18 historii o przyjaciółkach, które okazały się wilkami w owczej skórze

Ludzie
10 godziny temu

Przyjaźń to wielki skarb, jednak okazuje się, że dla każdego znaczy co innego. Często zdarza się, że ktoś jest gotowy przenosić dla przyjaciela góry, podczas gdy ta druga osoba po prostu korzysta z jego dobroci. Bohaterki naszego artykułu nie miały szczęścia w przyjaźni, ale teraz dokładnie wiedzą, na co należy zwracać uwagę w relacjach z innymi.

  • Miałam kiedyś bliską przyjaciółkę z dzieciństwa, która była dla mnie jak siostra. Wszystko zmieniło się, gdy wyszła za mąż. Ona i jej mąż założyli własną firmę i szybko się wzbogacili. Pieniędzy mieli pod dostatkiem. Kupili domek letniskowy na malowniczym przedmieściu. Pewnego lata przyjechałam do ich domku, aby spędzić tydzień na łonie natury. Umówiłyśmy się wcześniej, przyjaciółka nie był temu przeciwna, a nawet się ucieszyła. Przywiozłam dużą torbę zakupów i oczywiście rzeczy na grilla. Przyjaciółka pracowała w ogrodzie i warzywniaku. Najpierw poprosiła mnie, żebym zajęła trójkę jej dzieci, żeby się nie nudziły, kiedy ona będzie pracować. Potem poprosiła mnie o ugotowanie obiadu i kolacji dla nich wszystkich, bo oni nie mają czasu. A ja przecież mam mnóstwo wolnego czasu, jestem tu na wakacjach. Tak było każdego dnia. Po tygodniu byłam wyczerpana. Ale to nic, zawsze chętnie pomagam przyjaciółce. Potem z jakiegoś powodu przestała dzwonić. Sama się z nią skontaktowałam i zapytałam, co się stało.
    Odpowiedź mnie dobiła:
    — Masz tupet. Nie spodziewaliśmy się tego z mężem. Przez tydzień żyłaś jak w pałacu, wszystko miałaś podane pod nos, i nie zapłaciłaś nam za to ani grosza.
    Oczywiście po tym nasza relacja natychmiast się urwała. © Vilena / Dzen
  • Konflikt z moją przyjaciółką zaczął się dawno temu, ale kumulacją były moje urodziny. Przyszła nieproszona, dała mi kopertę. Tydzień później zadzwoniła i zapytała, kiedy oddam jej pieniądze. Zapytałam, o jakie pieniądze chodzi. Odpowiedziała: „Przecież 22 listopada dałam ci kopertę, to była pożyczka”. Ubrałam się, włożyłam pieniądze do tej samej koperty, poszłam do jej pracy, położyłam je na biurku i wyszłam bez słowa. Zablokowałam ją zarówno na telefonie męża, jak i swoim. To wszystko. © Delikatna sprawa / Dzen
  • Miałam przyjaciółkę, przyjaźniłyśmy się od 8 klasy. Jeździłyśmy do różnych miast, często do siebie dzwoniłyśmy, rozmawiałyśmy godzinami. I kiedyś w moje urodziny napisała do mnie smsa. Coś w stylu: „Długo jeszcze mam czekać?”. Okazało się, że miałam do niej zadzwonić, żeby złożyć jej życzenia urodzinowe. Zaczęłam analizować naszą przyjaźń. Zdałam sobie sprawę, że zawsze dzwoniłam jako pierwsza, ale ona nigdy do mnie nie zadzwoniła. Uważała, że nie warto marnować minut z pakietu na rozmowy ze mną. Przestałam się z nią kontaktować. © Zhora Majora / Dzen
  • Miałam przyjaciółkę Lenę. Zaprzyjaźniłyśmy się, gdy byłyśmy mocno dorosłe, po trzydziestce. Obie byłyśmy wtedy niezamężne, ja jestem rozwiedziona, a Lena nigdy nie była mężatką. Pewnego dnia Lena nagle zerwała kontakt. Los sprawił, że spotkałyśmy się ponownie jakieś 15 lat później. Lena w końcu się wytłumaczyła. Poznała faceta i z jakiegoś powodu zdecydowała, że go jej ukradnę. Mimo że nawet go nie znałam. © UMZ.gaz / Dzen
  • Moja przyjaciółka Irka rozwiodła się. Nie radziła sobie sama, a ja miałam przyjaciela Maksa, również po rozstaniu. Postanowiłam ich ze sobą spotkać, udało mi się. Pewnego dnia, kiedy mój mąż był w pracy, a ja właśnie urodziłam, w mieszkaniu zapaliło się gniazdko. Mąż powiedział, żebym zadzwoniła do Maksa, on jest elektrykiem. Maks przyjechał i naprawił. A potem moja przyjaciółka powiedziała mojemu mężowi, że mam romans z Maksem. Skończyło się awanturą, mąż chciał się rozwieść. Zapytałam ją później, dlaczego skłamała, a ona powiedziała mi, że to nie fair, że nie dość, że mam fajnego męża, to jeszcze przyjaciela, który przychodzi mi z pomocą, kiedy tego potrzebuję. A potem chciała wiedzieć, dlaczego przestałam się z nią kontaktować. © moje życie / Dzen
  • Moja przyjaciółka postanowiła przestać się ze mną kontaktować, kiedy urodziłam dziecko. Powiedziała, że teraz stałam się nudna. W porządku, pogodziłam się z tym. Dziecko dorosło, a moja przyjaciółka natychmiast się pojawiła. Zaczęła zapraszać mnie do klubów i kawiarni. Najpierw pod różnymi pretekstami odmawiałam, a potem zdecydowałam, że jako koleżanka na dyskotece jest całkiem odpowiednia. Zaczęłyśmy się spotykać, ale zachowywałam dystans. Potem moja przyjaciółka zaszła w ciążę. Była bardzo zaskoczona, gdy przestałam się do niej odzywać. Przypomniałam jej, co zrobiła. A ona udawała, że nie wie, o co mi chodzi. © Zhuja Lapteva / Dzen
  • Zaprzyjaźniłyśmy się na studiach. Pracowałyśmy razem, mieszkałyśmy w akademiku, wyszłyśmy za mąż, nazwałyśmy nasze córki po sobie, nasze rodziny spotykały się we wszystkie święta, nasi mężowie byli przyjaciółmi. Po 10 latach rozwiodłam się i dostałam pracę w innej firmie. Widywałyśmy się rzadziej. Zawsze mówiła, że mam ładną figurę i oczy, że marzy o takim wyglądzie jak mój. Załatwiłam jej pracę w mojej firmie i się zaczęło. Odmówiła wyjazdów służbowych, bo jest matką. Co prawda ja też mam dwójkę dzieci, ale zawsze podróżowałam, nie miałam na kogo tego zrzucić. Obrażała się, nie witała ze mną, nie rozmawiała, gdy faceci wszystko konsultowali ze mną, a nie z nią. Ostatnią kroplą był jeden incydent. Umówiłyśmy się, że spotkamy się na przystanku i razem pojedziemy do biura. Nie było jeszcze telefonów komórkowych, czekałam około 20 minut i pojechałam sama. Dojechałam do biura, a ona wyskoczyła z samochodu szefa z krzykiem, że się na mnie nie doczekała. To był koniec. Potem odeszła z pracy, a ja poczułam się wolna i swobodna. Żadnych więcej przyjaciółek. © Nadezhda Nadezhda / Dzen
  • Moja przyjaciółka nie zaprosiła mnie na swój ślub. Okazało się, że uważa mnie po prostu za znajomą. Udostępniła zdjęcie pierścionka w mediach społecznościowych, a ja byłam podekscytowana i zapytałam, kiedy jest ślub. Dałam jej znać, że chętnie przyjdę. Odpowiedziała mi, że ślub będzie tylko dla najbliższej rodziny. No ok. Potem okazało się, że było mnóstwo znajomych... © Veronica / Dzen
  • Koleżanka zaprosiła mnie na ślub jako świadkową, a mój chłopak był na dalekim wyjeździe. Grzecznie odmówiłam, bo ślub był zaplanowany ze wszystkimi wynikającymi z tego konkursami. Powiedziałam, że jako gość z przyjemnością, ale nie jako świadkowa. Porozmawiałyśmy, zaproponowałam wspólną koleżankę (jest wesoła i wygadana). Panna młoda odpowiedziała mi wtedy, że wodzirej polecił jej znalezienie kogoś, kto będzie stał w jej cieniu, a nie przyćmiewał ją. Więc od razu pomyślała o mnie. No, dziękuję. Na początku myślałam, że udowodnię, kto jest czyim cieniem. Ale ostatecznie w ogóle nie pojechałam, bo nie zostałam w ogóle zaproszona. © Ficus in Focus / Dzen
  • Miałam w pracy przyjaciółkę. Pewnego dnia ogłosili, że nasza firma kończy działalność. Sama jestem projektantką, więc zaczęłam szukać pracy. Przyjaciółka wysłała mi SMS-a, żebym napisała jej CV. Nic nie odpowiedziałam. Nowa wiadomość: „Sama napisałam CV, popraw mi je”. Nie odezwałam się ani słowem. „Byłam w tych dwóch firmach na rozmowach kwalifikacyjnych, która z nich będzie dla mnie lepsza?”. Nic nie odpisałam. „Nie chcę pracować od 9 do 5. Wymyśl pracę, w której mogłabym pracować, tak żeby mieć dużo czasu”. Potem: „Słuchaj, wymyśliłam biznes, będziesz pracować, a ja znajdę ci klientów”. Nie odezwałam się ani słowem. „Dlaczego nic nie odpisujesz?”. Nie jesteśmy już przyjaciółkami. © Katie / Dzen
  • Ja też miałam przyjaciółkę. Przez sześć miesięcy rozmawiałyśmy o tym, jak ją odwiedzę. W przeddzień wyjazdu zadzwoniłam do niej, żeby się umówić, kiedy i jak mamy się spotkać, a ona oznajmiła, że leci nad morze. Wcześniej mi nie powiedziała, bo to było spontaniczna decyzja. I wyobraziłam sobie, że stoję sama w obcym mieście, na dworcu... Liczyłam na to, że przynajmniej przeprosi i wytłumaczy się. Nie, wysłała mi płaczącą emotikonkę i to wszystko. Nie mam już przyjaciółki. © Tylko warkocze i nie tylko / Dzen
  • Miałam koleżankę z klasy. Sama się z nią skontaktowałam po wielu latach, zapytałam, co u niej słychać. Porozmawiałyśmy, poprosiła mnie o polecenie jej jako dobrej korepetytorki angielskiego. Na wypadek, gdyby ktoś szukał. Zgodziłam się. Minęło kilka miesięcy. Nagle ktoś zadzwonił o 6:00 rano, żeby zapytać, co sądzę o tej osobie. Przy czym nazwiska w ogóle nie kojarzyłam. Potem okazało się, że ta sama koleżanka z klasy zmieniła nazwisko i chodziło o to, żeby ją polecić jako korepetytorkę. Napisałam wtedy do niej, żeby uporządkowała swoje problemy, bo nie chcę, żeby ludzie wydzwaniali do mnie rano, mam dziecko. © Olga V. / Dzen
  • Przyjaźnię się z moją przyjaciółką przez całe życie. Pewnego dnia powiedziała: „Miałaś już wystarczająco długo chłopaka, oddaj go teraz mojej przyjaciółce. Ona chce z nim być. Jest miła, od lat żyje sama, a chce mieć faceta”. Kilka razy powtórzyła to samo. Znosiłam to, ale potem już nie mogłam. Odpowiedziałam jej niegrzecznie i powiedziałam, żeby więcej nie pytała. Nie chcę kontynuować tej znajomości. © Dzen
  • W dniu mojego ślubu moja przyjaciółka spóźniła się o 4,5 godziny, ponieważ musiała iść na zakupy i do fryzjera. Oczywiście nie mogła wybrać na to innego dnia. Potem nasze kontakty bardzo się poluzowały. © Tatiana / Dzen
  • Moja mama miała koleżankę. Mama mieszkała wtedy sama w dwupokojowym mieszkaniu. Pozwoliła tej koleżance mieszkać z nią, ponieważ ona i jej córka kupiły mieszkanie w innym mieście i tymczasowo mieszkały w naszym mieście w wynajętym mieszkaniu, a z córką z kawalerce było im ciasno. Moja mama to miła kobieta, oczywiście nie brała od niej pieniędzy, nawet za media. Około pół roku koleżanka mieszkała za darmo, córka regularnie przychodziła do naszego mieszkania, aby odwiedzić matkę, zachowywała się bezczelnie. Mama skarżyła się, że nie czuje się już jak w domu. Zaproponowałam, że ją wyrzucę. Mamie zrobiło się żal koleżanki. Ale pewnego dnia jej cierpliwość się skończyła, więc poprosiłam tę kobietę, żeby sobie poszła. Rok później pojawiła się i poprosiła mamę o pieniądze. Powiedziała, że musi kupić kuchnię do nowego mieszkania. Mama odparła, że ma pieniądze na lokacie. Więc tamta od razu powiedziała, żeby rozwiązać lokatę i dać jej pieniądze. Tak, pewnie. Znalazła sobie głupców. © Tatiana Shkurina / Dzen
  • Robiłam przegląd butów. Znalazłam dwie pary, które miałam na sobie tylko kilka razy, i postanowiłam podarować je córce mojej przyjaciółki. Pasowały i spodobały jej się, koleżanka zadzwoniła, bardzo mi podziękowała i powiedziała, że zaoszczędziła niezłą sumkę. Kilka dni później zadzwoniła do mnie i powiedziała, że jutro jedzie do hurtowni kupić herbatę i kawę do biura. Zasugerowała, że kupi też dla mnie, bo tam jest taniej. Z zażenowaniem odmówiłam, ale ona nalegała. Następnego dnia spotkałyśmy się po pracy, poszłyśmy do kawiarni, ona wyjęła dwie paczki kawy i powiedziała, że jestem jej winna tyle i tyle. Prawie spadłam z krzesła, ale bez słowa jej zapłaciłam. © Natalia Borisova / Dzen
  • Byłyśmy przyjaciółkami od czasów liceum, czteroosobową grupą. Potem jedna z koleżanek urodziła. Wspierałyśmy ją, pomagałyśmy. Wspierałyśmy też po rozwodzie, po drugim nasi mężowie nawet przewozili jej rzeczy. A potem był trzeci ślub. Bez wesela, tylko uroczystość w ratuszu. Miesiąc później miała urodziny. Rozmawiałyśmy o czymś i nagle ta przyjaciółka się obraziła i zaczęła wszystkich ignorować. Dzwoniłyśmy przez tydzień. W odpowiedzi wymówki: mam kredyt hipoteczny, jestem zdenerwowana, trudno mi z tobą rozmawiać. Potem po prostu usunęła się ze wszystkich czatów i ignorowanie trwało dalej. Po 5 miesiącach, przed urodzinami innej przyjaciółki, nagle zadzwoniła do mnie i jakby nic się nie stało, zaczęła rozmawiać o interesach i dzieciach. Poprosiła, żebym zapłaciła za nią składkę na prezent od nas wszystkich, powiedziała, że na pewno będzie. W dzień urodzin czekałyśmy, ale jej nie było. Próbowałyśmy dzwonić, nie odbierała telefonu. Potem przestałyśmy szukać z nią kontaktu. Pewnego dnia dowiedziałyśmy się od jej krewnych, że podobno nasza grupka przyjaciółek się rozpadła. © Evgeniya Beloshkova / ADME
  • Kiedy byłam młoda, rzucałam się w przyjaźń całą sobą. Byłam nauczona, że przyjaciołom pomaga się zawsze i bez wahania. Miałam dwie bliskie przyjaciółki. Ale potem, jak się okazało, jedna z nich zabrała mi biżuterię i pieniądze. I zawsze chciała pożyczać ode mnie ubrania. Ale była zabawna i nie nudna. Z drugą miałam bliższą relację, dzieliłyśmy się najbardziej intymnymi rzeczami. Ale nie zaprosiła mnie, żebym była druhną na jej ślubie, w ogóle mnie nie zaprosiła na ślub. Teraz nie mam przyjaciółek. © Svetlana BMV / ADME

A oto kilka innych historii o toksycznych przyjaciołach, którzy czasami są prawie gorsi niż wrogowie.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły