16 osób, które zrobiły coś bardzo głupiego, ale potrafią się z tego śmiać

Ludzie
5 miesiące temu

Czasami robimy coś tak głupiego, że nam samym trudno w to uwierzyć. Na szczęście te niezręczne sytuacje stają się po jakimś czasie ulubionymi wspomnieniami, których nie można przywołać bez uśmiechu.

  • Rozwoziłem pizzę i byłem trochę zdenerwowany pierwszego dnia w pracy. Jedno z moich pierwszych zamówień: Idę na piętro do klienta. Dzwonię do drzwi, otwiera facet w moim wieku i mówi mi: „Cześć”. Wyciąga do mnie rękę po pizzę. Uśmiecham się powitalnie i odwzajemniam uścisk dłoni. Następuje chwila niezręcznej ciszy, w której dociera do mnie, co zrobiłem. Szybko podaję mu pizzę, żegnam się i wychodzę tak szybko, jak to możliwe. Mam nadzieję, że go to rozbawiło, bo sam długo śmiałem się z siebie. © bekon007 / Pikabu
  • Rozpaczliwie szukałam telefonu. W tym samym czasie rozmawiałam z siostrą. Poprosiłam ją, by oddzwoniła do mnie, żebym mogła go znaleźć. Zawiesiła się na chwilę, po czym zapytała: „Z jakiego telefonu dzwonisz?”. © Anna Anna / ADME
  • Siedzę z mężem na dworcu, czekając na pociąg. Nie spieszymy się, rozmawiamy, a pociągu wciąż nie ma. Mówię: „To ciekawe, patrz, tam na peronie jest inny pociąg i jedzie w to samo miejsce. Ale w tym samym czasie. I ma taki sam numer”. Siedzimy spokojnie przez kolejne pięć minut, a wtedy mój mąż ma nagle objawienie: „To on. To nasz pociąg. Lecimy!”. Tak, pomyliliśmy perony.
  • Postanowiliśmy z żoną pojechać na wakacje do Turcji. Przyjechaliśmy autobusem do hotelu, zameldowaliśmy się w recepcji. Młody czarnoskóry facet wziął nasze walizki i ciągnął je do windy. Próbowałem mu je odebrać, mówiąc, że sam je zaniosę, ale facet był bardzo proaktywny. Wjechaliśmy windą na nasze piętro i ruszyliśmy do pokoju. Facet dał nam kartę do drzwi, otworzył pokój, wytłumaczył, co i jak: gdzie jest minibarek, jak korzystać z sejfu, jak używać wewnętrznego telefonu. W końcu oprowadzanie się skończyło, a on podał mi rękę. Więc uścisnąłem mu dłoń. Wyszedł, zatrzasnąłem za nim drzwi. Wtedy zobaczyłem moją żonę siedzącą na łóżku i śmiejącą się: „Czekał na napiwek, a ty uścisnąłeś mu dłoń i go wyrzuciłeś”. To było żenujące. © akselhost / Pikabu
  • Czasem zawieszam się, jeśli chodzi o psa. Biorę smycz do ręki, otwieram drzwi, a pies siedzi w niezrozumieniu, wygląda na zaskoczonego i nie idzie ze mną. Wtedy uświadamiam sobie, że zapomniałam przypiąć smycz do obroży. © Sunny Fluffy / ADME
  • Kiedyś prawie zgubiłem nową bluzę w sklepie sportowym. Przymierzałem kurtki, zdjąłem bluzę i położyłem ją na wieszaku, bo w sklepie było bardzo gorąco. Przechodzący obok pracownik wciągnął moją bluzę na wieszak i powiesił ją na stojaku z rzeczami z wyprzedaży. Zorientowałem się dopiero na parkingu: bluza zniknęła. Ochroniarz poszedł popatrzeć na kamery, wrócił po około 10 minutach i pokazał mi, gdzie wisiała. Innym razem pojechałem z żoną do centrum handlowego świeżo kupionym samochodem z dopiero co odebranymi tablicami rejestracyjnymi. Postawiliśmy samochód na pustym parkingu i pojechaliśmy, a kiedy byliśmy gotowi do powrotu do domu, zobaczyliśmy, że samochodu nigdzie nie ma. Poszliśmy do ochroniarza, ale nawet nie pamiętaliśmy numeru rejestracyjnego. Ochroniarz spokojnie przekazał opis samochodu dyspozytorom, kolor samochodu był jasnoniebieski. Dwie minuty później podali nam numer słupa, przy którym zaparkowany był samochód... w innym budynku centrum handlowego. Od tamtej pory mam w zwyczaju robić zdjęcia słupom najbliżej miejsca zaparkowania samochodu. © user4757255 / Pikabu
  • Kiedyś, gdy pracowałam jako kasjerka, po ośmiogodzinnej zmianie poszliśmy z chłopakiem na kolację do restauracji. Gdy oddawałam kelnerce menu, sztucznie pogodnym tonem wytrenowanym w pracy powiedziałam: „Miłego dnia!”. To wspomnienie prześladuje mnie do dziś. © dykegravy / Reddit
  • Szykując się do pracy, zabrałem ze sobą worek śmieci. Śmietnik znajduje się w drodze na przystanek autobusowy. Jadąc autobusem, poczułem okropny smród. Okazało się, że worek wciąż jest ze mną. A zostało jeszcze 30 minut jazdy. © Andrei / ADME
  • Było lato, straszny upał. Obudziłem się w nocy, bo chciało mi się pić, i zdałem sobie sprawę, że coś jest nie tak. Prześcieradło było całe mokre, nie mogłem się tak spocić. Obudziłem dziewczynę, żeby zmieniła pościel. To oczywiście żenujące, ale co zrobić. Dziewczyna lekko otworzyła oko, popatrzyła na mnie przez kilka sekund, po czym odwróciła się do ściany i mruknęła pod nosem: „Położyłam na tobie mokry ręcznik, żeby nie było ci tak gorąco!”. © Spartleg / Pikabu
  • Kiedyś przez przypadek uderzyłem drzwiami kota sąsiada i poprosiłem go o wybaczenie. Z jakiegoś powodu nic nie odpowiedział. Jednak nie podjął też walki. Chyba mi wybaczył. © Nick Grabowski / ADME
  • Pracowałem jako kelner i pewnego razu zapytałem dziewczynę przy stoliku: „Kiedy masz termin porodu?”. Nie była w ciąży. A ja nie byłem już jej kelnerem. © tinyhousebuilder / Reddit
  • Pewnego razu, gdy zobaczyłem swoją starą przyjaciółkę po długiej rozłące, chciałem powiedzieć jej komplement i bez zastanowienia wykrzyknąłem: „Zmieniłaś się jakoś, zmężniałaś czy co?”. Trzeba było widzieć jej minę. © Overheard / Ideer
  • Zaczęłam pracę w nowym miejscu i od pierwszego dnia moja szefowa traktowała mnie tak dobrze, jak to tylko możliwe. Powiedziała też, że jeśli zadzwoni jej mąż, muszę wymyślać wymówki, dlaczego jej nie ma. Jej mąż dzwonił codziennie. Używałam wyobraźni, mimo że dręczyło mnie sumienie. Pewnego dnia zadzwonił i zapytał, czy żona jest w biurze. Bez namysłu odpowiedziałam: „Nie, wyszła z kochankiem!. A on na to: „Wiedziałem!". I krótki sygnał dźwiękowy. Myślałam, że to koniec, że mogę szukać nowej pracy, ale wszystko było w porządku. Rozwiedli się dość szybko, szefowa była szczęśliwsza, a ja mogłam pracować bez wyrzutów sumienia. Bycie głupim może czasem wyjść ci na dobre. © Chamber 6 / VK
  • Byłam w złym nastroju, jechałam autobusem i płakałam. Jak na złość, akurat wtedy jakiś chłopak chciał się ze mną umówić. Powiedziałam mu, że nie jestem w nastroju na nowe znajomości i z jakiegoś powodu odmówiłam udostępnienia mojego numeru telefonu. Kilka minut później wysiadłam na swoim przystanku, a łzy napłynęły 100 razy mocniej. Płakałam, bo faceci nie zwracali na mnie uwagi. Oczywiście byłam głupia i nie miałam się na kogo obrażać, bo to była moja wina. © Chamber 6 / VK
  • Tego kwietniowego dnia ja, trzecioklasistka, miałam wystąpić na koncercie w Dzielnicowym Domu Kultury. Obudziłam się wcześnie. Mamy nie było w domu, więc musiałam przygotować się sama. Spryskując sukienkę środkiem antystatycznym i nakręcając włosy na gorące wałki, płonęłam z niecierpliwości. Naprawdę chciałam wyjść na scenę! Wchodząc do sali, spotkałam jedną z dziewczyn występujących ze mną. Widząc mnie, powiedziała ze śmiechem: „Nadia, koncert już się skończył! Powinnaś była przyjść o wpół do dziesiątej, a nie o wpół do jedenastej!”. Od tego dnia już nigdy nie byłam w stu procentach pewna siebie. © Overheard / Ideer
  • Pewnego razu, gdy byłam w odwiedzinach, dostałam ogromną torbę dojrzałych pomidorów z domowej uprawy. Wróciłam do domu późno i okazało się, że, jak głupia, zostawiłam pomidory w taksówce. Kiedy zorientowałam się, że ich nie ma, zadzwoniłam do kierowcy i powiedziałam, że zapłacę mu za kurs, jeśli przywiezie mi je z powrotem. Byłam zdumiona jego arogancją. Powiedział, że zrobi to za 200% kwoty kursu. Okazało się, że wziął moją torbę jako zakładnika. Zrezygnowałam z pomidorów, niech sobie je na zdrowie.

Niektórzy ludzie mają znakomite poczucie humoru. A przynajmniej tak im się wydaje. Ich otoczenie ma inne zdanie na ten temat.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły