19 osób, które zostały totalnie zaskoczone pomysłami pracodawców

Ludzie
19 godziny temu

Rynek pracy to kraina czarów. Czasami przychodzisz ubiegać się o pracę i znajdujesz się w jakiejś równoległej rzeczywistości, w której szukają jednej osoby, ale musisz pracować za trzy. Wydaje się, że wyobraźnia pracodawców, jak skomplikować życie kandydatów i pracowników, nie ma granic.

  • Niedawno usłyszałem od jednego z pracowników: „Każdemu kandydatowi do pracy, czy to na sprzątaczkę czy kierownika działu, oferujemy wybór jednej marki samochodu z trzech: A, B lub C”.
    Zapytałem go, dlaczego, a on odpowiedział: „Chodzi o to, że nasz dyrektor ma B. Ważne jest, aby zatrudniać w firmie ludzi z tymi samymi wartościami, więc tych, którzy wybierają A lub C, nie zatrudniamy!”. © Gauree / Pikabu
  • Pewnego dnia otrzymałem telefon: „Szukał pan pracy jako analityk lub administrator systemu? Jest pan zainteresowany pracą w IT?”. Odpowiedziałem: „Tak, ale może mnie pani zaskoczyć czymś innym”. No i zaskoczyła: „Otwieramy magazyn w pana mieście, potrzebujemy ładowaczy, jest pan zainteresowany?”. © shepard13 / Pikabu
  • Poszłam na rozmowę do firmy. Porozmawiałam z pracownicą HR, dogadałyśmy się. Zapytałam, gdzie jest damska toaleta. Kobieta pokazała mi i zawahała się: „Tylko toaleta jest płatna”. Powiedziałam: „To nielegalne”. A ona przyznała, że pracownicy płacą za skorzystanie z toalety. Nie zawsze tak było. Toaleta stała się płatna dopiero trzy tygodnie temu, ponieważ ma nowego najemcę. Właściciel biura miał umowę z poprzednim i nadal omawia warunki z nowym. A ten, według plotek, w pierwszym miesiącu patrzy na rentowność biznesu, a potem ustali koszt karnetów, które pracodawca obiecał zapewnić pracownikom. Co za cyrk! Podsuwam pomysły: abonament na korzystanie z klimatyzacji, płatny dostęp do wyjścia przeciwpożarowego i abonament na wodę z kranu. © HelKor1995 / Pikabu
  • Dla żartu zamieściłem ogłoszenie: „Za taką i taką kwotę pomogę ci rozwiązać każdy twój problem”. Kilka tygodni później anonimowy klient zaproponował mi spotkanie na tarasie widokowym katedry. Wtedy zaczęły drżeć mi kolana. Ostatecznie okazało się, że mój klient był imponującym starszym mężczyzną. Spacerowaliśmy po tarasie widokowym, a następnie rozmawialiśmy w restauracji przez kolejne dwie godziny o podróżach i życiu. Wyglądało to na swobodną rozmowę, ale brzmiało jak przesłuchanie. Na koniec zapłacił rachunek i dał mi jedną dziesiątą mojej stawki ze słowami: „Twoje doświadczenie życiowe nie jest wystarczające, aby rozwiązać mój problem, ale oto rekompensata”. Zapytany o powód umówienia się, odpowiedział: „Po prostu chciałem to sprawdzić”. Chyba najbardziej nietypowy zarobek w moim życiu. © / Pikabu
  • Syn znajomego wyjechał na studia do Chin i znalazł tam pracę. Nie jako kelner czy korepetytor. Pracodawca dał mu tylko jedno zadanie: miał przychodzić do kawiarni, bawić się, jeść i pić. I płacił mu za to. Okazało się, że w Chinach prestiż lokalu gwałtownie rośnie, jeśli pojawiają się w nim obcokrajowcy. Właściciele nowych kawiarni zatrudniają więc ekspatów do siedzenia w lokalu. A studenci tylko się cieszą, i z darmowej kolacji, i z imprezy, i z pieniędzy. © / Pikabu
  • Pracuję tu i tam na budowie. Klienci pytają o wykształcenie, a ja mam wyższe. Ale kiedy się do tego przyznaję, patrzą na mnie z góry i pytają, co w takim razie robię na budowie. Kiedy mówię, że średnie, też się krzywią: „Czemu nie poszedł pan na studia?”. Mam dość, teraz mówię: „Trzy klasy podstawówki”. A wtedy oni: „Ooo, spoko gość, nasz człowiek!”. Praca stała się łatwiejsza. © / Pikabu
  • Kolejny zabawny wakat: „Potrzebny fotograf, który potrafi grać na perkusji. Do stałej współpracy”. Może trzeba też umieć grać na dudach? © smit1987 / Pikabu
  • Przyszłam na rozmowę o pracę jako asystentka kierownika i nagle zaczęli zadawać mi pytania: „Czy lubisz dzieci?”, „Czy twój paszport jest ważny?”. W końcu okazało się, że facet, który prowadził rozmowę, tak naprawdę potrzebował niani dla dwójki swoich dzieci na wycieczkę do Indii! © you_are_marvelous / Reddit
  • Pomyślałem, że zaktualizuję swoje CV na wszelki wypadek. Wpisałem status „Nie szukam pracy” i zapomniałem o tym. Kilka dni później dostałem telefon: „Jesteśmy panem zainteresowani”. Głos dziewczyny był przyjemny, więc zgodziłem się na rozmowę, w razie gdyby zaproponowali mi złote góry. Połączyłem się na Zoomie. Menedżer od razu: „Dlaczego odpowiedział pan na ofertę?”. Ja: „Nie odpowiedziałem. Pani z działu HR uporczywie do mnie dzwoniła”. Cisza. Następnie szef oznajmił: „Nie potrzebujemy pracowników migrujących!”. Ja: „Ale to pan zadzwonił do mnie, a nie ja do pana”. W ten sposób prawie zmieniłem pracę, nawet tego nie zamierzając. Logika HR jest tajemnicą. © Exphusb / Pikabu
  • Znalazłem link do interesującej pracy. Pracodawca miał wymagania: CV + linki do mediów społecznościowych. Nie lubię rozgłosu, więc mam tylko stronę w jednym portalu społecznościowym z 10 zdjęciami i pusty profil w innym portalu społecznościowym. Moje zgłoszenie zostało odrzucone ze sformułowaniem: „Nie jesteś wystarczająco aktywny w swoim życiu medialnym”. Napisała to osoba, która ma ponad tysiąc postów typu: „Poszedłem do kawiarni”, „Wziąłem menu”, „Poszedłem do toalety” itp. © Overheard / VK
  • Nasz szef postanowił unowocześnić biuro i wprowadził „godziny relaksu” po dniu pracy. Po 18:00 mamy siedzieć jeszcze w biurze przez 2 godziny, gdzie możemy odwiedzić psychologa, oglądać telewizję na pufach, siedzieć i rozmawiać, grać w bilard. Na te przedsięwzięcia prawie nikt nie chodził. Szef się wściekł, obraził, zaczął mieć do nas pretensje. Próbowaliśmy tłumaczyć, że większość pracowników to osoby w wieku 30-35 lat. Wszyscy mają rodziny i wieczorem chcą być w domu, a nie żyć w pracy. Nie pomogło. © Overheard / Ideer
  • Znajomy zaoferował przyzwoitą sumę za demontaż betonowej płyty (1,5×1×0,5 metra) w piwnicy. Przede mną próbowały dwie osoby i nie dały rady. Spędziłem trzy dni, dłutując od rana do wieczora: moje ręce były wyczerpane, a pęcherze nie dawały mi spać. Trzeciego dnia udało mi się wywiercić i odłupać kawałki. Dlaczego to usunięto, pozostaje tajemnicą: płyta leżała na ziemi, a po tym podłoga została podniesiona o pół metra. Najdziwniejsza praca w moim życiu. © / Pikabu
  • Kiedy byłem studentem, pracowałem na pół etatu jako korektor. W biurze korzystałem ze starego słownika ortograficznego, czterdziestoletniego wydania, prezentu od mojego ojca. Kiedy odszedłem z pracy, wziąłem go z powrotem, a potem dostałem telefon: dyrektor oskarżył mnie o kradzież i zażądał zwrotu słownika. A w odpowiedzi na moje argumenty zażądał paragonu. Ja oczywiście tylko się roześmiałem. © / Pikabu
  • Pierwszego dnia pracy pozwolono mi wziąć z magazynu artykuły papiernicze. Wziąłem więc dziurkacz, długopisy, notatnik, karteczki samoprzylepne. Dyrektor spojrzał na to i powiedział: „Za dużo! Na przyszłość bierz tylko papier i teczki”. Musiałem kupić wszystko sam: zszywacz, spinacze, nawet zmodernizowałem swój komputer z własnych części. Kiedy odszedłem, zabrałem swoje rzeczy w siedmiu torbach. Zostawiłem tylko gołe biurko, krzesło, monitor, zdemontowany system i... ten sam dziurkacz. Taki „hojny” pracodawca. © / Pikabu
  • Na rozmowie kwalifikacyjnej powiedziano mi, że przyszły szef jest żonaty po raz trzeci i ma sześcioro dzieci. A najważniejsze jest to, że ja, asystentka, będę musiała angażować jego nową żonę w decyzje dotyczące spraw zawodowych, żeby „nie czuła się niepewnie” (no bo jak miałaby się nie czuć, przecież to jego trzecie małżeństwo). Serio? © SSOJ16 / Reddit
  • Na rozmowie kwalifikacyjnej poproszono mnie o zdjęcie koszuli, aby udowodnić, że nie mam żadnych tatuaży. Po prostu wstałem i wyszedłem bez słowa. © Flashy_Adeptness8597 / Reddit
  • Na rozmowie kwalifikacyjnej w restauracji typu fast food zapytano mnie: „Jakim zwierzęciem chciałbyś być?”. Miałem 16 lat, więc naiwnie wybełkotałem: „Orłem! Są silne i potrafią latać”. Nie wiem, co chcieli usłyszeć, prawdopodobnie coś w stylu: „Mrówką, żebym mógł efektywnie pracować w zespole!”. © HereComesTheSarcasm / Reddit
  • Miałem rozmowę kwalifikacyjną w firmie zajmującej się tworzeniem gier. Dali mi zadanie testowe: wymyślić nową dużą lokację, biosystem i wieloetapową misję dla istniejącego projektu, za darmo. Grzecznie odmówiłem. Następnie „uprościłem” zadanie: usunąłem opis lokacji, ale zostawiłem zadanie z dialogiem. Czysta bezczelność: „Będziemy udawać, że chcemy cię zatrudnić, a ty i tak będziesz pracować za darmo!”. Potem przeczytałem recenzje: podobno robią to cały czas: dają ogromny test, a potem po prostu biorą pracę kandydatów. © / Pikabu
  • Wchodzę na rozmowę, a pracodawca od razu od progu:
    — Nie przyjmujemy brodaczy.
    — Rozumiem.
    Odwróciłem się i wyszedłem. © lookssharp / Reddit

Rozmowy kwalifikacyjne mogą być czasami bardzo dziwne i nieprzewidywalne. Zobaczcie artykuł, który pomoże wam zrozumieć zachowanie i pytania rekruterów.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły