15 wspomnień z dzieciństwa, które ogrzeją serce mocniej niż słońce

Ludzie
2 godziny temu

Dzieciństwo nie bez powodu nazywa się złotym okresem — wspomnienia z tamtych lat są bowiem cenniejsze niż najdroższe klejnoty, a my przechowujemy je w pamięci niczym w skarbcu. Niemal za każdym razem, gdy wracamy myślami do czasów dziecięcych, robi nam się cieplej na sercu. Wraz z bohaterami naszego artykuły przedstawiamy najbardziej pozytywne historie z tej beztroskiej ery.

  • W dzieciństwie nie znosiłam zup, a mama stale je gotowała, mówiąc, że są zdrowe. Zostawiała garnek w lodówce i kazała mi podgrzewać sobie miskę po szkole. Na początku próbowałam się zmuszać do jedzenia, ale potem zaczęłam wylewać zupę do toalety. Pewnego dnia zapomniałam jednak spuścić wodę i w ten sposób mama dowiedziała się o moim długoletnim sprytnym planie.
  • Rodzice zabraniali nam oglądać telewizję po szkole. Ale oboje pracowali, więc trudno było to wyegzekwować. Dlatego za każdym razem, gdy słyszeliśmy skrzypienie drzwi oznaczające powrót mamy, trzeba było natychmiast wyłączyć telewizor i udawać, że jesteśmy czymś zajęci. Oczywiście ona nie dawała się nabrać. W pewnym momencie zamieniło się to nawet w zabawę. Moi nastoletni bracia chowali się przed mamą, a ona śmiała się do łez. Włazili do szaf, pod łóżka, pod stoły i gdzie tylko się dało. Raz mój brat „ukrył się” na kanapie tuż przy ściance oddzielającej kuchnię od salonu. Najwyraźniej mama go usłyszała, bo zakradła się, wychyliła zza rogu, a potem oparła się o ściankę i osunęła się po niej prosto na brata, który nawet nie zdążył się zorientować, że tam była. © astrocanyounaut / Reddit
  • W dzieciństwie dziadek powiedział mi, że jeśli podrzuci się piłkę wysoko w górę, można trafić w Księżyc. Spróbowałem i kiedy już miałem się poddać, dziadek rzucił mi piłkę i krzyknął: „On szybko spada! Wyciągaj ręce i łap! Szybciej!”. Stałem tam więc z rozpostartymi rękami i prawie płakałem ze strachu. Dziadek po prostu rzucił mi piłkę do rąk, ale ja uwierzyłem, że złapałem Księżyc. Potem poprosiłem, żeby go zwrócił, aby wszyscy mogli znów zobaczyć go w nocy. Wtedy specjalnie podrzucił piłkę tak, by utknęła w liściach drzewa, a ja pomyślałem, że odesłałem Księżyc z powrotem do kosmosu. © ***Ripz4Satan / Reddit
  • Gdy miałam około 7 lat, poszłam na zakupy z chrzestną i jej córką. Zobaczyłyśmy kobietę ubraną całą na szaro, a jej córka powiedziała: „Wygląda ciekawie”. Na to ja odpowiedziałam: „Zaraz usiądą na niej gołębie”. Dorośli wybuchnęli śmiechem. Moja dziecięca logika była prosta: jeśli ktoś ubierze się cały na szaro, to wygląda jak posąg, a gołębie przecież uwielbiają siadać na posągach. © ***thepolicegently4 / Reddit
  • Mnie i siostrę co tydzień wysyłano do przedszkola z internatem na pięć dni. W poniedziałek tata odprowadzał nas do autobusu, a w piątek odbierał. Poniedziałki były smutne, bo płakałyśmy przez całą drogę, a tata długo, długo machał do nas, zanim autobus skręcił. Za to w piątek zawsze po nas przychodził i szliśmy razem do kawiarni. On pił mocną kawę, a my z siostrzyczką machałyśmy nogami i zajadałyśmy się ciastkami. Pozwalał nam wtedy nawet popijać kawę z jego łyżeczki. To najsłodsze wspomnienie z mojego dzieciństwa. © Overheard / Ideer
  • Kiedy przeszłam do nowej szkoły, wszystko było tam bardzo rygorystyczne — obowiązkowy mundurek z wyjątkiem soboty. Sobota była dniem „luźnego stroju”. No to ja założyłam kostium dinozaura mojej 11-letniej siostry. Uczniom się spodobało, śmiali się do rozpuku, a nauczyciele prawie dostali zawału. Potem wezwano mnie do dyrektora. © Overheard / Ideer
  • Gdy miałam około 10 lat, postanowiłam spróbować swoich sił w pieczeniu chleba. Mamy w tym czasie nie było w domu, więc przeczytałam przepis i postanowiłam zrobić wszystko dokładnie według niego. Sześć szklanek mąki, dwie łyżeczki soli, jedna paczka drożdży. Tylko że my kupowaliśmy drożdże w półkilogramowych paczkach. No to po prostu wsypałam całą paczkę do miski i z radością mieszałam. W tym momencie mama wróciła do domu. © hansn / Reddit
  • Kiedy miałam 5 lat, dostałam swoją pierwszą lalkę Barbie. Wpadłam wtedy na pomysł, żeby zrobić jej makijaż. Uzbroiłam się więc we flamastry i zrobiłam jej jaskrawofioletowe usta oraz czarne brwi na prawie całym czole. Uznałam, że jest piękna. Mama bardzo się śmiała, gdy zobaczyła nową wersję lalki. Nawiasem mówiąc, nadal jest w domu moich rodziców na antresoli.
  • Miałam ruszający się ząb i ciągle się nim bawiłam, co strasznie denerwowało mamę i babcię. Kiedy pewnego razu byłam u babci, zaprosiła mnie na swoje bujane krzesło. Powiedziała, że „po prostu chce zobaczyć ząb”. Usiadłam jej na kolanach i otworzyłam buzię. Babcia patrzyła na ząb przez jakieś 5 sekund, a potem szybko mi go wyrwała. Zaczęłam krzyczeć i machać rękami. Zęba nie znaleźliśmy, chyba go połknęłam. Później się rozpłakałam, bo pomyślałam: „Nie ma zęba — nie będzie pieniędzy od Wróżki Zębuszki”. Tata mnie uspokoił i napisaliśmy list do Wróżki, w którym wyjaśniliśmy, że zgubiłam ząb i będziemy go wszędzie szukać. Wsadziliśmy list pod poduszkę i oczywiście następnego ranka znalazłam tam pieniądze. Kolejnej nocy rodzice położyli mnie spać, a potem od razu poszli do siebie. Mój tata obudził się około 23:00, żeby iść do łazienki i usłyszał hałas w sąsiednim pokoju. Potem zauważył światło. Wszedł i zobaczył mnie pod kołdrą z latarką — okazało się, że pisałam kolejny list do Wróżki Zębuszki: „Zgubiłam jeszcze jeden ząb i nie mogę go znaleźć, proszę, daj mi więcej pieniędzy”. © UnbornValkyrie / Reddit
  • Kiedy miałam 11 lat, dostałam prawdziwy bumerang. Mieszkaliśmy w wiejskiej okolicy, więc było dużo miejsca, żeby nim rzucać. Nie byłam w tym najlepsza, więc ćwiczyłam krok po kroku. Pewnego dnia w końcu się udało. To był mocny, piękny rzut. Patrzyłam, jak bumerang wznosi się w górę i krąży, krąży... Byłam tak oczarowana, że ostatecznie trafił mnie prosto w nos i przewrócił na ziemię. Od tej pory już nim nie rzucałam. © Happenedherebychance / Reddit
  • Uczniowie z drugiej klasy kończą lekcje wcześniej, a ja codziennie wyjeżdżam z pracy do domu na 15 minut, żeby podać mężowi obiad, ponieważ jest chory. I codziennie obserwuję taki obrazek: zarumienione dzieciaki eksplorują górki, tarzają się w śniegu, rzucają śnieżkami. Plecaki odstawione na bok, do domu się nie spieszą. Wspominam wtedy swoje dzieciństwo: śnieżne forty, które budowaliśmy, granie w różne gry. Mnie zwykle mianowano pielęgniarką. Moim zadaniem było zdobyć lekarstwo (słodycze) i leczyć dzieciaki. Moja mama na potrzeby zabaw kupowała kilogramami żółte, okrągłe cukierki bez opakowania, kwaśne w środku. Kiedy w końcu wracaliśmy do domu, moje zesztywniałe od mrozu spodnie można było postawić na podłodze. Tak się zagapiłam, że aż samej zachciało mi się tam iść, na tę śnieżną górkę. Powstrzymały mnie wiek (w końcu 50 lat to nie żarty) i mróz. © Tandem.dvoe / Pikabu
  • Kiedy miałam jakieś 6 lat, pojechałam na działkę ze swoją przyjaciółką. Często bawiłyśmy się tam na strychu i tym razem nie było inaczej. Nagle nasza rozmowa zeszła na temat pocałunków. Ani ja, ani ona nie wiedziałyśmy, jak się całować. Na strychu oprócz nas i starego mebla nikogo nie było, więc... przykleiłyśmy się do starej, lakierowanej komody. Swoją drogą ten pocałunek z komodą był lepszy niż niektóre pocałunki z chłopakami. © Overheard / Ideer
  • Kiedy dopiero zaczynałem dosięgać do parapetu na balkonie bez taboretu i jeszcze nie pozwalano mi wychodzić na dwór, lubiłem po prostu patrzeć na życie podwórka i obserwować wszystko, co się tam działo. To było dla mnie fascynujące. Ale nie w tym rzecz. Parapet był drewniany, a ja, będąc dzieckiem, wszystko wkładałem do ust. I tak spróbowałem... smaku desek. Jeśli mam być szczery, to teraz wszystkie stare stoły w domu są lekko pogryzione i nawet wstyd je pokazywać gościom. Ale chyba było warto. © Overheard / Ideer
  • Kiedy byłam mała, razem z siostrą sprzątałyśmy u babci i wyrzuciłyśmy jej wszystkie stare zeszyty i pamiętniki ze szkoły. Gdy babcia przyszła, oznajmiła nam, że chowała tam pieniądze między kartkami i kazała nam iść na śmietnik i wszystko wygrzebać. Uzbroiłyśmy się w rękawice, ale nie udało nam się dostać do kosza na śmieci. Zaczęło dręczyć nas sumienie, ale kiedy wróciłyśmy, babcia wybuchnęła śmiechem — po prostu sobie z nas zażartowała. © Overheard / Ideer

Dzieci często wygadują dziwne lub śmieszne rzeczy, a my lubimy je zapisywać i zbierać zabawne historie z ich tekstami.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły