16 uroczych historii, które ogrzeją twoje serce

Ludzie
22 godziny temu
16 uroczych historii, które ogrzeją twoje serce

Są takie historie, które stają się ciepłym kocem dla duszy. Zebraliśmy właśnie takie momenty: proste, dobre, prawdziwe. Takie, po których chce się westchnąć, uśmiechnąć i powiedzieć: no cóż, świat jednak nie jest taki zły.

  • Rano rano spieszyłam się do pracy, zamówiłam taksówkę. Siadłam, a na desce rozdzielczej pojemnik z bułkami. Zapytałam kierowcę: „Sprzedaje je pan?”. On się uśmiechnął: „Nie, częstuję. Żona piecze, pyszne są, więc niech ludzie mają radość”. Wyciągnął bułeczkę, cieplutką, z dżemem. Jadłam i prawie się rozpłakałam, bo no kurczę, po prostu człowiek postanowił zrobić coś dobrego. Na koniec jeszcze kierowca powiedział: „Będziesz miała dobry dzień, czuję to!”. I wyobraźcie sobie, tego dnia zwolnili mnie za częste spóźnienia. I naprawdę, taksówkarz miał rację, że dzień był dobry, bo nie znosiłam swojej pracy, ale sama bałam się odejść. © / VK
  • Pewnego razu przysnęłam w porannym autobusie i prawie przegapiłam swój przystanek. Teoretycznie to byli sami obcy ludzie, ale jednak „znamy się” z nieoficjalnie przydzielonych miejsc. Jeden chłopak ruszył mnie obudzić, inny poprosił kierowcę, by poczekał. Sam kierowca powiedział: „Czy tu ktoś nie wysiada?”. A kiedy w pośpiechu prawie zapomniałam płaszcza, podali mi go. To było takie miłe i troskliwe. Następnego dnia przyniosłam im czekoladki w podziękowaniu. © SierraSeaWitch / Reddit
  • Pewnego razu zabrakło mi benzyny na wiejskiej drodze. Wokół nikogo, do miasta daleko. Przejeżdżający obok chłopak zabrał mnie, zawiózł na stację, a potem z powrotem do mojego ciężarówki. Kiedy zaproponowałem zapłatę, odmówił i powiedział: „Po prostu pomóż komuś, kiedy będzie potrzeba”. © Buwaro / Reddit
  • Szłam do domu i jednocześnie sprawdzałam komunikatory. Zobaczyłam w jednej grupie, że jakiemuś dziadkowi ukradziono portfel, a tam była cała emerytura, którą właśnie otrzymał. Podano kontaktowy numer telefonu i adres. Przez szczęśliwy zbieg okoliczności dosłownie pięć minut wcześniej przechodziłam obok tej okolicy. Wróciłam, wyciągnęłam pieniądze z portfela i zadzwoniłam do drzwi. Powiedziałam, że znalazłam trochę pieniędzy i pomyślałam, że jemu są bardziej potrzebne. Okazało się, że byłam piątą osobą, która „znalazła” zgubę. Dziadek płakał, kiedy o tym opowiadał. Uścisnęłam go i życzyłam miłego wieczoru. © / VK
  • Leciałem kiedyś samolotem i zasnąłem. Chłopak siedzący obok obudził mnie, kiedy stewardesa rozdawała lody, i sam wziął lody, żebym mógł zjeść od razu dwa. Nigdy tego człowieka nie zapomnę. © ashenartist / Reddit
  • Mój tata jest zapalonym miłośnikiem psów. Przeprowadzili się do wynajmowanego domu, podczas gdy w ich domu trwał remont. O siódmej rano tata wyszedł na spacer z naszymi dwoma psami, a tam mieszkała lokalna wataha psów. Zaczęły szczekać, otoczyły go. Tata powiedział do nich: „No i po co szczekacie? Chodźcie z nami na spacer”. I przez prawie pół roku tata wyprowadzał nasze psy oraz psią watahę — dziewięć osobników. Jak one się do niego łasiły! Potem przeprowadziliśmy się z powrotem do naszego domu. Niedawno tata był w tej okolicy w jakichś sprawach, i nagle wybiegła jego wataha: wszystkie psy rzuciły się do niego i zaczęły go lizać. © / Ideer
  • Moja córka już nie jest mała, a i ja nie mam teraz zbyt wiele wolnego czasu. Ale nasze tradycje pozostają niezmienne. Kiedy była mała, każdą niedzielę spędzałyśmy na kupowaniu smakołyków, włączałyśmy kreskówki z disneyowskimi księżniczkami i cieszyłyśmy się chwilą. Teraz ona studiuje na uniwersytecie, ja mam dużo pracy, ale tradycji nie zamierzamy zmieniać. Zamówiłam pizzę, córka przyniosła świeże pączki i teraz będziemy oglądać „Królewnę Śnieżkę”. © / VK
  • Mój tata jest niesamowity. Robiliśmy remont, tata wymieniał sejf w swoim gabinecie. Zobaczyłam, jak wyjmuje dokumenty, jakieś kosztowności i filiżankę. Spytałam, co to za cenna filiżanka. Trudno uwierzyć, ale powiedział: „Tę filiżankę kupiłem, bo twoja mama piła z niej na naszej pierwszej randce”. Tata już wtedy wiedział, że z mamą będą na całe życie... To jest miłość.
  • Moja mama jest nauczycielką gry na fortepianie. Pewnego razu weszła do sklepu muzycznego, a tam przyszedł chłopiec, około dziesięcioletni, który chciał kupić swój pierwszy instrument, marzył o ukulele. Sprzedawca pokazał opcje od 65 dolarów.
    Chłopiec wybiegł do mamy do samochodu, a potem wrócił i zapytał, jaki mają najtańszy instrument. Pokazali mu kazu za trzy dolary. Mamie zrobiło się go tak żal, że podeszła i zapytała, czy naprawdę chce ukulele i będzie się uczyć. Kiwnął głową, a mama kupiła mu instrument, książkę i kostki do gry. Kiedy wyszła, chłopiec z mamą czekali przy drzwiach, żeby ją przytulić. © Nieznany autor / Reddit
  • Mieszkaliśmy z rodziną w domu jednorodzinnym. Zima była bardzo mroźna, w nocy temperatura dochodziła do −40 stopni. Do naszej miejscowości zawędrowała wataha bezdomnych psów, pięć psów i dwa szczeniaki. Wszędzie je przepędzano, a nam zrobiło się ich żal. Mieliśmy ocieploną szopę, postanowiliśmy tam zrobić miejsce i nałożyć siana. Kupiliśmy worek karmy, podawaliśmy ciepłą wodę. Psy okazały się nieagresywne, nawet bojaźliwe. Przetrwały mrozy, zaokrągliły się. Stopniowo wszystkie woziliśmy do weterynarza, sterylizowaliśmy, leczyliśmy. Niektóre oddaliśmy przyjaciołom i krewnym, dwa zostawiliśmy u siebie. Już od sześciu lat z nami mieszkają, spacerują po podwórku. Również u znajomych żyją szczęśliwie, pilnując domów. © Podsłuchane / Ideer
  • Zdecydowałam się upiec pierożki i trochę źle policzyłam ilość ciasta. Zamiast planowanych piętnastu, wyszło ich około czterdziestu. Sama bym tylu nie zjadła, mieszkam sama. Dlatego trochę zapakowałam dla kolegów z pracy, a resztę postanowiłam rozdać sąsiadom. Chodziłam po mieszkaniach i rozdawałam im ciepłe pierożki do herbaty. Miło było obserwować, jak sąsiedzi zmieniają wyraz twarzy, dziękują. Po kilku dniach zadzwoniła do mnie sąsiadka z kawałkiem szarlotki w rękach. Powiedziała, że wyszło jej duże ciasto i postanowiła się podzielić. A po jakimś czasie przyszła babcia z pierwszego piętra i przyniosła dwa słoiki przetworów. Wydaje się, że zaczęłam fajną tradycję — wymiany smakołyków z sąsiadami. © / VK
  • Mój tata jest najlepszym tatą na świecie. Jakoś tak zawsze się składało, że wiedział, co powiedzieć lub zrobić, żebym się uspokoiła i go posłuchała. A niedawno rozmawialiśmy o tym i opowiedział mi, że na początku było mu bardzo trudno: raz mnie prawie upuścił, raz zostawił w samochodzie, innym razem zasnął i ja wymazałam się maminymi kremami. Ale najważniejsze było to, że chciał być dobrym ojcem, dlatego dużo ze mną rozmawiał i zawsze starał się pomóc. Niedługo sama będę miała dziecko i dzięki słowom taty wiem, że nie wszystko będzie idealnie, ale stanę się dobrą mamą. © / VK
  • Wezwałam taksówkę po imprezie firmowej w pracy. Kierowca przyjął zlecenie i napisał mi, że w samochodzie będzie piesek, pytając, czy to nie będzie przeszkadzać. Powiedziałam, że nie, wszystko w porządku. Przyjechał szybko, a na tylnym siedzeniu rzeczywiście miał szczeniaka, otulonego jakąś kurtką. Taksówkarz wyjaśnił, że wykonywał zlecenie i zobaczył przed blokiem pudełko z pieskiem, który bardzo zmarzł, był głodny i mokry, a na zewnątrz ciągle padał śnieg. Wziął go do samochodu, nakarmił, ogrzał, chciał jeszcze popracować, a potem pojechać z nim do domu. Cieszę się, że na tym świecie wciąż istnieją tacy dobrzy i wrażliwi ludzie — kto wie, może kiedyś oni uratują świat. © / VK
  • Ja i mój mąż poznaliśmy się dziesięć lat temu, kiedy oboje pracowaliśmy w niezłej restauracji: on był kelnerem, a ja śpiewałam tam z zespołem. Początkowo prawie nie rozmawialiśmy, tylko czasami wymienialiśmy się paroma słowami, kiedy mieliśmy chwilkę, a on często pytał, jaka muzyka mi się podoba, czasami przynosił płyty i rzadkie winyle. Nie lubiłam tej pracy, bo musiałam śpiewać jakieś staroświeckie przeboje dziesięć razy w trakcie wieczoru. Ale był jeden moment, który bardzo mnie poruszył: zarezerwował na cały wieczór kolejkę piosenek, o których kiedyś mu opowiadałam i które sama uwielbiałam śpiewać. Jeden z najlepszych wieczorów: on wziął wolne od pracy i po prostu siedział w kącie i słuchał. © Mamdarinka / VK
  • Kiedy mój młodszy brat miał jakieś dziewięć lat, przyszedł do domu z dyplomem „Uczeń miesiąca”. Okazało się, że woźny szkolny wrócił do pracy po operacji kręgosłupa. Brat, dowiedziawszy się o tym, zebrał kilku przyjaciół i po obiedzie pomógł mu — zamietli całą stołówkę, aby woźny mógł trochę odpocząć. Nawet się tym nie chwalił, po prostu zrobił dobry uczynek i nie oczekiwał, że ktoś to zauważy. © wreck_it_rita / Reddit
  • Całe życie bałam się psów. Wyszłam za mąż. Mąż pasjonował się psami i chciał mieć jednego, a ja wolałam kota. Odmawiałam psa, a mąż odmawiał kotów, ponieważ ich nie lubi. Ale któregoś razu zimą wracaliśmy od przyjaciół i zobaczyliśmy na drodze potrąconego szczeniaka. Nie wiem, co mną kierowało, ale wzięłam to maleństwo i natychmiast zaczęłam dzwonić do całodobowych klinik weterynaryjnych. Mąż był w szoku, ale jeździł ze mną po mieście. W końcu udało nam się wyleczyć szczeniaka, zostawiliśmy go, a on wyrósł na niesamowicie dobrego, posłusznego i łagodnego psa. A ostatnio uratowaliśmy też życie kotkowi, którego ktoś wyrzucił gdzieś przy drodze. © / VK

Jeśli chcecie przeczytać więcej historii o dobrych ludziach, którzy są wśród nas i wywołują uśmiech na twarzach innych, zajrzyjcie do tego artykułu.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły