18 opowieści, które udowadniają, że z rodziną faktycznie najlepiej wychodzi się na zdjęciu

3 miesiące temu

Kiedy teściowa karmi twoje dziecko truskawkami, na które jest uczulone, a siostra twojego męża nazywa cię starą babą, prawdopodobnie masz ochotę zerwać kontakty albo przynajmniej zrobić solidną awanturę. Dlatego bohaterkom tego artykułu szczerze zazdrościmy cierpliwości i życzymy im powodzenia w utrzymaniu rodzinnej harmonii.

  • Pojechaliśmy odwiedzić teściów. Nasze dzieci miały wtedy rok, 2 i 4 lata. Młodsza dwójka nadal chodziła w pieluchach, a mama męża i jego brat nieustannie mi to wypominali. Kiedy tam mieszkaliśmy, moja roczna córka dostała silnej wysypki, wyglądającej jak pieluszkowe zapalenie skóry. Bez przerwy smarowałam ja kremem, ale wysypka nie znikała. Pewnego ranka weszłam do kuchni i zobaczyłam, że teściowa i brat męża karmią moje dzieci dżemem truskawkowym i mlekiem! Wiedzieli, że dzieci są uczulone na te produkty, zabroniłam im je podawać, ale po prostu robili to za moimi plecami. Okazało się, że to nie pieluszki, ale truskawki powodowały wysypkę! © Beverly Johnson / Quora
  • Mam 17 lat. Moja siostra ma 28 lat i dwójkę dzieci, które jeszcze nie chodzą do szkoły. Za każdym razem, gdy przyjeżdżają do nas w odwiedziny, siostra zrzuca na mnie opiekę nad dziećmi. Pewnego dnia moja mama oznajmiła, że jedziemy na tydzień na wakacje: ona, tata i ja. We trójkę. Wspaniale! Ale na lotnisku zobaczyłam moją siostrę z dziećmi. I wtedy dyskretnie schowałam paszport do buta. Och, jaka szkoda, że ochrona nie wpuściła mnie do samolotu. Spędziłam cały tydzień w domu sama, absolutnie szczęśliwa! Mama i siostra ciągle do mnie pisały, jak ciężko im wytrzymać z dwójką małych dzieci. Twierdziły, że zrujnowałam im wakacje. Tata domyślił się, że to był podstęp, i powiedział, że mnie rozumie. © No_Writing9686 / Reddit
  • Moja mama bardzo chciała mieć wnuki. Każda wizyta u niej kończyła się wypominaniem i marudzeniem, dlaczego jeszcze nie mam dzieci. Mój tata również o tym marzył, ale nie naciskał. W końcu urodziłam dziecko, a zaraz później mój mąż wyjechał na długo w delegację. Mama nagle znalazła tysiąc ważnych rzeczy do zrobienia, żeby tylko nie przyjechać do mnie. Tata bardzo się na nią wkurzył. Zaczął przychodzić codziennie choć na chwilę, żeby popilnować dziecka, kiedy ja się myłam lub jadłam. Po tygodniu chciało mi się wyć i wtedy w drzwiach pojawiła się moja teściowa. Rozejrzała się po mieszkaniu i, wstawiwszy przyniesione ciasto do lodówki, w godzinę wysprzątała całe mieszkanie na błysk. Potem wzięła wnuka i poszła do parku, każąc mi poleżeć w wannie. Po powrocie ugotowała zupę, przekazała nas mojemu ojcu i wyszła. Męża nie było prawie miesiąc, a jego mama przychodziła przynajmniej raz dziennie, gotowała, sprzątała, prasowała, chodziła na spacery. Dbała o to, żebym dobrze jadła, dobrze spała i żeby ktoś codziennie wyprowadzał dziecko na powietrze. Mąż w końcu wrócił i życie stało się łatwiejsze. Teściowa i mój tata nadal często wychodzą razem z moim synem na spacery. Jestem im bardzo wdzięczna za pomoc w czasie, gdy nie miałam energii do życia i pieniędzy na opiekunkę.
  • W 1992 roku urodziłam syna. Moja teściowa błagała mnie, abym pozwoliła jej się nim zająć. Pewnego dnia musiałam załatwić pilną sprawę. Zostawiłam dziecko z mamą męża i jej siostrą. Miały pojechać gdzieś z moim synem. Nie byłam zachwycona tym pomysłem, ale dałam im fotelik samochodowy i wytłumaczyłam, jak go zapiąć (na tylnym siedzeniu, tyłem do kierunku jazdy). Kiedy wróciłam do domu kilka godzin później i zobaczyłam fotelik samochodowy, z jakiegoś powodu od razu wiedziałam, że nie był przypięty. Zapytałam o to teściową, a ona na to: „No cóż, przykryłyśmy dziecko kocami, położyłyśmy fotelik na przednim siedzeniu i niewygodnie byłoby go zapiąć”. Prawie zemdlałam na tę odpowiedź. Nawet 31 lat później krew mnie zalewa na myśl o mojej teściowej pędzącej autostradą z noworodkiem w nieprzypiętym foteliku na przednim siedzeniu. © Marlayna Glynn / Quora

tym artykule przeczytacie o metodach wychowawczych, które kiedyś były uznawane za normę, a teraz budzą słuszne oburzenie.

  • Musiałam wyjechać służbowo, więc zostawiłam syna u teściów. A potem znienacka dostałam zdjęcie mojego dziecka u fryzjera. Obcięli mu wszystkie loki, które tak uwielbiałam! Wciąż się wzdrygam, gdy myślę o tamtym dniu. A wiecie, co jest najbardziej frustrujące? Nie dość, że dziecko zostało ostrzyżone bez mojej wiedzy, to jego loki nigdy nie odrosły. © Valerie Rodriguez / Quora
  • Mój wujek zawsze naśmiewał się z tego, że moi rodzice mają działkę. Mówił, że to głupie, skoro wszystko można kupić na targu, a jeżdżenie tam to tylko strata benzyny i w ogóle, co to za wypoczynek, żeby kopać w ziemi? A potem dowiedzieliśmy się, że on też ma działkę. Jeszcze dalej od cywilizacji. Kupił ją w bardzo zaniedbanym stanie i naprawdę zainwestował, aby ją uporządkować. Kiedy to wyszło na jaw, wujek z dumą pokazywał wszystkim zdjęcia swoich plonów.
  • Pracowałam z domu jako księgowa. Pewnego dnia moi rodzice i siostra z rodziną przyjechali w odwiedziny. Zostawiłam wszystko rozgrzebane w komputerze, żeby przygotować dla nich obiad. Nagle z mojego pokoju wyszedł zadowolony 15-letni siostrzeniec i oznajmił: „Przeinstalowałem ci cały system na kompie. Niezły jestem, co nie?”. Nie zapisał żadnych danych! Dwa tygodnie pracy poszły na marne! Byłam w szoku, a siostrzeniec jeszcze miał czelność mnie upominać, że trzeba zapisywać swoją pracę. Wtedy prawie nikt mnie nie wspierał, nie współczuł, nie bronił mnie. Ani rodzice, ani mąż, tylko siostra. Od dawna bliscy źle mnie traktowali, czułam, że jestem lekceważona i poniżana. Dlatego po roku mąż stał się byłym mężem. Nie utrzymuję też zbyt ciepłych relacji z rodziną, z wyjątkiem siostry.
  • Niedawno wzięliśmy kredyt na zakup samochodu. Wiem, że to rujnujący interes, ale naprawdę potrzebowaliśmy auta. Teraz wszyscy krewni nie przegapią żadnej okazji, żeby nam to wypomnieć: „Och, jecie na obiad łososia? Macie kredyt!” lub „Kupujecie zabawki dla córki? A spłaciliście już pożyczkę?”. Tak jest za każdym razem. Spłacamy ten cholerny kredyt prawidłowo, nie mamy żadnych problemów finansowych, a na inne rzeczy nas stać. Mam dość tych głupich komentarzy!
  • Mój syn mieszka w innym mieście. Obiecał, że przyjedzie na urodziny ojca. Byliśmy bardzo podekscytowani, zwłaszcza odkąd uprzedził, że nie będzie sam. Nie mogłam wręcz znaleźć sobie miejsca, tak bardzo czekałam na spotkanie z jego dziewczyną! A on przyszedł z chomikiem w klatce. Powiedział, że to dla nas, żebyśmy się nie nudzili. Ciekawe, czy kiedyś będziemy mieć wnuki?
  • Siostra mojego męża jest uważana w rodzinie za królową wypieków. Wszyscy twierdzą, że jest w tym perfekcyjna. To była pierwsza rzecz, którą mi powiedziano, kiedy poznałam krewnych męża wiele lat temu. Ja również doskonale piekę, ale jego rodzina uznała, że nie mogę się równać z ich Kasieńką. Ilekroć przynoszę smakołyki na rodzinne przyjęcia, nikt ich nie je, bo „to nie Kasi”. Niedawno mieliśmy rodzinną imprezę i każdy przyniósł coś na stół. Kasia postanowiła zrobić babeczki. W przeddzień spotkania opublikowała ich zdjęcia w swoich mediach społecznościowych. Zrobiłam identyczne babeczki, przyniosłam je na spotkanie i, zanim ktokolwiek zobaczył, położyłam je razem z babeczkami Kasi. Widziałam, jak rodzina męża wcina je z apetytem i mówi, że są pyszne jak zawsze i wyglądają jeszcze lepiej niż na zdjęciach. Kasia spojrzała na talerz i powiedziała: „Chyba jeszcze nie wszyscy spróbowali moich babeczek!”. Wtedy oświadczyłam: „Och, to ja upiekłam te babeczki. Cieszę się, że wam smakowały!”. Wszyscy byli w szoku, a Kasia milczała przez cały wieczór. © throwra_sipitk / Reddit
  • Planowaliśmy dziecko i wybieraliśmy różne imiona. Oglądałam jakiś serial, usłyszałam imię Wera i zdałam sobie sprawę, że to idealne imię dla dziewczynki! Mój ukochany przyszedł z pracy, powiedziałam mu o tym. A on na to: „A pełne imię jak? Weranda?”. Weranda! Na pewno opowiem tę historię mojej córce.
  • Moja teściowa zaprosiła do siebie dalekich krewnych. Kiedy przyjechali, zarządziła, że mają mieszkać u mnie. Odmówiłam: mój mąż właśnie wrócił z 3-miesięcznej służby. Teściowa krzyknęła: „Co z ciebie za samolubna, niegościnna kobieta!”. Kiedy zapytałam ją, dlaczego nie zostawi ich u siebie, oznajmiła: „Nie znam ich za dobrze, boję się, żeby mi czegoś nie ukradli!”.
  • Żona mojego brata i ja nie dogadujemy się. Ona bardzo przejmuje się swoim wiekiem, a ja nie. Miałam 30. urodziny. Moja mama zorganizowała przyjęcie i zaprosiła między innymi mojego brata i jego rodzinę. Mają czwórkę dzieci w wieku od jednego do pięciu lat. Dzieci się bawiły, jedliśmy tort, wszystko było w porządku. Zobaczyłam jednak, że moja szwagierka zawołała swojego 4-letniego syna i szeptała mu coś do ucha. Dziecko natychmiast podeszło do mnie i powiedziało: „Ciociu, a mama mówi, że skończyłaś 30 lat i jesteś już stara!”. Oczywiście byłam oszołomiona, ale szybko zdałam sobie sprawę, o co chodzi, i odpowiedziałam z zachwytem w głosie: „Zgadza się! A wiesz, kto jest starszy ode mnie o całe 3 lata?”. Dziecko otworzyło szeroko oczy i potrząsnęło przecząco głową, a ja kontynuowałam: „Twoja mama!”. Wszyscy oprócz żony mojego brata roześmiali się serdecznie. © MuszkieterowiePlus2 / Reddit
  • Bardzo daleka kuzynka niespodziewanie pojawiła się w domu mojego brata: po prostu zapukała do drzwi i powiedziała, że jest córką jego krewnego, że zamierza wstąpić do szkoły medycznej i że zatrzyma się u niego. Brat był zaskoczony, ale pozwolił jej zamieszkać. Tuż przedtem przeprowadził w domu drobny remont, w tym przykleił tapetę materiałową, która była w tamtych czasach bardzo modna. Dziewczyna okazała się niezwykle obrotna, a tydzień później mój brat miał jej serdecznie dość. Przestała wpuszczać go do kuchni, mówiąc, że mężczyzna nie ma tam nic do roboty. Całkowicie przejęła przygotowywanie posiłków, ale gotowała tylko to, na co ona miała ochotę. Ustaliła harmonogram mycia podłóg. Brat chciał ją wyrzucić, ale nasi rodzice błagali, by nie robił im wstydu przed rodziną i żeby był cierpliwy: dziewczyna wkrótce zostanie przyjęta na studia i dadzą jej akademik. Kiedy mój brat wyjechał na działkę, kuzynka zerwała nową tapetę i przykleiła jakąś kwiecistą, ponieważ, jak oznajmiła, tamta jej się znudziła. Brat opowiadał mi, że aż mu się zrobiło ciemno przed oczami ze złości. Warknął, że daje jej dwie godziny na spakowanie się. W rezultacie kłócili się całą noc, a rano zadzwonił do mamy, która zabrała dziewczynę do siebie. Na szczęście panna nie zdała egzaminu i wróciła do domu z kilkoma rzeczami mamy na pamiątkę. Brat powiedział, że i tak mamie się upiekło.
  • Wczoraj 6-letni syn, jedyny wnuk mojej mamy, będąc u niej, wziął sobie cukierka. Dziś ona dzwoni do mnie i mówi, że mój syn będzie złodziejem (!), bo wziął cukierka bez pytania. To jedyna babcia mojego syna, który odwiedza ją regularnie, odtąd skończył dwa lata, a ona ma słodycze na wszystkich stołach i półkach i nie ma problemów finansowych. Mój syn nigdy nie zabiera cudzych rzeczy, po prostu babci nie uznawał za obcą osobę. Ale nie chcę już zabierać tam syna.
  • Mojemu kuzynowi teściowa zafundowała dołek. A właściwie dół. Sprawa wyglądała tak: kuzyn miał działkę w tym samym miejscu co jego teściowa. Kiedyś przyjechał tam, i zobaczył, że prawie ćwierć działki zajmuje metrowej głębokości dół i widać, że wykopała go koparka. A jego teściowa na to: „To jest studnia, ale nie dotarliśmy jeszcze do wody. Musimy szukać dalej”. Kopali dalej ręcznie. Dzień, dwa dni, ale wydobywali tylko glinę i kamienie. Przechodził jakiś facet i powiedział: „Uprzedzam was, że to na nic. Zajmuję się tym zawodowo. Sprawdzałem swoją działkę, tu obok, w tym miejscu nie ma tu wody aż do głębokości 120 metrów!”. Poddali się. Zakopanie tej gigantycznej dziury zajęło im sporo czasu.
  • Mój przyjaciel przez 1,5 roku pracował jak szalony, nigdzie nie wyjeżdżał, bo marzył o kupnie nowego samochodu prosto z salonu. W końcu nadszedł wielki dzień. Pojechali całą rodziną, łącznie z rodzicami żony, po samochód, wybrali auto, uroczyście poszli do kasy, a tam okazało się, że na karcie nie ma pieniędzy. Podczas gdy on pracował, jego żona i teściowa wydały wszystkie pieniądze na przeróżne bzdury, takie jak pożyczanie krewnym, kupowanie sofy, zasłon i tak dalej. Nawet się nie zorientowały, kiedy skończyły się oszczędności, i bały mu się przyznać. Teraz przyjaciel znów oszczędza na samochód, tyle że na własnej karcie.
  • Moja koleżanka miała bardzo liczną rodzinę, której prawie nie znała, ale utrzymywała z nimi jakiś tam kontakt. Pewnego dnia poprosili ją, aby pozwoliła zamieszkać u siebie dalekiej kuzynce, która miała egzaminy na studia. Dziewczyna była grzeczna, mieszkała przez 2 miesiące, koleżanka nie miała do niej żadnych zastrzeżeń. Późną jesienią otrzymała telefon od swoich krewnych: „Nina, odbierz paczkę z pociągu. To w podziękowaniu za naszą córkę!”. Nina nie była już młoda, pociąg przyjeżdżał bardzo późno, ale cóż miała zrobić, poszła. Podeszła do wagonu pocztowego i konduktor zaczął wyładowywać pudła. Było ich bardzo dużo. Było ciemno, padał deszcz, a koleżanka zdała sobie sprawę, że nie da rady tego wszystkiego przenieść. Konduktor gdzieś zadzwonił, przyszedł tragarz, zażądał wysokiej ceny. Nina nie miała wyjścia i zgodziła się. Tragarz przeniósł pudła na postój taksówek, ale nie dało się ich zmieścić w jednym samochodzie, więc trzeba było wziąć dwie taksówki. Wyładowali jej pudła pod blokiem, a ona musiała zanieść je do mieszkania. Policzyła wszystkie koszty i rozpłakała się. W skrzyniach były owoce, bardzo dobre owoce, ale Nina nie miała gdzie ich przechowywać. Część zakonserwowała, ale większość rozdała, żeby się nie zmarnowały, i żarliwie przeklinała swoich życzliwych krewnych.

A oto kolejne historie o krewnych, którzy skutecznie potrafią podnieść ciśnienie nawet najbardziej wyrozumiałej osobie.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły