17 sąsiadów, od których chciałbyś się odgrodzić Wielkim Murem Chińskim

5 miesiące temu

Jak odzwyczaić hałaśliwych lokatorów od nocnych imprez i jakie fatalne skutki dla całej okolicy może mieć kilka porzuconych worków śmieci: o tych i innych sąsiedzkich problemach dowiecie się z tego artykułu. Zawiera on historie użytkowników, którzy na własnej skórze doświadczyli, jak wścibscy, natrętni, irytujący i dziwni mogą być sąsiedzi.

  • W moim mieszkaniu, tuż nad sypialnią, regularnie słyszałem potężny bas od 18:00 do późnej nocy. Kiedy nie mogłem już tego znieść, poszedłem do mieszkania sąsiada i zapukałem do jego drzwi, ale nie otworzył. Godzinę później znów usłyszałem głośną muzykę. Wyszedłem, mając nadzieję, że tym razem sąsiad otworzy. A on wyszedł do mnie i spytał, czy mogę wyłączyć basy, żeby mógł się przespać. Okazało się, że hałasował facet z innego budynku, który wieczorami dawał czadu na zestawie perkusyjnym. Porozmawialiśmy z nim i po 20:00 koncerty się kończyły. © s***tymondaymorning / Reddit
  • Przeprowadzałam się do sąsiedniego bloku. Firma przeprowadzkowa przeniosła wszystkie moje rzeczy, ale gdzieś zapodziało się krzesło. Było tanie, ale miałam niewiele mebli i korzystałam z niego przy pracy i jedzeniu posiłków. Ludzie od przeprowadzek nie mieli pojęcia, co się mogło stać. Po dwóch miesiącach poznałam uroczego chłopaka z sąsiedztwa. Zaczęliśmy się spotykać. Pewnej soboty zaprosił mnie do siebie na kawę. Poszłam do niego, zrobił kawę, a z głośników leciała muzyka. Poprosiłam go, żeby ją ściszył, a on powiedział: „Idź do pokoju i ścisz”. Weszłam, a tam stało moje ciemnozielone krzesło z wypalonymi śladami na podłokietniku. Poszłam do niego z pretensjami, że ukradł moje krzesło, a on oburzony stwierdził, że jestem małostkowa i jak będę się tak zachowywać, to nam nic nie wyjdzie ze związku. Miałam ochotę się rozpłakać, ale zamiast tego wybuchnęłam śmiechem.
  • Kiedyś moi sąsiedzi mieli imprezę do 1 w nocy, głośna muzyka, śmiechy, rozmowy. Poszedłem na górę, żeby ich uciszyć. Powiedzieli mi, że ich dziecko ma urodziny. Zacząłem się oburzać i próbowałem prosić o spokój, ale po pięciu minutach okazało się, że siedzę przy stole z pełnym talerzem i bawię się razem z nimi do tej głośnej muzyki.
  • Zamówiłam zakupy spożywcze z dostawą. Otworzyłam drzwi kurierowi, a sąsiadka na to: „Och, co nie spojrzę, ciągle ktoś do was coś przywozi”. Kurier: „Wozimy artykuły spożywcze, żeby ludzie nie musieli robić zakupów w sklepie”. Kurier poszedł, a kiedy zamykałam drzwi, sąsiadka skomentowała jeszcze: „To już jest szczyt lenistwa, żeby nie chciało się do sklepu iść i samemu przynieść zakupy, do czego to doszło!”.
  • Pewna kobieta ciągle narzekała, że sąsiadka z piętra wyżej ją zalewa. Sąsiadka zaprosiła ją do mieszkania i pokazała całkowicie suchą podłogę. Ale w mieszkaniu poniżej na ścianie i suficie były solidne zacieki. Przez przypadek odkryliśmy, że mieszkająca wyżej kobieta nie znosiła rodziny z dołu i chciała im zrobić na złość. Wylewała więc wodę z butelki za listwy przypodłogowe. Budynek był stary, źle wykonany, pod listwami były szpary. Zalewała więc sąsiadów bez szkody dla własnego mieszkania.
  • Mam bardzo spokojnych sąsiadów i nie jestem przyzwyczajona do krzyków zza ściany. Ale przed chwilą mój sąsiad krzyczał tak głośno, że aż skuliłam się w fotelu. Potem zapadła cisza, a chwile później usłyszałam: „Przepraszam, jeśli ktoś to słyszał. Miałem spotkanie z zespołem”. Chyba mój sąsiad jest wypalony zawodowo.

„Wystarczył jeden raz”.

  • Miałam około 10 lat. Siedziałam w domu z babcią i wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Jak zawsze byłam szybsza od babci, podbiegłam do drzwi i spojrzałam przez wizjer. Stał tam jakiś facet. Otworzyłam, a on spytał: „Dziecko, czy masz może siekierę?”. Oniemiałam, nic nie odpowiedziałam, pobiegłam do babci. Ona porozmawiała z facetem, wyjęła siekierę ze spiżarni, a potem wytłumaczyła mi, o co chodziło. To był nasz sąsiad. Jego syn zamknął się w mieszkaniu i zasnął, a on nie mógł wejść. Otworzył więc drzwi wejściowe siekierą.
  • Mam dom. W sąsiednim mieszka jakaś 40-letnia kobieta, która przyjeżdża tylko na lato. I jest wariatką! Kiedy mnie nie ma, ciągle robi „lornetkę” z rąk i zagląda przez wszystkie moje okna. Pewnego dnia byłam chora, zostałam w domu i zobaczyłam to na własne oczy. To było zarówno zabawne, jak i przerażające. Rozmawiałam z nią, prosiłam, żeby przestała, ale ona nadal codziennie robi obchód z lornetką z rąk. Twierdzi, że opiekuje się moim domem, kiedy mnie nie ma. Nie wiem, co z nią zrobić i jak ją od tego odzwyczaić.
  • Spotkałam sąsiadkę w sklepie. Powiedziała: „Wcześniej byłaś blondynką, prawda?”. Odpowiedziałam, że tak, po porodzie zmieniłam kolor na rudy. A ona się roześmiała: „Cóż, tłumaczyłam sąsiadom, że po prostu ufarbowałaś włosy, ale wszyscy są przekonani, że twój mąż ma nową żonę”.
  • Sąsiad z piętra uważał się za świetnego rapera. Wracał z klubu o 3 nad ranem i rapował. Często spędzali z nim czas jego równie hałaśliwi kumple. Ale najgorsze było to, że zostawiał wodę w wannie na godzinę lub dwie. Kiedyś rano przed pracą brałem prysznic, a wtedy sufit nade mną zawalił się pod ciężarem wody. Byłem pokryty tynkiem i betonem. Wściekły zadzwoniłem do zarządcy naszego bloku. Tydzień później sąsiad zniknął. Później dowiedziałem się, że jego mieszkanie zostało doszczętnie zrujnowane. © khegiobridge / Reddit
  • Jestem policjantem. Pewnego dnia przyjechałem na wezwanie i zobaczyłem dwóch sąsiadów dmuchających na siebie dmuchawami do liści. Wściekli, toczyli ze sobą epicką walkę. Każdy z nich miał własną górę liści. Popatrzyłem na to zdezorientowany, wsiadłem do samochodu patrolowego i odjechałem© jkorpela / Reddit
  • W oknach przy wejściu do naszej kamienicy brakowało połowy szyb. Ktoś po sąsiedzku wstawił plastikowe okna do swojego mieszkania, a drewniane, których nie potrzebował, wyniósł na ulicę. W pośpiechu wyjąłem szyby z tych zostawionych okien i zacząłem wstawiać je przy wejściu. Uporałem się już z dwoma z czterech, a wtedy podeszła sąsiadka z mieszkania naprzeciwko i zaczęła krzyczeć, że zabrudziłem całe wejście. Powiedziałem, że robię coś pożytecznego dla wszystkich mieszkańców. Ale ona nie odpuszczała. Ułagodziłem ją jakoś i odeszła. Po chwili podeszła inna sąsiadka. Przywitaliśmy się, wróciła do swojego mieszkania i 5 minut później wyszła z miotłą i szufelką. Bez słowa pozamiatała śmieci, które planowałem usunąć po zakończeniu prac.
  • Pewnego wieczoru spotkałem dziewczynę, która właśnie wprowadziła się do sąsiedniego bloku. Porozmawialiśmy i wymieniliśmy się numerami telefonów. To był błąd. Cały czas do mnie pisała, czekała na mnie przed wejściem, stała przy oknie i wychodziła za każdym razem, gdy ja wychodziłem. A wiedziałem, że miała wtedy chłopaka. Potem pojawiły się wiadomości głosowe z prośbą o 20 lub 50 dolarów „do przyszłego tygodnia”. Zawsze wiedziała, kiedy jestem w domu, a kiedy nie. W końcu zauważyłem, że staram się wracać do domu jak najpóźniej albo nie włączam światła po powrocie tylko po to, by uniknąć kontaktu z nią. Nie czułem się już bezpiecznie. A potem została eksmitowana z nieznanych powodów i nigdy więcej o niej nie słyszałem. © shrimpsie / Reddit
  • Zjeżdżałam windą z kocim transporterkiem. Jechałam na wakacje do rodziców. Sąsiadka najpierw zaczęła mieć pretensje, że rzekomo śmiecę. Potem zapytała mnie, jakiego mam psa. Mam kota, ale podkusiło mnie, żeby jej odpowiedzieć: „koci terier z Cheshire”. Kiedy wróciłam z wakacji, na drzwiach mojego mieszkania wisiała nieco wyblakła kartka wzywająca do dopilnowania, że mój pies nie załatwiał się na klatce schodowej. Mój kot mieszka w domu, nie wychodzi na dwór i jest przyuczony do kuwety. A ostatnie 2 tygodnie spędził ze mną u moich rodziców.
  • Mieliśmy sąsiadów, którzy dzień przed odbiorem śmieci wystawiali swoje odpady w plastikowych workach, zamiast wyrzucać je do kubła. Do rana cała okolica była pokryta śmieciami. Czego nie rozniosły szopy i skunksy, rozwiewał wiatr. Kilka osób poszło do sąsiada i poprosiło o wyrzucenie odpadów do pojemników, ale on on kazał im spadać. Tak rozpoczęła się epicka bitwa na śmieci. Każdego ranka w dniu, w którym przyjeżdżała śmieciarka, sąsiedzi zbierali resztki i śmieci ze swoich trawników i wyrzucali je na podwórko tego kolesia. A on zbierał je i wrzucał z powrotem na ich trawniki. Ludzie znajdowali na wpół zjedzone burrito i opakowania w swoich skrzynkach pocztowych. Ulica przypominała slumsy. Wzywano policję, inspektorów sanitarnych. Sąsiad i jego rodzina przetrwali około ośmiu miesięcy, po czym się wyprowadzili. A ja wciąż czasem znajduję w żywopłocie wieczko po margarynie albo kawałek styropianu i wspominam tamte miesiące. © kor_hookmaster / Reddit
  • Za ścianą mieszka młode małżeństwo. Kiedyś postanowili wyprawić głośną imprezę w dużym gronie. Zabawa się przeciągnęła, zaczęły się chóralne śpiewy. Goście wybiegali na korytarz, trzaskając drzwiami. Nie reagowali na moje prośby. Wyłączyłam więc korki. Rozległy się chóralne jęki, po czym impreza stopniowo ucichła. Ale jestem mściwą damą, więc o świcie włączyłam wiertarkę, żeby powiesić lustro w przedpokoju. Ktoś zadzwonił do drzwi. Otworzyłam, a w progu stali sąsiedzi, którzy powiedzieli, że jest za wcześnie na hałasy, bo ludzie śpią. Odpowiedziałam, że pora nie jest przecież problemem, skoro oni mogą hałasować o drugiej w nocy. Nie czekając na odpowiedź, trzasnęłam drzwiami. Od tamtej pory minęło jakieś 7 lat i słyszę ich bardzo rzadko.

A oto kolejne przykłady na to, że sąsiedzi mogą być prawdziwym utrapieniem.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły