18 osób, których dzień zamienił się w cyrk na kółkach

Ludzie
20 godziny temu

Czasami życie od samego rana daje do zrozumienia, że tego dnia nic dobrego się nie wydarzy. Kłócisz się z rodziną, spóźniasz się i wszystko wymyka ci się z rąk. Można jednak znaleźć pozytywną stronę tych porażek. Bohaterowie tego wyboru mieli niełatwy dzień, ale pozostały im po nim zabawne historie, z których teraz po prostu się śmieją.

  • Moja żona jest w siódmym miesiącu ciąży. Pewnego dnia obudziła mnie słowami: „Dlaczego kupiłeś arbuza?”. Byłem nieco zaskoczony i zapytałem ze zdziwieniem: „Jakiego arbuza?”. Ona już wyraźnie zirytowana: „Nabijasz się ze mnie?”. Byłem jeszcze bardziej oszołomiony: „Jaki znowu arbuz?”. A ona na to: „Ten!”, i wskazała na swój brzuch. Prawie umarłem ze śmiechu. Moja żona przez chwilę nie rozumiała, dlaczego leżę na podłodze i zaśmiewam się do łez, a potem w końcu się ocknęła i też zachichotała. © / VK
AI-generated image
  • Dzień porodu. Mąż zapytał mnie, dlaczego obudziłam się tak wcześnie. Odpowiedziałam, że jedziemy do szpitala, on zaśmiał się i przewrócił na drugi bok, żeby znowu zasnąć. Wstałam, wzięłam prysznic, umyłam włosy, posprzątałam, spakowałam rzeczy. Mój ukochany obudził się, spojrzał na mnie, zapytał, dlaczego wstałam tak wcześnie, a ja powtórzyłam to samo. Przez kilka minut nie mógł w to uwierzyć, ale kiedy zdał sobie sprawę, że mówię poważnie, podskoczył jak oparzony i błyskawicznie się ubrał. Kiedy na niego spojrzałam, roześmiałam się. Mój przystojny mężczyzna stał tam w majtkach założonych na spodnie... © / VK
  • Zwykły wtorek, piąta rano. Obudziło mnie mocne szturchnięcie w ramię. Moja żona siedziała na łóżku i szlochała:
    — Dlaczego mi to zrobiłeś? Dlaczego kupiłeś pingwiny? Wiesz, że nie lubię ptaków! Prosiłam cię, żebyś je oddał, a ty odmawiasz!
    Zastanowiłem się przez chwilę i stwierdziłem stanowczo:
    — Masz całkowitą rację! Mamy już trzy psy i dwa koty, to wystarczy, pingwiny były zbędne i je oddałem. Wszystko jest w porządku.
    — Naprawdę? — Żona przestała płakać.
    — To absolutna prawda! — Odpowiedziałem stanowczo.
    — Dziękuję! — Uspokoiła się i natychmiast zasnęła. © / Pikabu
  • Robię różne słodkości na zamówienie. Ostatnio pewna dziewczyna chciała zamówić tort z romantycznym napisem na urodziny swojego chłopaka. Omawiałyśmy nadzienie, dekorację i smaki przez około dwie godziny. Głowa mi się gotowała po tej korespondencji. Tort składał się z pięciu różnych ciast, więc zajęło to dużo czasu i wysiłku.
    Gdy ciasto było gotowe, usiadłam, by obejrzeć film. Zaczęłam przysypiać. Ale nie mogłam, ponieważ musiałam jeszcze zrobić napis z kremu: „Kocham cię, Sierioża”. Zrobiłam to i poszłam spać. Ale coś mnie niepokoiło. Rano sprawdziłam ciasto, wszystko było w porządku. Spojrzałam na korespondencję i dostałam gęsiej skórki. Facet nie nazywał się Sierioża, tylko Siemion! Koszmar. Spanikowałam i szybko zaczęłam korygować ten błąd.
    To właśnie oznacza kończyć zamówienie, na wpół śpiąc. Dobrze, że zdążyłam to naprawić, bo inaczej Siemiona czekałaby niemiła niespodzianka. © / VK
  • Na studiach miałem niezwykłego przyjaciela Wasię. Wyglądał zwyczajnie, ale potrafił wykonywać skomplikowane obliczenia w głowie, co bawiło mnie na każdym nudnym wykładzie. Jeśli nagle musiałem obliczyć pierwiastek siódmego stopnia z 473356634586...755, Wasia siedział tam i dyktował odpowiedź. Był też niezwykle skrupulatny, aż do granic perfekcjonizmu.
    W poniedziałek rano pobiegłem do jego pokoju w akademiku i poprosiłem, żeby coś obliczył. Przebierał się i powoli dyktował ciąg cyfr odpowiedzi. Sprawdziłem dwukrotnie na kalkulatorze i okazało się, że jest błąd. Powiedziałem mu o tym, a on na to: „Chrzanić to, będzie dobrze”. Zaskoczyła mnie jego postawa: „Gdzie twój perfekcjonizm?”. Wasia zasznurował buty i stwierdził: „Czego oczekujesz w poniedziałek rano? Jaki dzień, taka precyzja”. © / Pikabu
  • Pewnego ranka wybieraliśmy się we trójkę z mężem i córką w podróż. Spakowaliśmy wszystkie nasze rzeczy i poszliśmy do samochodu. Ponieważ się spieszyliśmy, dałam córce mleko w papierowym kubku. A ona była w swoim własnym świecie, patrzyła na ptaki, komentowała, jaki piękny poranek, i nagle upuściła kubek. Już mieliśmy z mężem powiedzieć, że nie ma problemu, nalejemy więcej, ale ona nam przerwała i powiedziała: „Mamusiu, upuściłam mleko, żeby zwierzątka mogły się napić”. Tak szybko uznała to, co się stało, za akt poświęcenia, że mój mąż i ja nie mogliśmy przestać się śmiać. Skończyło się na podsumowaniu w stylu „Wow, to bardzo troskliwe z twojej strony”, i udaliśmy się w podróż.
    © Swathi Varma / Quora
  • Po romantycznej kolacji zabrałem dziewczynę na spływ kajakowy po jeziorze i oglądanie fajerwerków z tej okazji. Będąc młodym macho, odrzuciłem jej ofertę pomocy z dużym kajakiem. Gdy kajak wciąż stał na trawie, wsadziłem do niego dziewczynę i wciągnąłem go do wody, pokazując, jaki jestem silny.
    Następnego ranka musiałem wziąć zwolnienie lekarskie w pracy, ponieważ nie mogłem wstać z łóżka z powodu nadwyrężonych mięśni pleców. Plecy bolały mnie przez ponad tydzień.
    © The_Superfist / Reddit
  • Po studiach poszedłem ubiegać się o pracę, umówiłem się na rozmowę z wyprzedzeniem i przybyłem na czas. Spotkał mnie ważnie wyglądający sekretarz, który poprosił, abym poczekał, podczas gdy on zadzwonił do dyrektora przez interkom i powiedział, że ktoś przyszedł się z nim zobaczyć. Wtedy zza drzwi dobiegł głos: „Och, umieram po wczorajszym dniu! Proszę, powiedz, że mnie nie ma”. Sekretarz odłożył słuchawkę, doskonale wiedząc, że obaj to słyszeliśmy, i opowiedział: „Niestety, nie może pan zostać teraz przyjęty, dyrektor musiał wyjść w ważnej sprawie. Proszę przyjść jutro”. Skończyło się na tym, że pracowałem tam przez prawie cztery lata, najlepsze miejsce, w jakim kiedykolwiek byłem!
    © Nie każdy to zrozumie / VK
  • W deszczowy poranek wychodzę na parking, a pod wycieraczką jest wiadomość, z kartką starannie zamkniętą w foliowej torebce, aby nie zamokła: „Źle zaparkowałem i zgniotłem tylną tablicę rejestracyjną, ogromnie przepraszam, od teraz będę bardziej ostrożny, jestem gotów zrekompensować naprawę/wymianę, proszę o kontakt, Aleksiej”. I najważniejsze: brak numeru telefonu i adresu© / Ideer
  • Zdarzyło się to w liceum, kiedy spotykałem się z dziewczyną. Wstawałem wcześnie, by uczyć się do egzaminów, a ona chciała robić to samo, ale nie mogła, bo nie słyszała budzika. Zasugerowałem więc, że będę dzwonić do niej wcześnie rano, aż odbierze telefon.
    To działało dobrze, ale nie powiedziała mi, że kupiła nową kartę SIM i zmieni swój numer. Następnego ranka, jak to miałem w zwyczaju, zadzwoniłem do niej o czwartej. Zwykle budziła się po 7-8 połączeniach, ale w tym przypadku liczba nieodebranych połączeń osiągnęła 27 i nadal nie było odpowiedzi. Zacząłem się martwić. Wtedy dostałem wiadomość: „Zmieniła numer telefonu. Proszę, zadzwoń na ten numer. Jej ojciec”. Ostatecznie okazało się, że jej tata zabrał starą kartę SIM, a ona zasnęła i zapomniała mi o tym powiedzieć. To jedno z najbardziej żenujących, ale i zabawnych wspomnień. © Anonymous / Quora
  • Na pierwszym roku studiów poszłam do pracy na pół etatu w biurze jako asystentka kierownika. Pierwszą pensję otrzymałam w gotówce, dodatkowo dyrektor dał mi imponującą sumę na zakup biletu lotniczego (w tamtym czasie musiałam iść po niego do kasy), a moi koledzy dali mi również zadanie znalezienia prezentu dla nowo narodzonego dziecka współpracownicy. Następnego ranka poszłam wykonać zadania, zaczynając od prezentu. Przy kasie zorientowałam się, że moja torba jest otwarta, a portfel z moją pensją i wszystkimi biurowymi pieniędzmi zniknął, pewnie skradziony... Usiadłam na schodku, płakałam w głos, klienci się zebrali, życzliwi ludzie zaczęli mnie uspokajać, dawać napoje gazowane, pieniądze... zebrali nawet więcej, niż potrzebowałam. Wieczorem wróciłam do domu i zobaczyłam portfel w przedpokoju na nocnej szafce...© / Ideer
  • Mój mąż jest obcokrajowcem. Pierwszy raz przyjechaliśmy do moich rodziców w odwiedziny. Rano obudziłam się, bo mój ukochany wyglądał przez okno z przerażonymi oczami i krzyczał do mnie, że dzieje się coś strasznego! Wstałam, spojrzałam — a to tylko tłum ludzi szedł na poranny pociąg. © Overheard / Ideer
  • Kiedyś prowadziłem prace budowlane na działce. Przyjechałem rano, przebrałem się i zdałem sobie sprawę, że zapomniałem kupić kilku rzeczy. Ponieważ nie chciało mi się znowu przebierać, postanowiłem pójść do sklepu w ubraniu roboczym. Stałem, wybierałem jakieś drobiazgi. Podszedł do mnie jakiś mężczyzna i spytał:
    — Gdzie znajdę listwy przypodłogowe?
    — Nie mam pojęcia, nie widziałem ich tutaj.
    — Jak to? Przecież pan tu pracuje, prawda?
    — Nie.
    — Więc co pan tu robi?
    Stałem przez kilka sekund. W końcu powiedziałem z uśmiechem:
    — A jak pan myśli?
    Mężczyzna również się uśmiechnął, najwyraźniej zrozumiał:
    — Och, cóż, w porządku, w takim razie przepraszam. © / Pikabu
  • Wynajęłam mieszkanie. Budzę się rano, podchodzę do okna, rozciągam się. Słońce, śpiew ptaków, kot śpiący na parapecie... Zaraz, ja nie mam kota! A jednak bezczelny kot wciąż leży na grzbiecie, mruczy przez sen, ma otwarte oko, patrzy na mnie pytająco, czy go wyrzucę, czy nie. Zadzwoniłam do właścicielki mieszkania i zapytałam, czy nie zapomnieli o swoim kocie. Poprosiła, żebym go opisała, i powiedziała, że to Barsik sąsiadów. Właściciele się nim nie interesują i nie będą go szukać. Najprawdopodobniej wszedł na mój balkon i nie mógł się wydostać. W nocy zrobiło się zimno, więc zamknęłam szyby balkonowe. Został więc ze mną, właścicielka mieszkania na to pozwoliła, bo było jej go żal i wcześniej go dokarmiała. © / Ideer
  • Poranek, plac zabaw. Trójka rocznych dzieci bawi się w piaskownicy. Mamy drzemią, oparte o wózki. Wszystko jest ciche, spokojne i senne. I wtedy na plac zabaw zdecydowanym marszem wchodzi pani z dzieckiem w wózku. Zatrzymuje się, wypakowuje dziecko, po czym głośno i wyraźnie, prawie płacząc, wyrzuca z siebie: „Jak wy chodzicie do toalety? Co z tą kupą? Nie chodziliśmy do toalety od dwóch dni. Dzwoniłam do lekarza. I co? Co? Mówi, że to nic takiego. Nic takiego!? Niechodzenie do toalety jest złe. Jemy, co trzeba. Jemy owsiankę, zupę, jabłka. Pijemy. I wciąż nie chodzimy do toalety. Nie ma w tym nic normalnego”. Wzdycha ze smutkiem. Podnosi dziecko, wkłada je do wózka i równie szybko się oddala. Minęło prawie 9 lat, a ja pamiętam i nawet gdzieś się martwię, czy im się udało. © / Pikabu
  • Nadeszło lato, pora przełączyć ciepłą wodę i podłączyć podgrzewacz. Spędziłem wieczór na ustawianiu sprzętu, aby moja żona mogła umyć się rano po swojej zmianie. Rano poszedłem do pracy z poczuciem spełnienia.
    W porze lunchu, mając nadzieję na pochwałę, zadzwoniłem do żony. Nikt nie odebrał telefonu. Dziwne. Wieczorem wróciłem do domu. Spojrzenie mojej żony nie należało do najspokojniejszych: „Co robiłeś wczoraj przez całą noc?”. „Chodźmy do łazienki, pokażę ci”. Nic nie zrozumiałem.
    „A kim ona jest? Na kim testowałeś gorącą wodę?” — zapytała moja żona i wskazała na dno wanny. Zerknąłem do środka i zobaczyłem lśniące, złote, wspaniałe włosy przyklejone do ścian, mydelniczki i dna wanny. Powstrzymując śmiech, wyciągnąłem ze spiżarni wiązkę lnu i po długich oględzinach porównawczych udowodniłem, co to za włosy. Od tamtej pory, kiedy planuję prace hydrauliczne, mówię żonie, że idę na randkę z piękną blondynką. © dimazzey / Pikabu
  • Dostałam wymarzoną pracę. Biuro fajne, ekipa młoda, wszystko jak w serialu. Pierwszy dzień: ubrałam się perfekcyjnie: nowy garnitur, szpilki, w ręku poranna kawa. Weszłam, uśmiechałam się, poznawałam ludzi, wszyscy byli tacy mili. Zabrali mnie, żeby pokazać biuro. Szłam pięknie, pewnie, a potem... bum! Pękł mi obcas, wleciałam prosto w szklaną ściankę działową, strącając ją jak zaspany niedźwiedź, i upadłam na podłogę.
    Okazało się, że za ścianką była sala konferencyjna, w której szef rozmawiał z inwestorami. Szef podniósł głowę i powiedział: „Zakładam, że masz nam coś ważnego do powiedzenia, skoro nawet nie zapukałaś?”. Nie mogłam wymyślić nic lepszego do powiedzenia, więc odpowiedziałam: „Chciałam tylko podziękować za zatrudnienie mnie i nie mogłam już dłużej z tym czekać”. Wszyscy się roześmiali. Już pierwszego dnia stałam się memem tego biura. Ale mnie zapamiętali. © / VK
  • Siedziałam na ławce z przyjaciółką. Zobaczyłyśmy kotka, ładnego, czystego, z obróżką. Wzięłyśmy go i poszłyśmy szukać właściciela. Nagle zobaczyłyśmy biegnącego faceta. Wystraszyłyśmy się i zaczęłyśmy uciekać. W końcu facet dogonił nas, ciężko dysząc, wyjął z torby zeszyt, napisał coś i podał nam, a tam było napisane: „Oddajcie kota!”. Okazało się, że nie mógł krzyknąć za nami, bo był na meczu i stracił głos. © / VK

Życie jest pełne nie tylko trudności i porażek, ale też niezwykłych zbiegów okoliczności i szczęśliwych trafów. Sami się przekonajcie.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły