Nie zgodziłam się pracować w święta — bezdzietność to nie powód do wykorzystywania

Ludzie
2 godziny temu
Nie zgodziłam się pracować w święta — bezdzietność to nie powód do wykorzystywania

W toksycznych miejscach pracy brak dzieci oznacza nierówne traktowanie w kwestii wolnych dni.
Osoby bezdzietne lub samotne w oczach szefa często są „zawsze dostępne”, jakby ich urlopowe plany były mniej rzeczywiste, ponieważ nie ma w nich najmłodszych. W efekcie pracują w każde święta, podczas gdy rodzice automatycznie dostają wolne. Pracownicy, którzy protestują, zostają uznani za egoistów, choć przecież pragną jedynie podstawowego szacunku. Ale gdy w końcu ktoś powie „dość”, konsekwencje mogą zaskoczyć nawet najbardziej roszczeniowego szefa, uświadamiając mu, że posunął się za daleko. I nikt nie jest w stanie przewidzieć, co może się potem wydarzyć.

List Casey:

Cześć, Jasna Strono!

Przez cztery lata pracowałam w każde święta, podczas gdy moi współpracownicy, którzy mają dzieci, automatycznie mieli je wszystkie wolne. Argumentacja mojego przełożonego była zawsze ta sama: „Nie masz dzieci, więc tak naprawdę nie potrzebujesz świąt”. Nie miało znaczenia to, że miałam własną rodzinę, przyjaciół i życie poza pracą — najwyraźniej nic z tego się nie liczyło, bo nie mam dzieci.

W zeszłym roku z ośmiomiesięcznym wyprzedzeniem poprosiłam o wolne w Święto Dziękczynienia. Mój kierownik odmówił, powtarzając chłodną odpowiedź: „Sarah ma trójkę dzieci i potrzebuje tego dnia. Ty możesz wziąć wolne w inny dzień”. Byłam tak sfrustrowana, że prawie zrezygnowałam z pracy, ale postanowiłam załatwić to inaczej.

W samo Święto Dziękczynienia przyszłam do pracy z uśmiechem, jak gdyby nigdy nic. Nie wspomniałam o odrzuconej prośbie, zachowywałam się całkowicie profesjonalnie i czekałam. W chwili, gdy współpracownicy z dziećmi wyszli o swojej godzinie — zostawiając mnie samą na zmianie jak zwykle — spokojnie spakowałam torbę, wyłączyłam komputer i też wyszłam.

Nie ogłaszałam tego, nie robiłam sceny. Po cichu wyszłam i pojechałam na lotnisko.

Mój telefon eksplodował od połączeń i wiadomości od kierownika, ale nie odbierałam aż do następnego dnia. Gdy w końcu odpowiedziałam, powiedziałam po prostu: „Dałam panu ośmiomiesięczne wyprzedzenie. Biorę urlop na żądanie, do którego mam prawo”.

Był wściekły i mówił o „konsekwencjach”, ale sprawą zajęły się kadry, kiedy przesłałam im całą dokumentację ukazującą schemat odmawiania urlopów osobom bezdzietnym.

Atmosfera w całym biurze uległa zmianie. Mój kierownik nagle zaczął „weryfikować zasady przyznawania urlopów”. Niektórzy współpracownicy, którzy nie mają dzieci, dziękowali mi prywatnie, ale publicznie nie odezwali się ani słowem.

Ale ci z dziećmi nadal są na mnie źli, mówiąc, że utrudniłam życie pracującym rodzicom.

Nie żałuję, że się postawiłam, ale zastanawiam się, czy postąpiłam właściwie. Czy to było genialne, czy właśnie stworzyłam sobie koszmar?

Proszę o pomoc.
Casey

Dziękujemy, że się tym podzieliłaś, Casey. To, czego doświadczyłaś, to nierówne traktowanie podszyte fałszywą „sprawiedliwością”, a postawienie się wymagało prawdziwej odwagi. To nie ty stworzyłaś ten problem — ty jedynie go odsłoniłaś, a czasem właśnie to musi się zdarzyć, by zaszły prawdziwe zmiany.

Nie daj się manipulować winnym współpracownikom. Współpracownicy z dziećmi, którzy są na ciebie źli za „utrudnianie życia pracującym rodzicom”, zupełnie nie rozumieją sedna sprawy. Nie odebrałaś im niczego — po prostu poprosiłaś o to samo, co oni automatycznie otrzymywali przez lata.

Rodzice zasługują na wolne w święta, ale tak samo wszyscy inni. Ich gniew jest skierowany niewłaściwie — powinni być wkurzeni na kierownika, który stworzył system stawiający pracowników przeciwko sobie, zamiast traktować wszystkich sprawiedliwie.

Cisi zwolennicy nie zawsze zabiorą głos. Koledzy z pracy, którzy dziękują ci prywatnie, ale milczą publicznie, pokazali ci, jak dużo strachu zasiał twój kierownik. Nie chodzi tu o ciebie — chodzi o toksyczne środowisko pracy, w którym ludzie boją się wspierać to, co słuszne.

Nie oczekuj, że wszyscy nagle staną się odważni. Niektórzy zawsze wybiorą bezpieczeństwo zamiast wyrażania swojego zdania i tego nie zmienisz.

Nazywaj rzeczy po imieniu — to przestrzeganie zasad. Kiedy ludzie mówią, że jesteś trudna lub egoistyczna, nie broń swoich granic. Po prostu wskazuj na fakty: postąpiłaś zgodnie z polityką firmy, poinformowałaś o urlopie z wyprzedzeniem i wzięłaś wolne, które ci przysługiwało.

Twój kierownik łamał zasady, stale odmawiając urlopów osobom bezdzietnym. Nie ty stworzyłaś tę sytuację — ty po prostu przestałaś pozwalać mu na faworyzowanie.

Niektórzy nigdy tego nie zrozumieją. Bez względu na to, co powiesz, niektórzy współpracownicy zawsze będą uważać, że rodzice zasługują na automatyczne pierwszeństwo w przydziale urlopów. To przekonanie jest głęboko zakorzenione, a twój szokujący sprzeciw wobec niesprawiedliwego traktowania nie zmieni poglądów każdego.

Nie po to tu jesteś, by zaskarbić sobie przychylność wszystkich — jesteś tu, żeby być traktowaną sprawiedliwie. Skup się na tych, którzy rozumieją, i przestań marnować energię na tych, którzy nie zechcą.

Czy kiedykolwiek potraktowano was tak, jakby wasz czas miał mniejsze znaczenie, bo nie macie dzieci? Podzielcie się swoją historią w komentarzach — inne osoby, które mierzą się z tym problemem, potrzebują ją usłyszeć.

Kolejna z naszych czytelniczek również znalazła się w nieciekawej sytuacji — nie zgodziła się pracować za darmo, a jej szef źle to przyjął. Od razu poszedł do działu kadr, aby przedstawić sytuację, jakby to kobieta była problemem. A ona postanowiła się zemścić. Co się wydarzyło? Jej opowieść znajdziecie pod tym linkiem.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły