Odmówiłam teściowej spotkania z moim dzieckiem, a ona zaplanowała okrutną zemstę

Życie w zabawny sposób rzuca nam kłody podłogi — często wtedy, gdy najmniej się tego spodziewamy. Dla jednej z naszych czytelniczek spokojny czas zostało nagle zakłócony przez wezwanie do sądu. Ni stąd, ni zowąd do drzwi zapukała jej przeszłość, przynosząc ze sobą byłego męża, który pragnął wywołać zamieszanie.
Droga Jasna Strono!
W końcu ułożyłam sobie życie z mężem i naszym dzieckiem, kiedy niespodziewanie spotkałam starą znajomą. Nie widziałyśmy się prawie dekadę, więc poszłyśmy na kawę i spędziłyśmy trochę czasu, nadrabiając zaległości. Opowiedziałam jej o moim małżeństwie, dziecku i o tym, jaka jestem szczęśliwa. To była miła rozmowa — a przynajmniej tak mi się wydawało. Nie miałam pojęcia, że moja koleżanka wykorzysta te informacje i całkowicie je przekręci.
Kilka tygodni później dostałam wezwanie do sądu. Na początku byłam zaskoczona i zastanawiałam się, o co może chodzić. Mój mąż uspokoił mnie, że to prawdopodobnie nic poważnego. Ale kiedy czytałam dalej, moje zmieszanie zmieniło się w niedowierzanie. Mój były mąż domagał się rozprawy w sprawie opieki nad dzieckiem. Opieki? Przecież nie był nawet ojcem mojego dziecka!
Okazało się, że moja tak zwana przyjaciółka za moimi plecami skontaktowała się z moim byłym mężem. Powiedziała mu, że mam dziecko i przekonała go, że to on jest ojcem. Nigdy się nie dowiem, czy zrobiła to ze złośliwości, czy z nudów, ale udało jej się go przekonać, by jej uwierzył.
Z mężem u boku weszłam na salę sądową, zostawiając nasze dziecko pod opieką brata.
Roszczenie było absurdalne — mój były mąż upierał się, że moje dziecko jest jego i zażądał testu na ojcostwo. Co gorsza, domagał się też pełnej opieki nad dzieckiem. Trudno było mi uwierzyć w to, co słyszałam. Wiedziałam jednak, że muszę zachować spokój, więc skupiłam się na faktach.
Sędzia zadał mi serię pytań, na które odpowiedziałam spokojnie i pewnie. Dostarczyłam dokumenty rozwodowe, akt małżeństwa z moim obecnym mężem i akt urodzenia mojego dziecka.
To powinna być sprawa oczywista i szybko zakończona, ale mój były mąż nie zamierzał się poddać. Wstał i zażądał testu na ojcostwo. Sędzia na szczęście nie pozwolił się zmanipulować.
Wciąż się kłócił, ale sędzia był nieugięty. Gdy odmówił współpracy, sprawa została oddalona. Jednak jego zachowanie skłoniło sędziego do podjęcia innego kroku, którego nikt z nas się nie spodziewał.
Sędzia miał już wyjść, kiedy mój były mąż wyszeptał coś pod nosem. Myślę, że sędzia nie był w stanie usłyszeć, co powiedział, ale mimo to odwrócił się i usiadł z powrotem. Następnie spojrzał mu prosto w oczy i powiedział, że przyznaje mi nakaz ochrony.
Niestety, to nie był koniec. Przez prawie trzy lata mój były mąż nadal nas nękał, przekonany, że stracił coś, co nigdy nie należało do niego. Pojawił się nawet na meczu piłki nożnej mojego dziecka, udając krewnego, ale na szczęście jego wybryki zostały powstrzymane przez władze.
Ale to nie znaczy, że odetchnęliśmy z ulgą. Kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży z drugim dzieckiem, uznaliśmy, że najlepiej będzie, jeśli on nigdy się o tym nie dowie. Spakowaliśmy się więc i wyjechaliśmy z tego stanu.
Na szczęście mój były nigdy więcej się do mnie nie odezwał. Wiemy jednak, że nie dlatego, że się poddał. To tylko dzięki naszej decyzji o wyjeździe. Jeśli jeszcze kiedykolwiek miałbym spotkać jakiegoś dawnego znajomego, na pewno nie powiem mu nic o mnie ani o mojej rodzinie.
Jeśli kiedykolwiek znajdziesz się w podobnej sytuacji, oto kilka kluczowych wskazówek, jak chronić siebie i swoją rodzinę:
Ostatecznie sprawa ta okazała się frustrującym, ale znaczącym przypomnieniem, że niektórzy ludzie zrobią wszystko, by zdobyć kontrolę, do której nigdy nawet nie mieli prawa.