18 osób, które odkryły, że transport publiczny jest istną skarbnicą niezapomnianych historii

Miejsca
2 godziny temu
18 osób, które odkryły, że transport publiczny jest istną skarbnicą niezapomnianych historii

Transport publiczny to nie tylko sposób na dotarcie z punktu A do punktu B, ale także niewyczerpane źródło epickich historii. Tutaj czekają nas spotkania z dziwnymi nieznajomymi i zaskakujące sytuacje, których zakończenia czasem nie sposób przewidzieć.

  • W latach 90. wracałam pociągiem ze szpitala po operacji. Dwie panie w moim przedziale zaczęły rozmawiać i okazało się, że jedna z nich przegapiła tydzień oglądania serialu (nie pamiętam jakiego, ale coś w stylu Dynastii). I wtedy druga, życzliwa dusza, ucieszyła się, że może zapełnić lukę, i zaczęła głośno i szczegółowo, z podziałem na role, z intonacją, opowiadać o przegapionych odcinkach serialu. A ta pierwsza, w zależności od tego, co usłyszała, cmokała, piszczała, ściskała policzki, śmiała się, gotowała z oburzenia i zadawała pytania. To słuchowisko trwało prawie całą podróż. Dwadzieścia cztery godziny! Ich szczęście, że byłam ledwie żywa. © Guseva Marina / Dzen
  • Wracałam wieczorem z pracy do domu trolejbusem. Zła, zmęczona, głodna, a do tego pojazd całkowicie zatłoczony, nie było gdzie stanąć. Nagle zauważyłam wolne miejsce i nie rozumiałam, dlaczego wszyscy stoją obok niego, ale nikt nie ośmiela się usiąść. Jakoś przedostałam się bliżej, już chciałam prosić, żeby pozwolili mi usiąść, skoro nikt inny nie chce, a potem rzuciłam okiem na miejsce i zobaczyłam, że śpi tam zwinięty w kłębek kot. Od razu przeszła mi złość i zmęczenie. Całą pozostałą drogę patrzyłam na kota, a potem nawet nie chciałam wysiadać, żeby się z tym zwierzakiem nie rozstawać. © / VK
  • Podróżowaliśmy pociągiem z mężem i psem. Ponieważ mamy owczarka kaukaskiego, wykupiliśmy cały przedział. Położyliśmy się spać, zamknęliśmy na klucz. Nagle w nocy otworzyły się drzwi, do przedziału weszły dwie kobiety, a konduktorka spokojnie oświadczyła, że współpodróżni to kulturalni ludzie, jest z nimi pies, ale nie ma się co bać, pies jest spokojny. I wtedy nasz pies wstał, podszedł do nich i zaczął cicho warczeć. Kobiety krzyknęły i uciekły. Następnego dnia przyszła konduktorka z kierownikiem pociągu i pokazała mu naszego psa, który ją wystraszył w nocy. Mieliśmy bilet dla psa, książeczkę weterynaryjną, a pies był w kagańcu (zdejmowaliśmy go na noc i do jedzenia), czyli nie było się do czego przyczepić. A potem kierownik spytał konduktorkę, dlaczego weszła w nocy do przedziału. Nie wiedziała, co powiedzieć. Potem nie odzywała się do nas przez resztę podróży. © / Dzen

„Razem z krową kupujemy bilet na metro”.

  • Jechałem trolejbusem. Nagle zauważyłem, że mój but trochę się odkleił. No cóż, już dawno miałem go wyrzucić, ale jakoś musiałem dotrzeć do domu. Próbowałem na różne sposoby przymocować z powrotem odklejony kawałek. Nagle dziewczyna, która siedziała obok, oznajmiła, że ma super klej. Wyjęła z torebki kosmetyczkę, a z niej kilka śrubokrętów, mały młotek, klucz nastawny, miarkę, korkociąg i na samym dole była też tubka super-kleju. Skleiła but i uśmiechnęła się. Dziewczyny, naprawdę nosicie to wszystko ze sobą?! © / VK
  • W trolejbusie jakaś dziewczyna desperacko kichała bez przerwy. Albo przeziębienie, albo alergia. Pasażerowie byli nieco spięci i cofali się, bojąc się zarażenia. Po 15 minutach te dźwięki wszystkim się znudziły. Chłopiec, około pięcioletni, podszedł do dziewczyny i podał jej dwa kawałki marshmallow, mówiąc: „Spróbuj nimi zatkać nos, mi czasami to pomaga”. © / VK
  • Moja siostrzenica mieszka w nowym budownictwie, autobusów jest mało, odległości między przystankami bardzo duże. Raz poprosiła kierowcę, żeby zatrzymał się w pobliżu sklepu (był tam przystanek, ale niewiele osób wysiadało), a on odmówił i zabrał ją dalej. Pokłóciła się z tym kierowcą. Następnego dnia wracała z pracy, było ciemno, drzemała, nagle kierowca (ten sam) zatrzymał się koło sklepu i powiedział: „Hej, dziewczyno, musisz tu wysiąść!”. © / Dzen

„Mój psiak poznał przyjaciela podczas lotu”.

  • Niedawno wydarzyła się zabawna sytuacja w autobusie. Godzina szczytu, upał, jedziemy z żoną z kina. Podczas przejazdu małą uliczką, nasz bus zahacza o boczne lusterko stojącego na przystanku trolejbusu. Kierowca zatrzymuje się, z niewzruszonym wyrazem twarzy odkręca duże lusterko wsteczne, przez które zazwyczaj spogląda na wnętrze pojazdu, i oddaje je kierowcy trolejbusu. Widocznie to nie pierwszy raz mu się to zdarzyło. © / VK
  • Jechałem pociągiem. Jakieś 10 minut przed odjazdem przy wejściu do przedziału pojawiły się dwie dziewczyny z dwoma facetami. Stoją, kulą się, patrzą na mnie. Udaję, że jestem bardzo zajęty laptopem, ale zdaję sobie sprawę, że zaraz coś się wydarzy. W tym samym czasie w sąsiednim przedziale rozlega się płacz dziecka, a ja mentalnie współczuję tym, którzy tam podróżują. Wtedy jeden z facetów przechodzi wreszcie do rzeczy, pokazując na dziewczynę: „Zamieni się pan miejscami? Ona też ma niższą kuszetkę, jest w przedziale obok, a wtedy moglibyśmy przenieść się tu razem”. Zdaję sobie sprawę, że to ten sam przedział, w którym przed chwilą płakało dziecko, i delikatnie odmawiam. Oni nie ustępują, oferując przeniesienie mojego bagażu i mnie prawie na rękach do następnego przedziału. Stanowczo odmawiam. Grupa odchodzi. Jedna z dziewczyn rzuca mi pogardliwe spojrzenie i wchodzi do następnego przedziału. Pociąg rusza i, jakimś cudem, jestem sam w przedziale.
    Po około godzinie ta sama dziewczyna podchodzi do mnie, patrzy zdziwiona na wolne miejsca i, ponownie rzucając mi pogardliwe spojrzenie, znika w następnym przedziale. Bliżej pory snu za ścianą narasta hałas. „Nie idę do niego!”, ostro odpowiada kobiecy głos i hałas ustaje. Najwyraźniej inni pasażerowie w sąsiednim przedziale nie byli zadowoleni z zagęszczenia przestrzeni życiowej, ale nie wszczęli awantury. Spałem w przedziale sam. © Nieznany autor / Pikabu
  • Miałam około czterech lat. Jechałyśmy z mamą autobusem, a mnie zrobiło się nudno. Stanęłam na siedzeniu i zaczęłam recytować wiersze, wszystkie, które pamiętałam. Autobus stał w korku, ludzi pełno, wszyscy spoceni, zasapani. Recytowałam długo, ale w końcu skończyłam i usiadłam na miejsce. Zapadła mi w pamięć ogromna, jasna pomarańcza, która spadła mi na kolana: moje pierwsze honorarium, i oklaski przerwane ogólnym śmiechem. © / Dzen

„Musiałam zabrać ze sobą kota. Mogę śmiało powiedzieć, że był najsłodszym pasażerem w samolocie”.

  • Miałam taki przypadek z autobusem, że wciąż mam dreszcze, kiedy go sobie przypominam. Wysiadaliśmy z autobusu. Moja 5-letnia córka szła pierwsza, trzymając mnie za rękę, a za nią ja i moja młodsza córka w nosidle. I nagle drzwi się zamknęły, zaciskając dłoń dziecka, a autobus ruszył. Nie do wiary!!! Moja córka była na zewnątrz i musiała biec, ponieważ jej ręka była w autobusie. Ależ krzyczałam! Kierowca zatrzymał autobus. Oczywiście od razu pobiegłam do dziecka. Na szczęście nie upadła podczas biegu. Och, ile miałam w sobie wściekłości! © / Dzen
  • Siedziałam tyłem do kierowcy. Poproszono mnie o przekazanie pieniędzy za przejazd. Wzięłam je i nie patrząc, podałam kierowcy. Poczułam jego rękę, ale była jakaś dziwna w dotyku. I wtedy usłyszałam, jak ze śmiechem powiedział: „Dlaczego pani położyła pieniądze na łysinie tego pana?”. Zaskoczona odwróciłam się i zobaczyłam, że na przednim siedzeniu, obok kierowcy, siedzi łysy mężczyzna, któremu nałożyłam monety na głowę. © / VK
  • Kiedy byłem młody, zdarzyła mi się taka sytuacja. Autobus był w połowie pusty. Siedziałem, a naprzeciwko mnie było wolne siedzenie. Pustych miejsc było zresztą więcej. Ale kilka osób stało, nie wiem, może było im tak wygodnie, albo wysiadali na następnym przystanku. Do autobusu weszła ładna dziewczyna. Uśmiechnąłem się do niej, ona uśmiechnęła się do mnie, między nami zaiskrzyło. Ruszyła do siedzenia naprzeciwko mnie z oczywistym zamiarem zajęcia miejsca. I wtedy, znikąd, kobieta z twarzą pełną nienawiści sprintem pobiegła na to samo miejsce. Odepchnęła kilka osób, także tę dziewczynę, i popatrzyła na mnie wyzywająco. Uśmiechnąłem się do dziewczyny, rozłożyłem ręce, wstałem i chciałem z nią porozmawiać. Ale najwyraźniej incydent z kobietą ją zdenerwował i nie wyraziła zbytniej chęci na zapoznanie się. Szkoda. © / Dzen

No cóż, przynajmniej komuś jest wygodnie.

  • Jechałem autobusem, zobaczyłem kobietę około czterdziestki, która trzyma się poręczy, chwieje się. Uznałem, że trzeba ustąpić. Powiedziałem: „Proszę usiąść”. Ona machnęła ręką, jakby mówiła, nie, nie, postoję. Nalegałem i w końcu ją usadziłem. Po ruszeniu z przystanku w autobus wjechał samochód, właśnie w tę stronę, gdzie teraz siedziała kobieta. Huk, panika, krzyczący ludzie. Ta kobieta złamała nogę. A ja? Po prostu wysiadłem i pobiegłem do domu. Bałem się, że będzie mnie przeklinać. © / VK
  • Moja przyjaciółka i ja wracałyśmy do domu autobusem. Nagle przyjaciółka stwierdziła: „Mam straszną ochotę na paluszki krabowe”. Odpowiedziałam: „Tak, przydałaby się sałatka z kraba”. Wtedy między nami pojawiła się ręka, w której był paluszek krabowy! Odwróciłyśmy się, ledwo powstrzymując śmiech, a tam siedział mężczyzna jedzący te paluszki prosto z opakowania. Marzenia się spełniają! © Podsłuchane / VK
  • W latach 70. i 80. wiele osób podróżowało do sąsiedniego miasta na targ pociągiem podmiejskim. Nie tylko nie było tam miejsca, żeby stanąć, ale w drodze powrotnej niektórzy przewozili zwierzęta: drób, prosięta w workach. W wagonie było zoo: gdaczące kury, koguty, kwaczące kaczki i kwiczące prosięta. Kiedyś prosię jednego z pasażerów rozerwało jego torbę i wyrwało się na wolność. Przez kilka przystanków cały wagon próbował złapać świnkę, a ona piszczała i biegała pod ławkami między nogami pasażerów. Minęło tyle lat, a ja wciąż to pamiętam. © Michaił Borodin / Dzen

Najlepszy pasażer w pociągu

  • Jechałem autobusem do miasta. Na jednym z przystanków pojawił się tłum nastolatków, którzy zachowywali się obrzydliwie. Kierowca zatrzymał się, wyłączył silnik, położył stopy na desce rozdzielczej, otworzył gazetę i powiedział: „Chłopaki, wszyscy ci ludzie w autobusie gdzieś się spieszą, a wy im uniemożliwiacie dotarcie do celu. Wkrótce będą na was wściekli. Będę tu siedział, dopóki nie wysiądziecie”. Pasażerowie zaczęli narzekać, a nastolatkowie zdali sobie sprawę, że albo teraz wysiądą, albo cała ta złość się na nich odbije. Więc wyszli, a my pojechaliśmy dalej. © zerbey / Reddit
  • Jechałam nocnym pociągiem, miałam niższą kuszetkę. Kilka stacji później weszła kobieta, babcia i dwójka dzieci. Poprosili mnie o zamianę miejsc. Wtedy byłam jeszcze naiwnym kwiatuszkiem, grzecznym i dobrze wychowanym, zgodziłam się. W rezultacie, nawet żeby napić się herbaty, musiałam błagać ich o pozwolenie. Dzieci jadły, bawiły się, rysowały i w ogóle, nagle pociąg się zakołysał, a herbata wylała się na dziecko. To była długa podróż. Od tamtej pory zawsze biorę dolną kuszetkę z miesięcznym wyprzedzeniem i za nic nie zmieniam. © / Pikabu
  • Kiedyś w autobusie spotkałem dziewczynę, która wiedziała o mnie bardzo dużo: moje imię, szkołę, z kim się spotykałem, gdzie mieszkam, kto jest moim ojcem. Tylko, przysięgam, nigdy w życiu jej nie spotkałem! I jej imię słyszałem po raz pierwszy. Z tego, co wiem, nigdy wcześniej nie rozmawialiśmy. Początkowo pomyślałem, że to jakaś znajoma ze szkoły, ale znała każdy szczegół z mojego życia. A kiedy powiedziałem: „Przepraszam, po prostu cię nie pamiętam. Kim jesteś?”, po prostu roześmiała się i wyszła z autobusu. Więcej jej nie widziałem. © Unknown author / Reddit

Oczywiście podczas podróży komunikacją miejską wszystko może się zdarzyć. Czasem współpasażerowie zapewniają nam taką rozrywkę, że możemy się z tego śmiać przez cały dzień. A tutaj możecie poczytać o wyjątkowo irytujących współpasażerach.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły