15 osób z logiką oderwaną od rzeczywistości

Ludzie
2 godziny temu
15 osób z logiką oderwaną od rzeczywistości

Są ludzie, których logika działa według własnych, nieznanych reszcie świata zasad. Bohaterowie i bohaterki naszej dzisiejszej kolekcji mieli okazję ich spotkać, ale wyszli z tego z humorem i z historiami, które zapamiętają na długo.

  • Ustawiłam hasło na komputer, bo syn za dużo go używa. Podpowiedź brzmi: „Imię naszego zwierzaka”. Cały haczyk w tym, że... nie mamy żadnego pupila. Patrzę, a mąż otwiera laptopa, widzi hasło, czyta podpowiedź i nagle wpisuje „Kuba”. Tak właśnie ma na imię nasz syn. A ja miałam na myśli imię pluszowego pieska! © mommdarinka
  • Wczoraj poszliśmy z mężem do zoo. On karmił żyrafę, a ja go nagrywałam. Zbliża się jakaś kobieta, robi mu zdjęcia z drugiej strony. Potem podchodzi do mojego męża i mówi: „Niech pan da swój numer, wyślę zdjęcia”. Mąż zero reakcji. Ona znowu prosi o numer telefonu. Wtedy podchodzę ja i oświadczam: „To proszę zapisać mój numer i wysłać mi”. A ona na to: „Ale to nie są pani zdjęcia”. Ja: „Za to mąż jest mój”. Przez chwilę jeszcze chodziła za nami po zoo, wtrącała się do rozmów, aż w końcu dała spokój. A mąż? Niczego nie zauważył, kompletnie. Był tak zajęty zwierzętami, że nawet nie zarejestrował jej obecności. © samalita10
  • Z mężem zamawiamy sprzątanie dwa razy w tygodniu. Już czwarty miesiąc przychodzi do nas ta sama pani. Za każdym razem podczas sprzątania zostawia na łóżku jedną kołdrę, a drugą składa i chowa do szafy. My potem zawsze znów ją wyciągamy, a ona uparcie ją chowa. Jakoś nie chce nam się nic mówić: zwykle nie ma nas w domu podczas sprzątania, więc musielibyśmy specjalnie do niej dzwonić. Za każdym razem śmieję się od nowa z tego jej żelaznego przekonania, że małżeństwu na pewno nie są potrzebne dwie kołdry w łóżku. © Ideer
  • Wysłałam znajomemu zdjęcia mojej samotnej koleżanki, żeby ich ze sobą poznać. Fotki całej sylwetki i selfie. On poprosił o więcej zdjęć. Odpisałam, że w takim razie niech wyśle screena swojego konta bankowego. Odpowiedź była przewidywalna: „Czyli ona jest materialistką”. Na co ja całkiem logicznie odpisałam, że skoro on wybiera dziewczynę po wyglądzie, to my też chcemy zobaczyć, „na co go stać”. © burnashochek
  • Znajomy przeżywa właśnie wielką miłość. Od dwóch tygodni chodzi rozpromieniony i mówi tylko o tej dziewczynie. A wczoraj oznajmił: „Niedługo ślub — ona jest w ciąży, drugi miesiąc”. Zapytałam, czy to go nie dziwi, skoro są razem dopiero dwa tygodnie. A on z pełnym przekonaniem odpowiedział: „Wyjaśniła mi, że jeśli mężczyzna jest bardzo namiętny, to termin może się przesunąć — wtedy wszystko dzieje się szybciej”. © zusman123456
  • W młodości pracowałam jako fryzjerka. Najpierw zrobiłam kursy, potem przez około rok harowałam bez przerwy — brałam wszystkich za grosze, byle tylko wyrobić sobie rękę. Równolegle brałam udział w konkursach, rozwijałam się w zawodzie, jeździłam na różne płatne szkolenia.
    W końcu zbudowałam własną bazę klientek. Po czterech latach takiej pracy pojawia się nagle pewna pani i oznajmia, że muszę ją ostrzyc natychmiast, bo ona jest bardzo dobrą znajomą mojej mamy, pracowały razem cztery lata temu i ona już wszystko z mamą „ustaliła”. Myślę sobie: dobrze. Sprawdzam terminarz i proponuję termin za dwa dni — akurat było małe okienko. Przy okazji podaję cenę strzyżenia. I wtedy okazuje się, że ona wcale nie zamierza mi płacić, bo przecież to ja mam się na niej uczyć, więc ona łaskawie pozwoli mi ostrzyc ją za darmo.
    Grzecznie odmówiłam tak „hojnej” propozycji i życzyłam jej miłego dnia. W odpowiedzi zaczęła się oburzać, że na mnie liczyła, że ma niedługo ważne wydarzenie, a zostaje bez fryzury, i że zawodzę nie tylko ją, ale też własną matkę. Prychnęła i wyszła. Potem z mamą długo się z tego śmiałyśmy — bo z ogromnym trudem w ogóle sobie tę „koleżankę” przypomniała, dopiero po przejrzeniu w myślach wszystkich osób, z którymi kiedykolwiek miała jakiś kontakt zawodowy. © Dzen
  • Pracuję w sklepie spożywczym. Przyszła do nas kontrola — młoda pani ekspertka. Przeszliśmy zaplecze i sprawdziliśmy dokumenty, wszystko było w porządku. Potem zaczęliśmy sprawdzać urządzenia chłodnicze. „Ma pan tu naruszenie” — stwierdziła. Według niej temperatura w zamrażarce z rybą nie spełniała warunków przechowywania. Byłem w szoku, bo tę temperaturę sprawdzamy dwa razy dziennie. Czytam etykietę mrożonej ryby: „Przechowywać w temperaturze nie wyższej niż —18°C”. Patrzę na termometr: —25°C. Czytam jeszcze raz. Mówię: „Przecież wszystko się zgadza”. A ona przewraca oczami i mówi: „No proszę pana, jest napisane: temperatura nie wyższa niż —18, a u pana jest —25. To jest wyższa, czyli naruszenie. Tak wpiszemy do protokołu”. © Pikabu
  • Przez trzy miesiące zabiegał o mnie pewien mężczyzna. Ja nie byłam zainteresowana żadnym związkiem i kompletnie to ignorowałam. Pewnego dnia przyszedł do mojego miejsca pracy, zobaczył mnie i od tego momentu zaczął bardzo intensywnie działać. Wysyłał kwiaty, znalazł mnie we wszystkich mediach społecznościowych, wypytywał o mnie znajomych i pojawiał się w miejscach, do których chodziłam. W końcu zgodziłam się na kolację. Naprawdę mi się spodobał, ale wtedy powiedział, że... jest żonaty. Dodał, że bardzo mu się podobam, ale od rodziny odchodzić nie zamierza. Do dziś nie mogę pojąć, że ktoś potrafił przez trzy miesiące wkładać tyle wysiłku tylko po to, żeby doprowadzić do jednego spotkania. © Ideer
  • Pracuję w dwudziestopiętrowym biurowcu z dużą windą. Pewnego dnia wsiadło do niej jakieś dziesięć osób, głównie młodych. Wszyscy od razu zapatrzyli się w telefony. Na jednym z pięter winda się zatrzymała, ale nikt nie wysiadł. Pojechaliśmy dalej. Wtedy jedna dziewczyna oderwała wzrok od telefonu, spojrzała na wyświetlacz i zapytała z pretensją: „Dlaczego nikt mi nie powiedział, że powinnam była wysiąść?”. Mówiła całkiem serio i wyglądało na to, że naprawdę się obraziła. © Dzen
  • Kiedyś bardzo się rozchorowałam — oczywiście pech chciał, że tuż przed Sylwestrem. Leżę w łóżku i słyszę dzwonek do drzwi. Z trudem wstałam, doczłapałam się do wejścia, a tam stoją dwie moje znajome: wesołe, zarumienione, z torbami w rękach. Mówią: „Nakrywaj do stołu, będziemy świętować!”. Popatrzyłam na nie i powiedziałam zgodnie z prawdą: przepraszam, dziewczyny, ale ja naprawdę nie jestem w stanie niczego świętować. Wtedy one bez słowa odwróciły się na pięcie i wyszły. Minęło już ponad 20 lat i od tamtej pory nigdy więcej się nie spotkałyśmy. © Dzen
  • Mój brat (25 lat) pracuje zdalnie, zarabia całkiem nieźle. Odkłada na mieszkanie i mieszka z rodzicami. Oni uparcie twierdzą, że „to nie jest prawdziwa praca” i próbują na siłę wysłać go do biura. W końcu brat się wkurzył i powiedział im, że znalazł pracę w biurze. Od tamtej pory codziennie rano „wychodzi do pracy” i idzie albo do galerii handlowej, albo do mnie i mojego męża. W dzień wypłaty oznajmił, że teraz zarabia dwa razy mniej. Myśleliśmy, że rodzice zaczną się oburzać, ale oni byli... zadowoleni. Stwierdzili, że w takim razie będą mu się dokładać (brat oczywiście odmówił). Żyje tak już prawie rok. Serio, gdzie tu logika? © Ideer
  • Kiedyś spotkałam się z byłym mężem. Siedzimy przy kawie, rozmawiamy o dzieciach i codziennych sprawach. I nagle on mówi: „Moja żona chce cię poznać”. Zatkało mnie totalnie. Nic do niej nie mam, ale też kompletnie nie widzi mi się zawieranie takich znajomości. A on ciągnie dalej: „Chciałbym mieszkać tydzień u niej, a tydzień u ciebie”. Krótko mówiąc — nawet mój szok był w szoku. Najwyraźniej uznał, że najlepiej będzie nas zapoznać, żebyśmy mogły się jakoś... „dogadać” w sprawie jego wymarzonego scenariusza. © dikeneeva
  • Mail od działu kadr: „Może pani wziąć urlop od 10 do 31 października”. Ja: „Nie mogę teraz iść na urlop. Mam ważne zadanie w pracy, nie ma komu go przekazać, a terminy są bardzo napięte”. Kadry: „To niech pani weźmie urlop i... pracuje”. Ja: „A czy później, bliżej Nowego Roku, będę mogła wykorzystać należne dni urlopu?”. Kadry: „Nie, bo przecież teraz będzie pani odpoczywać”. © Pikabu
  • W drodze do ginekologa spotkałam pierwszego byłego męża. A potem drugiego. Obaj się przyłączyli i poszli ze mną. Siedzimy we trójkę w poczekalni. Jeden trzyma mi kurtkę, drugi torebkę. Odchodzę na chwilę do rejestracji, wracam, a cała kolejka się na mnie gapi. Okazało się, że kiedy mnie nie było, na pytanie pielęgniarki, gdzie jestem, obaj odpowiedzieli chórem: „Żona zaraz wróci”. © e.gavrilova.story
  • Mam koleżankę o bardzo oryginalnym sposobie myślenia. Kompletnie nie układa jej się w życiu uczuciowym i zupełnie nie rozumie dlaczego. Zabiegał o nią pewien mężczyzna, ale ona nie była nim zainteresowana. Czekała jednak, aż „zapyta oficjalnie”, żeby móc mu ładnie i z klasą odmówić. W końcu się doczekała i odmówiła. Po jakimś czasie dzwoni do mnie wkurzona, że on już się do niej nie odzywa. Mówię jej: „Przecież mu odmówiłaś”. A ona z autentycznym oburzeniem odpowiada: „No tak, ale ja chciałam mu odmówić więcej niż jeden raz”. © Pikabu

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły