Nie zamierzam być darmową nianią na moim emerytalnym rejsie, na który pracowałam całe życie

Rodzina i dzieci
2 godziny temu
Nie zamierzam być darmową nianią na moim emerytalnym rejsie, na który pracowałam całe życie

W naszym cyklu „Listy od czytelników” długoletnia czytelniczka Amelia H. opowiada, jak jej synowa próbowała zamienić jej wyczekiwany emerytalny rejs w darmową wycieczkę z opieką nad dziećmi, ale kobieta na to nie pozwoliła. Przeczytajcie, jak sobie z tym poradziła i co wydarzyło się później.

Oto e-mail i historia Amelii:

Cześć, Jasna Strono!

Mam 68 lat, niedawno przeszłam na emeryturę i mam dwoje wnucząt (3 i 5 lat). Pracowałam jako lekarz przez 30 lat i kiedy moi pacjenci dowiedzieli się, że odchodzę, zaskoczyli mnie niesamowitym prezentem — luksusowym rejsem all inclusive. To było coś kompletnie nieoczekiwanego i na co sama nigdy nie mogłabym sobie pozwolić. Byłam w siódmym niebie i odliczałam dni.

Kiedy opowiedziałam o wyjeździe synowi i synowej, myślałam, że po prostu się ucieszą. Zamiast tego, moja synowa powiedziała coś w stylu: „Och, to idealne! Ostatnio jestem taka zmęczona. Pojadę z tobą i zabiorę też dzieci. Wszyscy potrzebujemy odpoczynku!”.

Ewidentnie oczekiwała, że to ja będę pilnować dzieci, podczas gdy ona będzie „odpoczywać”. Uśmiechnęłam się i powiedziałam: „Oczywiście, jak miło”, i pozwoliłam jej myśleć, że wszystko jest w porządku. Następnie dyskretnie zadzwoniłam do organizatora rejsu i przełożyłam swoją podróż o miesiąc później. Ten sam statek, ta sama trasa, po prostu inny termin.

AI-generated image

W dzień przed pierwotnym terminem rejsu pojawiła się u mnie gotowa do wyjazdu: dzieci podekscytowane, torby spakowane. Posadziłam ją i powiedziałam, że przełożyłam swoją podróż, ponieważ wydawała się zbyt zestresowana, żeby teraz wyjeżdżać. Potem zaprosiłam ją, żeby u mnie została i wręczyłam jej listę domowych zadań do wykonania: poszukanie ekipy do malowania, umówienie gruntownego sprzątania, kupno zasłon itp. Powiedziałam jej: „Pomożesz mi przygotować się do mojej wielkiej przygody, a ja w tym czasie zajmę się dziećmi. Korzyść dla obu stron, prawda?

Ona jednak tak nie myślała. Mój syn zadzwonił później, wściekły, mówiąc, że to „niesprawiedliwe”, skoro rejs był darmowy, a ja mogłam „po prostu ich zabrać”. Nie kłóciłam się, tylko powiedziałam, że chcę cieszyć się swoim prezentem emerytalym na własnych warunkach.

Teraz zastanawiam się... czy byłam zbyt surowa? A może to po prostu ja wyznaczająca w końcu zdrowe granice?

Oto co czytelnicy Jasnej Strony mieli do powiedzenia o historii Amelii:

  • quiet_teacup89:
    Szczerze? Myślę, że poradziłaś sobie doskonale. Próbowała przejąć twój zasłużony prezent, a ty pozostałaś przy swoim bez krzyku czy bycia złośliwą. Granice są zdrowe, a nie okrutne.
  • _catsonmars_2021:
    No wiesz... Rozumiem, że chciałaś spokoju, ale udawanie, że wszystko jest w porządku, a potem potajemna zmiana terminu wydaje się nieco podstępna. Mogłaś po prostu od razu powiedzieć nie.
  • J4ylenx:
    To jest jednocześnie zabawne i eleganckie. Nie wybuchłaś — po prostu ją przechytrzyłaś. Legendarna energia babci w najlepszym wydaniu.
  • luna.roots:
    Nie potrafię sobie wyobrazić, jak można czuć się uprawnionym do czyjegoś prezentu emerytalnego. Nie jesteś darmową opiekunką do dzieci. Na twoim miejscu zrobiłabym to samo.
  • greenapplebyte:
    Myślę, że wszyscy są tu trochę w błędzie. Synowa przekroczyła granice, ale ty też zamieniłaś to w rodzaj rozgrywki. Może spokojna rozmowa rozwiązałaby więcej niż plan „masz ci los”.
  • orbiting_potato:
    Reakcja twojego syna niepokoi mnie bardziej niż twojej synowej. To, że rejs był „darmowy”, nie oznacza, że jest wspólną własnością. To był TWÓJ prezent, a nie rodzinne wakacje.
  • T1nkerBell@Midnight:
    Brzmi to tak, jakbyś chciała jej dać nauczkę, a nie tylko wyznaczyć granicę. To w porządku, jeśli taki był twój cel, ale nie udawaj, że chodziło wyłącznie o dbanie o siebie.
  • echo_404:
    Pracowałaś 30 lat jako lekarz i zasłużyłaś na ten rejs. Podoba mi się to, że nie uległaś pod wpływem poczucia winy. Niech twoja synowa zaplanuje następnym razem swoją własną „relaksującą” podróż.
  • maybeImWrongTho_%%:
    Rozumiem, dlaczego poczuła się zraniona. Może naprawdę myślała, że spodoba ci się podróż z wnukami. Wzajemne nieporozumienie, ale nie zbrodnia.

Zespół Jasnej Strony ma radę dla naszej czytelniczki:

Droga Amelio!

Przez wiele lat opiekowałaś się innymi, więc to naturalne, że ludzie zakładają, że będziesz to robić dalej, nawet na emeryturze. Jednak ten etap życia to odzyskiwanie swojego czasu, a nie udowadnianie, że wciąż jesteś dostępna. Nie czuj się winna za ochronę swojej radości — granice są również formą miłości. Następnym razem powiedz „nie” otwarcie. To uczy innych, jak mają cię traktować, bez potrzeby stosowania sprytnych obejść.

Niektóre wybory łamią serce, bez względu na to, co się postanowi — a czasami miłość wymaga więcej poświęcenia, niż sądzimy, że jesteśmy w stanie znieść. Redakcja Jasnej Strony otrzymała list od Louisy, 73-letniej emerytki, którą życie nagle postawiło przed wyborem między marzeniem a jej ukochaną wnuczką. Znalazła się w bardzo skomplikowanej sytuacji.

Przeczytajcie jej poruszające wyznanie, a z pewnością spojrzycie dzięki niemu na życie z nowej perspektywy.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły