20 przypadków, kiedy rodzina podniosła ciśnienie lepiej niż kawa

5 miesiące temu

Rodziny się nie wybiera. A szkoda. Bo czasami naprawdę chciałoby się trzymać jak najdalej od krewnych, którzy uważają, że mogą nam dyktować, jak mamy żyć. W takich przypadkach można tylko wziąć głęboki oddech i spróbować potraktować wszystko z humorem.

  • Sprzedajemy mieszkanie. Zadzwoniła dziś daleka krewna:
    — Czy nadal sprzedajecie mieszkanie? Chcemy je kupić.
    — Dobrze, w takim razie skieruję was do naszego agenta.
    — Och, nie, zróbmy to inaczej: przepiszesz własność mieszkania na moją córkę, a ja co miesiąc będę przelewała 2 tysiące na twoje konto. No wiesz, jak kredyt hipoteczny.
    Popadłam w totalny stupor. Siedzę i myślę, jaka to kusząca oferta!
  • Mój mąż ma naprawdę dziwnie ustawione priorytety. Braliśmy ślub. Planowaliśmy wesele przez długi czas, wszystko było szczegółowo przemyślane, ponieważ chcieliśmy, żeby udało się idealnie. W trakcie imprezy zdałam sobie sprawę, że mojego narzeczonego nigdzie nie ma. W panice poszłam do wodzireja, żeby jakoś zabawił publiczność, i poszłam szukać ukochanego. Wyszłam przed restaurację i zobaczyłam go idącego w moją stronę. Szczerzył zęby, totalnie szczęśliwy.
    Pomyślałam: wow, w końcu zdał sobie sprawę z tego, co się stało, bo cały dzień chodził jakiś przybity. Podszedł do mnie i powiedział: „Nie uwierzysz, właśnie sprzedałem swój samochód! Nie mogłem go sprzedać przez 4 miesiące, i myślałem, że teraz nie ma szans, bo są wakacje”. Cóż, chyba muszę pogodzić się z tym, że zawsze będę na drugim miejscu po jego samochodzie, ale wiedziałam, na co się decyduję.
  • Po przeprowadzce do innego miasta chciałem kupić własny dom. Miałem dość życia w mieszkaniu. Zacząłem sprawdzać różne opcje. W tym mieście mieszkali moi dalecy krewni i zaprosili mnie do siebie. Kiedy dowiedzieli się, że szukam domu, poinformowali mnie, że ich syn dostał pracę w firmie zajmującej się nieruchomościami i może mi pomóc. Odmówiłem: sam poszukam, nie spieszy mi się, po co mam zawracać komuś głowę.
    Zaproponowali mi, żebym przynajmniej sprawdził tę możliwość. Wybrałem kilka domów do obejrzenia. Facet zaproponował, żebyśmy zobaczyli je razem. Przyszedł w garniturze, z teczką jakichś dokumentów. Dojechaliśmy na miejsce, a on powiedział: „Wszystko uzgodniłem, nie rozmawiaj z właścicielem o cenie”. Oczywiście pierwszą rzeczą, jaką zrobiłem, było sprawdzenie ceny. Okazało się, że dzieciak zawyżył ją o 50 tysięcy. To był koniec oglądania, bo nie chciałem już mieć z nim nic wspólnego. Następnego dnia przyniósł mi umowę, zgodnie z którą byłem mu winien 5 tysięcy za jego usługi.
  • Moja żona i ja jesteśmy razem od 5 lat. Ona ma córkę z poprzedniego małżeństwa, która mieszka z nami, ale zostaje ze swoim ojcem w piątki i soboty. Od początku żona mówiła mi, że córka nie potrzebuje drugiego taty. No dobra, starałem się nie wtrącać w ich sprawy. Później grafik byłego męża się zmienił i poprosił moją żonę, żeby zmienili dni odwiedzin. Żona zgodziła się bez konsultacji ze mną.
    A teraz powiedziała, żebym zaopiekował się jej córką w sobotę, bo ona bierze udział w kursie. Ale nie mogę, bo w soboty gramy z bratem i siostrą w golfa. To była nasza tradycja, jeszcze zanim się ożeniłem. Kiedy odmówiłem, moja żona wpadła w złość i powiedziała, że golf to głupota i że powinienem przedkładać moją pasierbicę nad rodzeństwo. © Logical-Carpet-4381 / Reddit

„Poprosiłem mojego dziesięciolatka o wyczyszczenie blachy do pieczenia”.

  • Moja młodsza siostra zaczęła mieć pieniądze. Mieszkamy w jednym pokoju i zaczęłam zauważać, że wieczorami przelicza całkiem spore kwoty. Natychmiast wszczęłam alarm i poszłam do rodziców. A jeśli ona robi coś nielegalnego? Ponieważ było to o wiele więcej pieniędzy niż jej miesięczne kieszonkowe, zorganizowaliśmy spotkanie rodzinne i nakłoniliśmy nastolatkę do przyznania się, o co chodzi. Siostra przyniosła pęk kluczy. Powiedziała, że wyprowadza psy sąsiadów po szkole i dostaje za to pieniądze. Przedsiębiorcza dziewczyna.
  • Wyszłam za mąż bardzo młodo. Skopiowałam styl życia moich rodziców: mąż pracował, ja zajmowałam się domem. Urodziłam dziecko, 12 lat nie pracowałam, a potem koleżanka zaproponowała mi etat w swojej firmie. Tak się zaangażowałam, że w ciągu dwóch lat doszłam do stanowiska kierownika działu. Teraz mój mąż histeryzuje z powodu niewyprasowanych koszul i braku domowych obiadków. Zamawiam jedzenie na wynos, dzieci się tym nie przejmują, a mąż wpada w panikę. Pracuję w nadgodzinach, a w weekendy jestem pod telefonem. Podoba mi się taki styl życia. Ostatnio mąż powiedział, że znajdzie sobie kogoś, kto będzie mu gotował.
  • Mieszkaliśmy z mężem w domu mojej mamy. Dom oczywiście nie był zbyt komfortowy. Ale mieszkaliśmy tam za darmo. Mama nie pobierała od nas żadnych opłat, tylko czynsz komunalny. I wtedy przyjechała moja teściowa. Zobaczyła dom i powiedziała, żebyśmy go sprzedali, bo jest stary. Po pierwsze, to nie jest nasz dom, żebyśmy mogli go sprzedać. Po drugie, na sprzedaży starego domu nie zarobimy tyle, aby kupić nowy. A może ona chce do niego dołożyć? Nie, nie chce. Ma za to jeszcze lepszą propozycję: sprzedać dom, a pieniądze ze sprzedaży przeznaczyć na wynajem mieszkania.
  • Tydzień temu poprosiłam moją ośmioletnią córkę, by przez chwilę przypilnowała swojego dziesięciomiesięcznego brata, podczas gdy ja dokończę drobne prace domowe. Mąż wrócił do domu i zobaczył, że córka pilnuje dziecka. Skrytykował mnie za nieodpowiedzialność, ponieważ wypadki zdarzają się często i trzeba szybko reagować.
    Są to słuszne obawy, więc starałam się robić wszystko, co w mojej mocy, aby zawsze być przy maluchu. Dziś poprosiłam męża, by popilnował dziecka, gdy będę piec. Weszłam do pokoju i zobaczyłam, że sam ogląda telewizję. Okazało się, że dziecka pilnuje córka w swoim pokoju. Kiedy zapytałam go, jak to się stało, odpowiedział: „Poprosiła mnie, żebym pozwolił jej popilnować brata”. Jestem taka zła, a on jest zły na mnie. Mówi, że przesadzam i że się mylę, a on ma rację. © BookishJane08 / Reddit

„Żona wydłubuje środek i wkłada lody z powrotem do zamrażarki”.

  • Mój syn lubi żartować, że tak naprawdę nie jest nasz, ale sąsiada. Chodzi o to, że oboje z mężem jesteśmy niscy. On ma 168 cm, ja też jestem niska, 161 cm. A nasz syn w wieku 13 lat ma już 188 cm. I pewnie jeszcze urośnie. Nie mówię nawet o rozmiarze jego stóp, za każdym razem trudniej jest znaleźć dla niego buty. A nasz sąsiad jest koszykarzem. Przyzwyczaił się do naszych żartów, chociaż na początku rumienił się i nie rozumiał humoru. Teraz, gdy widzimy się na klatce, witają się, a mój syn mówi do niego „tato”. Dobrze, że mój mąż ma poczucie humoru i wszystko rozumie, bo inaczej byłoby mi głupio.
  • Rozkosze życia rodzinnego: kupiłam na rano 2 banany, rano wstaję — mój mąż już zjadł oba. OK, kupiłam 3 banany — rano znowu nie ma bananów. Kupiłam 5 bananów — rano znowu nie ma bananów. Kupiłam 8 bananów — mąż budzi mnie rano, krzycząc: „Dlaczego kupujesz tyle bananów?”. Skandal. I zjadł wszystkie osiem bananów.
  • Moja teściowa od lat kupuje mężowi te same perfumy. Zapach jest dobry, ale już mu się znudził. Dałam mu nowe. Przyjechaliśmy do teściowej w odwiedziny, mąż pochwalił się mamie prezentem. Teściowa uśmiechnęła się słodko. Ale kiedy wróciliśmy do domu, zobaczyłam dziurę wyciętą w moim płaszczu. Postanowiłam więcej nie ryzykować: w sumie teściowa zadowolona, ja spokojna, a mój płaszcz nienaruszony. Równie dobrze mogę za te pieniądze kupić sobie włoskie buty.
  • Moja teściowa przepisała swoje mieszkanie na mnie i mojego męża, gdy tylko się pobraliśmy, pod hasłem: „Pomagam młodej rodzinie”. Przeprowadziła się do sąsiedniego miasta. Byliśmy jej bardzo wdzięczni, cieszyliśmy się, że nie musimy brać kredytu hipotecznego, planowaliśmy zacząć oszczędzać na samochód. Ale najpierw postanowiliśmy zrobić remont od zera, bo mieszkanie było bardzo zniszczone. Byliśmy szczęśliwi, tylko że po roku teściowa zdecydowała się wrócić i zamieszkać z nami, nawet nie pytając nas o zgodę. Przy każdej próbie rozmowy z nią i mówienia, że nam się to nie podoba, zaczynały się napady złości i łzy. Moja teściowa zachowywała się jak właścicielka: wtrącała się do naszych spraw, urządzała wszystko według własnego uznania, przyprowadzała gości, kiedy chcieliśmy odpocząć, kupiła kilka brzydkich szafek i stolików bez naszej wiedzy.
    Ogólnie rzecz biorąc, czuła się tam najważniejszą osobą. Wszystko to trwało dość długo, żadne rozmowy i prośby nie pomagały. W końcu mieliśmy tego dość, za zaoszczędzone pieniądze kupiliśmy małe mieszkanie, ale i tak musieliśmy wziąć kredyt hipoteczny. A teraz moja teściowa jest szczerze zdziwiona, bo: „Przecież dałam wam mieszkanie. Po co braliście na siebie obciążenie w postaci kredytu hipotecznego na wiele lat?”.

„Moja dziewczyna wkłada linguine i spaghetti do tego samego pojemnika, bo według niej to dokładnie to samo”.

  • Kupiliśmy z mężem lodówkę. Była owinięta folią bąbelkową i nasz syn, naturalnie, zaczął nas o nią błagać. Daliśmy mu folię, a sami zajęliśmy się nową lodówką. Godzinę później wyszłam na podwórko, a mój syn sprzedawał folię dzieciom na placu zabaw! Pociętą na małe kwadraty. Ze względu na ewidentne zainteresowanie klientów nie wtrącałam się. W porze obiadowej syn przybiegł do nas i przyniósł lody. Chyba rośnie nam przedsiębiorca.
  • Poznałam mojego męża, kiedy był biedny i mieszkał z mamą. Powiedział, że szuka kobiety, która będzie go wspierać i wierzyć w niego, gdy on będzie się dorabiał. A on jest gotowy podzielić się wszystkimi swoimi marzeniami: podróżami, karierą, życiem rodzinnym. Jesteśmy po czterdziestce, razem od 15 lat. I nawet mu się udało. Jego dochody są teraz bardzo dobre. Ale właśnie stwierdził, że jest domatorem i potrzebuje żony, która będzie siedziała cicho w domu razem z nim. Dla mnie jest już za późno, żeby szukać nowego związku. Jakie mam wyjście? Mam się dostosować?
  • Zrobiliśmy uroczysty rodzinny obiad z okazji urodzin mojej córki. Mąż mojej siostry podarował córce samochód sterowany radiem. Siostra była trochę zaskoczona, a siostrzenica zdenerwowana. Później siostra zadzwoniła do mnie i poprosiła, abym dała im ten samochód, ponieważ jej córka bardzo go chciała. Pomyślałam, że to trochę dziwne i odmówiłam. Teraz jestem ta zła, ponieważ najwyraźniej ja mogę sobie pozwolić na zakup samochodu dla mojej córki, ale siostra i jej mąż nie mogą. © No_Outside9331 / Reddit
  • Moja siostra ma mieszkanie w dużym mieście, które rodzice podarowali jej w prezencie ślubnym. Przyjechała do niej teściowa, została na tydzień i złożyła jej „propozycję stulecia”. Żyje w małym mieście, ma tam mieszkanie. A ponieważ bardziej podoba jej się mieszkanie mojej siostry, uznała, że jej syn i jego żona mogą zamieszkać w tym małym miasteczku.
    W podziękowaniu za ten świetny pomysł mieszkanie siostry powinno być natychmiast przekazane teściowej, a oni mogą mieszkać w jej mieszkaniu, oczywiście tylko na początek, dopóki nie znajdzie lokatorów. Teściowa była bardzo zdziwiona, gdy wściekła siostra dała jej 10 minut na spakowanie się. Mąż próbował się sprzeciwić, mówiąc, że nie powinna być tak niegrzeczna dla jego mamy. Ale natychmiast zmienił zdanie po propozycji odwiezienia mamy do jej mieszkania i pozostania z nią, jeśli to możliwe, na zawsze.
  • Niedawno wyszłam za mąż. Szykowałam się do wyjścia. Wzięłam pastę, żeby wyczyścić sobie buty. Nagle z kuchni wybiegła z krzykiem teściowa. Wyrwała mi z rąk pastę, podsunęła mi ją pod nos i warknęła: „Nie umiesz czytać?! Tu jest napisane «do eleganckich butów». Czy twoje buty są eleganckie?!”.
  • Zawsze myślałam, że jestem brzydka. Chociaż miałam wielu facetów i wyszłam za mąż. Postanowiłam porozmawiać o tym z mamą. Westchnęła i powiedziała, że to wszystko przez moją babcię. Lubiła do mnie mówić: „Jesteś moją brzydulą, jesteś moim brzydkim kaczątkiem”. A wszystko dlatego, że jestem brunetką, a ona chciała, żeby jej wnuczka była blond laleczką z niebieskimi oczami, jak wnuczka jej sąsiadki. Babcia chciała wnuczkę z innymi włosami, a ja z tego powodu mam kompleksy na całe życie!

Częstym powodem konfliktu w małżeństwie jest teściowa, która potrafi skutecznie uprzykrzyć życie młodej parze, a zwłaszcza synowej.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły