Poprosiłam męża, żeby przestał wysyłać pieniądze swojej mamie

Rodzina i dzieci
7 godziny temu

Relacje rodzinne bywają skomplikowane, a pieniądze często tylko potęgują te trudności. Czasem nawet drobna decyzja może wywołać niespodziewanie duże emocje i konflikty. Jedna z naszych czytelniczek nigdy nie przypuszczała, że wyznaczenie prostej granicy w sprawach finansowych przerodzi się w tak poważną awanturę. Oto co wydarzyło się, gdy razem z mężem postanowili powiedzieć „dość” i przestać być rodzinnym bankiem.

List od czytelniczki:

Cześć, Jasna Strono!

Chciałabym podzielić się szokującym odkryciem, które przewróciło mój świat do góry nogami. Najpierw jednak kilka słów o mnie. Mam na imię Emma, mam 32 lata, a mój mąż Daniel ma 34. Jesteśmy małżeństwem od nieco ponad 5 miesięcy, ale razem już około 3,5 roku. W trakcie naszego związku Daniel opowiadał mi, że jego mama od lat co jakiś czas dzwoni do niego z prośbą o pieniądze, od niewielkich po większe sumy. Daniel nigdy specjalnie się tym nie przejmował, bo miał dobrze płatną pracę i mógł jej pomagać.

Zastanawiało mnie to, że tata Daniela jest dość zamożnym przedsiębiorcą i podobno mają wspólne konta bankowe. Dlatego zawsze wydawało mi się dziwne, że to właśnie syn jest proszony o gotówkę.

Gdy się zaręczyliśmy, przedyskutowaliśmy tą sytuacją. Daniel obiecał, że spróbuje to powstrzymać.

Niespodziewanie w zeszłym tygodniu teściowa zadzwoniła z prośbą o 12 tysięcy dolarów — twierdziła, że potrzebuje ich natychmiast. To była zbyt wysoka kwota! Mamy własne rachunki i rodzinę do utrzymania. Namówiłam męża, żeby odmówił. Teściowa od razu odpisała do mnie zdenerwowana: „Nie masz prawa się mieszać!”. Nic nie odpisałam. Zapytałam Daniela, czy jego rodzice mają jakieś problemy finansowe, a on zapewnił mnie, że wszystko wydaje się w porządku.

Dzisiaj do mojego męża zadzwonił teść, w sprawie pracy. Przy okazji zapytałam, czy u nich wszystko dobrze. Teść wydawał się zaskoczony pytaniem i dopytywał, o co mi chodzi. Wtedy Daniel powiedział mu o prośbach teściowej o pieniądze.

Okazało się, że nie miał pojęcia, że jego żona od miesięcy potajemnie wypłacała z jego konta gotówkę, nie mówiąc nikomu, w jakim celu to robi. Na szczęście mój teść obiecał, że skonfrontuje się z żoną i zażąda wyjaśnień.

Teściowa twierdzi, że to ja zrujnowałam jej życie.

Kilka godzin później zadzwoniła do mnie zapłakana teściowa, oskarżając mnie, że „mam za dużo do powiedzenia” i to przeze mnie jej życie legło w gruzach. Po tamtej sytuacji mój teść wypisał nam czek na zwrot pieniędzy i podjął decyzję o separacji z żoną, której nie potrafi zaufać. Okazało się, że nie tylko od nas pożyczała pieniądze, ale też od znajomych i innych krewnych. Po co? Potajemnie kupiła mieszkanie i potrzebowała pieniędzy na spłatę rat. Twierdzi, że kupiła je dla nas, na prezent, ale szczerze mówiąc, trudno mi w to uwierzyć.

Od tamtej pory niektórzy z rodziny Daniela dzwonią i twierdzą, że to ja jestem tą złą, bo wątpię w teściową i psuję relacje między nią a moim teściem. Czy to naprawdę moja wina?

Ta sytuacja pokazuje, jak delikatne i skomplikowane mogą być rodzinne relacje, zwłaszcza gdy w grę wchodzą pieniądze. Czasem postawienie granicy bywa konieczne, choć nie zawsze spotyka się ze zrozumieniem. Jeśli zainteresowała was ta historia, przeczytajcie także list od innej czytelniczki, która stanowczo wyjaśnia, dlaczego nie chce za darmo zajmować się wnukami.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły

tptp