16 historii z biura, które rozbawią cię do łez

Ludzie
3 godziny temu

Wydaje się, że w biurze każdy dzień wygląda tak samo i nic ciekawego się nie dzieje. Raz zepsuje się ksero, innym razem Kasia z księgowości znajdzie nowego adoratora. A jednak praca to niekiedy prawdziwy teatr absurdu i zebraliśmy kilka historii, które to udowodnią.

  • Moja żona ma koleżankę z pracy, która latem jeździ samochodem, a jesienią odstawia go do garażu. Pracują poza miastem, w strefie przemysłowej. Teraz ta koleżanka zaczęła regularnie zabierać się z moją żoną do pracy i z powrotem. Oczywiście rozumiem, że można czasem podwieźć kogoś po drodze, ale nie na stałe, zwłaszcza gdy ta osoba sama ma samochód. W dodatku nie proponuje nic w zamian za te podwózki. Między nimi nie ma też jakichś szczególnie bliskich relacji. Żona już kilka razy pod różnymi pretekstami odmówiła, ale ta osoba jest dość natrętna i nadal ciągle prosi o transport. © krutoiperec20000 / Pikabu
  • W pracy mieliśmy magiczny kwiatek: kiedy zakwitał, oznaczało to, że ktoś wkrótce pójdzie na urlop macierzyński. Ale pewnego dnia cała roślinka zwiędła — listki opadły, a korzeń ściemniał. Szefowa przejrzała nagrania z kamer i okazało się, że ochroniarz Witek coś do niego wlał, bo bał się, że jego żona znowu zajdzie w ciążę. © Caramel / VK

„Moi koledzy zakrywają klimatyzator kartonowym pudełkiem”.

  • Do mojej mamy przyszła kiedyś w odwiedziny koleżanka, a my akurat mieliśmy nowego kotka z adopcji — jakaś tajska rasa, futerko w kolorze kawy z mlekiem, oczy błękitne. Koleżanka ledwo przekroczyła próg i od razu wypaliła: „O, Boże, ale brzydal!”. Kotek długo się nie zastanawiał — skoczył jej prosto na twarz! © Overheard / Ideer
  • Wielu uważa, że kobiecy zespół to tylko plotki i intrygi. Sama też tak myślałam, dopóki do naszego biura nie przeniesiono mężczyzny. Teraz jest nas troje: dwie dziewczyny i on. I zgadnijcie, kto najczęściej opowiada historie ze swojego życia? Przez miesiąc codziennie słuchałyśmy o jego żonie, dzieciach i teściowej, których — jak twierdzi — nie może znieść. Ale rozwodu nie chce, bo... to za dużo zachodu, żeby złożyć papiery. Cóż, obym nigdy nie trafiła na takiego męża. Szczerze współczuję jego żonie. © Work Stories / VK

„Pewnego razu nasza wentylacja dmuchała tak mocno, że przekierowaliśmy strumień powietrza za pomocą kartonu po papierze”.

  • U nas w pracy jest mały zespół, większość to introwertycy. Jest też mała kuchenka, gdzie można zjeść, więc zwykle wszyscy chodzą tam kolejno, żeby nie było tak, że ktoś patrzy ci w talerz. Ale za każdym razem, gdy ja idę coś zjeść, pojawia się jedna koleżanka. Zawsze zaczyna od pytania: „A co jesz?”. Stoi przy czajniku i trajkocze bez przerwy, póki ja jestem w kuchni. Czasem pyta: „To mogę tu sobie zostać czy chciałaś spokojnie zjeść?”. Odpowiadam: „Tak, chciałabym spokojnie zjeść”. Ale to nic dla niej nie znaczy — przez pół godziny parzy sobie herbatę, gada, przeszkadza mi i cały czas się narzuca. Podsłuchane / Ideer
  • Objęłam kierownicze stanowisko. Dobra pensja, gabinet z widokiem. Ale koledzy patrzyli na mnie spode łba i zachowywali się dziwnie — rzucali raporty na stół i czym prędzej uciekali z pokoju. Wprost zapytałam, o co chodzi, ale nikt się nie przyznał. Domyśliłam się sama, kiedy zajrzałam do sąsiedniego budynku. Na parterze znajdowała się stołówka, w której wszyscy jadali obiad. Stamtąd doskonale było widać, że kiedy ludzie wychodzili z biura podczas przerwy, ja szybko przebierałam się w dres i trenowałam taekwondo.

„Nie ma jeszcze biurka dla nowego pracownika. Oto miejsce pracy, które jak na razie dla niego przygotowaliśmy”.

  • Pewnego razu koleżanka podzieliła się ze mną tym, co pomaga jej się zrelaksować po tygodniu pracy. Okazało się, że przebiera się w kostium jednorożca i chodzi w nim po mieszkaniu, rozmawiając z wyimaginowanym Małym Księciem. Kupiła sobie nawet specjalny świecący róg i ogon. I co ciekawe, po takich „przebierankach” faktycznie staje się spokojniejsza i bardziej produktywna w pracy. © Overheard / Ideer

„Biurko mojego kolegi”

  • Mój przyjaciel ma w pracy koleżankę. Ma 29 lat i jest mężatką. Jej mąż nie umie nic zrobić w domu, a niedawno przeprowadzili się do własnego mieszkania. Trzeba było powiesić kilka karniszy i uchwyty na ściany. Poprosiła mojego przyjaciela — przyjechał do niej i w półtorej godziny wszystko zrobił. Potem wypili herbatę i zjedli ciasto, pieniędzy nie wziął.
    Po pewnym czasie zepsuł mu się zamek w kurtce, a ta koleżanka dobrze szyje. Podchodzi więc do niej i pyta:
    — Natalia, mówiłaś, że dobrze szyjesz, prawda?
    — Tak.
    — A zdarzało ci się wymieniać zamki błyskawiczne?
    — Oczywiście, to nic trudnego.
    — Słuchaj, w mojej kurtce zepsuł się zamek. Mogłabyś mi go wymienić?
    — Ty chyba żartujesz? Oczywiście, że nie! Przyniosę do domu męską kurtkę i co mam powiedzieć mężowi? Znajdź sobie dziewczynę, która to potrafi albo oddaj do krawcowej. © ktoTOneJA / Pikabu

„Koledzy nie docenili żartu z zamrażarką roboczą”.

  • Do naszego działu niedawno przeniosła się nowa pracownica. W głowie ma tylko artystyczne pomysły, a do pracy podchodzi kompletnie nieodpowiedzialnie: olewa bieżące zadania, potem próbuje zrzucić rozwiązanie problemów na innych, czasami też wychodzi wcześniej. Ostatnio przychodzę do biura i widzę pomazaną klawiaturę i całą stertę origami. Nie pamiętam, żeby ktokolwiek mnie tak bardzo irytował. © Overheard / Ideer
  • W swoim gabinecie postawiłam pudełeczko z napisem „Na marzenia”. Oczywiście dla żartu. Ale przy okazji poprosiłam kolegów: jeśli mają drobne, niech mi tam wrzucają. Wszyscy się pośmiali, a jednak zaczęli dorzucać monety. I tak przez cztery miesiące uzbierałam na swoje marzenie: pieniędzy wystarczyło, żeby kupić ogromny zestaw LEGO, o którym od dawna marzyłam. Teraz odkładam na wyjazd nad morze — do przyszłego lata powinno się udać. © Work Stories / VK

„Moi koledzy pokroili pomidory do burgerów”.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły