16 wspomnień z dzieciństwa tak ciepłych, że można by się nimi otulić jak kocykiem

Ludzie
11 miesiące temu

Na co dzień rzadko wspominamy swoje dzieciństwo. Ale czasami mały szczegół, zapach, słowo, czy nawet opowieść nieznajomego, może przywołać wspomnienia tego beztroskiego czasu, które rozgrzeją nas od środka jak kubek ciepłej herbaty.

  • Mój ojciec zawsze fascynował się ornitologią. Nauczył mnie rozpoznawać ptaki po ich wyglądzie i odgłosach. Mieliśmy nawet własną tradycję: po obiedzie wychodziliśmy z tatą na zewnątrz i pohukiwaliśmy jak sowy, mając nadzieję, że prawdziwe ptaki zareagują na te dźwięki. Najczęściej oczywiście się nie odzywały, ale czasem się udawało. Zawsze ciepło wspominam te chwile. © figuresofpathos / Reddit
  • Od dziecka wierzyłam, że ciche i nieśmiałe osoby powinny się wspierać i trzymać się razem. Pamiętam, jak w pierwszej klasie poproszono nas, byśmy przynieśli kwiaty dla maturzystów. Weszli do naszej sali, ustawili się pod ścianą, żartowali, uśmiechali się. W większości byli głośni, uroczy, wysocy i bardzo, bardzo dojrzali. A jedna dziewczyna, z twarzą pokrytą trądzikiem, stała cicho za nimi wszystkimi. Kiedy padła komenda do wręczania kwiatów, moi koledzy rzucili się do obdarowywania najładniejszych chłopaków i dziewczyn, którzy stali na środku. Ja podeszłam prosto do tamtej dziewczyny. Stała sama, jakby nikt jej nie zauważał, ani młodsze dzieciaki, ani nawet koledzy z klasy. Gdy pochyliła się w moją stronę, szepnęłam do niej: „Jesteś bardzo ładna”. Zobaczyłam, że uśmiecha się przez łzy. Nawet najmniejszy dobry uczynek, najdrobniejszy komplement może wesprzeć osobę i zmienić jej życie.
  • Kiedy miałam jakieś 10 lat, bardzo lubiłam programy, w których ludzie dzwonili i mogli pozdrowić kogoś na żywo na antenie. Pewnego dnia zadzwoniłam do nich prawie do nocy i nagle odebrali! Zaczęłam mamrotać do słuchawki, że chcę pozdrowić mamę i tatę i wszystkich, którzy mnie rozpoznali! Skończyłam swoją płomienną przemowę, a prezenter powiedział: „Księżniczko, ale nikt cię jeszcze nie rozpoznał, nie przedstawiłaś się”.
  • Miałem dziewięć lat. Szykowałem się do szkoły i nagle mój tata powiedział: „Wiesz coś na temat komet?”. Byłem zafascynowany kosmosem, więc powiedziałem mu wszystko, co wiedziałem. Ojciec uśmiechnął się i powiedział, że wieczorem czeka mnie niespodzianka. Poszliśmy do sklepu i kupiliśmy lornetkę. Zaparkowaliśmy na jakimś placu budowy, wysiedliśmy z samochodu i położyliśmy się na masce. Patrzyliśmy w gwiazdy i rozmawialiśmy o kosmosie i życiu. Nigdy nie zobaczyliśmy komety. Albo lornetka była słaba, albo miejsce nie było odpowiednie, albo kometa była zbyt daleko. Wcale nie byłem zły z tego powodu, bo na zawsze zapamiętam ten dzień spędzony z tatą. © Corey-Herbert / Quora
  • Nasza rodzina była biedna. Nie mieliśmy nawet pieniędzy na normalne jedzenie, codziennie musieliśmy jeść owsiankę. Kiedy wracaliśmy z mamą ze spaceru, minęliśmy panią sprzedającą owoce. Zatrzymałem się i spojrzałem na czerwoną, ogromną brzoskwinię, a moje oczy wypełniły się łzami. Resztę pamiętam jak przez mgłę: pani dała nam brzoskwinię za darmo, a my zjedliśmy ją w domu na deser. 30 lat później po raz pierwszy spotkałem mamę mojej nowej dziewczyny i rozpoznałem w niej panią od brzoskwini. Obie są trochę nieśmiałe, bo żyją bardzo skromnie, a ja mam już własny biznes i ustabilizowane spokojne życie. Po powrocie wykupiłem naszym matkom wycieczkę. Mało prawdopodobne, że będą tam brzoskwinie tak pyszne jak ta, którą kiedyś nam dała, ale teraz wiem na pewno, że jej życie będzie o wiele lepsze, a ja nigdy nie skrzywdzę jej córki.
  • Był rok 2001, wtedy na półkach sklepowych nie było tak dużego wyboru butów dziecięcych jak teraz. Ja nosiłam zwykłe, tanie śniegowce, które miała każda przeciętna dziewczynka w tamtych czasach. Ale moja koleżanka miała cudowne kozaki: importowane, brązowe, skórzane, na niewielkim obcasie. Uważałam je za najpiękniejsze buty, jakie kiedykolwiek widziałam. Pewnego dnia poprosiłam koleżankę, żeby się na chwilę zamieniła, a ona się zgodziła. Chodziłyśmy po podwórku i czułam się najszczęśliwszym dzieckiem na świecie. Szkoda było mi je oddać.
  • Kiedy byłam mała, moja rodzina nie miała zbyt wiele pieniędzy. Mama kupowała książki, ale tylko te najtańsze. Pewnego dnia poszliśmy do księgarni i zakochałam się w jednej książce. Ale była bardzo droga. Wtedy obiecałam mamie, że już nigdy nie wypiję kwasu chlebowego, który tak bardzo lubiłam. Nieopodal stał starszy mężczyzna i usłyszał to wszystko. Wyjął książkę z moich rąk, zapłacił za nią, podał mi i wyszedł ze sklepu. Nie zdążyłyśmy mu nawet podziękować, powiedział tylko mojej mamie, że ma na imię Wiesław. Do dziś pamiętam ten gest obcego człowieka.
  • Miałem dobre dzieciństwo. Ale jest jedna rzecz, która najbardziej zapadła mi w pamięć. Zimą wychodziliśmy z dziadkiem na ganek, a on podnosił mnie, żebym mógł strącać sople z okapu dachu. Miałem 4 czy 5 lat i uważałem strącanie tych sopli za swoje największe osiągnięcie. © F. Todd Jennings / Quora
  • Miałam 9 lat. Była Wigilia, mama krzątała się w kuchni, a ja bawiłam się i jadłam słodycze. Tata wrócił z pracy i wręczył mi prezent: lalkę Barbie, o której od dawna marzyłam. Mama zarzuciła tatę pretensjami, dlaczego kupił tę lalkę. Nie rozumiałam, o co chodzi, ale wtedy mama wyjęła z szafki drugą lalkę Barbie, zupełnie inną, ale równie fajną. Okazało się, że moi rodzice się nie zrozumieli, chcieli dać mi jedną lalkę. Mama myślała, że tata o tym zapomni, ale on pamiętał i w rezultacie dostałam w prezencie dwie lalki. Dosłownie fruwałam z radości.
  • Kiedy byłam mała, miałyśmy z siostrą piętrowe łóżko. Każdego dnia przed snem jedna z nas kopała nogami w górne łóżko, symulując stukot kół pociągu na szynach. Dodatkowo ta, która tego dnia była maszynistą, musiała komentować podróż: „Tu-tu, tu-tu, jedziemy przez las. Tu-tu, w tym lesie mieszka króliczek”.
  • Jedno z moich najmilszych wspomnień z dzieciństwa: ojciec kładzie mnie spać i pyta, zanim przykryje mnie kocem:
    — Jak mam cię przykryć? Z powiewem wiatru?
    — Oczywiście! — odpowiadam.
    Wiedział, co odpowiem, ale i tak mnie pytał za każdym razem. I koc unosił się w powietrze trzy razy, i trzy razy mnie otulał przyjemny wietrzyk. W tych chwilach czułam się kochana i bezpieczna.
    A teraz pytam mojego dziewięcioletniego syna, zanim pójdzie spać, chociaż znam już odpowiedź:
    — Jak mam cię przykryć? Z powiewem wiatru?
    — Oczywiście! — odpowiada mój syn.
    I koc unosi się trzy razy w powietrzu...
  • W rodzinie było nas czworo, ja byłem najmłodszy. Mój starszy brat wyjechał na uniwersytet, kiedy byłem jeszcze mały. Strasznie za nim tęskniłem.
    Pamiętam moje urodziny, bawiłem się na dworze z kolegą, a mama natarczywie wołała mnie do domu. A ja nie chciałem, bo dobrze się bawiłem. Ale w końcu wróciłem do domu, a tam mój starszy brat siedział w kuchni. Byłem tak zaskoczony i szczęśliwy, że zapamiętałem ten moment jako najszczęśliwszy w moim życiu. © HumusGoose / Reddit
  • Mój tata pracował jako malarz. Miałam 5 lat, kiedy poszłyśmy z mamą do jego miejsca pracy. Miałam na sobie moje piękne nowe białe buty. Przypadkowo wdepnęłam butem w czerwoną farbę. Ubrudziłam się aż do kostki. Mama wściekła się na mnie i na tatę. Zażądała, żeby tata zrobił coś, żeby buty, tak jak wcześniej, miały ten sam kolor. A on po prostu zanurzył drugi but w farbie.
  • Miałem 10 lat. Rodzice kazali mi wyrywać chwasty na podwórku. Zajmowało mi to dużo czasu, bo ciągle rozpraszał mnie słodki szczeniak sąsiadów. Później dowiedziałem się, że chcieli oddać psa do schroniska, ponieważ syn sąsiadów nie zajmował się nim. Zaproponowali, że pozwolą mi go wziąć za 20 dolarów. Zaoszczędziłem pieniądze i chodziłem za rodzicami, błagając ich o szczeniaka. W końcu się zgodzili. Nazwałem szczeniaka Snoopy. To był najszczęśliwszy dzień w moim życiu, a ten pies był moim przyjacielem przez prawie 17 kolejnych lat. © -eDgAR- / Reddit
  • Odkąd byłam małą dziewczynką, marzyłam o podróżach. Niemal codziennie wychodziłam na spacer z plecakiem, w którym miałam wszystkie potrzebne rzeczy na wypadek, gdybym wybrała się na wędrówkę dookoła świata. W wieku 6 lat wpadłam na genialną myśl: jestem już prawie dorosła, a samochodem można jeździć, gdzie się chce. Podzieliłam się tym pomysłem z moją przyjaciółką, a ona zdecydowała się pojechać ze mną. Zaczęłyśmy szukać transportu. Pod domem znalazłyśmy motocykl z wózkiem bocznym. Czułam się dorosła, więc oczywiście to ja kierowałam. Wsiadłyśmy, ale nie mogłam odpalić. Naciskałam na pedały i na kierownicę. W końcu uznałam, że skończyła mi się benzyna. Wtedy podszedł do nas mężczyzna, który widział z okna, jak torturowałyśmy jego motocykl. W ogóle na nas nie krzyczał. Wziął mnie na ręce i powiedział: „Chodź, piękna, motocykl jest brudny, pobrudzisz sobie sukienkę!”.
  • Kiedy miałam pięć lat, postanowiłam wybrać się za horyzont. Zabrałam ze sobą lalkę i dwie koleżanki. Wzięłyśmy ze sobą chleb i suszone morwy. W końcu znalazła nas sąsiadka. Okazało się, że przeszłyśmy odległość czterech przystanków! Oczywiście nieźle nam się oberwało i nie dotarłyśmy do horyzontu.... Ale namiętne pragnienie zobaczenia krawędzi ziemi i doświadczenia niezwykłych przygód pozostało ze mną na całe życie.

Dzieciństwo to czas beztroski i szczęścia. Ale dzieci, które dorastały kilkanaście czy kilkadziesiąt lat temu, będą wspominać zupełnie inne rzeczy niż współczesne dzieciaki. Zobaczcie, jak zmieniło się dzieciństwo na przestrzeni ostatnich lat.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły