16 napraw, które przerodziły się w dramę jak w telenoweli

Ciekawostki
dzień temu

Wzywanie majstra do naprawy domowych usterek często wpisuje się w „pakiet bycia dorosłym” — spodziewamy się, że przyjdzie, posprząta bałagan, weźmie zapłatę i wyjdzie. Ale czasami to, co zaczyna się jako prosta naprawa, zamienia się w historię, którą opowiada się potem znajomym na imprezie. Dziś przedstawiamy kilka takich opowieści, które zaczynają się od kałuży na podłodze, a kończą nieoczekiwanym zwrotem akcji.

  • Wynająłem kogoś do naprawy kotła, który ledwo zipiał, ale chciałem, żeby dotrwał do wiosny. Fachowiec zrobił prowizorkę i przekonał mnie, że trzeba przepłukać kaloryfery. Zgodziłem się, więc zdjął je wszystkie i zabrał do warsztatu.
    W trakcie demontażu zalał mi przedpokój. Gdy wrócił po kilku dniach, część grzejników była porysowana. Miał przyjść z trwalszą naprawą kotła, ale ciągle miał wymówki, dlaczego nie może.
    W końcu dowiedziałem się, że jego uprawnienia były przedawnione. Złożyłem więc skargę na stronie, gdzie go znalazłem, i wynająłem kogoś innego. Przynajmniej odzyskałem kaloryfery. © Multigrain_Migraine / Reddit
  • Elektryk przyszedł wymienić wtyczkę — miły starszy pan. Zobaczył moje obrazy i zaczął opowiadać mi o swoim dzieciństwie: jak uwielbiał rysować i marzył, by zostać artystą, ale mu się nie udało. Widziałam, jak jego oczy błyszczą, a gdzieś głęboko w duszy odżywa marzenie.
    Dałam mu jeden obraz, płótno, pędzle i trochę farb. © Overheard / Ideer
  • Mieszkałam z byłym. Tuż przed rozstaniem zepsuł się nam kocioł gazowy, a on wezwał fachowca. Dali pięcioletnią gwarancję, ale niedawno znów pojawiły się problemy. Napisałam do byłego, pytając, czy ma jeszcze kontakty w tej firmie.
    W odpowiedzi dostałam tylko histerię, że próbuję go podstępnie zwabić z powrotem. Tak, nie rozmawialiśmy od czterech lat. Szukałam powodu, by się odezwać, i wreszcie go znalazłam. Niektórzy mają ego sięgające chmur... © Overheard / Ideer
  • Wszedłem do mieszkania, a tam elektryk i obca kobieta siedząca na stołku. Zapytałem mamę, odchodząc na bok: „Kto to?”. A ona na to: „No, żona elektryka”.
    Jak bardzo trzeba nie ufać mężowi, żeby chodzić z nim do pracy? Kobieta siedziała tam, dopóki nie skończył. © Overheard / Ideer
  • Serwisant przyszedł naprawić pralkę. Relacjonował wszystko, co robił: „Biorę śrubokręt. Teraz trzeba poświecić latarką. Patrz, łożysko jest zużyte!”.
    Do tego dochodziły prośby: „Szybko, przytrzymaj tutaj. Zabierz te kurtki z wieszaka, przeszkadzają. Podaj mi matę, za zimno siedzieć na podłodze”.
    Potem zaczął opowieść o swoim życiu: jak uczył się w szkole, zdobył zawód i gdzie pracował. Koszmar trwał trzy godziny. W końcu wyszedł. I wtedy z okna spadł kaktus w doniczce — biedactwo, on też nie mógł tego znieść. © Overheard / Ideer
  • Zwykle mam jedno oko na ludzi pracujących w domu, a drugie na telefonie. Jeśli mają pytania lub potrzebują pomocy, jestem w pobliżu. Nie wchodzę im w drogę, gdy pracują lub wychodzą po coś do samochodu.
    Nie przepadam za pogawędkami, ale do pewnego stopnia sobie na nie pozwalam, częściowo ze względów grzecznościowych, a częściowo po to, by ocenić, jakie pytania zadają i wyłapać niepokojące sygnały. I cieszę się, gdy odchodzą. © ObsessiveAboutCats / Reddit
  • Majster, coś w stylu „znajomy znajomego znajomego”. Nie był złym gościem i robił dobrą robotę. Ale miał tendencję do... wchodzenia bez pukania.
    Po prostu przychodził do pracy, otwierał drzwi i wchodził, a dopiero potem się witał. Może dla niektórych ludzi, u których pracował, to było w porządku, ale mnie, jako samotnej kobiecie, nie wydaje się, że tak powinno się wchodzić do czyjegoś domu. © wanderingstorm / Reddit
  • Pewnego razu facet przyszedł naprawić internet i dekoder. Zostawiłem go w salonie, a sam poszedłem do mojego pokoju i zostawiłem otwarte drzwi, na wypadek gdyby czegoś potrzebował.
    Po godzinie pomyślałem: „Dobra, co jest? Nic nie mówi”. Poszedłem sprawdzić, a gość siedział na mojej kanapie i oglądał telewizję. Zapytałem, czy już po naprawie, a on: „Tak!” — i został jeszcze pół godziny. © kmcdingus / Reddit
  • Gdy coś naprawiają, biegam szybko po mieszkaniu, udając, że coś robię, na przykład tasuję jakieś papiery, rzucam: „O, muszę schować rękawicę kuchenną”, przenoszę książkę ze stolika na stolik, byle tylko nie stać i nie gapić się niezręcznie na gościa. © cubosh / Reddit
  • Mój mąż wyjechał na miesiąc w podróż służbową i nie mieliśmy ze sobą kontaktu. I tak się złożyło, że moja pralka zaczęła przeciekać, więc zadzwoniłam po speca. Naprawił ją w pół godziny, a ja mu zapłaciłam.
    Gdy wychodził, zobaczyłam, jak się rumieni, i wręczył mi kartkę. Rozwinęłam ją i przeczytałam: „Zawór trzeba wymienić, ale wymiana uszczelki pomogła. Jeśli znowu zacznie przeciekać, naprawię to za darmo”. Zapytałam go, dlaczego nie powiedział mi tego wprost.
    Odpowiedział: „Wstyd mi, bo wziąłem pieniądze za pełną naprawę, a to były dwie minuty roboty”. Nie lubię konfliktów, więc odparłam: „Skoro działa, nie mam pretensji. Ale dzięki, że się przyznałeś”.
  • Pojawił się, aby naprawić przeciek. Uzgodniliśmy cenę i zaczął pracę.
    Po trzydziestu minutach powiedział, że musi kupić części w sklepie z narzędziami. Nie wrócił. Moje telefony pozostały bez odpowiedzi. © meyesmenotyou / Reddit
  • Jestem studentem i wynajmuję mieszkanie. Pewnego razu podczas sesji poszedłem w nocy do łazienki zaspany i spuściłem w toalecie całą rolkę papieru toaletowego.
    Rano oczywiście wszystko się zatkało. Zadzwoniłem do firmy hydraulicznej i powiedziano mi przez telefon, że praca jest bardzo trudna, ponieważ muszla klozetowa musiałaby zostać zdemontowana, a to kosztowałoby dużo.
    Spec przyjechał i naprawił wszystko w pięć minut, po prostu wyciągając nieszczęsną rolkę za pomocą drutu. Zapłaciłem mu zgodnie z umową. © Overheard / Ideer
  • Nasza lodówka przestała działać, więc moja mama zadzwoniła do serwisanta i powiedziała mu, co się stało. Odpowiedział: „Rozumiem, ale to by oznaczało, że musiałbym przyjechać w sobotę”. Tak, wszyscy pracują w dni powszednie. Ale mężczyzna nie chciał nigdzie jechać w sobotę.
    Wolał więc wytłumaczyć mojej mamie przez telefon, co musi naprawić w lodówce, aby znów mroziła jak wcześniej. Mama to wszystko zrobiła, a lodówka nadal działa. © Zershon / Pikabu
  • Zadzwoniła moja była dziewczyna. Powiedziała, że zmywarka przecieka i wezwała fachowca ze strony internetowej. Spędził nad nią trzy godziny i wziął pieniądze, ale nadal przeciekała. Poszedłem na dziesięć minut, wymieniłem zacisk węża i było po sprawie.
    Pytam domorosłych majstrów: „Czemu przed wystawieniem ogłoszenia nie przeczytacie instrukcji?”. Jestem człowiekiem z zasadami. Zadzwoniłem do tego speca, grzecznie z nim porozmawiałem, a on zwrócił pieniądze mojej byłej. © StanleyD / Pikabu
  • Woda zaczęła przeciekać do pralki. Zadzwoniłem do fachowca. Na początku powiedział mi, że to resztki wody po praniu, ale w ciągu nocy nagromadziło się jej aż litr, a to trochę za dużo jak na pozostałości.
    Zdjęliśmy pokrywę i zobaczyliśmy, że zawór przecieka. Zapytałem go, ile kosztowałaby jego wymiana. Podał horrendalną cenę. Sprawdziłem w internecie i zdębiałem, ile taniej można go dostać.
    Odesłałem gościa, kupiłem zawór i sam wymieniłem — to proste: podłączyć trzy rurki i przykręcić dwie śruby. Całość zajęła pięć minut. Przeciek ustał i wszystko działa. © SebPereita / Pikabu
  • W zeszłym roku remontowaliśmy kuchnię i mój mąż musiał przenieść rury doprowadzające wodę do zmywarki. Otworzył ścianę i usłyszałam, jak przeklina pod nosem. Weszłam i zapytałam go, co jest nie tak. Okazało się, że poprzednia robota była fuszerką, a to ON poprzednim hydraulikiem.
    © WestAshevillean / Reddit

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły