Odmówiłem przekazania mojego spadku córce, która nie chce mieć dzieci

Rodzina i dzieci
3 godziny temu

Kiedy opowiadam tę historię, jedni nazywają mnie bezdusznym, a inni mówią, że doskonale rozumieją moje podejście. Szczerze mówiąc, nie wiem, dlaczego niektórzy uważają mnie za czarny charakter i właśnie dlatego postanowiłem opisać to wszystko w internecie. Co wy zrobilibyście na moim miejscu?

Moja żona i ja zawsze marzyliśmy o wnukach. Moja córka jest moim jedynym dzieckiem. Przez całe życie ciężko pracowaliśmy: oszczędzaliśmy, inwestowaliśmy w nieruchomości i zbudowaliśmy majątek, który można byłoby przekazać dalej.

Zawsze wyobrażałem sobie wnuki biegające po domu, wiedząc, że pewnego dnia wszystko, na co zapracowaliśmy, trafi właśnie do nich. Ale teraz ten obraz legł w gruzach.

Moja córka ma teraz 36 lat, nie wyszła za mąż i nie planuje mieć dzieci. Powiedziałem jej wprost: niech to przemyśli, bo inaczej będzie musiała pożegnać się ze spadkiem. Roześmiała się i wyszła.

Trudno mi pogodzić się z myślą, że całe moje życiowe wysiłki skończą się na mojej osobie. Spadek to dla mnie nie tylko kwestia pieniędzy czy majątku, ale przede wszystkim rodzinnej spuścizny — czegoś, co podtrzymuje nasze nazwisko i daje poczucie ciągłości. A jeśli nie ma dzieci ani wnuków, to co właściwie zostaje?

Powiedziałem córce, że cały majątek przekażę mojemu siostrzeńcowi, który ma już rodzinę. Przynajmniej w jego przypadku mam pewność, że moje dziedzictwo będzie kontynuowane.

Kiedy to usłyszała, wybuchła. Nazwała mnie apodyktycznym i powiedziała, że karzę ją za to, że żyje po swojemu. Stwierdziła, że spadek powinien być wyrazem miłości, a nie stawianiem warunków.

Pokłóciliśmy się naprawdę poważnie. Córka zarzuciła mi, że bardziej zależy mi na wyimaginowanych wnukach niż na niej samej. Powiedziała, że wyrzekam się jej tylko dlatego, że nie chce mieć dzieci. Odpowiedziałem, że nie chodzi o żadne karanie, lecz o to, by owoce mojej pracy i całe moje życie nie przepadły wraz ze mną.

Od tamtej pory prawie się do mnie nie odzywa. Zamarłem, kiedy dowiedziałem się, że rozpowiada wszystkim wokół, iż jestem bezduszny i „zacofany”. Uważam jednak, że to ona zachowuje się egoistycznie — w końcu to MOJE pieniądze. Mam pełne prawo zrobić z nimi, co uznam za słuszne, tak jak ona ma prawo zdecydować, że pozostanie bezdzietna.

Wiem, że dziś wiele osób świadomie wybiera życie bez dzieci. Rozumiem, że czasy się zmieniły. Ale czy naprawdę jest coś złego w pragnieniu, by mój ród trwał dalej? Czy popełniam błąd, uzależniając od tego kwestię spadku?

Jeśli podobał wam się ten list, przeczytajcie kolejną intrygującą historię: Teściowie zorganizowali kolację i chcieli, bym zapłaciła napiwek. Tak być nie może.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły