19 dowodów na to, że do transportu publicznego trzeba zabrać ze sobą mnóstwo cierpliwości i wytrzymałości

Nie każda biżuteria krzyczy „Jestem ikoną stylu!” — niektóre tylko cicho szepczą „zakupowy żal z wyprzedaży”. Przyglądamy się 8 modelom akcesoriów: albo wyglądają jak z kolekcji twojej szykownej babci, albo jakby zostały kupione na stacji benzynowej. Które błyszczą, a które wręcz przeciwnie? Sprawdźmy!
Ten aksamitny choker? Mocno przywołuje wspomnienia z 2016 roku. Choć jego minimalistyczny styl dobrze współgra z rdzawym topem i naturalnym makijażem, gruba czarna taśma wygląda już trochę zbyt przestarzale, by uchodzić za ponadczasową. Jeśli chcesz poczuć się jak ikona mody, wiedz, że ten dodatek może bardziej przypominać powrót do ery Tumblra niż wybiegową elegancję.
Aksamitne chokery miały swoje pięć minut i z pewnością odegrały swoją rolę. Dziś jednak częściej kojarzą się z przebraniem niż z aktualnymi trendami. Zamień ten dodatek na delikatny łańcuszek albo coś z nowoczesnym akcentem — to będzie modowy strzał w dziesiątkę.
Ten masywny złoty naszyjnik z literą „A” jest odważny... i szczerze mówiąc również trochę przesadzony. Łańcuch robi wrażenie i dodaje blasku, ale wielki inicjał wygląda bardziej jak gadżet niż szykowny dodatek. W połączeniu z jaskrawozieloną sukienką przyciąga wzrok, ale niekoniecznie w tym wyrafinowanym stylu, na którym nam zależy.
Spersonalizowana biżuteria może być urocza, ale w tym wydaniu całość bardziej ociera się o kicz niż o modowy trend. Jeśli chcesz emanować stylem prawdziwej ikony mody, postaw na subtelne, dopracowane dodatki, które delikatnie podkreślą twoją osobowość i nie będą zbyt krzykliwe.
Okej, ta bransoletka na pewno ma swój urok w klimacie „letni obóz w stylu boho” — i nie mamy nic przeciwko temu. Naturalny zamsz i gruby splot przywołują wspomnienia ciepłych dni i beztroskiego nastroju.
Jest jednak pewien problem: taki dodatek wygląda też trochę jak coś, co twoja fajniejsza starsza kuzynka nosiła w liceum... dziesięć lat temu. Może nie jest to kompletna modowa wpadka, ale zdecydowanie nie nadąża za obecnymi trendami. Jeśli celujesz w „nowoczesny minimalizm”, ten dodatek raczej zaburzy spójność stylizacji, zamiast ją dopełnić.
Taką bransoletką można się bawić — co do tego nie ma wątpliwości. Dzwoneczek, nutka, czterolistna koniczyna... To prawdziwa impreza na nadgarstku, a my uwielbiamy dodatki, które opowiadają jakąś historię.
Ale bądźmy szczerzy: to bardziej „nostalgia z czasów gimnazjum” niż nowoczesna elegancja. Za duże zawieszki i błyszczący srebrny łańcuch krzyczą „na bogato”, ale niekoniecznie w dobrym sensie.
Odrobina blasku? Zdecydowanie tak. Cała ścieżka dźwiękowa przy każdym ruchu? Może lepiej nie.
Właśnie o to nam chodzi, gdy mówimy „ponadczasowa klasyka”. Te złote bransoletki z diamentowymi akcentami emanują elegancją i blaskiem — ale bez przesady. Ilość jest idealnie wyważona, połysk subtelny, a całość? Wygląda jak prosto z reklamy biżuterii w Vogue’u!
Połączenie gładkich ogniw, delikatnych kamieni i subtelnego blasku trafia w samo sedno. Niezależnie od tego, czy jesteś na brunchu, czy na eleganckim wydarzeniu, ten zestaw szepcze: „Znam się na stylu” — i ikony mody na całym świecie na pewno by to potwierdziły. Taki dodatek nie może leżeć w szkatułce — on buduje całą stylizację.
Te odważne bransoletki to mistrzostwo w sztuce tworzenia wyrazistych dodatków. Masywna złota bransoleta mieni się niczym designerski skarb, a delikatna i różowa dodaje romantycznej, vintage’owej miękkości, jakby została wyjęta z toaletki należącej do gwiazdy starego Hollywood.
Razem dodają stylizacji pewności siebie, klasy i energii. W połączeniu z prostym białym t-shirtem potrafią wynieść codzienny wygląd do rangi starannie skomponowanego, swobodnego looku. I wiecie co? Sprawdziłyby się równie dobrze na okładce Vogue’a, co podczas spaceru po Paryżu.
To nie są zwykłe kolczyki — to płynna pewność siebie. Stopione złoto wygina się tak, jakby zostało wylane prosto ze snu bogini i ostygło w samą porę, by przytulić się do płatka ucha. Nie zwisają, nie błyszczą — one rządzą.
Te kolczyki wyróżnia przede wszystkim ich rzeźbiarska śmiałość. Są gładkie, eleganckie i nowoczesne — jakby minimalizm dorósł, przeprowadził się do Paryża i przestał przepraszać za zajmowanie przestrzeni. Gdyby rzeźba Brancusiego i modowy redaktor z 2025 roku miały dziecko, wyglądałoby dokładnie tak.
Ten look emanuje energią ikony mody i pewnością siebie, ale w subtelny sposób. Warstwowe złote łańcuszki, z których każdy ma swój własny urok i charakter, są idealnie podkreślone przez zielony akcent przy dekolcie — świeży, naturalny i bardzo przemyślany.
Nic tu nie sprawia wrażenia wymuszonego — to sposób łączenia naszyjników, który wymaga wielu lat modowego wyczucia.
Kontrast między ostrym złotem i miękkim lnianym topem sprawia, że ta stylizacja aż krzyczy:"Kuratorka sztuki na wakacjach na Ibizie!" (i totalnie to kupujemy).