15 prezentów, które zamieniły się w anegdoty opowiadane przez lata

Ciekawostki
dzień temu

Niektóre prezenty zapadają w pamięć na zawsze. Jedne są długo wyczekiwane, a inne... Cóż, sami wiecie. Oto 15 podarunków, o których później mówiono przez lata — a wkrótce dowiecie się dlaczego.

  • Z okazji 8 marca poprosiłam męża o kosmetyki, które od dawna mi się marzyły. Przez ostatnie lata spłacaliśmy kredyty i nawet nie mogłam marzyć o takim luksusie jak nowe produkty do pielęgnacji. Żeby nie było niespodzianek, wysłałam mu linki dokładnie do tego, co chciałabym dostać. A w dzień święta mąż uroczyście wręczył mi... telefon. Oczywiście byłam rozczarowana. Wcale go nie chciałam — chciałam kosmetyki. A on jeszcze zrobił ze mnie winną, mówiąc, że każda kobieta byłaby szczęśliwa, tylko ja jak zwykle narzekam. Cały dzień spędziłam ze łzami w oczach i poczuciem, że to ja coś zrobiłam nie tak. Zaproponowałam, żeby oddał telefon do sklepu, a on odparł, że zatrzyma go dla siebie. I tak oto wyszły „prezenty” i całe to święto. © VK
  • Na dziesięciolecie firmy, w której pracowałam, szefostwo postanowiło „uszczęśliwić” pracowników kreatywnymi prezentami. Każdy dział dostał coś innego: księgowość — wejściówki do escape roomu, handlowcy — grę w paintball, marketing — jazdę na kartingach, magazyn — strzelnicę. Informatycy, technicy i reklamowcy też zostali obdarowani. Udział był obowiązkowy: niby dobrowolny, ale frekwencja wymagana. A my, logistycy, dostaliśmy vouchery na trzy skoki ze spadochronem. Od dziecka mam lęk wysokości, więc odmówiłam. Zrozumiano to dopiero wtedy, gdy zagroziłam odejściem z pracy. Ostatecznie zostałam tam jeszcze pięć lat. Były też biegi w maratonach i bitwy na lasery. Co zabawne, w kolejnej firmie, w której pracowałam, też organizowano skoki ze spadochronem — ale tam już dobrowolnie i na własny koszt. © Pikabu
  • Poznałam chłopaka. Spotkaliśmy się raptem kilka razy, właściwie był mi jeszcze zupełnie obcy, a tu akurat zbliżały się moje urodziny. Przyszedł z prezentem — szamponem „do suchych i mocno zniszczonych włosów”. Przyznam, że było to trochę dziwne. Zaskoczył mnie już sam fakt, że podarował mi właśnie szampon, a nie choćby czekoladki czy bukiecik kwiatów, co wydawałoby się bardziej naturalne. No i jeszcze przy okazji ocenił stan mojej fryzury. © kleinen_stories
  • Jestem studentką, a mój iPhone kompletnie zaczął szwankować. Na nowy nie miałam pieniędzy — męczyłam się, stresowałam i odkładałam pieniądze. A tu nagle było święto: mój chłopak przyszedł z bukietem i moim wymarzonym pudełkiem. Byłam w szoku, nawet sąsiadka i siostra wyszły zobaczyć, co się dzieje. Otworzyłam... a w środku były bilety na koncert. On tylko się zaśmiał: „Haha, serio myślałaś, że kupię ci iPhone’a?”. I wtedy, w swojej głupocie, zaczęłam winić... siebie, nie jego. © siamuravski
  • To było jakieś 30 lat temu. Koniec stycznia, moi rodzice obchodzili urodziny — różnica między nimi to tylko tydzień, więc zawsze organizowali wspólną imprezę. No i siedzimy, świętujemy, aż tu nagle wpada babcia i oznajmia: „Kupiłam wam najlepszy prezent! Trzeba natychmiast jechać go rozładować”. Wszyscy patrzą na nią zdezorientowani, nikt nic nie rozumie. Po dłuższych naciskach babcia w końcu się przyznała, że zamówiła im na działkę samochód pełen obornika i że zaraz powinien przyjechać. Tylko że nie starczyło jej pieniędzy na cały „prezent”, więc rodzice musieli dopłacić jeszcze połowę ceny. © Pikabu
  • Na urodziny mój ukochany podarował mi skarpetki. Pudełko sześciu par skarpetek z różnymi zabawnymi wzorami. Mamy po 27 lat, od dawna pracujemy na dobrych stanowiskach, a ja dostaję skarpetki. Tymczasem tydzień temu moja młodsza siostra miała urodziny i jej chłopak podarował jej samochód. Czuję się jak głupia i jednocześnie jak materialistka. Wiem, że nikt nie ma obowiązku kupować mi samochodu czy telefonów. Ale skarpetki... Spotykamy się od czterech lat i wydaje mi się, że zasługuję na inny prezent. A może tylko przesadzam i skarpetki to normalny podarunek? © VK
  • Na ostatnie Boże Narodzenie mąż podarował mi okropne ametystowe kolczyki, które wyglądały jak tandetne ozdoby z zestawu Barbie. Patrzyłam na nie w osłupieniu i od razu powiedziałam, że kompletnie do mnie nie pasują i nawet nie mam pojęcia, do czego mogłabym je założyć. Mąż tylko wzruszył ramionami i stwierdził: „No dobrze, zawsze można je zwrócić”. I tak właśnie zrobiłam. Kosztowały niemało, a ja nie wyobrażałam sobie, żeby miały tylko leżeć i się kurzyć. Może założyłabym je raz czy dwa, ale to wcale nie było pewne. Oddałam więc kolczyki i za te pieniądze zarezerwowałam nam domek w pobliskim górskim kurorcie narciarskim. To okazało się o wiele lepszym prezentem! © Reddit
  • Przed naszym drugim spotkaniem poszłam kupić sobie nowe sneakersy. W tym czasie on napisał: „Co robisz?”. Odpowiedziałam, że oglądam buty. Zapytał o mój rozmiar. Wieczorem podjechał po mnie, wsiadłam do auta, a on wręczył mi torbę. Podziękowałam, zajrzałam do środka i... oniemiałam. W torbie leżało podarte pudełko. Na pewno nie było nowe, a do tego marka z reklamówki w ogóle nie była sprzedawana w sklepie, w którym byłam. Uchyliłam wieczko — niby trampki, ale wyglądały fatalnie. Zamurowało mnie, więc schowałam wszystko z powrotem. Pojechaliśmy do restauracji. On cały czas gadał, a ja czułam tylko suchość w gardle i miałam w głowie jedynie to pudełko. Jeszcze kilka razy powtórzył: „No, takie fajne buciki ci kupiłem, będziesz w nich biegać latem!”. W końcu odwiózł mnie do domu. Wpadłam do mieszkania, otworzyłam pudełko i... prawie padłam. W środku były stare, zdarte białe trampki. Pożółkłe od prania, wytarte, wyglądające jak wyciągnięte sprzed kilkunastu lat z jakiejś zapomnianej kolekcji popularnej marki. Następnego dnia dostałam od niego wiadomość: „No i jak buciki?”. Najpierw go zignorowałam. Po trzeciej próbie, gdy napisał: „Brawo, osiągnęłaś to, czego chciałaś”, wysłałam mu zdjęcie tych „bucików” wyrzuconych przy śmietniku pod blokiem. Do dziś nie rozumiem, co on miał w głowie i skąd w ogóle wziął te nieszczęsne trampki. © mishadikushina
  • Miałam telefon ze starym Androidem. Na jakiś czas przed 8 marca pożyczyłam iPhone’a od chłopaka, żeby sprawdzić, czy w ogóle spodoba mi się iOS. A 7 marca mój chłopak wysłał mi zdjęcie pudełka od iPhone’a i napisał: „Tylko się nie denerwuj”. Odpowiedziałam dyplomatycznie emotką. Finał był taki: on sprzedał swojego starego iPhone’a, wziął sobie nowy, a mnie podarował etui i nowe szkło ochronne... na mojego Androida. © lyubov_salt
  • Moja teściowa uważa, że najlepszym prezentem dla kobiety jest złoto. Mój mąż, wychowany w tym samym duchu, przez pierwsze lata na wszystkie święta wręczał mi biżuterię. Tyle że ja nie przepadam za takimi prezentami, choć biżuterię noszę. Wolę sama wybierać coś pod swój gust i noszę to cały czas, więc cała masa „zapasowych” kolczyków, łańcuszków i wisiorków leży smutno w szufladzie. Mężowi długo trudno było uwierzyć, że ja naprawdę go nie kokietuję, tylko rzeczywiście wolę „tę praktyczną rzecz do domu”. © ADME
  • Kiedy byłam jeszcze bardzo mała, rodzice zabrali mnie na świąteczne spotkanie w pracy taty. Było tam mnóstwo dzieci, Święty Mikołaj — wszystko jak zwykle. Ponieważ byłam ruda, cała w piegach i w dodatku przebrana za Czerwonego Kapturka, Mikołaj zwrócił na mnie uwagę i wręczył mi prezent. Przez cały koncert nie mogłam zrozumieć, co to takiego. Dopiero potem rodzice wyjaśnili mi, że dostałam... ostrzałkę do noży. Co za prezent! Naprawdę od serca! Do dziś zastanawiam się, kto wpadł na pomysł, żeby kupić coś takiego dla dzieci. © Ideer
  • Kiedyś pracowałam z pewnym facetem. Między nami zaczynało się coś w rodzaju romansu. Nadszedł 8 marca i oboje tego dnia byliśmy w biurze. Miałam mnóstwo oczekiwań, myśląc: „Może chociaż złoży mi życzenia”. Przyszłam do biura, a tu nic, ani jednego miłego słowa. Byłam tak zawiedziona, że aż chciało mi się płakać. Jednak w przerwie nagle mnie zawołał: „Chodź do mojego gabinetu, coś ci pokażę”. Weszliśmy do środka, a tam ogromny bukiet przepięknych róż. Natychmiast się rozpromieniłam, uśmiech miałam od ucha do ucha i byłam wzruszona takim gestem. Powiedziałam: „Ojej, jak pięknie! To dla mnie?”, a on na to: „Nie, to Sławek kupił dla Wiktorii. Ładne, co?”. Tak zażenowana chyba nigdy już się nie czułam... I mam nadzieję, że już nigdy się nie poczuję. © in.yaz.va
  • Miałam 14 lat, bardzo lubiłam czytać i marzyłam, żeby na urodziny dostać nową książkę o Harrym Potterze — swoją własną, a nie tylko pożyczoną od kolegi z klasy. Wreszcie nadszedł ten długo wyczekiwany dzień, a rodzice podarowali mi... złote kolczyki w kształcie rybek. Tyle że nawet nie miałam przekłutych uszu. Trudno opisać moje rozczarowanie, a mama jeszcze bardziej pogłębiła mój smutek, mówiąc, że skoro prezent mi się nie podoba, to sama będzie go nosić. © Sinklinal / Pikabu
  • Pracuję jako tatuażysta. Sam mam 12 tatuaży, z czego 10 w kolorze. Dziś obchodzę urodziny i obudziła mnie moja czteroletnia córka, która malowała flamastrem tatuaż przedstawiający smoka na moim ramieniu. Kiedy zauważyła, że się obudziłem i patrzę, powiedziała: „Tatusiu, nie patrz, ja ci prezent robię!”. No i tak — teraz wszystkie moje tatuaże są kolorowe. Przesłodki prezent od córeczki. © VK
  • Mieliśmy rocznicę ślubu i postanowiłem zrobić żonie niespodziankę. Rano powiedziałem, że zabieram córkę do aquaparku, a tak naprawdę wysłałem ją tam z moimi rodzicami. Zamówiłem jedzenie na wynos z restauracji i kupiłem kwiaty. Wracam do domu, cicho otwieram drzwi, a ona płacze i skarży się przyjaciółce, że zapomniałem i nie złożyłem jej życzeń. Oczywiście od razu przeprosiłem, wręczyłem prezenty i wszystko wyjaśniłem. Kiedy w końcu się uspokoiła, powiedziała radośnie: „Nie potrzebuję takich niespodzianek. Nieważne, co przygotowałeś czy kupiłeś, żeby pokazać mi swoją miłość. Najważniejsze jest dla mnie, żebym usłyszała od ciebie, że mnie kochasz. To liczy się najbardziej”. © VK

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły