16 osób, które grzecznie, ale stanowczo zareagowały na czyjeś chamskie zachowanie

Ludzie
rok temu
16 osób, które grzecznie, ale stanowczo zareagowały na czyjeś chamskie zachowanie

Często spotykamy osoby, które zachowują się tak bezczelnie i chamsko, że po prostu nie wiemy, jak na to zareagować. Na szczęście bohaterowie naszego artykułu nie mieli takich dylematów. W uprzejmy, ale zdecydowany sposób położyły kres nieakceptowalnym dla nich zachowaniom.

  • Dzisiaj rano w moją stronę szło dziecko z mamą. Wszędzie były kałuże. Dzieciak podbiegał do ludzi, którzy szli przed mną, i celowo wskakiwał do kałuż, żeby ich ochlapać. Matka w ogóle nie reagowała. Mały podbiegł do mnie, ochlapał mnie i popatrzył z zadowoleniem. Nie nakrzyczałam na niego, tylko z całej siły wdepnęłam w kałużę przed nim. Ja poczułam się usatysfakcjonowana, dziecko ociekało błotem z kałuży, a mamuśka była purpurowa ze złości. Trzeba było pilnować swojego bąbelka.
  • Kiedyś nakładałam makijaż w pociągu i jakaś kobieta powiedziała: „Z taką twarzą nic się nie da zrobić”. Spojrzałam jej prosto w oczy i zapytałam: „To dlaczego nie siedzi pani w domu?”. © queenofthenoms / Reddit
  • Zaczęłam spotykać się z facetem. Zaprosił mnie na kilka randek i w ogóle. Od razu ostrzegłam go, że szukam czegoś poważnego, a nie tylko przygody na kilka tygodni. Zapewnił mnie, że tak właśnie będzie i on myśli podobnie. Minął miesiąc, zaczęłam mu ufać, a on powiedział: „Zdałem sobie sprawę, że nie jestem gotowy na związek”. Niezła wymówka. Więc pomyślałam, że mu odpłacę tym samym. Oznajmiłam: „To świetnie się składa, bo ja też zrozumiałam, że nie chcę się angażować”. Oczywiście zaczął dopytywać, dlaczego, a ja powiedziałam tylko, że nie chcę wchodzić z nim w poważny związek. Teraz dzwoni do mnie codziennie i próbuje mnie znowu zdobyć. © necreativnenko / Reddit
  • Moja mama szła ulicą, a 12-latek nagle wyskoczył przed nią z krzykiem, licząc na to, że ją przestraszy. Jego koledzy zaczęli się śmiać. Mama nie wystraszyła się jednak i zareagowała całkiem grzecznie. Spojrzała na niego z politowaniem i powiedziała: „Chłopcze, powiedz swojej mamie, żeby zabrała cię do lekarza!”.
  • Mam szczeniaka dużej rasy. Kiedyś byliśmy w kurorcie, szliśmy jakieś 30-40 metrów od plaży, pies był na bardzo krótkiej smyczy. Jakaś baba wychyliła z leżaka i zaczęła do mnie wrzeszczeć: „Dlaczego on nie ma kagańca?”. Odpowiedziałem: „A dlaczego pani nie ma?”. Cała plaża się śmiała, a baba uciekła.
  • Pewnego dnia poszłam na basen z moją 10-letnią siostrzenicą. Przed wyjściem zaczęła suszyć włosy, a w całej szatni była tylko jedna suszarka. Suszyła włosy krótko, ale za nią stała kobieta z niezadowoloną miną. Dosłownie wisiała nad nią i popędzała: „Kiedy wreszcie skończysz suszyć włosy?”. I to wszystko takim niemiłym tonem, sugerującym, że tych włosów nie ma tak dużo. Nie spodziewałam się tego po mojej siostrzenicy, ale odpowiedziała: „Przynajmniej mam głowę na karku, a pani co będzie suszyć?”.
  • W dzieciństwie byłem świadkiem takiej sytuacji. Jakiś facet, nie pamiętam, czy sąsiad na podwórku, czy opiekun na obozie, beształ kogoś w bardzo nieprzyjemny sposób. Że jest leniwy, niechlujny, wszystko robi źle i tak dalej. Kiedy wreszcie potok oskarżeń się skończył, ten ochrzaniany człowiek zapytał po prostu: „Powiedziałeś wiele o sobie. A co powiesz o mnie?”.
  • Zjeżdżaliśmy z mężem na wyciągu, obok nas siedziało dwóch chłopców w wieku około 12-13 lat. Rozmawiali po francusku, obgadując i obrażając wszystkich wokół. Mówili, że są głupi i nie rozumieją francuskiego. Wtedy mój mąż powiedział do nich: „Chłopaki, jesteście pewni, że wszyscy jesteśmy tak głupi, jak to opisujecie?”. Doskonałym francuskim, ponieważ mieszkał w Lozannie i Genewie przez pięć lat. I dodał jeszcze kilka edukacyjnych uwag. Usta chłopców natychmiast się zamknęły, a ich oczy przybrały rozmiar spodków.
  • Przyszła do nas nowa dziewczyna, dostała pracę dzięki znajomościom. Wszystko robiła źle i próbowała zwalić swoje błędy na innych. Pewnego dnia zobaczyłam, jak bierze mój 15-stronicowy raport i zanosi go do dyrektora. Nie zastanawiając się długo, po kilku chwilach weszłam za nią do gabinetu dyrektora i powiedziałam: „Przepraszam, nie zdążyłam wstawić do mojego raportu kilku danych i poprawić błędów, czy mogę go zwrócić po poprawkach?”. Dziewczyna dostała burę od dyrektora, a kiedy wyszła, zapytałam sarkastycznie, jak jej się udała rozmowa. © Aiku / Reddit
  • Jako mama dwójki dzieci jestem przyzwyczajona do tego, że mnóstwo starszych pań pozwala sobie na wyrażanie swojej dezaprobaty. Na przykład związanej z tym, że dziecko nie nosi czapki, mimo że na zewnątrz jest ciepło. Dziś po raz pierwszy odkryłam, że takie kobiety mogą czepiać się nie tylko mojego dziecka, ale i mnie samej. Szłam w koszulce. Na zewnątrz +20°C. Naprzeciwko szła kobieta w wieku około 65 lat, w czapce, kurtce i szaliku. Najwyraźniej zauważyła mnie z daleka, podleciała i powiedziała: „Dziewczyno, zamarzniesz, czemu jesteś taka porozbierana?”. Odpowiedziałam: „Jest ciepło”. Ona na to: „Nie! Jest zimno”. Popatrzyłam na nią i zauważyłam grzecznie: „To dlatego, że pani jest stara, a ja młoda”. I poszłam dalej swoją drogą.
  • Jestem po trzydziestce. Wyglądam dużo młodziej, może nie jak dziewczynka, ale nikt jeszcze nie nazwał mnie kobietą. Pracuję w sklepie. Wczoraj klient krzyknął „Dziewczyno!”, żeby zawołać mnie do pomocy. Podeszłam, a on powiedział: „Och, przepraszam, myślałem, że jesteś dziewczyną”. Uśmiechnęłam się tylko i odpowiedziałam: „Nie szkodzi, ja myślałam, że jest pan mężczyzną”. Wyraz jego twarzy w tym momencie był bezcenny. Nie twierdzę, że jestem super młoda, ale było to co najmniej nietaktowne z jego strony.
  • Wracałem do domu metrem. To stacja przesiadkowa, zawsze wysiada tam dużo osób. Na peronie stała kobieta, która czekała, aż wszyscy wysiądą i będzie mogła wsiąść. Ale stała tak, że blokowała jedną trzecią przejścia. Wychodzący pasażerowie obchodzili ją w milczeniu. Kobieta była wyraźnie zniecierpliwiona. Na końcu wychodziła jakaś dziewczyna. Baba prawie wypchnęła ją z wagonu, krzycząc: „Ruszasz się jak mucha w smole!”, i wpadła do środka. Podszedłem do niej i powiedziałem: „Gdyby pani nie blokowała wyjścia, wszyscy wysiedliby znacznie szybciej. I byłoby wygodniej”. Zrobiła się czerwona. Nic nie odpowiedziała, tylko sapała ze złości. Mam nadzieję, że do niej dotarło.
  • Pracowałem kiedyś w studiu fotograficznym. Nie jestem fotografem, ale znam się na rzeczy. Pewnego dnia przyszedł fotograf po pięćdziesiątce. Zaczął narzekać, że nasz sprzęt jest kiepski, że marnuje czas na jego ustawianie i że nic nie działa. Jego aparat w żaden sposób nie łączy się ze światłami. I to wszystko na oczach klientów. Stał tam, dawał mi popalić, a ja po prostu podszedłem i bez słowa podłączyłem jego sprzęt w ciągu minuty. Nigdy nie widziałem, żeby dorosły mężczyzna tak się zarumienił. © ashrae9 / Reddit
  • Tę historię opowiedziała mi kierowniczka. Ma rumuńskie korzenie. Pewnego dnia ona i jej pracownica jechały w podróż służbową pociągiem. Wkrótce dosiedli do nich dwaj mężczyźni, ojciec i syn. Przedstawili się sobie. Faceci okazali się być Rumunami i porozumiewali się między sobą po rumuńsku. Rozmawiali o zaletach i wadach pań, która im się bardziej podoba, i na inne dość pikantne tematy. Kierowniczka wszystko rozumiała, ale nie komentowała: to była krótka podróż. Kiedy wysiadały na swojej stacji, pożegnała się ze współpasażerami po rumuńsku: „Do widzenia! Mam nadzieję, że już nigdy się nie spotkamy”. Jej zdaniem, warto było znosić te gadki dla samego ich spojrzenia.
  • Pracowałem kiedyś w dziale wsparcia technicznego na uniwersytecie. Pewnego dnia siedzieliśmy w pracy, a kolega, który zawsze chwalił się, że jest najmądrzejszy, nie mógł podłączyć monitorów. Próbował już od 10 minut, ale bezskutecznie. Zaproponowałem mu pomoc, a w odpowiedzi usłyszałem tyradę, że całe życie pracował z komputerami i nie potrzebuje pomocy, zwłaszcza od ludzi takich jak ja. Powiedziałem mu: „Dobra, przepraszam, chciałem tylko powiedzieć, że monitory muszą być najpierw podłączone”. Natychmiast się zaczerwienił. © Ryan233tiger / Reddit
  • Cały czas spotykam się z pytaniami, które są zarazem oskarżeniem. Ale najśmieszniejszą rzecz usłyszałam dziś od laryngologa. Kiedy powiedziałam, że mam narośle na migdałkach, lekarka wykrzyknęła: „A kto pani pozwolił zaglądać do gardła?!”. Nieźle. Musiałam jej wytłumaczyć, że to moje gardło i jak będę chciała, to będę zaglądać. Koszmar.

Szczerze zazdrościmy osobom, które potrafią postawić granice i usadzić bezczelnych ludzi, których spotykają na swojej drodze.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły