Mąż porzucił mnie podczas porodu, ale potem dostał to, na co zasłużył
Młoda matka, która niedawno wiele przeszła, wysłała do nas list. Podzieliła się w nim swoją skomplikowaną historią kłótni z mężem. W tym artykule przytaczamy jej opowieść i mamy szczerą nadzieję, że w jej rodzinie ponownie zapanuje spokój i harmonia.
Anna skontaktowała się z naszą redakcją.
Anna rozpoczęła swój list następująco: „Mój mąż i ja jesteśmy szczęśliwym małżeństwem od ponad 10 lat. Zawsze myślałam, że mamy idealny związek i wierzyłam, że on naprawdę mnie kocha. Jednak jego zachowanie w kluczowym momencie naszego życia sprawiło, że zaczęłam wątpić w jego uczucia i dobry charakter.
Przed narodzinami naszej córki mieliśmy poważną kłótnię. Ni stąd, ni zowąd zasugerował przeprowadzenie testu na ojcostwo naszego dziecka, gdy już się urodzi. Muszę wyjaśnić, jak się z tym czułam. To przyszło zupełnie niespodziewanie, nie podał mi nawet żadnego powodu. Pracuję na pół etatu i w dodatku zdalnie, nie mam znajomych płci męskiej poza moim bratem.
Zapytałam męża, czy podejrzewa mnie o niewierność, a on odpowiedział, że po prostu chce się upewnić. Ciągle o tym wspominał, aż stres zaczął powodować u mnie fizyczne dolegliwości. W końcu powiedziałam mu, że nie chcę z nim rozmawiać i przeprowadziłam się do domu mojego brata”.
Historia Anny uwydatnia trudne emocje i brak zaufania, które mogą pojawić się w związku, gdy komunikacja się psuje i pojawiają się bezpodstawne podejrzenia.
Kobieta była głęboko zraniona, ale mimo to starała się rozwiązać tę sytuację.
Anna wyznała: „Byłam zdruzgotana naszą kłótnią i spędziłam dużo czasu, myśląc o tym, jak naprawić nasze relacje. Zadzwoniłam do męża i próbowałam to wszystko wyjaśnić, ale nie chciał ze mną rozmawiać”.
Rozmyślając o wydarzeniach, które nastąpiły po ich kłótni, Anna była bardzo rozemocjonowana. Kobieta napisała: „Po tym, jak zostałam zignorowana i upokorzona, wróciłam do domu po dwóch dniach, aby zabrać kilka rzeczy, podczas gdy mój mąż był w pracy. Wtedy zaczęłam rodzić. Dzwoniłam do niego jakieś 30 razy. Potem zadzwoniłam do brata, który próbował dodzwonić się do niego jeszcze parę razy, gdy jechał po mnie i gdy wiózł mnie do szpitala.
To był straszny i traumatyczny poród. Zaczęłam rodzić w samochodzie, a lekarz musiał odebrać moją córkę z tyłu furgonetki mojego brata, ponieważ byłam na zbyt zaawansowanym etapie, by się ruszyć. Później ciągle krwawiłam, więc zawieźli mnie do szpitala. Przeżyłam to naprawdę okropnie. Każda chwila była jak tortura.
Żona mojego brata, która jest pielęgniarką, powiedziała nawet, że szczerze myślała, że tego nie przeżyję. Ostatecznie zdecydowałam się na wycięcie macicy, bo czekało mnie albo to, albo coś jeszcze bardziej niebezpiecznego. I tak zawsze chciałam mieć tylko jedno dziecko, a może nawet żadnego, ale mój mąż pragnie mieć dużą rodzinę. Teraz po tym wszystkim staram się nawiązać więź z moją córką, ale to było naprawdę trudne przeżycie”.
Anna i jej brat uznali, że nadszedł czas, aby przemówić do rozsądku jej mężowi.
Anna powiedziała: „W tym strasznym czasie, gdy dochodziłam do siebie po operacji, 10 godzin po moim pierwszym telefonie do męża, ten w końcu się odezwał. Natychmiast zapytał, dlaczego nie odbierałam od niego połączeń. W tym momencie mój brat trzymał mój telefon i oboje byliśmy bardzo źli. Mój brat powiedział do niego: «Hej, tu Derek. Jestem w szpitalu. Nie udało jej się», a następnie się rozłączył”.
Anna kontynuowała: „Mój mąż popędził do szpitala i przyjechał w momencie, gdy się budziłam. Zaczął krzyczeć i ochrona musiała go wyprowadzić. Nie mógł zobaczyć naszej córki aż do następnego dnia, ponieważ spałam, a oni potrzebowali mojego podpisu, aby wpuścić go z powrotem do sali.
Cała moja rodzina uważa, że to było niesamowicie okrutne, ale wszyscy zgadzamy się, że na to zasłużył. Mój brat ciągle mu przypomina, że prawie umarłam, bo na niego czekaliśmy. Mój brat, który wcześniej był raczej obojętny wobec mojego męża, teraz absolutnie nim gardzi. Widać to na jego twarzy, gdy tylko mój mąż wchodzi do pokoju”.
Anna czuje się całkowicie opuszczona z powodu zachowania męża.
W dalszej części listu Anna napisała: „Kiedy sytuacja się uspokoiła, mój mąż próbował mnie przeprosić. Powtarzał, że nie zamierzał spowodować tyle stresu i że po prostu chciał mieć pewność co do dziecka. Jego słowa wydawały mi się jednak puste. Nie mogłam pozbyć się poczucia zdrady. Powiedziałam mu: «Jak mogę ci jeszcze kiedykolwiek zaufać?».
Postanowiliśmy skorzystać z terapii, mając nadzieję, że pomoże nam to odbudować nasz związek. Sesje okazały się trudne. Było dużo łez i złości. W pewnym momencie załamałam się i powiedziałam mu: «Potrzebowałam cię, a ciebie przy mnie nie było. Wybrałeś swoje wątpliwości zamiast rodziny».
Złość mojego brata wobec mojego męża również nie zniknęła. Był dla niego uprzejmy, ale napięcie dało się wyczuć na kilometr. Za każdym razem, gdy mieliśmy rodzinne spotkanie, czułam się, jakbym stąpała po kruchym lodzie. Mój mąż też to odczuwał, co jeszcze bardziej nas od siebie oddalało.
Jednak w końcu mój mąż zaczął zmieniać swoje zachowanie, próbując udowodnić, że znów można mu zaufać. Stał się bardziej zaangażowany w sprawy naszej córki, pomagając w każdej drobnostce. Powiedział mi: «Chcę odzyskać twoje zaufanie, Anno. Wiem, że nawaliłem, ale chcę to naprawić». Przeszliśmy długą drogę i nadal nie dotarliśmy do celu, ale nareszcie odzyskałam nadzieję”.
Życie rodzinne jest o wiele bardziej skomplikowane niż to, co pokazują nam romantyczne filmy. Oto zupełnie inna historia: kobieta jest w 4. miesiącu ciąży, a rodzina jej szwagra przejęła jej dom.