kubę. Nie leciałam samolotem od 40 lat, mam lęk wysokości, ale co zrobić, prezent to prezent. Polecieliśmy. Z przesiadką to 13 godzin. Dotarliśmy do kurortu w Varadero. A pierwszego dnia na ścieżce do oceanu spotkałam dwie dawne koleżanki z klasy! Jak to się stało? Z jedną widziałam się trzy lata temu, ale drugiej nie widziałam od ponad 45 lat. Ja mieszkam w jednym kraju, one w drugim. Cuda się zdarzają, a to jest prawdziwy dar!
  • Historia mojej znajomej. Jej starsza sąsiadka z klatki schodowej mieszkała z 5 kotami, a gdzieś w innej dzielnicy mieszkała jej siostrzenica. Babcia spisała testament na rzecz siostrzenicy, ale zastrzegła, że to ona musi zająć się kotami. Kiedy jednak babcia trafiła do szpitala, siostrzenica natychmiast uśpiła najstarszego kota. Po wyleczeniu i wypisaniu ze szpitala babcia porozmawiała z moją znajomą i przekazała jej mieszkanie. Koty żyły jeszcze kilka lat: latem na działce, zimą w domu. Teraz została tylko jedna Malwina, która ma już 20 lat. To dopiero hojny prezent.

Ale bohaterowie tego artykułu nie mieli tyle szczęścia. Otrzymali takie prezenty, że trudno będzie im wymazać je z pamięci.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły