16 osób, które zostały po godzinach i spotkała je niespodzianka

Ludzie
4 godziny temu
16 osób, które zostały po godzinach i spotkała je niespodzianka

Siedzenie w pracy do późna — to dopiero „przyjemność”. Myślami jesteś już w domu, na wygodnej kanapie, a w rzeczywistości masz przed sobą jeszcze stos raportów. Wydaje się, że nic nie uratuje nudnego wieczoru w biurze... Ale czasem właśnie w takich chwilach, kiedy zdaje się, że żadna ciekawa rzecz już się nie wydarzy, życie potrafi zaskoczyć najbardziej niesamowitymi przypadkami. Bohaterowie naszego artykułu przekonali się na własnej skórze, że jedna dodatkowa godzina w biurze może zamienić się w komedię romantyczną, rodzinny dramat z happy endem albo po prostu zabawną anegdotę do opowiadania w gronie znajomych.

  • Mąż powiedział, że zostanie dłużej w pracy. A ja tak się za nim stęskniłam, że postanowiłam pojechać go odebrać. Zajrzałam do jego gabinetu i aż zamarłam. Świece, kwiaty, romantyczna atmosfera, jakaś kobieta! Już miałam łzy w oczach i chciałam uciekać, gdy za plecami usłyszałam rodziców męża: „Anka, ciebie też Sławek wezwał po coś do biura?”. Zupełnie zapomniałam, że jego rodzice mieli tego dnia rocznicę. Mąż chciał im przygotować dla nich romantyczną kolację-niespodziankę. Nawet specjalnie wypuścił wszystkich wcześniej z pracy! Rozpłakałam się jeszcze bardziej — tym razem z rozczulenia. © VK
  • Zostałam po godzinach sama w biurze. Siedzę i pracuję. Nagle odzywa się telefon — dzwoni chyba z dziesięć minut bez przerwy. W końcu odbieram i z automatu recytuję wyuczoną formułkę: „Dobry wieczór! Firma taka a taka, przy telefonie ta a ta. W czym mogę pomóc?”. W słuchawce zapadła niezręczna cisza, a potem męski, bardzo niski głos powiedział: „Oj, dziewczynko, są jacyś dorośli w pobliżu?”. Odpowiedziałam, że dziś to ja tu dowodzę. Mam 21 lat. © VK
  • Zasiedziałem się w biurze i wróciłem do domu, gdy już zapadł zmrok. Otwieram drzwi, a tam słychać jakiś dziwny, monotonny szum i widać słabe światełka powoli przesuwające się po podłodze w ciemności. Pierwsza myśl — zwarcie albo coś się zepsuło. Ostrożnie wchodzę do pokoju, zapalam światło i widzę taki obrazek: pośrodku salonu w fotelu śpi teść, a po podłodze jeździ nowy robot-odkurzacz, do którego taśmą klejącą przyczepione są dwa telefony z włączonymi latarkami. Obudzony światłem teść tłumaczy: „No wiesz, twój odkurzacz w ciemności się zgubił i wjechał pod kanapę. To mu trochę poświeciłem, żeby dokończył robotę. Trzeba korzystać z technologii!”.
  • Zostałam w pracy aż do trzeciej nad ranem, więc zamówiłam taksówkę. Przyjechało stare autko. Wsiadam na tylne siedzenie i widzę, że z przodu siedzi starsza, mocno umalowana pani. Przeprosiłam, myśląc, że pomyliłam samochód. Kierowca milczy, a kobieta mówi: „Nie, nie, wszystko dobrze! My pracujemy razem. On prowadzi, a ja liczę pieniądze”. Taki to był duet — taksówkarz i księgowa. © Ideer
  • W ciągu jednej minuty zdążyłam w swojej głowie już pokłócić się z mężem, zrobić scenę zazdrości i prawie złożyć pozew o rozwód. A zaczęło się od tego, że znów został po godzinach w pracy. Napisałam: „Gdzie jesteś?”, a on odpisał, że ma jeszcze kilka spraw. Zapytałam: „Kiedy wrócisz?”, a on: „Dzisiaj”. Nie zdążyłam się jeszcze porządnie obrazić, a on już wszedł do mieszkania. Okazało się, że wysiadł dwie przystanki wcześniej, żeby kupić mi kiszoną kapustę. Wczoraj mimochodem wspomniałam, że mam ochotę na coś kwaśnego. Teraz siedzę, jem kapustę, jest mi jednocześnie wstyd i miło. Warto czasem po prostu bardziej ufać swoim drugim połówkom. © VK
  • Ostatnio bardzo się zasiedziałam w pracy i wróciłam do domu późnym wieczorem. Młodsza siostrzyczka nie chciała iść spać — czekała, żeby pokazać mi swój „wspaniały” prezent. Wybiegła mi na spotkanie i od progu wręczyła mi rysunek, mówiąc z dumą: „Trzymaj! Narysowałam ci słoneczko!”. Dała mi duży karton, na którym widniało ogromne czarne słońce. Zapytałam, czemu jest czarne, a ona odpowiedziała: „Bo znalazłam u ciebie tylko czarny mazak”. Jak się okazało, „mazakiem” okazał się mój koreański tusz do rzęs, który przywiozła mi koleżanka. No cóż, teraz nadaje się już tylko do malowania obrazków. © VK
  • Zostałam dłużej w pracy. Napisałam mężowi, że w zamrażarce są nuggetsy. Mruknął coś w odpowiedzi, chyba nawet obiecał, że usmaży do nich jajka. Wracam do domu — pusta paczka i zasmucony mąż. Nic nie rozumiem, więc pytam, co się stało, a potem wybucham śmiechem. Okazało się, że ten mój oryginał zapomniał albo nawet nie wiedział, że nuggetsy trzeba podgrzać. Zjadł je tak po prostu, prosto z zamrażarki! © VK
  • Wczoraj zostałam po godzinach. Napisałam do swojego 14-letniego syna, żeby sam zrobił sobie jajecznicę, bo w domu nie ma nic gotowego. Odpisał: „Jasne, mamo, nie ma sprawy!”. Dzisiaj przypadkiem zajrzałam do historii przeglądarki, a tam zapytanie: „Jak wygląda patelnia?”. © VK
  • Trochę zasiedziałem się w pracy. Do domu wróciłem dopiero późnym wieczorem. Wszedłem i od razu usłyszałem płacz mojej dziewczyny. Przestraszyłem się — pomyślałem, że się obraziła albo że jest zazdrosna, chociaż przecież uprzedzałem, że się spóźnię. Wpadłem do pokoju, przytuliłem ją, a ona się uśmiechnęła i pokazała mi swoje jeansowe szorty, mówiąc: „Maciek, te szorty nosiłam jeszcze w 2014 roku! Potem przez trzy lata się w nie nie mieściłam i schowałam je do szafy. A teraz właśnie je przymierzyłam... i są za duże!”. Naprawdę można się rozpłakać z takiego powodu? Widocznie dla dziewczyn to ogromny sukces... ale chyba nigdy do końca tego nie zrozumiem. © VK
  • Mój mąż czyta w myślach. Wczoraj zostałam dłużej w pracy. Wracałam do domu zmęczona, myśląc tylko o tym, że nie mam już siły na nic. Chciałam po prostu wejść, położyć się do łóżka... a najlepiej jeszcze zostać po prostu przytuloną. Otworzyłam drzwi w fatalnym nastroju... a mieszkanie lśni! Mąż skończył pracę wcześniej i postanowił posprzątać przed moim powrotem. Zamówił też pizzę, jakby czuł, że nie mam ochoty gotować. A w kuchni czekał na mnie bukiet moich ukochanych rumianków. Mamy chyba jakąś telepatyczną więź! Nie powiedziałam mu wcześniej ani słowa o moim ciężkim dniu. © VK
  • Mieszkam z przyjaciółką, wynajmujemy razem mieszkanie. Wczoraj poprosiła mnie, żebym została dłużej w pracy, bo miał przyjść do niej chłopak. Siedziałam więc w biurze, aż ochroniarz w końcu powiedział, że pora iść do domu. Zadzwoniłam do niej, a ona poprosiła, żebym jeszcze trochę poczekała. Uprosiłam ochroniarza, żeby pozwolił mi zostać dłużej, tłumacząc, o co chodzi. Zgodził się, a nawet zaproponował herbatę. Rozmawialiśmy całą noc. Rano wróciłam do domu, przespałam się dwie godziny i znów pojechałam do pracy. Na moim biurku leżała karteczka:
    „Dzień dobry i miłego dnia!”, a obok stał kubek termiczny z kawą. © VK
  • Przedwczoraj mąż został dłużej w pracy. Powiedział, że przyjechało kierownictwo i nawet nie miał kiedy usiąść. Wiedziałam, że przez cały dzień nie miał też czasu zjeść obiadu, więc postanowiłam go ucieszyć i zrobić domowe tacosy. Przyrządzałam je dość długo, ale czego się nie robi, żeby sprawić radość ukochanemu! Przyszedł z pracy, pobiegł pod prysznic, potem usiadł do stołu. Podałam mu tacosy i czekałam na reakcję. A on spojrzał na mnie, uśmiechnął się i powiedział:
    „Kochanie, nic się nie stało. Widzę, że kebab ci się trochę nie udał, ale jestem pewien, że jest pyszny!”. No to go zadowoliłam... © VK
  • Zasiedziałem się w pracy, wróciłem do domu prawie o północy. Dziewczyna przygotowała kolację, czekała na mnie. Myślę sobie: „No, na pewno zaraz będzie awantura”. A ona przytuliła mnie i posadziła do stołu. Pytam: „Nie gniewasz się?”. Odpowiedziała: „Nie”. Pomyślałem: aha, klasyczne kobiece sztuczki. A ona mówi dalej: „Nie złoszczę się i nie obrażam. Jest mi smutno, że wieczór poszedł inaczej, niż planowałam, ale przecież nie mogę tego zmienić. Więc po co psuć ci humor?”. Wtedy zrozumiałem, że naprawdę dobrze wybrałem. © Ideer
  • Zostałam dłużej w pracy, wszyscy już wyszli. Usłyszałam, że na biurku szefa wibruje telefon. Zobaczyłam, że dzwoni jego żona. Odebrałam i powiedziałam: „Proszę się nie martwić, po prostu zostawił telefon w pracy”. Następnego ranka czekała na mnie reprymenda. Okazało się, że po powrocie do domu szef dowiedział się, że żona zamierza złożyć pozew o rozwód. Z tej sytuacji wyciągnęłam ważną lekcję: nigdy nie ruszaj cudzych telefonów. © VK
  • Zostałam dłużej w pracy. Wróciłam do domu. Słyszę z sypialni głos męża: „Dobrze. Teraz zegnij w prawo. Nie tak mocno, ostrożniej. Teraz powoli, bardzo powoli...”. Rzuciłam się do drzwi, gotowa na najgorsze. A tam taki obrazek: mój małżonek siedzi przed laptopem i udziela koledze instrukcji, jak złożyć drabinkę gimnastyczną ze Szwecji.
  • Były chłopak był chorobliwie zazdrosny — dosłownie o każdego. Pewnego razu zostałam dłużej w pracy, a on nie chciał po mnie przyjechać. Powiedział, że „ma sprawy do załatwienia”. No to wróciłam pieszo. Przyszłam do domu, przebrałam się, zjadłam coś, włączyłam film. Po pół godzinie chłopak wyskoczył z szafy i powiedział: „A ja myślałem, że przyjdziesz z kochankiem!”. © Ideer

Tak właśnie zwykły wieczór w pracy może zamienić się w prawdziwą przygodę lub po prostu w bardzo ciepły i zabawny moment, który zapadnie na długo w pamięć. Te historie raz jeszcze udowadniają: nigdy nie wiesz, jaka niespodzianka czeka cię za rogiem (lub za drzwiami własnego domu). Czy wam też zdarzyło zostać dłużej w pracy i doświadczyć czegoś nieoczekiwanego?

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły