18 tekstów, które zabłysnęły mocniej niż flesze na czerwonym dywanie

Ludzie
3 godziny temu
18 tekstów, które zabłysnęły mocniej niż flesze na czerwonym dywanie

Nasi dzisiejsi bohaterowie nie uznają klasycznego zwrotu: „Dzień dobry, czy mogę się z wami zapoznać?” — preferują epickie, zapadające w pamięć wejścia, które można by wykorzystać w filmie.

  • Zachorowałam, a dzień wcześniej poznałam chłopaka. Wyraził chęć przywiezienia mi owoców, żebym szybciej wróciła do zdrowia. Wychodzę z klatki, a on mówi: „Chodźmy do ciebie, zrobię ci herbatę”. Odpowiadam mu, że chyba pomylił niebo z ziemią, bo nie zapraszam obcych do domu. A on na to: „Trzeba było od razu mówić”, po czym wyciągnął z plecaka dwa banany, dwie pomarańcze i dwa jabłka. © luchshevas1
  • Zainspirowałam się frazą, że kobieta też powinna wykazywać inicjatywę, więc podeszłam na ulicy do chłopaka. Mówię: „Hej, może pójdziemy gdzieś na kawę?”. Na twarzy chłopaka pojawiło się przerażenie, chwycił mnie za ramiona, odwrócił i szepnął: „Uciekaj, bo zaraz wyjdzie moja dziewczyna i obojgu nam się dostanie!”. © yemelianova.psy
  • Czytałam książkę na ulicy. Obok przechodził młody mężczyzna. Nasze spojrzenia się spotkały i przysiadł się do mnie.
    — Uśmiechnęła się pani do mnie?
    — Nie, przepraszam...
    — A może udajmy, że jednak się pani uśmiechnęła? © Pikabu
  • W czasach studenckich siedziałyśmy z koleżanką w kawiarni i przygotowywałyśmy się do sesji. Nagle zauważam, że jakiś chłopak wpatruje się we mnie bez przerwy i wygląda, jakby zaraz miał się rozpłynąć. W pewnym momencie zrywa się, podchodzi do nas i oznajmia: „Dziewczyno, nie zdasz tej sesji, bo ja cię wywiozę do Francji”. O mało nie spadłam z krzesła.
  • Byłam na siłowni i nagle zrobiło mi się bardzo słabo. Zorientowawszy się, że zaraz zemdleję, powoli osunęłam się na ziemię. Chłopak, który trenował obok, złapał mnie, ułożył na podłodze i próbował nie dopuścić, żebym straciła przytomność — zadawał pytania wymagające skupienia: jaki jest dziś dzień, który rok. Kiedy zobaczył, że dochodzę do siebie, zapytał, jak mam na imię, jaki jest mój numer, i w końcu — skoro już został moim rycerzem w lśniącej zbroi — czy może zaprosić mnie na randkę. Numer ostatecznie zdobył. © Reddit
  • Zrezygnowałam z pracy, bo opiekowałam się babcią. Aby odpocząć i trochę się zregenerować, chodziłam do parku, brałam kawę i po prostu tam sobie siedziałam. Pewnego razu podszedł do mnie chłopak, żeby się zapoznać. Powiedziałam mu, że jest sympatyczny i fajny, ale nie mam teraz głowy do nowych znajomości. A on na to: „W takim razie życzę pani, żeby już nikt nigdy więcej pani nie niepokoił”. Ludzie, miejcie trochę godności i też umiejcie przyjmować odmowę z klasą! © sem_addams_
  • Kilka lat temu spotykałam się z pewnym chłopakiem. Spodobałam się jego sąsiadowi-gitarzyście (warto dodać, że mój ukochany mieszkał na 1., a sąsiad na 8. piętrze). Pewnego razu, gdy zobaczył, że idę w odwiedziny do swojego chłopaka, pobiegł do siebie i zaczął grać na gitarze. Grał tak głośno, że mimo zamkniętego okna zagłuszał film, który oglądaliśmy na pierwszym piętrze. Kiedy wracałam do domu, sąsiad dogonił mnie i zapytał: „Słyszałaś muzykę? Była dla ciebie”. © Pikabu
  • Niedawno na przystanku podszedł do mnie młody chłopak i mówi: „Cześć! Może się poznamy? Często cię tu widzę. Spodobałaś mi się”. Pytam go, ile ma lat, a on mówi: „Mam 24. A co?”. Odpowiadam, że ja mam 35. Zawiesił się na chwilę, a potem wypalił niezapomniane: „Przepraszam, proszę pani”. I poszedł. No to się poznaliśmy. © guzelya_tohtahunovaa
  • Do busa wchodzi dziewczyna — tak piękna, że aż dech zapiera. Zbieram całą odwagę i mówię:
    „Nie jesteś przypadkiem Wi-Fi?”. Ona z uśmiechem odpowiada: „A dlaczego?”. A ja na to:
    „Bo chyba łapię z tobą jakieś połączenie”. Dziewczyna wybucha śmiechem, pasażerowie też. A wtedy kierowca odwraca się i mówi: „Połączenie połączeniem, Romeo, ale za przejazd jeszcze trzeba zapłacić”. © borodinn.den
  • Dzisiaj przydarzyła mi się największa wtopa w całym moim życiu. Padał deszcz, stałem na przystanku i czekałem na autobus. Tym razem nawet wziąłem parasol. Nagle przyszła dziewczyna — niewiarygodnie piękna, ale bez parasola, kompletnie przemoczona. Dosłownie zaparło mi dech w piersiach! Zebrałem w sobie całe męstwo, podszedłem do niej i osłoniłem ją swoim parasolem. Spojrzała na mnie pytająco, a jednocześnie z wdzięcznością. Poczułem między nam iskrę. A następnie popsułem wszystko jednym zdaniem: „Dziewczyno, twoja mama nie chciałaby zięcia?”. Gdybyście tylko widzieli jej pogardliwy wzrok i słyszeli pełne rozczarowania: „nie”. Odsunęła się ode mnie o kilka kroków, prosto w ulewny deszcz! Nigdy w życiu nie czułem się tak głupio. © Pikabu
  • Jadę sobie latem autobusem, cała wystrojona. W pewnym momencie widzę, że jakiś chłopak się na mnie patrzy — mierzy mnie od stóp do głów i z powrotem. Nagle łapie mój dość sceptyczny wzrok i rzuca zachwycającą frazę: „Dziewczyno, ale masz artystyczne palce u nóg!”. © Pikabu
  • Pewnego lata szłam bulwarem w naszym mieście, w ręku trzymałam napój gazowany. Próbuje do mnie zagadać chłopak, ale jego kompani wydają mi się nie do końca w porządku, więc staram się wymknąć. Idę prosto, pewnym krokiem, nie oglądając się. Chłopak idzie za mną, woła, ja przyspieszam. On już prawie biegnie, błaga, żebym się zatrzymała. Ja przyspieszam jeszcze bardziej. Chłopak łapie oddech i w końcu mówi: „Proszę, chcę tylko trochę wody!”. Podaję mu więc napój, a on, uśmiechając się słodko, mówi: „Dobra z pani kobieta. Tylko za szybko pani chodzi”. © Pikabu
  • Co wy wiecie o podrywaniu dziewczyn? Ja jestem prawdziwym profesjonalistą w tej dziedzinie! Bez żadnych tekstów, bez prezentów czy kwiatów — po prostu podjeżdżam! To było pewnego grudniowego wieczoru. Wracałem wtedy z pracy, na dworze było zimno, padał śnieg. Szedłem sobie i nagle się poślizgnąłem, upadłem i zrobiłem niemal futbolowy „ślizg” w kierunku dziewczyny. Wyszło bardzo niezręcznie, szybko wstałem, pomogłem jej się podnieść i przeprosiłem. Potem się poznaliśmy, razem się pośmialiśmy i poszliśmy na kakao. Teraz jesteśmy razem, a ona dla żartów nazywa mnie mistrzem podrywu. © VK
  • Obok mnie w kawiarni siedziała przepiękna dziewczyna. Podszedł do niej chłopak. Widzę, że ona pokazuje na uszy i gestami próbuje wytłumaczyć, że nie słyszy. Chłopak się speszył, ukłonił i odszedł. Dziewczyna zrobiła się smutna! Po kilku minutach wrócił jednak z bukietem kwiatów i zaczął coś pokazywać w telefonie. Potem siedzieli już dalej razem. © myth_4e
  • Pewnego razu stałam na przystanku i czekałam na autobus. Podszedł do mnie chłopak i zapytał:
    „Który autobus jedzie do twojego serca?”. Pomyślałam, że to jakiś głuptas, jeszcze z podrywami z poprzedniej epoki, ale byłam w dobrym humorze, więc postanowiłam pogadać dla zabawy. Ku mojemu zaskoczeniu okazał się ciekawym rozmówcą, tylko z dość specyficznym poczuciem humoru. Wymieniliśmy się numerami i jakoś tak się potoczyło, że jeszcze w tym samym roku wzięliśmy ślub. Tak właśnie moje dobre, figlarne nastawienie przyniosło mi wspaniałego męża. © VK
  • Spaceruję z córeczką, ma rok i trzy miesiące. Wokół mnóstwo dzieci. Podchodzi chłopiec, około 7-8 lat, kuca przed nią, bierze ją za ręce, patrzy prosto w oczy i mówi: „Poznajmy się, masz takie oczy jak moja mama”. Boże, gdyby był starszy, chyba bym się w nim zakochała! © Telegram
  • Odpoczywałyśmy z koleżankami w kawiarni, byłam w ciąży. Ponieważ siedziałam przy stole, mój brzuszek nie był widoczny. Cały wieczór podrywała nas grupa chłopaków, a najśmielszy z nich podszedł do naszego stolika, wskazał na mnie palcem i powiedział: „Jesteś świetna, chcę, żebyś urodziła mi syna”. Nie straciłam rezonu: wstałam, głaszcząc brzuszek i krzyknęłam: „O tak, mogę to zrobić tu i teraz!”. I udałam, że zaczynam rodzić. Twarz chłopaka była bezcenna — chyba już nigdy nie zastosuje takiej metody podrywu. © VK
  • Pewnego razu do mnie i do koleżanki postanowili efektownie podjechać chłopcy, żeby się zapoznać. Trochę źle wyliczyli odległość i „poznałam” bardzo blisko ich zderzak i boczne lusterko samochodu. Czy to też się liczy jako oryginalny podryw? © Mimrik / Pikabu

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły