Mój chłopak zaproponował mi ślub, a kolejnego dnia się rozmyślił

Wierzę w bycie uprzejmym wobec współpracowników, ale nie wtedy, gdy uprzejmość zamienia się w bycie wykorzystywanym. Dokładnie to miało miejsce, kiedy moja koleżanka z pracy ogłosiła, że jest w ciąży. Od tamtej pory całe biuro zaczęło chodzić wokół niej na paluszkach i traktować ją w wyjątkowy sposób. Sama już nie wiem, czy to oni, czy ja przesadzam?
Cześć, Jasna Strono!
Wiem, wiem, ciąża jest trudna. Na początku byłam szczerze szczęśliwa, że moja znajoma jest w ciąży. Pomyślałam, że jej życie stało się bardziej wymagające i dlatego zaoferowałam, że odbiorę dla niej lunch, gdy poczuła się źle.
Nie miałam nic przeciwko temu, by pomóc w drobnych sprawach, takich jak odbieranie raportów z drukarki czy przekazywanie informacji ze spotkań. Uznałam to za coś tymczasowego, przecież każdy z nas przechodzi przez trudniejsze momenty w życiu, prawda? Byłam gotowa pomóc.
Ale potem zaczęło się robić dziwnie. Moja koleżanka zaczęła regularnie przekazywać mi swoje zadania z dopiskiem: „Pomożesz? Mam dziś prawdziwy baby brain!”. To zdanie zaczęło się pojawiać niemal codziennie. Zaczęłam się czuć, jakbym była odpowiedzialna za jej obowiązki, bo ciąża jej przeszkadzała w pracy. Zaczęło mnie to irytować, więc poprosiłam ją, żeby przestała, ale ona tylko roześmiała się, mówiąc: „Zrozumiesz, jak będziesz w ciąży”.
Byłam oszołomiona, ale nic nie odpowiedziałam. Wyszłam z biura. Nie wiedziałam, że to dopiero początek.
Następnego dnia zastałam biurko zajęte przez moją ciężarną koleżankę. Z uśmiechem powiedziała mi: „Przepraszam, ale potrzebuję więcej przestrzeni. Tu, przy oknie, jest mi wygodniej. Przeniosłam się, bo mam mdłości”. Byłam w szoku.
Kiedy wyszła na lunch, postanowiłam działać. Zostawiłam karteczkę na jej klawiaturze: „Spotkajmy się po pracy. To nie jest w porządku”.
Nigdy się nie pojawiła. Zamiast tego wysłała e-maila do naszego menedżera, oskarżając mnie o „pasywną agresję”.
Nie jestem osobą bez serca. Jest jednak granica między chęcią wsparcia a tym, co zamienia się w wykorzystywanie. Ona przekraczała tę granicę raz po raz. Chciałam być miła, ale nie pozwolę, żeby mnie wykorzystywano.
Nie chodzi o jedno biurko czy jedno zadanie. Chodzi o szanowanie granic w pracy. Chodzi o profesjonalizm.
Później tego samego dnia zadzwonili do mnie z działu kadr. Byłam gotowa na spokojną rozmowę, ale to, co się stało, wstrząsnęło mną.
Kiedy ze mną rozmawiali, stwierdzili, że mój ton był niegrzeczny. Oświadczyli, że moja karteczka sprawiła, że koleżanka poczuła się „niepewnie i zdenerwowana”. Podkreślili, że powinnam być bardziej wyrozumiała, zwłaszcza w „tak delikatnym okresie życia kobiety”. Czułam się jak w pułapce. Po wszystkim wróciłam do swojego biurka (które zostało mi odebrane) i nie mogłam uwierzyć w to, co się działo.
Moje otoczenie w pracy się zmieniło. Współpracownicy, z którymi wcześniej spędzałam przerwy, zaczęli unikać kontaktu ze mną. Jeden z nich cicho powiedział: „Nie powinnaś była jej denerwować. Przecież wiesz, że ona jest w ciąży”. Nagle to ja byłam tą złą.
Zostałam zmuszona do przeprosin. Czy naprawdę to ja jestem winna?
Dziękujemy bardzo za podzielenie się swoją historią! Chcielibyśmy powiedzieć jedno: nie jesteś złym człowiekiem z powodu stawiania granic. Nie jesteś bez serca, tylko dlatego, że próbujesz pogodzić uprzejmość z poczuciem sprawiedliwości. Oto co możesz zrobić:
Czasami musimy podjąć trudne decyzje, aby zadbać o swoje potrzeby i nie pozwolić na wykorzystywanie naszej dobroci. Jeśli chcesz poznać historie osób, które codziennie stawiają czoła wyzwaniom w pracy, nie bojąc się wyznaczać granic i dbać o swoje interesy, koniecznie przeczytaj ten artykuł. To inspirujące opowieści, które mogą pomóc ci znaleźć balans w zawodowym życiu.