18 studentów, których na egzaminie zaskoczyły nie tylko pytania

Ludzie
dzień temu

Czasami wystarczy pomyśleć o egzaminie, by serce zaczęło bić szybciej, a w głowie pojawiły się żywe wspomnienia. Niektórzy śmieją się nerwowo, inni oblewają się zimnym potem, a jeszcze inni opowiadają o swoich przygodach jak o odcinkach sitcomu. Postanowiliśmy zebrać prawdziwe historie ludzi, których egzaminy nie poszły zgodnie z planem i są wspominane nawet po latach.

  • W zeszłym roku uczyłam się do egzaminu. Wkuwałam jak szalona, spędzałam bezsenne noce z książką, notesem i długopisem. Byłam bardzo zdenerwowana, brałam środki uspokajające, ale pracowałam dalej. Co się w końcu stało? Nauczyciel przyszedł, powiedział, że zapomniał wszystkich pytań z domu, i wziął nas na spacer. © Caramel / VK
  • Zdawałam egzamin. Ja i jeszcze jedna dziewczyna w klasie zdałyśmy go na 100%. Siedziałyśmy na przeciwległych końcach sali, więc zdecydowanie nie mogłyśmy ze sobą rozmawiać. Ale nauczyciele w to nie uwierzyli. Zadzwonili do naszych rodziców i kazali nam powtórzyć test. Dali nam nowe testy, umieścili nas w innych salach. I znowu zdałyśmy test bezbłędnie. Nauczyciele musieli nas przeprosić, a nasi rodzice byli bardzo dumni. © MadLintElf / Reddit
  • Mieliśmy nauczyciela, starszego faceta. Pierwszy egzamin mieliśmy z jego przedmiotu. Powiedział: „Po co mamy marnować czas? Kto chce czwórkę, niech od razu odda pracę”. Nie rozumieliśmy, o co chodzi, ale większość oddała prace zaliczeniowe. A nauczyciel wyrzucił prace przez okno i powiedział: „Nie potrzebujemy takich studentów!”. © Chamber 6 / Telegram
  • Miałem nauczyciela, który naprawdę mnie wkurzał. Powiedział, że moje maksimum to nisko wykwalifikowana siła robocza. Obiecał, że nie zdam egzaminu. Powód był prosty: byłam jedyną dziewczyną w klasie. Ale dałam mu nauczkę. Odpowiedziałam perfekcyjnie na wszystkie pytania i zaliczyłam praktykę. Chciałam, żeby go zwolnili, ale myślę, że moja perfekcyjna odpowiedź wystarczyła jako zemsta. © Ward 6 / VK
  • Mój nauczyciel filozofii mnie nie lubił, mówiąc, że jestem głupia. Wszystko przychodziło mi z trudem. Nawet po niekończącym się wkuwaniu wciąż odsyłał mnie na poprawkę. Oblałam pierwszy i drugi egzamin, a na trzeci poszedł mój dziadek, bo widział, jak bardzo się martwię. Na początku chciał po prostu negocjować, ale nie dało się rozwiązać sprawy w ten sposób i musiał napisać egzamin za mnie. Ostatecznie mój dziadek również został wysłany na ponowny egzamin. © Caramel / VK
  • Przyszłam na egzamin wcześniej, powtarzałam materiał na korytarzu. W tym samym czasie był egzamin dla starszego roku. Wyszedł chłopak. Koledzy zaczęli dopytywać, jak mu poszło. A on złapał się za głowę i powiedział: „Wyobraźcie sobie, zapytała, jakiego koloru jest nasz podręcznik, a ja nawet nie widziałem go na oczy...”. © Chamber 6 / VK
  • Ciężko uczyłam się do egzaminu. Nauczyciel wymagał od nas, abyśmy położyli nasze telefony na stole przed nami podczas odpowiedzi ustnej. Miałam pod przezroczystą obudową naklejkę z żółwiem ninja, którą dał mi mój młodszy brat, podobno na szczęście. Odłożyłam telefon, a nauczyciel nagle się ożywił i powiedział: „To moja ulubiona postać! Czy mogę kupić od ciebie tę naklejkę?”. Oczy mu się zaświeciły. Dałam mu naklejkę za darmo. Zaczęłam odpowiadać na pytania, ale słuchał mnie bez przekonania, zadowolony z naklejki. W końcu, po pierwszym pytaniu, powiedział: „To oczywiste, że wiesz wszystko”. I dał mi piątkę. Naklejka naprawdę przyniosła mi szczęście. © Caramel / VK
  • Przygotowywałam się do trudnego egzaminu, mało spałam. Nauczyciel był taki, że ciężko było dostać nawet czwórkę. Ale zdałam, i to dobrze. Na początku zdziwiła mnie jego uprzejmość, w końcu nawet nie próbował mnie uwalić. „Jakie to dziwne, że oko mu drga”, zdążyłam tylko pomyśleć, gdy ten potężny mężczyzna spadł z krzesła i leżał na podłodze w głębokim omdleniu. Okazało się, że biedak strasznie bał się krwi, która z nadmiernego wysiłku poszła mi nosem, a z powodu przejęcia nie od razu ją zauważyłam. Cóż, przynajmniej zdałam. © Chamber 6 / VK
  • Wraz z kilkoma kolegami z grupy wybraliśmy wykłady z psychologii. Nadszedł dzień egzaminu, wchodzimy do sali, siadamy. Nagle profesor, najsłodsza starsza pani, włącza na głośniku reggae. Wszyscy są zdezorientowani, rozglądają się. A ona ogłasza, że test zabierzemy do domu, a zamiast egzaminu będzie pizza party. Dziwny, ale najlepszy egzamin w historii! © reffinstraf / Reddit
  • Trwał egzamin. Dziewczyna wyszła z sali, wszyscy pytali, jak poszło. A ona na to, że miała szczęście, bo nauczycielka jej nie słuchała i dała jej piątkę, mimo że dziewczyna nie znała dobrze tematu. Ale potem jej ocena została anulowana i wysłano ją na poprawkę, ponieważ inna koleżanka po cichu poszła do nauczycielki i wszystko jej powiedziała. Upiększyła to, mówiąc, że dziewczyna z niej kpiła. Skąd się biorą tacy zazdrośni ludzie? © Overheard / VK
  • Na naszym uniwersytecie był niezwykle uprzejmy profesor. Wyciągał nawet tych, którzy nic nie umieli, było mu przykro, że zepsuł im zaliczenie albo po prostu ich zdenerwował. Mieliśmy u niego egzamin. I była jedna dziewczyna, która nie miała pojęcia o temacie. Nic dziwnego, bo nawet nie chodziła na zajęcia. Więc biedaczka poszła do profesora, wyjaśniła sytuację, poprosiła o pomoc. A on powiedział cicho: „Dobrze. Dam ci trójkę. Punkt za przyjście. Punkt za wzięcie pytań testowych. I punkt za wyjście dokładnie za godzinę, w czasie której będziesz udawała, że coś piszesz!”. © Ward 6 / VK
  • Na uniwersytecie była okropna wykładowczyni. Przyszliśmy do niej na egzamin, wzięliśmy pytania, przygotowywaliśmy się. Pierwszym osobom dała dobre oceny. A potem spojrzała na arkusze i powiedziała, że jest zbyt miła. Zaczęła uwalać wszystkich, łącznie ze mną. Stanowczo poprosiłam o powtórkę, mówiąc, żeby się wczuła w moją sytuację. A ona krzyknęła: „Czy ktoś się wczuł w moją sytuację, kiedy mąż zostawił mnie z dzieckiem?”. Ale i tak wysłała mnie na powtórkę. Wkuwałam jak szalona, nie spałam przez dwa dni. Przyszliśmy na powtórkę, siedliśmy i przygotowywaliśmy się. Nagle do klasy wszedł chłopak z innej grupy i wręczył nauczycielce bukiet róż. Uśmiechnęła się, jej twarz się zmieniła. Usiadłam przed nią, odpowiedziałam na wszystko. W końcu, wąchając kwiaty, powiedziała: „Dałabym ci 5, ale nie mogę, jesteśmy na poprawce. Więc 4. I następnym razem odpowiadaj własnymi słowami, a nie z książki”. Wyszłam z sali i po prostu się rozpłakałam. Wróciłam do domu i spałam przez 24 godziny. © reelsunny / Pikabu
  • Pisaliśmy egzamin w szkole. Nagle zauważyłam, że jedna dziewczyna ciągle patrzy w sufit. Na początku nie zwróciłam na to większej uwagi, ale potem postanowiłam podążyć za jej spojrzeniem. I zgadnijcie co? Przykleiła kartki z podręcznika do sufitu! Nauczyciel tego nie zauważył, ale koleżanka i tak oblała egzamin, bo przykleiła niewłaściwe strony. Musiała w dodatku zapłacić bibliotece za podręcznik, ponieważ go zniszczyła. © johann_187 / Reddit
  • Chciałam przenieść się na bezpłatne studia. Można było to zrobić, jeśli zdało się wszystkie egzaminy z wyróżnieniem. Byłam ostatnia. Teorię znałam w 100 procentach. Przed egzaminem wraz z kolegami z klasy losowaliśmy, w jakiej kolejności będziemy zdawać. Nikt nie chciał iść ostatni, bo uważa się, że na końcu idzie ten, kto nic nie wie. Ja oczywiście dostałam ostatni numer. Ja i nauczyciel zostaliśmy sami, a on nagle zaczął pakować swoje rzeczy. Zadzwonił do kogoś, a potem, nawet mnie nie słuchając, dał mi tróję. Do dziś mnie to boli. © Overheard / VK
  • Drugi dyplom zdobyłam w wieku 28 lat. Studiowałam korespondencyjnie. Bardzo lubiliśmy się z wykładowcami (podobno zamieszanie ze studentami korespondencyjnymi jest mniejsze). Na egzaminie profesor wystawiał oceny: „Stawiam ci czwórkę. Wiem, że ciężko pracujesz”, „A dla ciebie cztery, bo nosisz stylowe swetry”. A potem patrzy na mnie: „Och, Katarzyno, a ty dostajesz piątkę! Bo przyszłaś na egzamin nie sama. Przygotowujesz dzieci do nauki od najmłodszych lat. Za to daję dodatkowy punkt!”. Byłam wtedy w 6 miesiącu ciąży. © Mamdarinka / VK
  • Na ostatnim roku medycyny postanowiłam trochę zwolnić z wkuwaniem i wiecznymi studiami. Zbliżała się sesja, a ja nie przygotowałam się zbytnio. Wydawało mi się, że już wszystko wiem, i nie chciało mi się wysilać dla samych ocen. Ostatni na liście był egzamin u nauczyciela z długim stażem. To był dobry człowiek, ale z nawykiem wyciągania wiedzy. Egzamin praktyczny zdałam doskonale: zrobiłam wszystko zgodnie z podręcznikiem. Ale na teorii nagle się pogubiłam... wydawało mi się, że rozumiem, ale nie potrafiłam tego spójnie wytłumaczyć. A potem, niespodziewanie dla siebie, przypomniałam sobie przypadek z trzeciego sezonu Dr House’a i zaczęłam spekulować, jak zmieniłoby się leczenie pacjenta, gdyby przepisano mu inne leki. Wykładowca zmrużył oczy i zapytał: „Co — seriale zamiast nauki?”. Przyznałam szczerze, że tak, ale tylko na ten temat. Na koniec porozmawialiśmy o medycynie w kinie, poleciliśmy sobie nawzajem kilka seriali, i tyle, egzamin zaliczony. © Chamber 6 / VK
  • Kiedy zdawałem egzamin z filozofii, byłem kompletnie nieprzygotowany. Stwierdziłem, że jakoś dam radę, i zacząłem mówić wszystko, co przyszło mi do głowy. Szczerze mówiąc, teraz nawet nie pamiętam, o co dokładnie mnie pytał wykładowca, to wszystko było takie chaotyczne. I wtedy — co za niespodzianka! — dał mi czwórkę. Tutaj moje wrodzone poczucie sprawiedliwości (które, trzeba przyznać, czasem przeważa nad instynktem samozachowawczym) nie wytrzymało. Jak to? Dlaczego? Postanowiłem podejść do niego i zapytać, dlaczego właściwie cztery, a nie pięć? Gadałem bzdury. A on mi odpowiedział: „Wyrażałeś własne myśli! Próbowałem was tego nauczyć przez cały semestr”. Wtedy moja ciekawość wzięła górę. „Cóż, powiedzmy, że to były moje myśli”, powiedziałem, „ale dlaczego nie pięć, ale cztery?”. Najwyraźniej moja bezczelność trochę go zirytowała, bo poprawił czwórkę na trójkę. © Chamber 6 / VK
  • Powtarzałem egzamin. Kolejka 50 osób, nauczyciele od rana w auli. Wieczór, wchodzę na końcu, wyciągam pytania, przygotowuję się porządnie. Siadam do odpowiedzi, a wtedy nasz dziekan wzdycha ciężko, zamyka laptopa i wychodzi ze słowami: „Mam dość, daj wszystkim zaliczenie, nie mogę dłużej”. Powiedziano mi, że uniwersytet nie jest jak szkoła. Ale nie spodziewałem się, że tak będzie. © Chamber 6 / VK

Przeczytajcie kolejne zabawne historie z życia studenckiego.

Uwaga: niniejszy artykuł został zaktualizowany w styczniu 2025 w celu skorygowania materiałów źródłowych oraz zgodności z faktami.
Zobacz, kto jest autorem zdjęcia freepik / Freepk

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły