20 osób, dla których remont okazał się próbą cierpliwości

Ludzie
8 godziny temu

Nie każdy jest uzdolniony manualnie, więc gdy trzeba coś naprawić, ludzie zwracają się do fachowców w konkretnej dziedzinie. Jednak niektórym pracownikom udaje się zamienić prostą naprawę w ekstremalną, a czasami po prostu zabawna przygodę.

  • Mieszkam na 17. piętrze nowego budynku. Cóż, względnie nowego, ma 12 lat. Administracja postanowiła naprawić windę. I to od razu zarówno osobową, jak i towarową. Po dwóch tygodniach winda została naprawiona, ale wywieszono ogłoszenie: „Drodzy najemcy! Prosimy o powstrzymanie się od korzystania z windy podczas północnego wiatru”.
  • Kiedy mojemu mężowi i mnie urodziła się córka, właśnie kończyliśmy remont w kuchni. Często musieliśmy wiercić, gdy dziecko spało, ale jej to nie przeszkadzało. Maleństwo nadal słodko spało, pomimo wszystkich odgłosów prac remontowych. Kuchnia została ukończona dość szybko, moja córka właśnie skończyła dwa miesiące. I wtedy zauważyłam, że zaczęła źle zasypiać. Kręciła się, marudziła, płakała. I wtedy mój mąż postanowił dokończyć coś w kuchni, włączył wiertarkę, a córka natychmiast zasnęła! Byłam w szoku, powiedziałam o tym mężowi, a on uśmiechnął się i odpowiedział: „I co teraz? Musimy zacząć remont od nowa. Do wyboru: w łazience albo w salonie”. Jakoś tak skończyło się na remoncie całego mieszkania. © / VK
  • Zaraz po ślubie mój tata nie wiedział, jak zrobić cokolwiek w domu. Kran przeciekał i mama musiała wezwać hydraulika. Powiedziała mu, że mąż jest w podróży służbowej i nie ma nikogo, kto mógłby naprawić kran. Ale tata siedział w tym momencie w pokoju, wszystko słyszał i zapisywał, jak wymienić uszczelkę w kranie. Wstydził się wyjść. Teraz tata nauczył się prac remontowych i wszyscy mówią, że ma złote ręce! © Overheard / Ideer
  • Nie wiem, jak poprzedni właściciele mojego mieszkania je wyremontowali. Pokój ma nietypowy podwieszany sufit. I jest w nim pięć żarówek. Zabawne jest to, że wszystkie żarówki włączają się w zwykły sposób. Ale jedną z nich można wyłączyć, tylko odkręcając ją od podstawy. Boję się ją wymontować, ale chyba warto.
  • Mojej przyjaciółce zepsuła się pralka. Znalazła fachowca w internecie, zadzwoniła do niego, a on się zjawił. Spędził dużo czasu na grzebaniu w urządzeniu. W rezultacie wziął dużo pieniędzy i powiedział, że trzeba kupić nową pralkę, ponieważ ta jest zepsuta i nie można jej naprawić. Koleżanka była zrozpaczona, bo nie miała pieniędzy na nowe urządzenie. I wtedy na klatce schodowej porozmawiała z sąsiadem. Przyszedł, obejrzał pralkę i okazało się, że fachowiec spalił jakąś płytę, a naprawa była prosta i groszowa. Kupiła wszystko, czego potrzebowali, a sąsiad naprawił pralkę. © / VK
  • Mój pies zaczął wylizywać się pod ogonem. Wyczytałam w internecie, że to mogą być straszne rzeczy: od zapalenia gruczołów do załamania nerwowego. Zabraliśmy go do weterynarza. A lekarz przejechał ręką po gęstej sierści psa, z której posypał się kurz. I wtedy zrozumiałam: w domu od kilku miesięcy trwał generalny remont, wszystko i wszędzie było pokryte tynkiem i innymi materiałami budowlanymi. To właśnie powodowało dyskomfort psa. Lekarz powiedział, żeby w czasie remontu częściej kąpać psa i wszystko będzie dobrze.
  • Zdecydowaliśmy się położyć na ścianach w pokoju boazerię. Tak, to nie jest modne, ale nam się podoba. Długo szukaliśmy robotników, w końcu znajoma mojego syna powiedziała, że jej kolega robi takie rzeczy. Przyszedł młody chłopak. Cóż, jeśli go polecili, niech pracuje. Poszłam popracować w ogrodzie warzywnym. A potem usłyszałam, jak chłopak rozmawia przez telefon: „Tato, cześć. Jestem na zleceniu, mam położyć boazerię, a nigdy czegoś takiego nie robiłem. Opowiedz mi w skrócie”. A ileż to razy życie nauczyło mnie, że znajomi nikomu dobrze nie doradzą!
  • Zepsuł się nam domofon, więc zadzwoniłam do administracji. Powiedzieli, że nasza słuchawka jest zepsuta i że przyślą fachowca. OK, czekaliśmy. Trzy dni później wieczorem nagle zadzwonił domofon. Podniosłam słuchawkę i usłyszałam: „Mieszkanie numer 3? Naprawiłem wasz domofon, wszystko działa, do widzenia!”. Byłam zdumiona: ten cudotwórca naprawił domofon telepatycznie!© / Pikabu
  • Jakieś trzy lata temu nasza pralka się zepsuła. Zadzwoniliśmy po złotą rączkę. Przyszedł facet i przyprowadził swoją córkę w wieku 13-15 lat. Byłem oszołomiony: mężczyzna tylko wysunął pralkę z wnęki, a dziewczyna zrobiła resztę. Stałem w szoku i patrzyłem, jak ojciec podaje jej narzędzia. W końcu wymienili silnik, za niewielkie pieniądze. Od tego czasu pralka działa bez zarzutu. © / Pikabu
  • Wracałam z pracy do domu. Zadzwoniła do mnie córka, bardzo zdenerwowana: chciała iść do sklepu, ale drzwi się zacięły i nie mogła wyjść. Zadzwoniłam do fachowca i poleciałam do domu. Przyjeżdżam, a tam ślusarz już dłubie przy drzwiach i jednocześnie uspokaja moją córkę: „Nie martw się, mama już przyjechała, a drzwi zaraz otworzę”. I wtedy moje dziecko mówi: „A czy może pan naprawiać drzwi trochę dłużej? Nie odrobiłam jeszcze pracy domowej!”. Ślusarz śmiał się przez długi czas, ale drzwi otworzył w ciągu pięciu minut.
  • Musiałem wymienić dach na moim domu. Skontaktowałem się z firmą, która zaoferowała najniższą cenę. Poprosili o płatność z góry na zakup potrzebnych materiałów. Zapłaciłem. Chłopaki przyjechali następnego dnia, zdjęli połowę dachu i odjechali. Nigdy więcej ich nie widziałem. Teraz nigdy nie daję pieniędzy, dopóki praca nie zostanie wykonana. © / Quora
  • Kupiliśmy nową suszarkę, postawiliśmy ją tymczasowo na korytarzu. Po tygodniu użytkowania zaczęła przeciekać. Sprawdziliśmy wszystko, nie znaleźliśmy problemu. Przyszedł fachowiec, włączył suszarkę i znalazł małą dziurkę w wężu. Potem oznajmił, że wie, kto jest winowajcą. I wskazał na naszego kota. Okazało się, że ta rura czasami wibruje, a koty często próbują złapać źródło hałasu i rozrywają wąż. © / Pikabu
  • Pewien niezbyt zręczny fachowiec zawiesił podgrzewacz wody w naszej łazience. Siedziałem w pokoju i nagle usłyszałem huk, jakby ktoś stłukł talerz, ale dziesięć razy głośniejszy. Pobiegłem do łazienki: podgrzewacz leżał na podłodze, a z toalety i umywalki pozostały tylko fragmenty. Zadzwoniłem do innego hydraulika, a ten krzyczał przez telefon przez piętnaście minut. Wciąż przeraża mnie myśl, że ktoś mógł być wtedy w łazience. © / Reddit
  • Pękł pion zimnej wody w suficie między piętrami. Lało się obficie. Przyjechało pogotowie hydrauliczne. Jego pracownicy spytali oburzeni, po co w ogóle ich wzywałem. To prosta sprawa, powinienem sam sobie poradzić. Kiedyś ludzie żyli bez pogotowia hydraulicznego. Cóż, powiedziałem im, co o tym myślę, więc potem szybko zabrali się do pracy. © / Pikabu
  • W naszej kuchni pracował elektryk, któremu chyba odbiło. Nie tylko z jakiegoś powodu odkręcił wszystkie światła, ale ten geniusz również przerobił kuchnię tak, że teraz nie możemy włączyć klimatyzatora i mikrofalówki w tym samym czasie. © / Quora
  • Powierzyliśmy ekipie remont łazienki. Musieliśmy zainstalować wannę i przenieść toaletę. Rezultat: muszla klozetowa teraz normalnie się nie spłukuje, a z umywalki i wanny śmierdzi ściekami. Hydraulik przyszedł i powiedział, że rury są w rozsypce i wszystko trzeba zrobić od nowa © Embarrassed_Gift_707 / Reddit
  • Zaczęliśmy remont i znaleźliśmy fachowca przez znajomego. Od razu zostaliśmy ostrzeżeni: facet jest pracowity, ale robi wszystko bardzo powoli. Nic nie szkodzi, pracował, kiedy ja i mąż byliśmy w pracy. Pewnego dnia mój mąż wrócił do domu wcześniej i usłyszał podejrzane dźwięki. Wbiegł do mieszkania, a tam cała ekipa facetów brzdąkała na gitarach. Okazuje się, że nasz rzemieślnik pracował tylko kilka godzin, a potem razem z kolegami robili próby, bo nie mieli innego miejsca. Dziwię się, że sąsiedzi się nie poskarżyli.
  • Zepsuł mi się piekarnik, z którego korzystam codziennie. Przyszedł serwisant i wyliczył niezłą sumkę. Zgodziłam się, bo nowy kosztowałby pięć razy więcej. Zapłaciłam z góry za części, kazali mi czekać cztery dni robocze. Mija tydzień, czuję, że coś jest nie tak, dzwonię do serwisu, a tam dziewczyna spokojnie mówi mi, że na jedną część trzeba będzie poczekać jeszcze dwa tygodnie. Byłam zaszokowana.
  • W naszym domu winda nie działała przez miesiąc. Powiedzieli, że to poważna awaria silnika. A dziś szczęśliwy dzień: winda ruszyła! Nacisnęłam przycisk, drzwi się otworzyły, w kabinie trzech mechaników i ich szef, którzy właśnie skończył naprawę. Zjeżdżamy w dół, ale tuż przed osiągnięciem parteru winda zatrzymuje się. Kilka sekund później odruchowo sięgam po przycisk wezwania dyspozytora. Z tyłu rozlega się ponury głos: „Nie ma po co wciskać, wszyscy już tu są”. © / VK
  • Kiedyś miałem nieszczelny bojler, a raczej kapało z niego. Zadzwoniłem do serwisanta kotłów, przyjechał, znalazł miejsce wycieku i powiedział, że muszę wymienić część. Szybko znalazłem niezbędny element. Zadzwoniłem do serwisanta, ale mógł przyjechać dopiero następnego dnia. Powiedział, że mogę to zrobić sam, bo to nic trudnego. Zapłacę tylko za diagnostykę i zaoszczędzę na naprawie. Zadeklarował, że w razie czego przyjedzie. Ale rzeczywiście wszystko zrobiłem sam, teraz już nie cieknie. Zostałem zdalnie przeszkolony, co i jak naprawić. © / Pikabu

Zobaczcie kolejne przykłady na to, jak dramatycznym przeżyciem może okazać się remont mieszkania.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły