15 sztuczek, którymi da się przechytrzyć nawet największych cwaniaków

2 tygodnie temu

Niektóre osoby lubią mówić wszystko prosto z mostu, ale czasami w komunikacji z ludźmi warto wykazać się sprytem. W ten sposób można zaoszczędzić wszystkim nerwów i szybciej uzyskać to, czego się chce. Niekiedy wystarczy kilka prostych sztuczek, aby dać popalić przestępcy lub dostać dobrą pracę.

Warto jednak uważać, żeby nie przekombinować. W bonusie pokażemy, że zbyt przebiegłe plany zazwyczaj zawodzą.

  • Ja i mój mąż codziennie pracujemy od rana do wieczora, a mieszka z nami trzynastoletnia córka. W ogóle nie mamy czasu na przygotowywanie posiłków, ona sama jeszcze dla siebie nie gotuje, co najwyżej robi sobie kanapki. Postanowiliśmy więc zatrudnić kucharkę: mamy znajomą, która sprzedaje domowe jedzenie, coś w stylu cateringu. Mój mąż powiedział jej: „Gotuj również dla siebie. Przecież kiedy wracasz do domu, też musisz nakarmić swoje dzieci. Więc jak zamierzasz to zrobić? Po prostu wlej sobie część zupy do termosu i zapakuj do pojemników, co tylko chcesz. Nie ma sprawy. Gotuj większe porcje, wliczając swoją rodzinę. My zapłacimy za wszystkie produkty!”. Byłam pod wrażeniem hojności mojego męża, dopóki nie powiedział mi, że to po to, by nasza znajoma gotowała lepsze jedzenie. Wiedział, że gotując nie tylko dla nas, ale także dla siebie, na pewno będzie się bardziej starała.
  • Kiedy w dzieciństwie kłóciłam się z mamą i później nie chciała ze mną rozmawiać, natychmiast siadałam do odrabiania lekcji i zaczynałam zadawać jej pytania (jakbym potrzebowała pomocy), mimo że znałam wszystkie odpowiedzi. Myślę, że moja mama domyśliła się, dlaczego tak robię, ale i tak zaczęłyśmy się stopniowo oddalać. Taka dziecinna sztuczka.
  • Kiedy zaczynałam swoją karierę, dostałam pracę w salonie piękności. Jestem fryzjerką i kolorystką. Nie wolno było wymieniać się kontaktami z klientami, więc wymyśliłam sztuczkę — zaglądałam im do telefonów. Siedzieli na fotelu długi czas i zazwyczaj przeglądali wtedy portale społecznościowe, więc zapamiętywałam ich nazwiska albo pseudonimy. A jeśli ktoś zostawił recenzję, również zapisywałam sobie jego dane. Po 2 latach odeszłam z pracy i stworzyłam listę mailingową moich klientów. Niektórzy nadal chodzili do salonu, ale wielu przeniosło się do mnie. Nie uważam, że to coś złego. Dla mnie też ważniejsze są umiejętności danego fryzjera niż salon, w którym jest zatrudniony.
  • W dzieciństwie byłem strasznym niejadkiem, potrafiłem cały dzień nic nie jeść. Nigdy nie zmuszano mnie na siłę do jedzenia, ale moja mama zaczęła stosować pewną sztuczkę. Ponieważ większość dzieci lubi robić wszystko na przekór, stawiała talerz na stole i mówiła: „Synu, nie wolno ci tego zjeść!”. Wtedy ja przysuwałem talerz do siebie, krzycząc: „A właśnie, że zjem!” i jadłem. Zdecydowanie wypróbuję tę metodę na moich dzieciach.
  • Każdego ranka mam bardzo ciekawe przygody — budzę moje dziecko i szykuję je do szkoły. A ono oczywiście codziennie stawia opór. Dziś mały otworzył jedno oko, spojrzał na mnie błagalnie i ponownie zasnął. Nie poddałam się jednak i spróbowałam go obudzić jeszcze raz. Wtedy otworzył oboje oczu i bardzo długo, intensywnie wpatrywał się w moją twarz. Zapytałam: „O co chodzi?”, a on zrobił teatralną pauzę, nadal intensywnie się we mnie wpatrując. Myślałam, że mam coś na buzi, ale wtedy mój syn powiedział zaspanym głosem: „Codziennie na ciebie patrzę, ale nigdy wcześniej nie zauważyłem, jaka jesteś piękna!”. Zarumieniłam się, uśmiechnęłam i pozwoliłam temu małemu cwaniakowi opuścić pierwszą lekcję. Ale jutro ta sztuczka już nie zadziała!
  • Przekonałam wszystkich gości, którzy często przychodzą do mojego domu, że naszym zwyczajem jest mycie wszystkich naczyń na raz (rzekomo po to, aby nasze małe dzieci, obserwując to, również przyzwyczaiły się do sprzątania). Podkreśliłam, że tej zasady nie należy w żadnym wypadku łamać, bo dzieci, widząc nieumyte naczynia, też przestają je myć i myślą, że mama musi pozmywać wszystkie. Na początku było dużo pytań od gości, ale potem wszyscy zaczęli przestrzegać tej zasady. Teraz nie muszę już za każdym razem zmywać góry talerzy... Sukces!
  • Moja znajoma mieszka w nowym budynku. Mają tam jakiś skomplikowany autonomiczny system ogrzewania. Zimą coś się zepsuło i przy strasznych mrozach odcięto im ciepłą wodę. Podczas gdy wszyscy na czacie mieszkańców przeklinali firmę zarządzającą, koleżanka natychmiast zadzwoniła po hydraulika. Włączyła tryb „nieporadnej dziewczyny” i powiedziała: „Tylko pan może mnie uratować!”. Facet natychmiast przyjechał i wszystko naprawił.
  • Nie potrzebuję telewizji kablowej, ale pewna firma była bardzo natrętna. Ciągle przysyłano mi broszury reklamowe. Zebrałem więc kilka takich broszur, ładnie je złożyłem i wysłałem do wiceprezesa ds. sprzedaży. Następny pakiet trafił do wiceprezesa ds. marketingu. Trzecia paczka została wysłana do dyrektora generalnego. Nigdy więcej nie otrzymałem ani jednej ulotki. © Leigh McNally / Quora
  • Mój brat spotykał się z dziewczyną, której rodzina pochodzi z Węgier. Jego zagraniczna ukochana lubiła ubierać się w dość nietypowy sposób. Pewnego dnia staliśmy w kolejce w sklepie i dwie kobiety patrzyły na nią osądzająco i mówiły coś w obcym języku. Okazało się, że te panie też były Węgierkami i plotkowały o jej ubraniach. Dziewczyna postanowiła dać im nauczkę. Uśmiechnęła się słodko i życzyła im miłego dnia po węgiersku. Nigdy nie widziałem, żeby czyjś wyraz twarzy zmienił się tak szybko. © Connie Stephens/ Quora
  • Moja córka chodzi do przedszkola i codziennie rano ma problemy ze wstawaniem. Przychodzi jej to bardzo ciężko, chociaż chodzi spać wcześnie. Dzisiaj obudziłam ją i zobaczyłam, że śpi w ubraniu, które przygotowała sobie do przedszkola. Zapytałam: „Dlaczego położyłaś się w ubraniu?”, a ona odparła, nie otwierając oczu: „Uszykowałam się do wyjścia wieczorem. Mogę jeszcze trochę pospać?”. Niezła sztuczka, moja krew!
  • Pracowałem kiedyś w sklepie z obuwiem dziecięcym. Pewnego razu mały chłopiec wyciągnął rękę, dotknął mojego nosa i udawał, że go odrywa: „Haha! Teraz mam twój nos”. Cóż, sam się tak bawiłem, kiedy byłem dzieckiem. Ale szczeniaki trzeba uczyć, że nie można zadzierać z dużymi psami. Odpowiedziałem: „Możesz go zatrzymać, jest pełen smarków”. Zadowolony uśmiech natychmiast zniknął z jego twarzy. © Dave Norris/ Quora
  • Ozdobiłam pięknie mój ogród, żeby mnie chwalono. W szkole udawałam, że jestem chora, poprawiałam oceny w dzienniku i często opuszczałam lekcje. Mimo to ukończyłam liceum z wyróżnieniem. Na uniwerku robiłam tylko to, co chciałam — dyplom bez trójek. W pracy też wszystko idzie dobrze: dali mi awans, nigdy nie pozbawili mnie premii za błędy, robią mi przysługi. A wszystko dlatego, że od dziecka byłam przebiegła i rozumiałam, jak działa świat. Folguję sobie w taki sposób, żeby się nie sparzyć ani nie zostać ukaraną.
  • Moja przyjaciółka musiała coś załatwić w pewnym biurze, a papiery, których potrzebowała, ciągle się gubiły. Zrobiła więc makijaż, założyła krótką sukienkę i umówiła się na spotkanie z szefem. Powiedziała: „Proszę mi pomóc, mój los jest w pana rękach!”. Załatwiła wszystko tego samego dnia!
  • Ponieważ w dzieciństwie bardziej słuchałam mamy, tata bywał cwany i powoływał się na nią: „Mama powiedziała, że tak będzie lepiej”, więc się nie buntowałam. To działało przez długi czas.
  • Mój syn nie je ryb. Wątróbka z dorsza stała się więc w naszej rodzinie „mięsem o smaku ryby”. Z kolei mój ojciec jadł nutrie, które udawały królika, bo bał się zjeść „szczura”. Tak więc w naszej rodzinie nie ma czegoś takiego jak: „nie chcę jeść tego i nie zjem tamtego”.

Bonus

  • Minęło sporo czasu, odkąd mój ukochany podarował mi kwiaty. Uznałam więc, że powinnam dać mu subtelną wskazówkę. Wrócił do domu o 23:00, zostawił swoje rzeczy i zszedł zaparkować samochód. Powiedziałam do niego czule: „Kochanie, weź ze sobą portfel i kup mi tabliczkę czekolady”. Pomyślałam sobie: „Sklep będzie już zamknięty, ale obok jest całodobowa kwiaciarnia. Pójdzie tam, zobaczy, że jest zamknięte, zdenerwuje się, a potem zauważy kwiaty i kupi mi różę!”. Ostatecznie jednak mąż wrócił do domu z pustymi rękami, bo po prostu zapomniał o mojej prośbie. Mój chytry plan zawiódł.

Wyjeżdżając na wakacje, ludzie spodziewają się odkryć nowy świat. Niestety często ich uwagę bardziej zaprząta wybór odpowiedniego kremu przeciwsłonecznego niż bezpieczeństwo własnych rzeczy. Oszuści doskonale zdają sobie z tego sprawę i chętnie wykorzystują to dla własnego zysku. Lokalni krętacze mają zanadrzu wiele sztuczek, które pomagają im uszczuplić portfele naiwnych turystów.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły