20 osób, które zostały niemile zaskoczone zachowaniem swoich bliskich

Ludzie
godzina temu
20 osób, które zostały niemile zaskoczone zachowaniem swoich bliskich

Relacje rodzinne tworzą iluzję zaufania, ale nie chronią przed przebiegłością niektórych spryciarzy. Czasami najbardziej nieoczekiwane działania podejmują właśnie ci, których znamy przez całe życie. Nawet najbliżsi mogą zachowywać się nieuczciwie, ale często nie kończy się to dla nich dobrze.

  • Siostra siedziała bez pracy. Namówiłam szefa, aby ją przyjął do naszego działu. Nie minął nawet miesiąc, a szef mnie wezwał i powiedział: „Napisz wypowiedzenie i wynoś się!”. Oczy zrobiłam jak spodki, w ogóle nie rozumiałam, co się stało. Okazało się, że siostra wpadła na to, by przekazać mu całą naszą prywatną korespondencję, gdzie skarżyłam się na problemy w pracy.
    Szczerze mówiąc, czasem i szefowi się tam dostawało, przecież musiałam gdzieś się wyładować.
    I najważniejsze: kiedy zażądałam wyjaśnień, oświadczyła mi, że nie rozumie moich pretensji, bo dowiedziała się, że chcą mnie awansować, „a przecież nie możesz być moim szefem, to nieuczciwe — bo jestem starsza”.
  • Święta z rodziną. Przyszedł czas, aby wyjmować prezenty spod choinki. Córka otwiera pudełko i zamiast lalki, o której marzyła cały rok, znajduje tam jakąś tanie artykuły biurowe. Patrzę zdezorientowana na siostrę: to ona przecież wszystko pakowała. A ona szepcze mi konspiracyjnie: „No i po co twojej córce lalka, przecież ma już jedenaście lat. Dałam ją swojej chrześnicy, a Alince zobacz, ile rzeczy nakupiłam”. A to, że za tę kolekcjonerską lalkę dałam prawie połowę miesięcznej pensji? Nic, że to moje dziecko i to do mnie należy decyzja, czy wyrosła z lalek, czy nie? W skrócie, zaczęliśmy nowy rok od rodzinnej kłótni. Pieniądze na zabawkę wyciągnęłam od siostry, ale niespodzianka, a wraz z nią całe święta, zostały zepsute.
  • Teściowa nie nauczyła męża ani sprzątania, ani gotowania. Szczytem jego zdolności kulinarnych było usmażenie jajek. Pewnego razu pojechaliśmy wszyscy razem na działkę posprzątać. Teściowa poszła do sklepu. Przybiegła do mnie, krzycząc: „Coś ty zrobiła z moim mężem?”. Wchodzę do domu, a tam teść w podwiniętych spodniach miota ścierką na wszystkie strony. A ja, gdy poszłam gotować jedzenie, powiedziałam teściowi i mężowi: „Tam w rogu jest wiadro, umyjcie podłogi”. I wyszłam. Tak się okazało, że posprzątać potrafi doskonale, po prostu nie chciał, a z powodu mojego tupetu był w szoku.
  • Dziadek podarował mi kopertę z dużym banknotem, żebym kupiła sobie „wszystko, czego zapragnę”. Mama od razu schowała pieniądze, mówiąc, że przechowa je dla mnie, gapi. Przez tydzień w marzeniach wydawałam swoje pieniążki, a potem mama nagle wręczyła mi paczkę z płaszczem i oświadczyła, że kupiła go za moje oszczędności. Rozpłakałam się... i płaszcz był głupi, i pieniądze chciałam wydać zupełnie inaczej.
  • Dziś mój mąż oświadczył, że chce coś upiec w piekarniku na kolację. Ostrzegłam go, że blachy potem nie umyje, jeśli nie położy pergaminu, i poprosiłam, żeby to zrobił. Puścił to mimo uszu. A wieczorem spytał: „Kiedy umyjesz tę blachę?”. Odpowiedziałam, że nigdy, a on na to: „A, no dobrze, to jutro przed pracą ją umyję”. Jeszcze się uśmiechnął: niby wychodzę do pracy później, a nie mogę umyć jakiejś blachy. © NeighborhoodShot4168 / Reddit
  • Miałam znajomą, która mnie szokowała. Za każdym razem przed powrotem męża z pracy brała garnek do rąk i biegła do sklepu, który znajdował się w jej bloku. Tam sprzedawali zupy, sałatki, wypieki. Sprzedawcy od razu nalewali jej wszystko do garnka. Jeśli brała wypieki, to w domu kładła mąkę w widocznym miejscu, a mąż chwalił przed wszystkimi swoją gospodynię. © / Ideer
  • Mój mąż ma okropny nawyk — nie nosi kluczy. Ciągle to z łazienki, to z toalety, to z kuchni, to zaspana z łóżka biegnę mu otworzyć. Wkurza mnie to. A tu nagle zabrali mnie z pracy do szpitala z zapaleniem wyrostka. Następnego dnia mąż przyszedł zły, zażądał kluczy i jeszcze na mnie nakrzyczał, że to niby moja wina. Sto razy mówiłam. Gdzie spał, nie wiem, ale mnie nie odwiedza, wygląda na to, że pachnie rozwodem© / Telegram
  • Poprosiłam syna i jego żonę, aby się wyprowadzili z mieszkania. Zmęczyło mnie ich obsługiwanie. Ona nie pracuje i w domu nic nie robi. Chodzi po mieszkaniu w samych majtkach, rozrzuca rzeczy — i to, swoją drogą, najłagodniejszy problem. Moje próby rozmowy ignoruje. Syn od rana do nocy w pracy, przychodzi do domu, żeby zjeść i spać, a ja pracuję, gotuję i sprzątam. Chcę odpocząć. W moim wieku może być też osobiste życie i chęć życia dla siebie, a już mnie spisano do roli służby. © / Ideer
  • Mieszkamy w kawalerce, 38 metrów. Kiedy w kuchni odkręcona jest woda albo pralka wiruje w łazience, trudno jest usłyszeć, co mówi żona z kuchni. Zwłaszcza kiedy przyniosłem smakołyki na talerzu do pokoju. Zjadłem wszystko, a pusty talerz zostawiłem tam, gdzie jadłem. Żona z kuchni mówi: „Przynieś talerz, zmywam naczynia”. Oczywiście, słyszę, ale z premedytacją krzyczę: „Co? Nie słyszę!”. W końcu żona przychodzi i zabiera talerz. © DrB*** / Pikabu
  • Najbardziej irytuje mnie, gdy faceci, którzy nawet jajka nie potrafią dobrze usmażyć, uczą mnie, jak gotować. Całe życie mam z tym do czynienia. Najpierw ojciec pouczał, jak prawidłowo solić jedzenie i robić bulion tłustszy. Potem były mąż mówił, że mój barszcz jest zbyt warzywny, a powinno być więcej mięsa. Teraz dołączył syn: jak tylko dorósł, zaczął wykrzywiać nos, że moje kasze są bez smaku. To wstańcie z kanapy i sami sobie przygotujcie! © Karamel / VK
  • Dwa miesiące temu moja przyjaciółka wyprowadziła się od chłopaka i poprosiła o możliwość mieszkania u mnie. Nie zamierzała się z nim pogodzić. Na początku nie miałam nic przeciwko, ale minął niemal miesiąc, a ona ani razu nie kupiła produktów, nawet nie zaproponowała dołożyć się do rachunków. Kiedy sprzątam, jej maksimum to podnieść nogi, żebym mogła odkurzyć. Gotuję ja, piorę ubrania, wieszam je i prasuję również ja, a ona w zamian po prostu dziękuje. Jednak kiedy poprosiła, żebym nie przyprowadzała moich przyjaciół do domu, bo jej przeszkadzamy, zaczęłam się zastanawiać. Jeszcze nie poprosiłam jej o wyprowadzkę, ale wkrótce się zdecyduję. © / VK
  • Dziś mam najlepszy dzień w moim życiu. Święto, na które tak bardzo czekałam przez ostatnie 6 lat. W końcu złożyłam wniosek o rozwód! Zrzuciłam z karku leniwego mężulka, który tam się zadomowił. Kiedy się pobraliśmy, był zwykłym facetem: pracował, obdarowywał mnie prezentami, okazywał mi czułość. Myślałam, że to właśnie ten. Moi rodzice przekazali mi starą izbę w mieszkaniu komunalnym, a on z ochotą się do mnie wprowadził, ale w ogóle się nie angażował.
    Cały remont robiłam sama. Najpierw wszystko szorowałam, potem malowałam, przyklejałam tapetę po nocach. A on po prostu leżał. Dalej było jeszcze gorzej. Już przeprowadziliśmy się do wynajmowanego mieszkania, zaczęliśmy odkładać na wkład własny. I wtedy on rzucił pracę, żeby odpocząć, powiedział, że jest bardzo zmęczony. Nawet to przyjęłam spokojnie, żałowałam go. W domu przesiedział prawie półtora roku. W tym czasie wydaliśmy wszystkie oszczędności, i wreszcie wybuchłam. Ani trochę nie żałuję, myślę, że powinnam była zrobić to wcześniej. © / VK
  • Mój były mąż to mega leń. Kiedy się pobraliśmy, byłam tego świadoma, ale myślałam, że będę w stanie go zmienić. Jednak wszystko stało się o wiele gorsze: brak stabilnej pracy, nieporadność w domowych obowiązkach. Jeszcze jego mama zaczęła nas często odwiedzać i mącić mu w głowie: że źle gotuję, że źle piorę, że męża nie adoruję wystarczająco... krótko mówiąc, też nie mogłam jej znieść. Wyrzuciłam go z mieszkania, a ona już po godzinie przyjechała i próbowała zrobić awanturę. © / Telegram
  • Moja mama jest wściekła, że mąż płaci mi pensję. Uzgodniłam z nim, że kiedy jestem na urlopie macierzyńskim i jakiś czas nie pracuję, otrzymuję na moje konto pewną kwotę pieniędzy (na wydatki domowe mam oddzielną kwotę). Te pieniądze są wyłącznie moje, głównie je oszczędzam, czasem wydaję na swoje zachcianki. Mojemu mężowi to nie przeszkadza, o nic się nie martwi. Ja też mam się dobrze, nie zmieniłam jeszcze sfery działalności, ale jestem w trakcie szkolenia i za rok planuję iść do biura do pracy. Nie pamiętam, jak mama się o tym dowiedziała, ale oburzenie było szalone! Jak mogę uszczuplać rodzinny budżet? Jak mogę ukrywać pieniądze przed mężem? Co ze mnie za żona? Ona pracowała sześć dni w tygodniu i wszystko w domu robiła sama, spała po pięć godzin na dobę i przeżyła! © / Telegram
  • Kiedy zaczęłam mieszkać z chłopakiem, wszystko było w miarę normalne, ale czasami pojawiały się irytujące drobiazgi, przez które się kłóciliśmy. Najbardziej denerwowało mnie to, że zawsze kupował za dużo jedzenia. Część z tego psuła się i pozostawała w lodówce, dopóki tego nie wyrzuciłam. Kilka razy poważnie się o to posprzeczaliśmy, ale zamiast nauczyć się porządku, po prostu kupił mikroskop. Teraz kłócimy się znacznie rzadziej, bo czekamy, aż coś się zepsuje, a potem zafascynowani oglądamy pleśń przez mikroskop. © / VK
  • Kilka miesięcy temu spędzaliśmy noc u teściowej, a ja przypadkiem zostawiłam tam swój płyn do mycia twarzy. Oddała mi go, kiedy przyjechaliśmy następnym razem. Po powrocie do domu odkryłam, że w butelce zamiast płynu jest zwykła woda. Teraz nie mogę zrozumieć: czy potajemnie używała mojego środka i chciała to ukryć? Czy wkurzyło ją to, że zapomniałam tej butelki u niej? Mogłaby ją po prostu wyrzucić, a nie napełniać wodą. © Nieznany autor / Reddit
  • Miałam około 20 lat. Po moich urodzinach odwiedziła mnie ciotka. W pracy dostałam bardzo fajną maskotkę zajączka, bardzo zabawnego. I oto ciocia chodzi po mieszkaniu, widzi zabawkę i mówi: „No, zajączka mi oddasz!”. Chciała go dać swojej wnuczce. Ha! Mama wręcz zaniemówiła na to. Stanowczo odmówiłam oddania zajączka i później go schowałam aż do wyjazdu rodziny. © / Dzen
AI-generate image
  • Ostatnio najczęściej mąż prowadzi samochód — jest nam tak wygodniej, ponieważ pracujemy blisko siebie. Kocham mojego męża, ale odkąd się pobraliśmy, drażni mnie jedno jego przyzwyczajenie: nigdy nie sprawdza poziomu paliwa w baku. Jeśli mu o tym nie przypomnę, to nawet nie zauważy, że kontrolka się świeci. Już zaczynam wychodzić z siebie, bo ta błahostka zdarza się ciągle. Zwłaszcza irytuje mnie to, gdy mam gdzieś dojechać na określoną godzinę, a siadam do samochodu i widzę prawie pusty bak. © angryreceptionist / Reddit
  • Mieszkam z koleżanką. Dziewczyna jest dobra, wesoła, miła, ale ma jedną dużą wadę — jest strasznie niechlujna. Śpi bez pościeli, w tym samym, w czym chodzi po domu, czasem nawet w kapciach. Pierze raz na 2-3 tygodnie. Nie myje się i nie czyści zębów w ogóle. Rzeczy wiecznie leżą tam, gdzie je rzuci. Nieustannie brudne naczynia w kuchni, brudny stół. Czuję się, jakbym mieszkała z klasyczną wersją osoby, której trzeba przypominać o wszystkim i za którą trzeba wszystko sprzątać. Po 15 razy mówisz to samo, ale bez skutku. © Karamel / VK
  • Przyjechaliśmy z mężem do jego siostry. Żyliśmy trochę zamożniej, więc kupiliśmy jej fajne ciuchy. Ona w podziękowaniu podarowała mi swoje okulary przeciwsłoneczne. Wzięłam, bo były piękne, modne. W dniu wyjazdu szwagierka zapytała: „Nie widzieliście moich okularów, leżały tu na kredensie?”. Boże, jak mi było wstyd! Powiedziałam jej, że przecież mi je dała! Ona popatrzyła na mnie w milczeniu, oddałam okulary, ona je zabrała. Nigdy w życiu nie czułam takiego wstydu. © / Dzen

Kiedy myślimy o irytujących członkach rodziny, najczęściej przychodzi nam na myśl matka męża. Oto historie o teściowych z piekła rodem.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły