20+ osób zdradziło historie o „niezapomnianych” podarunkach

Ludzie
dzień temu
20+ osób zdradziło historie o „niezapomnianych” podarunkach

Prezenty są oczywiście miłe, ale czasem zamiast radości wywołują całą gamę emocji — od zakłopotania i wstydu po czyste oburzenie. Chyba każdy z nas choć raz dostał upominek, który wyglądał, jakby był częścią jakiegoś absurdalnego dowcipu. Zebraliśmy ponad 20 historii ludzi, którzy sami nie wiedzą, czy powinni się śmiać, czy płakać. W tym zestawieniu znajdzie się i „odzyskany” samochód, i przebiegła teściowa, a nawet skarpetki z dziurami.

  • Zaczęliśmy się spotykać, a on postanowił zrobić mi prezent — wycieczkę do Szwajcarii. Powiedział, że cały program zaplanuje sam. W efekcie zorganizował piesze wędrówki po górach. Codziennie! Nieszczególnie lubię taki wypoczynek, a przechodzenie 20 km dziennie to dla mnie za dużo. Zaproponowałam, żeby trochę urozmaicić pobyt: pozwiedzać miasto, pójść do muzeum. On zrobił aferę i obwinił mnie o wszystko, co tylko się da, mówiąc, że taka piękna natura, a ja kręcę nosem i kiedy niby jeszcze coś takiego zobaczę. Tyle że pochodzę z kraju, gdzie też są góry, a na dodatek bywałam w nich częściej niż gdziekolwiek indziej, o czym on doskonale wie. © Ideer
  • Kolega z roku obiecywał, że da mi taki prezent, jakiego nikt nigdy nikomu nie dał. Tydzień mnie na to „nastawiał”. W dzień urodzin niczego nie dostałam, ale później wciąż jeszcze powtarzał: „No co? Na pewno jesteś gotowa?”. Spodziewałam się wszystkiego, ale nie... recytacji wiersza. © suunsv
  • Kupiłam prezent na ślub mojego przyjaciela, ale tak się złożyło, że nie mogłam przyjść. Powiedziałam więc, że prezent będzie czekał u mnie i na pewno mu go wręczę. A potem, gdy minęło trochę czasu, nie mogłam wymyślić pretekstu, by iść go dać — on jest już żonaty, a jego żony nigdy nie poznałam, więc pomyślałam, że mogą to dziwnie odebrać, nie chciałam się wciskać w czyjąś rodzinę. Bałam się, że jego żona nie zaakceptuje propozycji spotkania i odebrania prezentu. To było jakieś 2-3 lata temu. Antek, jeśli to czytasz — prezent wciąż na was czeka, odbierzcie go proszę, bo aż mi głupio. © burlacova_art
  • Bawiliśmy się w pracy w tajnego Mikołaja. Wszyscy kupili prezenty i je sobie nawzajem wręczyli, a ja usłyszałam: „Oj, Lidka, dostawa się opóźnia, ale jak tylko przyjdzie, wyślę ci pocztą”. Podałam adres i wszystko. Minęło 10 dni, pytam: „Gdzie prezent?”, a ona: „Oj, jeszcze jest w sortowni”. Mijają kolejne dwa tygodnie, wciąż cisza. Mija miesiąc: „Oj, wszystko już ustaliłam, wysłałam nie na ten adres, zaraz przekieruję”. Ja na to: „Spoko, nie ma problemu”. Mija jeszcze jeden miesiąc i w końcu oświadczam: „Możemy już uznać, że prezentu nie będzie?”. Od tamtej pory wiadomość nie została nawet odczytana. Cisza. © gerzenka
  • Były chłopak podarował mi świecę w szklanym słoiczku. Sam ją podobno zrobił. Trochę byłam rozczarowana — nawet koleżankom nie ma się czym pochwalić. Nie zapaliłam jej, bo mi było szkoda. Zrobiłam to dopiero po rozstaniu dla ładnego zapachu i poszłam zająć się swoimi sprawami. Po chwili wracam, patrzę — wosk się roztopił, a na samym dnie leży srebrny pierścionek. Przez cały czas nie miałam pojęcia o tym ukrytym prezencie.
  • Tak kolega męża „pogratulował” nam w dniu ślubu: „Bracie, zapomniałem wypłacić pieniądze, przeleję ci”. Minął prawie rok i wciąż „przelewa”. © vika_konfeta
  • Mam teraz podobną sytuację. Nie mogłam przyjść na urodziny przyjaciółki, złożyłam jej więc życzenia i obiecałam, że prezent dostanie później. Kupiłam go i już drugi miesiąc wożę go ze sobą w samochodzie, bo ciągle nie możemy się umówić. Co prawda widziałyśmy się na urodzinach znajomego, ale nie wpadłam na to, by zabrać wtedy ze sobą jej prezent. No cóż, taka sytuacja... ale w końcu jej go dam, naprawdę! © shumkova8874
  • Teściowa przez 3 lata pod rząd dawała mi komplet pościeli. Najpierw poszewki, potem prześcieradło. W trzecim roku, kiedy połowa kompletu zdążyła się już zestarzeć od używania, dostałam od niej poszwę na kołdrę. © ADME
  • Odkąd pamiętam, mama nigdy nie lubiła dostawać kwiatów. Zawsze mówiła: „Lepiej by mi dali kostkę mydła — przynajmniej byłby z tego pożytek”. No więc pewnego razu podarowałam jej wielką torbę pełną mydełek. Ciężką, owszem, ale za to zawierała kostki we wszystkich możliwych rozmiarach. © ADME / Dzen
  • W tym roku zarówno ja, jak i mój mąż obchodzimy okrągłe urodziny — 30 lat. Do jego święta przygotowywałam się długo i starannie: szukałam odpowiedniego miejsca, obdzwoniłam rodzinę oraz przyjaciół, wszystkich zapraszając, długo myślałam nad prezentem, a przez kilka miesięcy odmawiałam sobie wielu rzeczy, żeby tylko kupić mu coś naprawdę wyjątkowego. W końcu znalazłam idealny, markowy zegarek. A mój mąż? Nie dość, że wszystkie przygotowania do moich urodzin przerzucił na mnie, to jeszcze podarował mi... skarpetki z dziurkami na każdy palec. Było mi ogromnie przykro, aż do łez, a on nadal nie rozumie, dlaczego prezent mi się nie spodobał. © Ideer
  • Teściowa „uszczęśliwiła” nas swoją dwuletnią, zaniedbaną i niewychowaną suczką. Po krótkiej naradzie z mężem zgodziliśmy się ją przyjąć. Leczyłam ją, karmiłam, bawiłam się z nią, uczyłam... i bardzo szybko z „naszego” psa zrobił się „mój”: twoja suka linieje, twoja suka choruje... i oczywiście wszystko moja wina. Naprawdę ją pokochałam, ale dłużej tak żyć nie mogłam. Spakowałam jej rzeczy i wysłałam męża, żeby oddał ten „prezent”. Po kilku dniach błagano mnie, żebym jednak zmieniła zdanie, a mężowi zrobili takie pranie mózgu, że teraz to on pierwszy biegnie z nią na spacer. © Ideer
  • Na zakończenie 2. klasy mój kochany tata obiecał, że kupi mi wielką dmuchaną orkę — taką, na której można się położyć jak na materacu. Ale gdy weszliśmy do sklepu, jemu spodobała się... dwuosobowa łódka. I kupił właśnie ją!
    I tak ja, wówczas metr wzrostu i 30 kilo wagi, pompowałam tego potwora przez kilkadziesiąt godzin na jeden jedyny wyjazd nad morze, a potem znowu spuszczałam powietrze, bo w mieszkaniu nie dało się jej przechowywać. Na dodatek okazało się, że łódka ma dziurę, więc na wodzie składała się pode mną jak harmonijka. Karygodny prezent. © Ideer
  • Jestem dziewczyną z ubogiej rodziny, spotykam się z bogaczem. On ciągle daje mi drogie prezenty, a także zabiera mnie do luksusowych restauracji i sklepów, mimo moich protestów. Postanowiłam też zrobić mu prezent: żeby go kupić, zatrudniłam się na nocną zmianę jako sprzątaczka toalet w zakładach chemicznych. Efekt jest taki, że jesteśmy o krok od rozstania, bo on uważa, że po nocach go zdradzam. A jeśli powiem prawdę, to na pewno nie uwierzy i wyśmieje mnie za „kiepską wymówkę”. © Ideer
  • Co zwykle daje się młodym na ślub? Pieniądze w kopercie, sprzęt AGD i tak dalej. Ale mój wujek z Ameryki chyba postanowił się popisać i podarował nam kucyka... Żywego kucyka. Stoi teraz na podwórku, a my się zastanawiamy, co z nim zrobić. © Ideer
  • Moja dziewczyna boi się pająków. Lubię ją czasem nimi postraszyć, ale nie prawdziwymi — zwykłymi obrazkami, tapetami na telefon czy komputer. Ale kiedy ostatnio schodziliśmy do piwnicy, przebiegł obok nas szczur i to ja wydarłem się jak opętany. No i teraz na naszym wspólnym laptopie mamy tapetę ze szczurem z pająkiem w pysku, na urodziny dostałem prezent w papierze ze szczurami, pluszowego szczura i całą garść papierowych szczurów-confetti. Czekam na skarpetki w szczury na rocznicę, a sam przygotowuję dla niej zawieszkę w kształcie pająka. © Ideer
  • Moja żona pochodzi z małego miasteczka, oddalonego o 100 kilometrów od mojego, w którym teraz mieszkamy. Jej rodzice dali nam na ślub ogromną zamrażarkę. Pomyślałem wtedy: po co? Ale teściowa groziła palcem, że nas zabije, jeśli go sprzedamy. Po miesiącu wszystko się wyjaśniło: przywieźli nam mięso, pierogi, domowe kiełbasy i wędliny, przetwory, warzywa i owoce. Do sklepu zaczęliśmy chodzić tylko po chleb i chemię. Teraz zastanawiamy się nad kupnem garażu — rodzina się powiększa, więc zapasy też powinny. © Ideer
  • Mieliśmy całą rodziną iść do mojego taty na urodziny. Z mężem kupiliśmy prezent, już się ubieraliśmy, a syn siedział w fotelu i coś sobie podśpiewywał. Podchodzę i pytam: „Maciuś, a co ty chcesz dać dziadkowi? Może po drodze gdzieś podjedziemy i coś kupimy, żebyś mógł osobiście sprawić mu przyjemność?”. Syn z bardzo mądrą miną odpowiada: „Ja mam prezent — to piosenka!”. Dopytuję: „A co to za piosenka? Sto lat?”. A on po prostu zaśpiewał mi: „Dziś jest ten dzień, gdy przyszedłeś na świat, Dziś ten jest dzień, masz piękny nowy strój. Dziś jest ten dzień, tak miło wokół jest. Bo dziś kończysz 30 lat, o tak!”. I nieważne, że dziadek kończył 75 — osłupiał, docenił starania wnuka i był w siódmym niebie. © VK
  • Pamiętam, jak świętowaliśmy w pracy urodziny koleżanki. Kończyła trzydziestkę, a jeden z pracowników przeczytał jej dość długi wiersz — życzenia na czterdziestkę. Wszyscy stali skonsternowani, tylko ja i jedna koleżanka ryczałyśmy ze śmiechu. © VK
  • Kiedy miałam 19 lat, chłopak podarował mi samochód. Wieczorem zabrałam koleżankę na przejażdżkę. Następnego dnia ukochany napisał do mnie: „Wiesz, tak sobie pomyślałem... Przecież ja nie mam teraz czym do pracy jeździć”, po czym zabrał auto z powrotem. Mój tata turlał się ze śmiechu! Do dziś to rodzinny mem. © sashasolar
  • Był 8 marca, 2 miesiące po moim porodzie. Były mąż powiedział, że nazajutrz przyjedzie mój prezent. Następnego dnia późnym wieczorem urządził mi awanturę. Po kilku dniach, kiedy się pogodziliśmy, zapytałam, co z moim prezentem. A on na to: „A nie trzeba było mi truć, to bym go nie odwołał”. © j.qgross
  • 101 tulipanów z dostawą do pracy. I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, że ten sam typ 3 godziny wcześniej pożyczył ode mnie dokładnie tyle, ile kosztował ten bukiet. Oczywiście pieniędzy nie oddał. © dianahasanovna
  • A ja byłam po drugiej stronie tego koszmaru! Prezent naprawdę jechał! Potem kilka razy anulowano dostawę, ja zamawiałam na nowo. I w końcu po prostu machnęłam ręką, bo minęło już tyle czasu. Boże, chyba umrę ze wstydu! © ulyyanova

Prezenty wiele mówią o osobie, która je wręcza, a te tylko obiecane — jeszcze więcej. Po takich historiach łatwo dojść do wniosku, że czasem lepiej dostać skromny, ale szczery upominek, niż mierzyć się z całą lawiną pustych deklaracji. I choć takie sytuacje potrafią nas rozczarować, na pewno nie świadczą źle o nas, tylko o kimś innym. A jak wy sądzicie: gorszy jest prezent niepodarowany czy taki, który później zostaje odebrany? Podzielcie się swoją opinią w komentarzach!

Tutaj czeka na was jeszcze więcej historii o prezentach:

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły