16 osób, które nie potrafią wymazać z pamięci pierwszej miłości

Ludzie
4 godziny temu
16 osób, które nie potrafią wymazać z pamięci pierwszej miłości

Pierwsza miłość nie zawsze bywa idealna, ale z pewnością o niej nie zapomnisz. Może być niezręczna, zabawna, naiwna, ale to właśnie ona uczy nas czuć naprawdę. Oto 16 historii ludzi, którzy pokochali pierwszy raz i na zawsze zapamiętali to uczucie.

  • Mój dziadek w młodości zakochał się od pierwszego wejrzenia w pięknej dziewczynie, ale nie zdążył się z nią zapoznać. Razem z przyjacielem przeszukali całe miasto, ale nie mogli jej znaleźć. Pewnego razu przyszedł do domu przyjaciela i zobaczył tam tę dziewczynę.
    Okazało się, że tajemniczą nieznajomą była siostra przyjaciela, a oni nie mieli o tym pojęcia. W końcu młodzi wzięli ślub. Zawsze uwielbiałam słuchać tej historii o mojej wspaniałej babci. © monochrome_1.0.1
  • Moja mama była młodą wdową z półtorarocznym dzieckiem. Pewnego dnia spacerowała po parku z synkiem. Wszędzie pełno ludzi, a przed nią szedł młody mężczyzna. Nagle maluch, widząc tego człowieka, podbiegł do niego i zawołał: „Tata! Tata!”. Młody człowiek nie stracił głowy, wzruszył się i odegrał rolę taty.
    Tak właśnie poznali się z mamą. A po kilku miesiącach poszli we troje do urzędu stanu cywilnego.
    Nie mieli tam świadków, więc powiedziano im: „Cóż, skoro tak, niech syn będzie waszym świadkiem”. © karvasha0303
  • Historia poznania i miłości moich rodziców nie należy do najbardziej romantycznych, ale coś w niej jest. Mój tata pracował w fabryce, a mama była tam kucharką na stołówce, więc widywali się prawie codziennie. Mama wszystko zainicjowała: zaczęła podrzucać mu karteczki i zapraszać na spacery. Tata, jak sam opowiadał, na początku nie był zbyt zaangażowany, ale potem zauważył, że miła kucharka daje mu większe porcje. Wszystko zaczęło się na poważnie, kiedy do fabryki przywieziono 100 kg cukinii i mama musiała gotować z nich coś przez kilka tygodni. I przez cały ten czas ani razu nie powtórzyła dania, ciągle wymyślała nowe. Mój ojciec zauważył to i zainteresował się moją mamą na serio, ponieważ zdał sobie sprawę, że jest nie tylko piękna, ale także bardzo bystra. Minęło ponad 20 lat, ale tradycja gotowania miliona potraw z cukinii każdego lata nadal trwa w naszej rodzinie. © Karmel / VK
  • Moja mama szła z przyjaciółką przez centrum miasta. Jej przyjaciółka zauważyła, że naprzeciwko idzie dwóch chłopaków: jeden wysoki, postawny, drugi niższy i dość szczupły.
    Przyjaciółka powiedziała mamie: „Pozwól, że cię przedstawię temu wysokiemu”. Mama się zgodziła. W zasadzie była to miłość od pierwszego wejrzenia. Moi rodzice są razem już od 55 lat. © / Pikabu
  • Opowiedziałam dziś mojemu siedmioletniemu synowi historię miłości moich dziadków. Spotkali się, gdy babcia miała 19, a dziadek 21 lat. On właśnie zaczął pracę w fabryce, a ona pracowała w aptece. Mówił, że od razu mu się spodobała: z warkoczem, skromna, ale uśmiech po prostu zawrócił mu w głowie. A babcia potem przyznawała, że początkowo wcale jej się nie podobał, bo był zbyt hałaśliwy, zbyt pewny siebie. Ale on nie odpuszczał. Podchodził do niej codziennie, przynosił ołówki, domowe pierogi, raz nawet podarował kolczyki swojej babci. I w końcu się w nim zakochała. © Karmel / VK
  • Mama zawsze opisywała znajomość z tatą jako coś wyjątkowo romantycznego, przełomowego. Ale od niej nie można było uzyskać żadnych konkretów, zawsze tylko odpowiedzi w stylu: „Zobaczyłam, zakochałam się, no i jakoś się poznaliśmy”.
    Spytałam taty. Jego wersja: „Wracałem z zajęć pociągiem, jadłem kanapkę z kiełbasą. Zobaczyłem młodą dziewczynę, wyglądała na studentkę i patrzyła na mnie głodnymi oczami. Najpierw się uniosłem, pomyślałem, że jaki ze mnie przystojniak, a potem zrozumiałem, że ona się tak w tę kanapkę wpatruje, a nie we mnie. No to zaproponowałem jej połowę, zjadła ją w dwóch kęsach. Żal mi się jej zrobiło, więc zaprosiłem na barszcz, a ona się zgodziła. No i gdzie ją, taką ufającą, po tym wszystkim puścić? Nakarmiłem barszczem i postanowiłem mieć na nią oko. No i tak obserwuję”. © Sala nr 6 / VK
  • Moi dziadkowie urodzili się tego samego dnia, tego samego roku, w tym samym szpitalu, z różnicą 6 godzin. Poznali się 14 lat później. W wieku 17 lat mój dziadek miał sen, że poślubi moją babcię. Po 4 latach dziadek zdobył moją babcię i ożenił się z nią. Po 9 miesiącach urodziła się moja mama. Od tego czasu minęło 55 lat. Było wiele rzeczy: i kłótnie, i zdrady, i wydatki, i znowu razem. Ale do dziś dziadek całuje babcię, jakby miała 21 lat. Niesamowita historia miłości. Są dla mnie wzorem w wielu rzeczach. © / Ideer
  • Moi dziadkowie poznali się w autobusie. Dziadek zaproponował, że ją odprowadzi, a ona powiedziała: „Jeśli to przeznaczenie, spotkamy się”. On czekał na nią każdego ranka przez cały rok na tym przystanku. Ona to widziała i celowo chodziła na inny przystanek. A potem któregoś dnia zobaczyła, że go nie ma, przybiegła, zaczęła się rozglądać, rozpłakała się i wtedy on się pokazał, w kapeluszu i marynarce.
    Tak zaczęli się spotykać. Dziadek, oczywiście, ma inną wersję. © myth_4e
  • Wczoraj rozmawiałam z babcią, która opowiedziała mi w sekrecie o swojej pierwszej miłości z czasów, gdy miała 15 lat. Nagle zaczęła się śmiać i powiedziała: „A miał na imię tak, jak twój ojciec”.
    Moja babcia nazwała swojego syna na cześć swojej pierwszej miłości. Mówi, że przez całe życie kochała swoją pierwszą miłość, dziadka też, ale to coś innego. Zawsze się wzruszam, słuchając tej historii. © Izba № 6 / VK
  • Pewnego razu z przyjaciółkami poszłyśmy na koncert z okazji jakiegoś miejskiego święta. Jestem niska, mam tylko 160 cm, więc oczywiście nic nie widziałam i podskakiwałam, by zobaczyć artystów. Stopniowo kilku chłopaków podeszło bliżej nas, wymieniałam spojrzenia z jednym z nich, ale nic szczególnego. I wtedy on powiedział: „Pozwól, że cię podniosę, przynajmniej wszystko zobaczysz normalnie!”. Szybko zdecydowałam się wejść na jego ramiona i byłam niesamowicie szczęśliwa. Kiedy nadszedł czas wracać do domu, chłopak zapytał o mój numer. No więc wstukałam cyfry do jego telefonu.
    Cały następny dzień męczyłam się, czekając na jego telefon, i wieczorem dostałam SMS: „Byłaś wczoraj na koncercie w fioletowej bluzie?”. Później okazało się, że zamiast jednej cyfry wpisałam za dużo i cały dzień ten chłopak usuwał po jednej cyfrze, by odszukać mój numer. Spotykaliśmy się jeszcze przez kilka lat i mimo rozstania zawsze wspominam tę historię z ciepłem.
  • Rozstaliśmy się 10 lat temu, jeszcze jako nastolatki, kiedy życie wydawało się wieczne, a miłość czymś, co będzie na zawsze. Potem wszystko się potoczyło: różne miasta, nowi ludzie, praca, obowiązki. Straciliśmy się z oczu. Lata mijały, wspomnienia się zacierały, nawet myślałam, że on już dawno mnie zapomniał, tak jak ja starałam się zapomnieć o nim. A potem zupełnie przypadkowo znaleźliśmy się w internecie, zaczęliśmy rozmawiać, i zrozumiałam, że nic nie minęło. Staliśmy się dorośli, ale w środku wciąż jesteśmy tacy sami, jakby tych lat nie było. A teraz on przyjeżdża do mnie z pierścionkiem. © Caramel / VK
  • Wczoraj przyszedł mężczyzna, około sześćdziesięcioletni, w garniturze. Mówi: „Potrzebuję złotego pierścionka, dużego. Z diamentem”. Kiwnęłam głową: „Dla kogo prezent?”. A on: „Dla żony, 40 lat razem”. I wtedy wyciągnął z kieszeni pogniecioną kartkę w kratkę z ręcznie narysowaną stokrotką. „Wie pan, poznaliśmy się na polu. Zbierała stokrotki, a ja byłem tam przejazdem, samochód mi się zepsuł. Tak zostałem na całe życie. Wszyscy mówią, że potrzebny solidny, prestiżowy pierścionek. A ona kocha kwiaty. Można jakoś... żeby stokrotka, ale nie wyglądało to śmiesznie? Czy to głupie?”. Powiedziałem, że to wcale nie jest głupie, i wziąłem się do pracy. Zrobiłem mu białe złoto z żółtym cytrynem jako środkową częścią i płatkami z diamentów. Nie klasyka, ale kiedy to zobaczył, po prostu milczał przez dwie minuty, a potem powiedział: „Uszyła sobie na ślub sukienkę z takimi samymi kwiatkami”.
  • Pewien facet przekonał mnie do siebie, pisząc mi wiersze. To takie romantyczne, kto jeszcze to robi w XXI wieku? A tu takie wiersze... Za każdym razem powstrzymywałam się, żeby się nie rozpłakać ze wzruszenia. W końcu przyszedł czas na spotkanie z rodzicami chłopaka. Wszystko wydawało się iść dobrze, miło nam się rozmawiało. Nagle mama Saszy spytała, czym mnie podbił jej syn Odpowiedziałam: „Wierszami, oczywiście!”. I zaczęłam recytować mój ulubiony wiersz. Zobaczyłam, jak twarz Saszy się zmienia, a jego rodzice słuchają entuzjastycznie, powstrzymując śmiech. Powiedziałam 4 wersy i przestałam mówić, myśląc, że może robię coś źle. Okazało się, że te wiersze napisał tata Saszy do jego mamy, kiedy się do niej zalecał! A moje kochanie znalazło notatnik taty i zrobiło ctrl+c i ctrl+v. Na faceta trochę się obraziłam, ale z rodzicami znalazłam wspólny język. Język poezji. © Palata № 6 / VK
  • Pierwszy chłopak, z którym się spotykałam, moja pierwsza miłość, podczas pierwszej randki powiedział mi komplement: „Jesteś jak herbata. Twoje włosy mają kolor mocnej czarnej herbaty, a ty sama, jak herbata, możesz pobudzić, uspokoić, dodać przytulności i ciepła. Życie bez ciebie, jak życie bez herbaty, jest zimne i nieprzytulne”. Minęło dużo czasu od tamtej pory, spotykałam się z wieloma mężczyznami, ale nigdy nie dostałam lepszego komplementu! © / VK
  • Kiedy opowiadam, jak spotkałam swoją miłość, wiele osób myśli, że sobie żartuję. No poważnie, czy można zbudować związek z kimś, jeśli nawet nie rozumiesz, co on mówi? Ale oto stoję przed nim, uśmiechamy się do siebie, próbujemy rozmawiać, szybko jednak orientujemy się, że nie znamy żadnego wspólnego języka. Chwytamy więc za telefony, otwieramy tłumacza, piszemy, śmiejemy się. Pierwsza randka była jak niemy film: pokazywaliśmy gesty, rysowaliśmy palcem na stole. Po trzech miesiącach po prostu wziął mnie za rękę, spojrzał w oczy i powiedział: „Żona”. Bez długiego wyjaśniania, bez przemów. Teraz uczę się jego języka, ale on wciąż mówi, że nie jest to potrzebne, bo i tak się rozumiemy. © Karamel / VK
  • dzieciństwie przyjaźniłam się z Paszką, mieszkał na 3 piętrze w sąsiednim bloku. Wtedy nie było telefonów komórkowych ani internetu, więc aby się dowiedzieć, czy możemy się spotkać, mieliśmy znak. Jeśli na parapecie stała szklanka z czerwoną kredką, wychodziliśmy na spacer. A jeśli się nie udało, stawialiśmy pustą szklankę. Nasza miłość skończyła się bardzo banalnie: tata z powodu pracy został przeniesiony do innego miasta i przeprowadziliśmy się. W wieku 15 lat oczywiście uważaliśmy, że nasze uczucia łatwo przetrwają próbę czasu, ale ostatecznie szkoła, przyjaciele i zainteresowania zrobiły swoje, a nasze listowne kontakty się urwały.
    Minęło 25 lat. Przyjechałam do miasta z dzieciństwa na spotkanie absolwentów. Patrzę, a u niego w oknie pusta szklanka, ta sama! Zaniemówiłam, zadzwoniłam domofonem, a tam jego mama. Powiedziałam, kim jestem, a ona uśmiechnęła się do mnie i powiedziała: „Cześć, Masza! No proszę, jak to bywa. Weszłaś z powodu szklanki? Paszka zabronił mi ją zdejmować z parapetu i powiedział, że jeśli kiedyś przyjdziesz, mam ci dać kontakt do niego, bardzo chciałby wiedzieć, jaka jesteś teraz”.

Przeczytajcie też artykuł o parach, które życie zmusiło do tego, by na nowo przemyśleli sens swojego związku.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły