17 osób, które odnalazły nadzieję, gdy najmniej się tego spodziewały

Ciekawostki
15 godziny temu

Szczęście często wydaje się nam nieosiągalne. Warto jednak wykazać się cierpliwością, bo uśmiech losu może nadejść, gdy najmniej się go spodziewamy. Niektórzy ludzie znajdują pieniądze pod swoimi stopami, a inni spotykają hojnego nieznajomego, który bierze na siebie ich rachunek w restauracji. Życie potrafi dostarczać tak niezwykłe prezenty, że aż trudno uwierzyć, że dzieje się to naprawdę.

  • Kupowałem drogi aparat fotograficzny. Stoję w sklepie, już mam płacić i nagle słyszę: „Co kupujesz?”. Odwracam się i widzę dziewczynę w stroju wróżki.
    Mówię: „Aparat fotograficzny”. A ona na to: „Ile kosztuje? Jestem wróżką”. Myślałem, że to żart, ale podałem jej cenę. A ona nonszalancko odparła: „Świetnie! Nasze centrum handlowe sprezentuje ci ten sprzęt!”.
    Powiedziała sprzedawcy, żeby wpłacił kwotę na konto administracyjne centrum handlowego. Myślałem, że to żart, ale nie! Człowiek za kasą zapisał coś i podał mi paragon oraz kamerę. Rozejrzałem się, a „wróżki” już nie było. © Mark Shamer / Facebook
  • Chyba każdy z nas znalazł kiedyś pieniądze w kieszeni zimowych ubrań, gdy po miesiącach znów trzeba było je założyć. Czasami znalezisko może być bardzo satysfakcjonujące, ale dzisiaj okazało się, że moje zapominalstwo osiągnęło szczyt. Kiedy porządkowałem stare papiery na nocnej szafce, znalazłem 1000 dolarów. Myślałem, że już dawno je wydałem. © Overheard / Ideer
  • Mój samochód zepsuł się na dwupasmowej autostradzie w środku Appalachów, około 30 kilometrów od najbliższego miasta. Nie było tam zasięgu. Pierwszą osobą, którą poprosiłem o pomoc, okazał się mój dziadek. Mieszkał trzy godziny drogi stąd. Akurat postanowił wybrać się na weekendową wycieczkę w góry. Od awarii do naprawy minęło mniej niż pięć minut. © joshebgaming / Reddit
  • Pewnego razu wyszedłem przed dom, by wwieźć kosze na śmieci z krawężnika z powrotem na miejsce. Nie zastanawiałem się nad tym, a gdy już wracałem do domu, nagle samochód uderzył w słup telefoniczny tuż obok miejsca, w którym stały kosze. © theStringArray / Reddit
  • Zdarzyło mi się to kilka lat temu. Mój mąż jest w marynarce wojennej i z powodu rozlokowania sił przegapił narodziny naszego syna i wydawało się, że przegapi też jego pierwsze święta Bożego Narodzenia. Mieliśmy bardzo mało pieniędzy, a naprawdę chciałam trochę udekorować dom, kupić malutką choinkę. Miałam może 40 dolarów na jedno i drugie.
    Poszłam więc do marketu budowlanego i niestety zaczynali sprzedaż prawdziwych drzewek dopiero na Black Friday, a mojego męża miało już wtedy nie być. Znalazłam pracownicę, wyjaśniłam swoją sytuację i zapytałam, czy mogliby sprzedać mi choinkę wcześniej. Kobieta przez chwilę rozmawiała ze swoim kierownikiem, po czym zaprowadziła mnie na zewnątrz do wydzielonego terenu z drzewkami.
    Zapytałam ją, które są najtańsze, a ona powiedziała, że kierownik pozwolił mi wziąć dowolne drzewko za darmo! Dzięki ich uprzejmości mogłam zorganizować nieco wcześniejsze święta Bożego Narodzenia z naszym pierworodnym. Pierwsze i niesamowite! Wyraz jego twarzy, gdy wszedł do domu i zobaczył, jak wszystko jest przystrojone, był absolutnie bezcenny. Nigdy nie zapomnę tych wspaniałych ludzi. © j_platypus / Reddit
  • Pracowałam w sklepie obuwniczym. Jedna mama powiedziała swojemu synowi, że nie stać jej dziś na buty, ale chciałaby, żebyśmy je przechowali w nadziei, że uda jej się zebrać pieniądze i niedługo wrócić.
    Podsłuchała ją pewna kobieta, a kiedy mama wyszła, ta pani podeszła do mnie i powiedziała: „Widzisz te buty na półce? Chcę za nie zapłacić. Gdy ta pani wróci, przekaż jej, że są już opłacone”. Odpowiedziałam: „Na pewno? Kosztują 70 dolarów”.
    A ona na to: „Nie obchodzi mnie, ile kosztują, dopisz je do mojej listy”. I wyszła. Tamta matka nazajutrz przyszła kupić buty dla swojego syna, a jej mina, gdy dowiedziała się, że zapłaciła za nie pewna nieznajoma, była bezcenna. © Currywursts / Reddit
  • Mój mąż poszedł na lunch ze swoimi współpracownikami. Na stole w restauracji była karteczka z napisem „Wygraj telefon”. Wypełnił więc formularz, mimo że wszyscy się z niego śmiali.
    Kilka tygodni później otrzymał telefon z informacją, że wygrał iPhone’a. Poszedł do sklepu i rzeczywiście dostał nowiutki telefon. © Elena Chervyakova / ADME
  • Mój mąż zostawił mnie dla innej kobiety, a ja zostałam praktycznie z niczym. Pierwszy miesiąc był szczególnie ciężki. Odebrałam córkę ze żłobka i stałyśmy na przystanku autobusowym. Nagle podszedł do nas mężczyzna w długim płaszczu, powiedział „Miłego wieczoru!” i natychmiast wsiadł do autobusu. Spojrzałam, a on uśmiechał się przez okno i wskazywał na coś pod moimi stopami.
    Spuściłam wzrok, a w koszyku obok mnie leżał mały bukiet. Myślałam, że mężczyzna o nim zapomniał, ale uśmiechnął się ponownie i pomachał. Autobus odjechał. Podniosłam kosz i zauważyłam kopertę w kwiatach.
    W środku była całkiem przyzwoita suma pieniędzy. Kiedy wróciłyśmy z córką do domu, nie mogłam pojąć, kim był ten nieznajomy i dlaczego postanowił zostawić nam taki prezent. Kwiaty owszem, ale gotówka?
    Przyznaję, że te pieniądze bardzo nam się wtedy przydały, ale przez tydzień nie odważyłam się ich wydać. Myślałam, że może były przeznaczone dla kogoś innego, ale coś poszło nie tak.
  • To było zimą jakieś 6 lat temu. Szedłem do pracy. 7 rano, ciemno i zimno, a mi się strasznie chce spać. Stałam w kolejce do autobusu, w końcu usadowiłam się przy oknie i postanowiłam uciąć sobie drzemkę. Wtedy kątem oka zauważyłam obok siebie rąbek długiego futra i... zasnęłam.
    Otworzyłam oczy na przystanku i zobaczyłam coś błyszczącego na podłodze. Przyjrzałam się uważnie — to był zegarek! Kobieta w długim płaszczu zniknęła. Nikogo nie było. Koniec trasy. Zabrałam zegarek ze sobą, tak na wszelki wypadek. Codziennie dojeżdżałam do pracy tym autobusem i potem szukałam tego zapamiętanego płaszcza.
    Aż pewnego dnia dostrzegłam coś podobnego. Natychmiast przebiegłam przez tłum z krzykiem: „Proszę pani, czy nie zgubiła pani ostatnio czegoś w autobusie?”. A ona odpowiedziała: „Zgubiłam. Zgubiłam zegarek. Jest dla mnie bardzo cenny”. Gdyby nie jej długi płaszcz, nigdy by go nie odzyskała. © Romino4ka / Pikabu
  • Na studiach wprowadziłem się do akademika w nowiutkim kampusie, gdzie organizowano wymyślne konkursy. Aby wziąć udział, wystarczyło podać swoje imię i adres e-mail. Na drugim roku studiów zakończyłem semestr z 50 dolarami na koncie. Niecały rok później otrzymałem telefon z kampusu z informacją, że wygrałem 5000 dolarów.
    Mam nadzieję, że nie wyczerpałem mojego limitu szczęścia na studiach. © Pjp288710 / Reddit
  • Pewnego dnia, gdzieś pod koniec lat 80., podszedłem do kolegów z klasy, którzy stali na ulicy przed wejściem do szkoły. Staliśmy i rozmawialiśmy. Nagle spuszczam wzrok i widzę pod naszymi stopami złożony banknot. Podnoszę go i mówię do chłopaków: „Kto to zgubił?”.
    Nikt się nie przyznał, bo myśleli, że robię sobie z nich żarty. Doszedłem do wniosku, że pieniądze nie należały do nich i schowałem je do kieszeni. Tego dnia byłem szczęśliwy jak dziecko, bo taka suma była dla mnie wtedy czymś wielkim. Minęło wiele lat, ale nadal tego nie rozumiem. © AlexS / ADME
  • Leciałam do rodzinnego miasta na operację mózgu mojej mamy. Miała guza, którego lekarze chcieli usunąć, ale było to bardzo skomplikowane. Dotarłam do bramki terminalu, a drzwi były zamknięte... Poinformowano mnie, że się spóźniłam i będę musiała lecieć z przesiadkami przez dodatkowe 5 godzin, przez co stracę szansę, by być z mamą przed operacją.
    Więc siedzę tam wściekła na siebie ze łzami w oczach i widzę, jak pani przy bramce odbiera telefon i z kimś rozmawia. Okazało się, że w samolocie była przepalona żarówka i musiał wrócić, a mnie wpuścili na pokład. To było niesamowite szczęście. Wielu pasażerów wytrzeszczyło na mnie oczy, jakby to była moja wina, ale kilku powiedziało mi, żebym kupiła los na loterię. © treestar0 / Reddit
  • Byłem na dużym koncercie plenerowym, aż tu nagle podszedł do mnie jakiś gość i powiedział: „Nie wierzę, że to ty”. Następnie wręczył mi moje prawo jazdy, a ja nawet nie wiedziałem, że je zgubiłem. © Motownmods / Reddit
  • Przechodziłam przez trudny okres w moim życiu. Powiedziałabym nawet, że cierpiałam na kompletną apatię. Tylko praca, dom, dziecko. Prawie nic mnie wtedy nie interesowało.
    Ale wzięłam się w garść i zaczęłam na nowo dbać o siebie, ustalać priorytety, pozbywać się wszystkiego, co niepotrzebne. Nie miałam jednak pojęcia, że już niedługo będę musiała wyjechać do pracy za granicę, moje życie osobiste zacznie się poprawiać i będę miała nawet przyjaciela. © Overheard / Ideer
  • Jakiś tydzień temu do kasy podeszła pewna pani z dzieckiem w wózku. Miała zakupy o wartości gdzieś 28-30 euro. Próbowała 3 razy zapłacić kartą i 3 razy została odrzucona. Zdenerwowała się, ale powiedziała, że na pewno ma pieniądze w banku.
    Nie było dużego ruchu, więc za nią nie utworzyła się kolejka. Zapytała, czy może pobiec do bankomatu. Powiedziałam, że nie ma sprawy i pobiegła. Zostawiła dziecko w wózku obok mnie.
    Kobieta, która była obsługiwana przy innej kasie, nagle podeszła do mojej kasy i zbliżyła swoją kartę do urządzenia. Nalegała, abym obciążyła jej kartę za zakupy tej pani, więc to zrobiłam. Powiedziała tylko: „Wszyscy to kiedyś przeżywaliśmy”.
    Gdy transakcja została zaakceptowana, kobieta, do której należały zakupy, wróciła biegiem z 30 euro w gotówce, a pani, która zapłaciła, bez słowa i pośpiesznie wyszła. Kiedy powiedziałam, że ktoś za nią zapłacił, była w szoku. Po prostu stała tam, zachwycając się życzliwością nieznajomej. © Minberg / Reddit
  • W latach 90. poszłam z przyjaciółką na balet Romeo i Julia. Było mnóstwo ludzi, żadnych wolnych miejsc. Nagle podchodzi do nas jakaś pani i oferuje 2 bilety w promocyjnej cenie — ktoś się nie pojawił. Z radości wyciągamy pieniądze, ale w tym momencie podbiega sprzedawca i... wyrywa nam bilety z rąk!
    Rozrywają się na pół. Pani mówi, że nie potrzebuje pieniędzy, więc pędzimy do kontroli. Mieliśmy szczęście, że pasek do kontroli był na fragmentach biletów, które akurat ostały się w naszych rękach. © Nik Ka / Facebook
  • Walentynki przed moim ślubem. Lokalny salon jubilerski organizował konkurs na naszyjnik z pereł. Wygrałam i mogłam go założyć na swój ślub kilka miesięcy później. © Nieznany autor / Reddit

Oto kilka niesamowitych historii ludzi, którym w codziennych zmaganiach z rzeczywistością dopisało szczęście.

Zobacz, kto jest autorem zdjęcia Minberg / Reddit

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły