Bezczelność niektórych ludzi nie zna granic. A najbardziej irytujące jest to, że takie osoby nawet nie widzą w swoim zachowaniu niczego nagannego. Przeszkadzanie sąsiadowi podczas lotu w każdy możliwy sposób, zabieranie czyjejś rzeczy bez pytania o zgodę i jej psucie — to tylko niektóre przykłady. Wygląda na to, że część populacji po prostu w ogóle nie zna pojęcia przestrzeni osobistej.
„Byłem jedyną osobą w bibliotece. Później przyszła jakaś dziewczyna i usiadła tuż obok mnie”.
- Idź jutro do bibliotekarza i poproś o nagrania z monitoringu. Powie ci, że cały czas byłeś jedynym gościem biblioteki, ale słyszał historie o tej dziewczynie. © xkuruma / Reddit
„W moim domu była impreza. Kiedy spałem, ktoś zjadł moją tabliczkę czekolady”.
„Ten przewód był podłączony przez cały 10-godzinny nocny lot”.
Po co się tak spoufalać?
- Nie znoszę kasjerek, które udają moje „koleżanki”. Mam na myśli te zadające pytania na temat produktów, które kładę na taśmie. Wyciągam z koszyka majonez, a kasjerka pyta: „Skończył się majonez?”. Innym razem kasuję kilogram ziemniaków u tej samej kobiety i słyszę: „Jadłaś już te ziemniaczki?”. Kupuję napój energetyczny, a młoda kasjerka od razu mówi: „Picie napojów energetycznych jest niezdrowe!”. Matko, co was to obchodzi?! Gdy ktoś próbuje tak do mnie zagadywać, staram się potem go unikać, nawet jeśli muszę stać przez to w długiej kolejce.
„Ta kobieta była bardzo miła. Próbowała ogrzać mój ekran swoją kurtką podczas 10-godzinnego lotu. Tak, zrzuciłam ją”.
„Mój współlokator zniszczył moje szczypce kuchenne i nawet mi o tym nie powiedział”.
Co kto lubi...
- Po słodyczach robię się głodny, zasypiam od kofeiny, mam naprawdę grube kości, najbardziej lubię brązowe pisaki i jem kanapki z pasztetem, maczając je w skondensowanym mleku. Trzymam pióro trzema palcami na górze, a palcem serdecznym na dole. I męczą mnie głupie pytania i zakłopotane miny ludzi obserwujących moje „dziwactwa”.
„Moja przyjaciółka z jakiegoś powodu wyciągnęła wszystkie sznurki z moich bluz”.
„Podczas lotu ktoś odważył się położyć stopę na moim podłokietniku”.
Niektórzy ludzie śpią w oddzielnych sypialniach.
- Mój mąż i ja śpimy pod dwiema osobnymi kołdrami. Z tego powodu słyszymy wiele przykrych uwag od różnych ludzi, nawet bardzo inteligentnych i wykształconych. Podobno nasz nawyk jest okropny, szkodliwy dla życia rodzinnego i następnym krokiem będzie spanie w różnych pokojach. Cóż, ja nawet latem śpię pod ciepłym kocem, a mój mąż śpi pod jak najlżejszym, a czasem nawet pod prześcieradłem, w które się owija. Oboje śpimy „aktywnie” — kręcimy się i wiercimy, a spanie w objęciach jest dla nas niemożliwe. Łóżko mamy duże, jest nam w nim wygodnie i przytulnie. Kiedy podróżujemy, przeżywamy koszmar, bo musimy dzielić się przez całą noc jednym kocem. Ale nie, powinniśmy się męczyć, bo inaczej ucierpi nasze małżeństwo. Bzdury!
„Moi rodzice bez pytania zabrali moją nową siekierę i naostrzyli ją ostrzałką do noży”.
„Kobieta siedząca obok mnie w samolocie wcisnęła swoją nogę w moją przestrzeń na nogi”.
Każdy ma jakieś wady.
- Z powodów rodzinnych matka mojego męża tymczasowo zamieszkała u nas. Szanuję ją i nie mam nic przeciwko tej sytuacji. Pomaga w domu i przy wnukach, dokłada się do rachunków i za bardzo się nie wychyla. Ale cały czas śpiewa. Po prostu bez przerwy, non stop coś nuci. Próbowałam jej delikatnie powiedzieć, żeby przestała. Zrozumiała i zamilkła — na 15 minut. Potem się zapomniała i znowu zaczęła śpiewać. Pracuję z domu i chyba niedługo oszaleję.
„Chciałem podzielić się ciastem z trzema kumplami. Jeden już zjadł swoją część. Twierdzi, ze pokroił placek równo i sprawiedliwie”.
„Totalny brak poszanowania przestrzeni osobistej podczas lotu”.
„O co tyle hałasu?”
- Siedziałam z mężem w kawiarni. Była tam też kobieta z ogromnym puszystym samojedem, który ciągle skomlał, wył i bardzo głośno szczekał. Aby go uspokoić, głaskała go po grzbiecie, a biały puch fruwał po całej kawiarni. Fajnie — siedzisz, pijesz, jesz pyszne jedzenie, a dookoła latają kłęby białego futra i wpadają ci do talerza. Wszyscy dookoła siedzieli cicho, jakby nie mieli nic przeciwko. W końcu poprosiłam właścicielkę o uspokojenie psa. W odpowiedzi usłyszałam: „Pozwolono mi z nim wejść, mam prawo tu siedzieć”.
„Sąsiedzi wyczyścili kocią kuwetę w mojej łazience”.
„Moja mama zrobiła coś takiego z moimi ulubionymi dżinsami. A potem wyrzuciła resztę do kosza i nawet nic mi nie powiedziała. Dzięki, mamo”.
Nie potrafimy czytać w myślach innych, ale zazwyczaj automatycznie zakładamy, że ludzie żyją według tych samych zasad, co my. Niektórzy z naszych znajomych, a nawet krewnych, mogą nas jednak zaskoczyć. Okazuje się, że mają oni własną logikę postępowania, która różni się od naszej.