16 osób, których wakacje okazały się niezapomnianą przygodą

W internecie trwa nieustający spór między dwoma obozami. Jedni uważają, że manicure hybrydowy jest koniecznością i nie należy pokazywać się wśród ludzi bez pomalowanych paznokci. Inni kategorycznie się z tym nie zgadzają i nie widzą sensu w wydawaniu pieniędzy i marnowaniu czasu na ten zabieg. Należę do drugiego obozu i opowiem wam kilka historii związanych z tym tematem.
Kto by się przejmował moimi paznokciami? Tak właśnie myślałam, ale bardzo się myliłam. Kiedy lakier żelowy i hybrydowy zaczął zdobywać popularność, byłam studentką. Nie miałam możliwości wykonywania regularnego manicure, ale chciałam mieć pomalowane paznokcie. Wybrałam więc tanią manicurzystkę, co oczywiście wpłynęło na jakość: powłoka szybko odpryskiwała i wyglądała na zaniedbaną. Ale w tamtym czasie uważałam, że lepsze to niż nic. Nie przejmowałam się nawet zbytnio odrostem i chodziłam do kosmetyczki raz na 4-5 tygodni. Pod koniec tego okresu moje paznokcie wyglądały już fatalnie.
Później zaczęłam więcej zarabiać, a zabiegi manicure jeszcze zyskały na popularności. Przez kilka lat chodziłam do salonu co trzy tygodnie, jak w zegarku. Próbowałam wszystkiego, od długich czerwonych paznokci po krótkie kwadratowe nude. Poniższe zdjęcie jest jednym z najstarszych zdjęć moich paznokci. Zakładam, że pochodzi z 2017 roku.
Kilka lat temu nagle zdałam sobie sprawę, jak bardzo mnie to wszystko nudzi. Ceny manicure poszybowały w kosmos, u dobrej kosmetyczki trzeba było rezerwować wizytę z dużym wyprzedzeniem i podróżować przez pół miasta. Pewnego dnia zdecydowałam, że mam dość.
Manicurzystka zdjęła lakier i od czterech lat nie maluję paznokci. Czasami, przed ważnym wydarzeniem, idę do salonu na japoński manicure, ale nigdy nie nakładam lakieru. I wtedy zaczęło się robić ciekawie. Dowiedziałam się, że moje paznokcie — kilka centymetrów kwadratowych keratyny — są powodem stresu dla otoczenia.
Jak się okazało, wiele osób uważa, że jeśli nie masz lakieru żelowego czy hybrydy, jesteś zaniedbana. Wygląda na to, że to bardzo powszechne przekonanie. Blogerki skarżą się, że regularnie otrzymują komentarze typu: „Zrób sobie manicure”.
Moje paznokcie są przedmiotem szczególnej troski jednej z moich „dobrych” znajomych. Jesteśmy w kontakcie od czasów studiów. Kiedyś myślałam, że jest troskliwą przyjaciółką i szczerze doradzała mi w kwestii mojego wyglądu. Ale ostatnio poszłam do niej na herbatę (spoiler: celem wizyty była ocena nowego remontu). Usiadłyśmy przy stole. „Jak długo jeszcze! Dlaczego znowu jesteś bez lakieru żelowego?” — oburzyła się Lena. Schowałam ręce do kieszeni, ale koleżanka nie przestawała: „Czy zdajesz sobie sprawę, że z takimi paznokciami nie zatrudnią cię w żadnej porządnej firmie?”. Wtedy z sąsiedniego pokoju wyjrzał mąż Lenki i powiedział: „Kochanie, zatrudnią ją ze względu na dwa dyplomy i ogromne doświadczenie”. Lena nic na to nie powiedziała, ale jakoś podejrzanie szybko chciała zakończyć wizytę.
Potem był jeszcze jeden incydent. Stałam w autobusie i zobaczyłam, że kobiecie przede mną spadła biała czapka. Podniosłam ją i stuknęłam kobietę ją w ramię, żeby oddać przedmiot. Ona wyciągnęła rękę i już miała ją wziąć, ale nagle zauważyła moje paznokcie, skrzywiła się i powiedziała: „Dlaczego brudzisz moją czapkę swoimi rękami?”. Byłam zaskoczona: dlaczego moje ręce miałyby być brudne? Wskazała palcem na mój paznokieć i dodała: „Nie powinno się chodzić z takimi paznokciami, jest na nich pełno bakterii”.
Nie od razu wiedziałam, co powiedzieć. Dlaczego brak lakieru do paznokci = brudne ręce? Dlaczego brak manicure oznacza bakterie? Każdy ma paznokcie.
Ostatnia sytuacja jest wisienką na torcie. Poznałam faceta online. Spotkaliśmy się w kawiarni, świetnie się bawiliśmy. Następnego dnia zaproponowałam mu kolejne spotkanie, a on odpisał: „Dobrze, jak tylko zrobisz sobie manicure”. Zapytałam, dlaczego, a on przyznał, że odpychają go „zaniedbane” paznokcie. Według niego pokazuje to, że dziewczyna jest niedbała w innych sprawach.
Uważam, że moje dłonie są całkiem zadbane. Bez przesady, ale zadbane. Na początku w ogóle nie robiłam manicure, ale z czasem naskórek zaczął wyglądać niechlujnie. Teraz robię sobie manicure w 10 minut. Po prysznicu odsuwam skórki, opiłowuję długość. Czasami pokrywam je bezbarwnym lakierem lub poleruję miękką polerką. Internet jest pełen szczegółowych poradników, w których ludzie sugerują, jakich narzędzi i technik używać, aby nie uszkodzić skórek i płytki paznokcia.
I wiecie, co jeszcze jest fajne, gdy nie maluję paznokci? Nic się nie łuszczy, nie odpryskuje i nie odrasta. Na zdjęciu celowo nie robiłam nic z paznokciami przez dwa tygodnie, nawet nie odsuwałam skórek. Wygląda, jak mi się wydaje, nadal schludnie.
W internetowych komentarzach i w prawdziwym życiu często wybuchają prawdziwe bitwy na ten temat. Na przykład tutaj:
Co o tym sądzisz? Jeśli jesteś zwolenniczką lakierów hybrydowych, mamy dla ciebie kilka propozycji: