On nie chce ślubu po 5 latach — teraz wiem, co stoi za tą decyzją

Związki
12 godziny temu

Związki często przechodzą najtrudniejsze próby wtedy, gdy przyszłe cele dwóch osób zaczynają się rozmijać — zwłaszcza w obliczu ważnych decyzji. Nawet pary, które bardzo się kochają, mogą napotkać trudności, gdy ich długoterminowe marzenia bardzo się różnią. Niedawno jedna użytkowniczka Reddita podzieliła się poruszającą historią o tym, jak stanęła przed takim właśnie dylematem w relacji ze swoim partnerem, z którym była od pięciu lat.

AI-generated image

Mój partner (30 lat) i ja (25 lat) jesteśmy ze sobą od 5 lat, a od 4 razem mieszkamy. Bardzo się kochamy, posiadamy wspólny dom oraz zwierzęta i naprawdę nie mam żadnych zastrzeżeń co do naszego związku — jestem z nim szczęśliwa i mamy świetną chemię.

Rozmawialiśmy wcześniej o zaręczynach i małżeństwie. Osobiście nie czuję jeszcze wielkiej potrzeby brania ślubu, ale podoba mi się sama idea zaręczyn i posiadania pierścionka. Kiedy poruszałam ten temat, mój partner odpowiadał wymijająco, żartował albo szybko zmieniał temat. To mnie dziwiło, bo przecież sam mówił, że „chce być ze mną na zawsze”.

W końcu jednak dowiedziałam się dlaczego. Kilka dni temu zauważyłam, że siedzi zamyślony i wyraźnie czymś się martwi. Zbliżyłam się do niego i zapytałam, co się dzieje. Zamarłam, kiedy powiedział, że chce mieć dzieci i że zależy mu, by osoba, z którą się ożeni, też tego chciała.

A ja... nie chcę mieć dzieci. Później rozmawialiśmy o tym jeszcze kilka razy, ale tak naprawdę nie doszliśmy do żadnego konkretnego wniosku. On zasadniczo zakłada, że kiedyś zmienię zdanie, bo „jeszcze jestem młoda”.

Nie twierdzę, że wszystko w życiu jest na 100% pewne, ale jestem prawie przekonana, że nie zmienię zdania. Wiem, z czym wiąże się macierzyństwo i wychowywanie dziecka — i szczerze mówiąc, nie czuję, że to dla mnie. Poza tym robię karierę, w której dziecko bardzo by przeszkodziło.

AI-generated image

Nie doszliśmy do żadnych konkretnych wniosków, ale jestem prawie pewna, że on po prostu chce poczekać i spędzić ze mną jak najwięcej czasu, dopóki nie będzie gotowy, żeby założyć rodzinę — i wtedy zobaczy, czy zmieniłam zdanie, czy nie. I również dopiero wtedy podejmiemy ostateczną decyzję. Ale ja nie mogę przestać myśleć o tym, że ta relacja prawdopodobnie kiedyś się skończy.

I chociaż bardzo bym tego nie chciała, to jednak nie jest coś, z czego któreś z nas powinno rezygnować. Całkowicie szanuję to, że on chce być ojcem i nigdy nie chciałabym, żeby zrezygnował z tego dla mnie — a wcześniej trochę to sugerował.

Jestem więc naprawdę rozdarta. Nie wiem, co powinnam zrobić. Oczywiście pękłoby mi serce, gdybyśmy się rozstali — teraz czy w przyszłości. Ale czy to jest coś, o czym musimy zdecydować już teraz? Czy powinniśmy po prostu poczekać i zobaczyć, jak się wszystko ułoży? Czy ktoś z was był w podobnej sytuacji?

I jeszcze jedno — muszę dodać, że on jest bardzo zdecydowany, żebyśmy się teraz nie rozstawali. Ja też oczywiście nie chcę się rozstawać, ale uważam, że to nie do końca fair wobec nas obojga. Wolałabym, żeby to on podjął tę decyzję, a nie ja. Wiem jednak, że tego nie zrobi. To dla mnie bardzo trudna sytuacja, biorąc pod uwagę, jak bardzo oboje jesteśmy zaangażowani.

AI-generated image

Inni użytkownicy Reddita dołączyli do dyskusji i podzielili się swoimi punktami widzenia w komentarzach:

  • Czas to zakończyć. Chcecie zupełnie różnych rzeczy od życia. Przestańcie marnować swój czas.
    To będzie bolesne, ale wyjdzie wam obojgu na dobre. Nie decyduj się na dziecko ze względu na kogoś innego i nie bądź powodem, dla którego druga osoba nie zostanie rodzicem. © Ta-veren- / Reddit
  • Trudno będzie to przełknąć, ale oto odpowiedź. Jestem pewien, że przez te ostatnie 5 lat stworzyliście pełną miłości przestrzeń i razem dojrzeliście, ale wszystko ma swój termin ważności — niektóre rzeczy kończą się szybciej niż inne. Oboje zasługujecie na to, czego pragniecie, a wygląda na to, że są to dwie różne drogi. Jesteście niekompatybilni, nawet jeśli wasze uczucia mówią coś innego. © HeyGoogleImSad / Reddit
  • Z tej strony osoba bezdzietna. Nie ma nic złego w pragnieniu posiadania dzieci, tak samo jak nie ma nic złego w decyzji, by ich nie mieć. Ale to różnica tak fundamentalna, że jest nie do przejścia. Ktoś i tak zostanie zraniony. Albo ty, autorko, zdecydujesz się na dzieci wbrew sobie (co będzie krzywdzące i dla ciebie, i dla tych dzieci), albo on zacznie mieć do ciebie żal, że ich nie macie. Czy w przyszłości zmienisz zdanie? Możliwe, ale mało prawdopodobne. A trwanie w związku opartym na „może” to fatalny pomysł, szczególnie że oczekiwania tak nagle nie znikną. © Jealous_Macaroon_982 / Reddit
AI-generated image
  • Rozstańcie się. To trudne, ale jeśli będzie się to przeciągać, uraza zacznie narastać po obu stronach i wszystko skończy się paskudnie. Nie ma nic złego w tym, że chcecie różnych rzeczy. On ma prawo chcieć znaleźć kogoś, kto pragnie mieć dzieci, a ty możesz szukać osoby, która ich nie planuje. © Alum2608 / Reddit
  • Nie musisz mieć dzieci! To całkowicie w porządku! Jedynym naprawdę złym scenariuszem jest albo zdecydowanie się na dzieci, mimo że w głębi duszy wiesz, że nie powinnaś, albo przymuszanie do rodzicielstwa kogoś, kto tego nie chce. © No-Interaction-8913 / Reddit
  • Zawsze zadaję to pytanie na początku każdej relacji. Czas to jedna z tych rzeczy, których nie da się nikomu zwrócić — ani on tobie, ani ty jemu. Jeśli nie macie wspólnych celów w związku, lepiej go nie zaczynać. A jeśli wyjdzie to na jaw później — trzeba go zakończyć. © Szeltyuk / Reddit

Wielkie życiowe wydarzenia, takie jak śluby czy zmiany finansowe, często potrafią nadwyrężyć już i tak kruche relacje rodzinne — zwłaszcza między rodzicami i rodzeństwem. Jedna z czytelniczek Jasnej Strony podzieliła się niedawno poruszającym listem, w którym opisała, jak emocjonalna presja ze strony własnej rodziny odcisnęła na niej trwałe piętno. Oto jej poruszająca historia.

Zobacz, kto jest autorem zdjęcia Remarkable_Echo5077 / Reddit

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły