16 historii sukcesu, które udowadniają, że można stworzyć biznes z niczego

Ludzie
2 tygodnie temu

Rozwijanie nowego biznesu to trudne i kosztowne przedsięwzięcie. Ale nierzadko ludzie, którzy są pasjonatami i znajdują swoją niszę, odnoszą sukces. Poniższe historie opowiadają o błyskotliwych osobach, których przedsiębiorczość i chęć stworzenia czegoś nowego pozwoliła im stworzyć udany biznes z niczego.

  • Kiedy moje dzieci były małe, od czasu do czasu opiekowałam się dziećmi sąsiadów. Mieszkam w tym samym miejscu od prawie 20 lat, więc znam wielu rodziców z mojego sąsiedztwa. Raz w miesiącu organizuję wolny piątkowy wieczór dla mam i tatusiów i pilnuję dzieci przez całą noc. Pobieram za to opłatę w wysokości 50 dolarów za dziecko. Mam huśtawkę na drzewie w moim ogrodzie, dzieci i ja oglądamy filmy, jemy kolację i podaję im deser, a one idą spać w śpiworach. Dzieci uwielbiają to wszystko i około 8-10 osób zawsze chętnie nocuje w moim domu. Rano daję im śniadanie, a potem przyjeżdżają rodzice i je odbierają. © FurryFreeloader / Reddit
  • Mój znajomy zajmuje się gokartami. Jego syn, Darek, miał 15 lat i chciał zarobić trochę pieniędzy latem. Znajomy zaproponował mu pracę przy gokartach i zawarł umowę: Darek otrzyma 20% sumy ponad zwykłe letnie dochody jako wynagrodzenie. Darek nie lubił kartingu, ale zgodził się. Interes szedł tak kiepsko, że w rzeczywistości prowadzili go wynajęci pracownicy. Darek przybył na miejsce i dowiedział się, że nie ma tam nawet miejsca do czekania. Pracownicy twierdzili, że ci, którzy przychodzą, jeżdżą od razu, ale warto było postawić 2 sofy, ponieważ znaleźli się wtedy ludzie, którzy chcieli poczekać na swoją kolej. Następnie rozstawiono stoliki. Wkrótce zadzwonił klient i zapytał, czy mógłby wynająć cały karting na kilka godzin na imprezę firmową. Darek uruchomił 2 kanały w sieciach społecznościowych, postawił 2 maszyny z przekąskami i kawą. Zorganizowali pierwszy mały turniej, a w końcu lokalne media napisały nawet o nich. Pod koniec wakacji przychody wzrosły o 40%, a Darek otrzymał zasłużone pięć tysięcy premii. © ViBo / Pikabu
  • Pewien człowiek rozpoczął działalność polegającą na zbieraniu chwastów, pakowaniu ich w pudełka i wysyłaniu z dużą marżą. Chodziło o to, że dowiedział się, że roślina ta jest często wykorzystywana do tworzenia scenografii do filmów i teatrów, do wyrobu biżuterii i do innych celów, a biznes polegający na jej zbieraniu i wysyłaniu był niewykorzystaną niszą. Surowców nie brakowało, a jego biznes odniósł sukces. © Bigtsez / Reddit
  • Pewnego dnia moja żona i ja wyszliśmy na zewnątrz, by zaczerpnąć powietrza. I nagle powiedziałem do niej: „A gdybyśmy tak stworzyli sklep z używanymi rzeczami? Spójrz, nasza córka rośnie, wkrótce wózek nie będzie potrzebny, gdzie go postawić? I nie jesteśmy jedyni... Moglibyśmy na tym zarobić”. Żona uznała, że to dobry pomysł. Przedyskutowaliśmy to. Miałem już jednoosobową działalność gospodarczą, więc postanowiłem zarejestrować firmę na żonę. Moja żona znalazła świetne miejsce do wynajęcia. Ze sporym ruchem, w centrum miasta, prawie gotowy, nawet regały były. W międzyczasie napisałem biznesplan, żeby dostać fundusze z urzędu pracy. Dostaliśmy pieniądze, otworzyliśmy biznes. Zaryzykowaliśmy wszystko, co mieliśmy: sprzedaliśmy sprzęt muzyczny, fotel bujany dla dzieci i kino domowe. Zdecydowałem, że powinniśmy sprzedawać wszystko: od rzeczy dla dzieci po antyki. Wtedy klienci przychodziliby regularnie, nawet z ciekawości. Wyceniałem rzeczy przez internet: znajdowałem nowe towary, sprawdzałem ceny i przy zakupie oferowałem jedną trzecią ceny nowej rzeczy, ale natychmiast. © Nieznany autor / Pikabu
  • Mój mąż został oddelegowany do pracy w innym mieście, więc musiałam się przeprowadzić. Nie chciałam siedzieć w domu, ale znam się tylko na uprawianiu ogrodu. Umieściłam ogłoszenie na lokalnym czacie o ogrodnictwie i pomocy z roślinami domowymi. Poszłam spać, a rano byłam oszołomiona, bo zobaczyłam niesamowitą liczbę wiadomości. Pomyślałam, że raz w tygodniu będę przesadzała kwiaty. Od prawie roku zajmuję się architekturą krajobrazu i pomagam przy roślinach prawie 7 dni w tygodniu. Dochód nie jest zły, z tym nawet sama nie boję się zostać w obcym mieście. © Overheard / Ideer
  • Od dzieciństwa miałam w sobie ducha przedsiębiorczości: jeszcze w szkole robiłam na drutach i szyłam rzeczy dla moich koleżanek z klasy i brałam za to pieniądze. Lubiłam robić na drutach. Ale moi rodzice stwierdzili, że to tylko rozrywka i zmusili mnie do zostania księgową. Ponieważ byłam posłuszną dziewczyną, uczyłam się tam do końca szkoły i uzyskałam dyplom. Ale to z mojego hobby się utrzymuję, ponieważ mam sklep z dzianinami i regularne zamówienia na różne rzeczy. Moi rodzice nadal uważają, że robię źle. Ale kupują ode mnie ubrania, a mój dyplom wciąż leży zakurzony na półce. © Caramel / VK

„Szydełkuję i sprzedaję lalki”.

  • Pewnego dnia w szkole zorganizowano kiermasz, na który można było przynieść swoje rękodzieło i je sprzedać. Moja starsza siostra zrobiła mi na drutach dwie pary kapci dla lalek z koralikami na sprzedaż. Podszedł chłopiec i szybko kupił obie pary kapci. Z radością pobiegłam wydać pieniądze, a potem byłam oszołomiona, gdy zobaczyłam, że sprzedaje te kapcie za 2 razy wyższą cenę. Tak więc w wieku 7 lat dowiedziałam się, kim są pośrednicy. © Overheard / Ideer
  • Kiedy mój syn miał zaledwie 12 lat, zaczął zarabiać pieniądze. Był dobry w rysowaniu, tworzeniu awatarów dla portali społecznościowych, obróbce zdjęć, tworzeniu okładek dla blogerów wideo i trochę w samodzielnej edycji. Często prosił mnie o kartę, aby mógł podawać numer do przelewu, a czasami zarabiał więcej niż mój mąż i ja razem wzięci. Najciekawsze jest to, że wszystkiego nauczył się sam i sam znalazł pracę. Przez około rok był w to aktywnie zaangażowany, kupił sobie wszystko, co chciał, ulepszył komputer i rower, a potem ochłonął i powiedział, że nie jest już zainteresowany pracą. © Mamdarinka / VK
  • Chodziłem do szkoły z chłopakiem, którego ojciec wynalazł butelkę keczupu, którą można było wyciskać. Byli bardzo bogaci, ale nie afiszowali się z tym, za co ich szanowałam. Był to zdecydowanie jeden z najbardziej nietypowych sposobów na wzbogacenie się, z jakim się spotkałem. © accountofyawaworht / Reddit
  • Pewna dziewczyna wpadła na pomysł biznesowy: pomaga bogatym chińskim rodzicom nadawać dzieciom odpowiednie angielskie imiona. Chodzi o to, że w Azji Wschodniej dzieci często otrzymują drugie angielskie imiona, których używają w późniejszym życiu, na przykład podczas podróży służbowych. Ludzie wysyłają jej zdjęcia swoich dzieci, a ona oferuje im opcje imion, po 65 dolarów za jedno. © christw_ / Reddit
  • W latach 90. wraz z moją przyjaciółką zebrałyśmy nasze zapasy dziewczęcych rzeczy (kartki, koraliki, cekiny, ładne guziki) i włożyłyśmy je do ładnej torby. Wcześniej opisałyśmy każdy przedmiot na małych karteczkach, ładnie je zwinęłyśmy i włożyłyśmy do pudełka. Zabrałyśmy to wszystko do szkoły i zorganizowałyśmy loterię, w której wszyscy wygrywają. Dajesz pieniądze, wyciągasz karteczkę i dostajesz nagrodę. Sukces tego przedsięwzięcia był ogromny, podobnie jak reprymenda od dyrektora szkoły i rodziców. © Goreotumaeva / Pikabu
  • W ’88 roku poszedłem do drugiej klasy, a w mieście otwarto sklep, który oprócz gumy do żucia miał zdjęcia Bruce’a Lee, Chucka Norrisa i tak dalej. Mój dziadek był fotografem, a ja również interesowałem się fotografią w tamtym okresie mojego życia. Plan powstał błyskawicznie. Kupiłem 3 zdjęcia, ponownie je sfotografowałem, a mój dziadek je wyretuszował i powielił. Następnie sprzedawałem je w szkole. Interes się kręcił, dopóki rodzice dwóch kolegów z klasy, którzy brali pieniądze od rodziców bez pytania, nie przyszli na skargę. Potem zostałem zawstydzony przez dyrektora szkoły przed całą szkołą jako „spekulant”. © Uralmso / Pikabu
  • W 2005 roku moja mama w pośpiechu sprzedała dwa kioski: w jednym sprzedawała owoce i warzywa, a w drugim wszelkiego rodzaju bibeloty, spinki do włosów, gumki i zabawki. Cóż, warzywa i owoce częściowo zjedliśmy sami, reszta została sprzedana ze zniżką znajomym. Ale kobiece błyskotki pozostały, a ja, wtedy w piątej klasie, postanowiłem nosić je na sprzedaż koleżankom z klasy. Popyt był ogromny. Później zaczęły przychodzić dzieci z innych klas. Średnio zarabiałem 200, 300 złotych, to bardzo dużo jak na ucznia. Później moi nauczyciele dowiedzieli się o tym handlu i zaczęli wyrzucać mnie z lekcji, ale to było tylko na moją korzyść: na korytarzu było więcej kupujących. I wtedy moja mama została wezwana do gabinetu dyrektora. Dyrektor powiedział:
    — Niech pani coś zrobi ze swoim synem. To niedopuszczalne. Nawet jeśli nie przeszkadza mu to w nauce.
    A matka odpowiedziała:
    — Faktycznie, należy coś zrobić. W nagrodę kupimy mu komputer. Już prawie na niego zarobił.
    W ten sposób dostałem swój pierwszy komputer. © wakerss1 / Pikabu
  • Facet, którego znam, ledwo się uczył. W tym roku skończył studia. Ale jego duch przedsiębiorczości był na takim poziomie, że byłem zdumiony. Potrafi sprzedać wszystko! Jeszcze ucząc się w szkole, wypromował swój biznes polegający na kupowaniu używanych rzeczy, które naprawiał, prał, doprowadzał do porządku. Rzeczy skupował markowe, ale w niezbyt dobrym stanie. Dlatego dostawał je za grosze. Naprawiał je i sprzedawał za 2-3 krotność ich wartości. Jego dochód wynosił średnio 12 tysięcy miesięcznie. © Margarita Igorevna / Work Stories / VK
  • Jakieś 4 lata temu zauważyłem, że zbyt szybko kończą nam się woreczki strunowe. Okazało się, że moja 10-letnia córka mieszała żelki z hiszpańskimi przyprawami i sosem chamoy [meksykańska przyprawa z suszonych owoców i papryczek chili — przyp. redakcja] i sprzedawała je w szkole po 5 dolarów za torebkę. Zarabiała około 100-150 dolarów tygodniowo. Teraz kończy 15 lat, pomogłam jej rozwinąć cukierkowy biznes, a jej słodycze są sprzedawane w sklepach w naszym mieście. © TheWizardry90 / Reddit
  • Odkąd byłam mała, marzyłam o otwarciu własnego sklepu ze słodyczami. Tyle że rodzina uwielbiała jeść moje desery, ale nie chciała mnie wspierać. Moja mama powiedziała, że nie byłabym dobrym przedsiębiorcą, więc po co kombinować? Rodzice kazali mi iść na uczelnię pedagogiczną. Ryczałam, krzyczałam, miałam pretensje, ale nie słuchali. Jak tylko skończyłam 18 lat, pierwsze, co zrobiłam, to pobiegłam odebrać dokumenty ze szkoły. Moja mama zrobiła taką awanturę... Nawet nie chcę pamiętać. Do dziś nie rozmawiamy! Minęły 4 lata. Wyjechałam do innego miasta, znajomi pomogli mi znaleźć dobrą pracę i mieszkanie. Pracuję, ale nie zapomniałam o swoim marzeniu. Co miesiąc odkładam pieniądze na przyszły biznes. I jestem pewna, że wszystko się ułoży! A nawet jeśli nie, nie będę się denerwować, lepiej spróbować i ponieść porażkę, niż nie spróbować i żałować przez całe życie! © Work Stories / VK

Zobaczcie artykuł o wytrwałych i konsekwentnych osobach, które odniosły sukces i są z tego dumne.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły