„Przezorny zawsze ubezpieczony” — szczególnie biorą to sobie do serca rodzice. Niektórzy są gotowi zrobić wszystko, żeby uchronić swoje dzieci przed niebezpiecznymi lub nieprzyjemnymi sytuacjami, dlatego ustalają sekretne hasło, które pociecha może wypowiedzieć lub wysłać, kiedy z jakiegokolwiek powodu czuje się niekomfortowo poza domem. Chociaż ta metoda może budzić zdziwienie, dla wielu rodzin stanowi ważny element codziennego życia.
Ekipa Jasnej Strony uznała, że warto się podzielić tą ciekawą metodą. Sporządziliśmy dla was listę tajnych sygnałów, które mogą uratować dzieci z tarapatów.
- Mój tata był kierownikiem banku. Któregoś dnia zaczął się martwić, że możemy zostać porwani dla okupu. Obaj dziadkowie już nie żyli, więc umówiliśmy się na hasło „A co u dziadka?”, oznaczające, że mamy kłopoty. Postanowiłem to przetestować parę miesięcy później. Kiedy zadzwonił do domu z pracy, wtrąciłem pytanie o dziadka. „Co masz na myśli?”, zapytał. „Przecież dziadek nie żyje”. Na szczęście nigdy nie musieliśmy faktycznie użyć tego hasła. © pilchard-friendly / Reddit
- Nie miałam telefonu komórkowego aż do liceum, ale mieliśmy ustalone hasło. W razie czego miałam zadzwonić do domu i spytać: „Nakarmiliście rybkę?”. Nigdy nie mieliśmy rybki, a moi rodzice zawsze wymyślali wtedy jakiś dobry powód, dla którego musieli natychmiast mnie skądś odebrać. Koniecznie trzeba mieć z dziećmi taki system. © getyourownthememusic / Reddit
- Moja młodsza siostra (22 lata) i ja (28 lat) używamy hasła „aksamit”. Wzięło się to stąd, że kiedy po raz pierwszy czuła się naprawdę niekomfortowo w obecności faceta, miała na sobie aksamitny dres. Wie, że jeśli tylko wyśle mi słowo „aksamit” i nie odbierze potem telefonu, sprawdzę jej lokalizację i natychmiast tam przyjadę. Ona jeszcze studiuje, więc udostępniamy sobie nawzajem swoje lokalizacje. Ufa mi, bo wie, że nasza mama niepotrzebnie by ją śledziła. A ona chce „wolności, ale z funkcją bezpieczeństwa”. © themediumchunk / Reddit
- Nasza mama dużo pracowała, a jako że jestem starszy, mieliśmy z siostrą podobny system. Wysyłała mi wiadomość z pytaniem, czy mamy w domu pastylki miętowe (nie mieliśmy, bo żadne z nas ich nie lubiło) — to był sygnał, żeby do niej zadzwonić i podać jakiś powód, dla którego musi wrócić do domu. Potem ją odbierałem. Nie wiem, ile razy wyciągałem ją tak z kłopotów, ale nigdy nie oceniałem jej zachowania. Jeśli nie macie jeszcze ustalonego hasła alarmowego, naprawdę to polecam. © homespunhero / Reddit
- Moja córka ma 9 lat. Powiedzieliśmy jej, że jeśli kiedykolwiek będzie się gdzieś czuła niekomfortowo, ma powiedzieć, że źle się czuje, a my ją odbierzemy. © t**orr115 / Reddit
- Zbyt wielu rodziców nie uczy swoich dzieci, żeby w razie niebezpieczeństwa użyły hasła alarmowego, zanim sprawy wymkną się spod kontroli. Pamiętam, że my dzwoniliśmy do rodziców i pytaliśmy o pizzę — to oznaczało, że coś jest nie tak i chcemy wrócić do domu, ale nie grozi nam bezpośrednie niebezpieczeństwo (przynajmniej na razie). Pytanie o rybę z frytkami oznaczałoby, że trzeba interweniować jak najszybciej, bo mogło się wydarzyć coś złego. Na szczęście nigdy nie musieliśmy skorzystać z hasła „ryba z frytkami”, za to pytanie o pizzę wiele razy pomogło nam uniknąć kłopotów . © Solgatiger / Reddit
- W sytuacji alarmowej nasz 13-latek ma napisać: „Zostawiłem coś na górze, możesz to dla mnie znaleźć?”. Mieszkamy w parterowym domu, więc wiem, że w przypadku takiej wiadomości mam natychmiast po niego pojechać. Sama przetrwałam dzięki tej metodzie trudny okres dojrzewania. © joyluster / Reddit
- Moje dzieci wiedzą, że zawsze mogą zwalić winę na mnie, jeśli chcą wybrnąć z jakiejś potencjalnie ryzykownej sytuacji. Nie mam z tym problemu. Ważne jest, żeby zaufać swojemu instynktowi. Najbliżsi przyjaciele moich dzieci też mogą się mną wysłużyć — wiedzą, że w razie czego przyjdę i ich odbiorę. Jeden z nich z tego skorzystał, a jego rodzice byli za to bardzo wdzięczni. © lsp2005 / Reddit
- W wieku 27 lat skorzystałam z tego sposobu w rozmowie z mamą i mężem. Bawiłam się ze znajomymi, a mój samochód został przy barze jakieś 25 kilometrów dalej. Mój były chłopak zrobił się nachalny i nieprzyjemny. Wykręciłam się z tego, czułam się trochę dziecinnie, ale nie żałuję, że obudziłam najbliższych telefonem o 1 w nocy, żeby mi pomogli. © alliebogege / Reddit
- Mój tata i ja mieliśmy swój własny język. Kiedy mówiłem mu, że widziałem, jak myszołów łapie pszczołę, to wiedział, że chcę skądś wyjść. Wziąłem to zdanie ze starej kreskówki, w której myszołów śpiewał, że przyniesie do domu trzmiela. Oznaczało, że ktoś zrobił coś głupiego, a ja czuję się niezręcznie.
Teraz sam mam dzieci. Nie chodzą jeszcze nigdzie same, ale mamy już parę ustalonych sygnałów o większym znaczeniu, niż się wydaje. Jednym z nich jest zwykły kciuk skierowany w górę, który oznacza, że dobrze sobie radzą albo że mogą bezpiecznie robić coś dalej. Wiem też, że jeśli pokażą mi kciuk skierowany w dół, to coś je martwi i powinienem wkroczyć do akcji albo porozmawiać z nimi w cztery oczy.
© throwrabrotherdrama / Reddit - W czasach przed telefonami komórkowymi, kiedy ktoś dzwonił do nas do domu, żeby zaprosić mnie gdzieś, dokąd nie chciałam iść, odsuwałam od siebie telefon, żeby słyszeli, jak pytam, a moja mama odpowiada, podczas gdy mocno kręciłam głową na NIE. © texmarie / Reddit
A wy? Mieliście jakiś sekretne hasło albo sygnał, żeby przekazać rodzicom, że nie chcecie gdzieś dłużej zostać? Co to było?