16 dowodów na to, że życie bywa bardziej zabawne niż sitcom

Ludzie
3 godziny temu
16 dowodów na to, że życie bywa bardziej zabawne niż sitcom

Zdarza się, że życie podsuwa takie absurdalne sytuacje, że na początku chcesz zapaść się pod ziemię, a potem śmiejesz się do łez. Zebraliśmy historie, w których wszystko poszło niezgodnie z planem, ale właśnie dlatego było zabawne i niezapomniane.

  • Poszliśmy z przyjaciółką do kawiarni. Powiesiła na wieszaku swoje futro z norek, a czapkę włożyła w rękaw. Posiedziałyśmy, wychodzimy. Przyjaciółka zakłada futro, a w rękawie nic nie ma! Biegamy, szukamy zguby. Na piątym okrążeniu nagle podchodzi do nas inna klientka i mówi: „Dziewczyno, jak długo będziesz biegać po sali w moim futrze?”. Okazało się, że przyjaciółka się pomyliła. I śmiesznie, i wstyd. © / Ideer
  • Jak poznałam swojego męża: zamówiłam taksówkę. Nie znam się na markach samochodów wcale, a o spojrzeniu na numer nie pomyślałam. W wiadomości było napisane, że ciemnoniebieski, więc wsiadłam do ciemnoniebieskiego samochodu! Spieszyłam się na wydarzenie, więc wleciałam, zapięłam pas, podałam adres. Kierowca, zdziwiony, pojechał pod wskazany adres, a gdy przy przybyciu zapytałam o koszt, poprosił o mój numer. Tak się dowiedziałam, że pomyliłam samochód. © / VK
  • O 5 rano pojechaliśmy w gości. Mieliśmy ze sobą paczkę pierogów. Dzwonimy domofonem, nie otwierają, telefonu nie odbierają. Obeszliśmy dom, zapukaliśmy w okna. Zaczęliśmy rzucać pierogami przez otwarte okno. Jakże byliśmy zdumieni, gdy wreszcie wpadliśmy do mieszkania, a tam nie było żadnych pierogów. Okazało się, że pomyliliśmy okna i pół kilo pierogów wrzuciliśmy sąsiadom. © / Ideer
  • Szłam kiedyś rano do pracy, a na dworze zima: wiatr, śnieg prosto w twarz. Do miejsca docelowego pozostało jeszcze pół kilometra. Szłam po zaśnieżonym chodniku z lewej strony drogi, bo z prawej go nie było. Przejeżdżał obok samochód, zatrąbił i zatrzymał się przy krawężniku. Nie było innych pieszych. Pomyślałam, że pewnie ktoś z naszych postanowił mnie podwieźć. Przebiegłam przez ulicę, wsiadłam do samochodu, zdjęłam kaptur i odwróciłam się do kierowcy. A tam obcy mężczyzna: „To niesamowite! Pomyliłem się, myślałem, że to ktoś od nas spieszy się do pracy”. Powiedziałam, że również się pomyliłam. Pośmialiśmy się i okazało się, że jedziemy w tym samym kierunku. W końcu podwiózł mnie prosto do bramy. © / Pikabu
  • Przyszliśmy na parapetówkę do przyjaciółki. Zadzwoniłam domofonem, powiedziała, że drzwi są otwarte, możemy wejść. I że na drzwiach nie ma numeru, ale trzeba iść korytarzem w lewo, białe drzwi na końcu. Wbiegliśmy we czworo do kuchni z tortem w rękach, krzycząc: „Wszystkiego najlepszego!”. Ale w kuchni była tylko jakaś wystraszona kobieta z dzieckiem. Dzieciak powiedział: „Ale moje urodziny są dopiero jutro”. Kolega się zorientował i szybko uratował sytuację, mówiąc: „Och, pomyliły nam się dni, ale tort jest dla ciebie”. Wyszliśmy z kuchni, przeprosiliśmy kobietę, wyjaśniliśmy pomyłkę. To było żenujące. © / Ideer
  • Raz wynajmowałem mieszkanie na doby. Przyjechałem pod wskazany adres, spotkałem człowieka przy wejściu, który na moje pytanie o mieszkanie odpowiedział twierdząco. A dalej nic, on patrzył na mnie, ja na niego. Okazało się, że on również przyjechał wynająć mieszkanie. Właściciel przyjechał nieco później, jak się okazuje, ma dwa mieszkania na doby obok siebie. © ****hole / Pikabu

  • Mój syn (8 lat) podchodzi do mnie i mówi:
    — Tato, obejrzyjmy Terminatora, wszyscy w naszej szkole o nim mówią, ale ja go nie widziałem, więc nie mogę się włączyć do rozmowy.
    Oczywiście byłem zaskoczony, że współczesne dzieci nagle przypomniały sobie o takim klasyku. Usiedliśmy do oglądania. Och, dawno nie widziałem pierwszego Terminatora, to świetny film akcji. Obydwaj zaangażowaliśmy się w fabułę. (Oczywiście przewinąłem sceny większej przemocy na ekranie). W końcu Terminator zostaje pokonany, Sarah Connor odjeżdża jeepem w stronę zachodzącego słońca, pojawiają się napisy końcowe.
    I wtedy mój syn pyta:
    — Tato, a kiedy przypłynie statek?
    — Jaki statek?
    — Ten, który rozbija się o górę lodową i tonie.
    — Czekaj, czyli chciałeś zobaczyć Titanica, a nie Terminatora?
    — No tak! To był Titanic!
    Kurtyna. © / Pikabu
  • Ostatnio otworzono nowy supermarket. Poszedłem tam coś poszukać. Nie było żadnych wolnych pracowników, tylko przy kasie. Zobaczyłem, że przy wyjściu stoi ochroniarz i patrzy uważnie na klientów. Podszedłem do niego z pytaniem, gdzie coś się znajduje. Wskazał palcem i powiedział „chyba tam”. Po wyjściu ze sklepu zobaczyłem, że wychodzi z żoną. Podszedłem i wyjaśniłem, dlaczego wziąłem go za ochroniarza: czarny strój, a nie zwróciłem uwagi na naszywki i napisy. Uśmiechnął się i powiedział, że jestem drugą osobą, która wzięła go za ochroniarza. © / Pikabu
  • W czasach studenckich dorabiałem jako odźwierny w banku. Dostawaliśmy schludne, ciemnoniebieskie uniformy. Pewnego razu razem z kolegą poszliśmy na obiad do kawiarni w pobliskim centrum handlowym. Wszystko było w porządku, dopóki kasjerka nie wręczyła mi mojego zamówienia, odmawiając przyjęcia pieniędzy. Na moje próby zapłaty powiedziała: „Pewnie jesteś nowy? Nie musisz tutaj płacić. Chłopcom z ochrony przysługuje jeden darmowy obiad”.
    Wyjaśniłem, że nie jestem ochroniarzem, pokazując logo banku na mojej koszuli. Roześmiała się i, pod wrażeniem mojej uczciwości, przygotowała mi darmowy milkshake. © ReimbursedBaquette / Reddit
  • Przyszłam kiedyś do mojego chłopaka z niespodzianką. Nie widzieliśmy się ponad tydzień, więc postanowiłam zrobić mu przyjemność: ładnie się ubrałam, upiekłam czekoladowe muffinki i przyszłam do jego mieszkania, ale trochę wcześniej, niż on wrócił z pracy. Chciałam go zaskoczyć. Na klatce schodowej było ciemno, żarówka się przepaliła, więc siedziałam na schodach, wpatrując się w telefon, czekając na ukochanego. Czekałam godzinę, dwie, prawie trzy. Nagle otworzyły się drzwi, a z nich wyszła starsza kobieta. Podeszłam do niej i spytałam, czy to mieszkanie Dimy, na co staruszka odpowiedziała: „Jaki Dima? Mieszkam tu sama!”. Okazało się, że w ciemności pomyliłam piętro i czekałam pod niewłaściwym mieszkaniem. © Karamel / VK
  • Kiedy tylko przeprowadziliśmy się z całą rodziną do nowego domu, w windzie przyciski były bez numerów. Weszliśmy do windy, mama nacisnęła przycisk i pojechaliśmy. Potrzebowaliśmy na 10. piętro. Wychodzimy, podchodzimy do drzwi, wkładam klucz, przekręcam... W tym momencie drzwi się otwierają i patrzy na nas jakiś dziadek, a za nim młoda kobieta i dziecko. My i oni zszokowani, zastygliśmy w miejscu, a potem wspólny śmiech. Okazało się, że mama pomyliła przycisk windy i przyjechaliśmy na 8. piętro. A ponieważ to nowy budynek, drzwi są identyczne. Tak poznaliśmy się z sąsiadami. © / Ideer
  • Siedzę na przystanku, rozmawiam z przyjaciółką. Nagle słyszę za sobą gruby głos: „Maluchu, znowu chodzisz bez czapki?!”. Chłopak pomylił mnie z młodszą siostrą ze względu na mój niski wzrost. Pośmialiśmy się, poznaliśmy się. Spotykamy się już od roku. © Karmel / VK
  • Przyszłam obejrzeć mieszkanie do wynajmu. Wchodzę z właścicielem, a spod prysznica wychodzi ledwie zakryty chłopak. Sekundowy szok i mówię: „Czy mieszkanie wynajmuje się razem z tym chłopakiem? Jeśli tak, to biorę!”. Chłopak się zaśmiał, potem się poznaliśmy, okazało się, że pomylił czas, kiedy mieliśmy obejrzeć mieszkanie. No nic, teraz od roku mieszkamy razem w tym mieszkaniu, tylko jeszcze nie wymyśliliśmy, jak opowiedzieć rodzicom historię naszego poznania. © / VK
  • Siedziałam długo w domu, będąc z dzieckiem. Potem poszłam ubiegać się o pracę w świetnym biurze. Na rozmowie kwalifikacyjnej było dwóch mężczyzn. Słuchali, jak opowiadam o swoich poprzednich miejscach pracy, o swoich zaletach i tym podobne. Potem poprosili, żebym pokazała swoje osiągnięcia. Przekazałam im teczkę, i zaczęli ją uważnie przeglądać. W pewnym momencie jeden z nich powiedział: „Ma pani takiego wspaniałego synka!”. Było mi jednocześnie wstyd i radośnie, że pochwalili syna. Okazało się, że pomyliłam teczki i wzięłam tę z jego nagrodami. Z takim sukcesem szybciej on dostanie pracę, niż ja. © Historie z pracy / VK
  • Odpoczywałam z dzieckiem nad morzem. Zakwaterowano nas w pokoju na trzecim piętrze budynku, gdzie wejścia do pokoi były z wspólnego balkonu. Drugiego dnia wstałam o siódmej rano, żeby pobiegać i poćwiczyć. Dziecko spało do śniadania. Zrobiłam trening przez godzinę, wracam do pokoju, w uszach muzyka, nikogo nie widzę, nic nie słyszę. Otwieram drzwi, gubię się w zasłonach przez pięć sekund, wchodzę i widzę parę obejmującą się na łóżku. Pomieszały mi się piętra i weszłam do pokoju na drugim piętrze. Następnego dnia spotykam ich na plaży i mówię: „Dziś rano policzyłam piętra, nie przeszkodziłam wam”. A chłopak, uśmiechając się, odpowiada: „Szkoda, bo tęskniliśmy za tobą”. © / Ideer
  • Bardzo podobał mi się pewien chłopak na uniwersytecie, tak bardzo, że ciągle wyobrażałam sobie, jak się z nim spotykam, a potem żyjemy długo i szczęśliwie. Marzyłam do tego stopnia, że pomieszałam rzeczywistość z marzeniami.
    Po wakacjach, myśląc o czymś swoim i nie zauważając, że coś wyraźnie jest nie tak, podeszłam do niego i pocałowałam ze słowami: „Kochanie, tak tęskniłam!”. Po lekko zaskoczonym wyrazie twarzy chłopaka zrozumiałam, że jestem idiotką. Przeprosiłam i uciekłam. Dogonił mnie, powiedział, że nie zrozumiał, co to było, ale nie ma nic przeciwko, by kontynuować. Za dwa miesiące mamy ślub. © / Ideer

Porażką może skończyć się niemal każdy projekt, jaki zaczynamy. Jeśli chcielibyście poznać historie nieudanych napraw i remontów, przeczytajcie ten artykuł.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły