14 wpadek filmowych, które zauważyli tylko skrupulatni widzowie

Długi lot potrafi być niewygodny. Zwłaszcza gdy odbywa się nocą, a pasażerowie muszą spać w pozycji siedzącej. Rozwiązaniem jest zakup biletu w klasie biznesowej lub dopłata za miejsce z większą przestrzenią na nogi.
Bohaterka naszego artykułu wybrała drugą opcję, lecz po wejściu na pokład odkryła, że jej miejsce zajął nastolatek, a jego matka nalegała, by kobieta oddała je jej synowi.
Cześć! Mam na imię Emily. Pracuję jako marketerka w dużej firmie i niestety rzadko biorę urlop. Od trzech lat nie miałam żadnej przerwy, ale udało mi się wygospodarować dwa tygodnie na zasłużone wakacje. Wybrałam Hawaje, by cieszyć się spokojnym wypoczynkiem na plaży oraz wędrówkami po parkach narodowych.
Był jednak pewien problem: mogłam kupić bilety tylko na lot z Nowego Jorku do Honolulu, który trwa prawie 12 godzin i startuje wcześnie rano. Przewidując, że będę zmęczona już na lotnisku, zapłaciłam za miejsce z dodatkową przestrzenią na nogi, żeby móc wygodnie spać przez całą podróż, a po przebudzeniu podziwiać widok Pacyfiku z góry.
Gdy bilety były już kupione, oddałam się planowaniu podróży i zaczęłam marzyć o upragnionym urlopie. Jednak ku mojemu zaskoczeniu, pierwsze problemy pojawiły się już w chwili wejścia na pokład.
Wstając wcześnie rano, by zdążyć na samolot, nietrudno było przewidzieć, że nie wyspałam się wystarczająco. Poza tym przez całą noc wierciłam się w łóżku, nie mogąc zasnąć — jak to zwykle bywa przed podróżą. Już w taksówce na lotnisko marzyłam więc o wygodnej drzemce na pokładzie.
Jednak gdy weszłam do samolotu, ku mojemu zaskoczeniu, na moim miejscu siedział dwunastolatek, zajęty grą na telefonie. Obok niego siedziała jego mama. Zapytałam ich, czy może pomylili miejsca. Pokazałam im swój bilet z numerem miejsca i sama jeszcze raz sprawdziłam numer — na wypadek gdybym półprzytomna się pomyliła.
Ale nie, to było na pewno moje miejsce. Matka chłopca poprosiła mnie, żebym pozwoliła mu tam zostać, bo bardzo chciał siedzieć przy oknie. Powiedziała: „W środku samolotu jest niewygodnie, a mój synek chce patrzeć na chmury przez okno”.
Jednak patrząc na jego zachowanie, wcale nie wyglądało na to, że tak bardzo zależy mu na siedzeniu obok okna. Podczas naszej rozmowy chłopiec nie odrywał wzroku od telefonu, od czasu do czasu nerwowo stukając w ekran palcami. Odmówiłam i wyjaśniłam matce, że doskonale ją rozumiem, dlatego właśnie wcześniej zarezerwowałam i dopłaciłam za wygodne miejsce. Kobieta jednak nalegała.
Ostatnią rzeczą, jakiej chciałam, była kłótnia pośrodku samolotu. Pasażerowie wchodzili i zajmowali swoje miejsca, a ja po raz trzeci próbowałam spokojnie wyjaśnić kobiecie, że to moje miejsce i nie chcę go oddać, bo planowałam się zdrzemnąć i podziwiać widok oceanu oraz chmur.
Jednak z każdym kolejnym komentarzem jej ton stawał się coraz bardziej wrogi. Inni pasażerowie zaczęli nas obserwować. Przez następne 20 minut byłam poddawana serii wyrzutów i obelg. W pewnym momencie zapytała: „Czy ma pani dzieci?”. Odpowiedziałam, że to nie ma związku ze sprawą, na co ona odparła, że skoro nie mam dzieci, to nie rozumiem, co znaczy być matką.
Następnie skrytykowała moją rzekomą niedojrzałość za to, że chciałam cieszyć się widokiem, zamiast po prostu podróżować z punktu A do punktu B. Zarzuciła mi też brak manier, sugerując, że powinnam ustąpić dziecku miejsca.
Samolot był już prawie pełny, stewardesy zaczęły sprawdzać kabinę przed startem, a nasza dyskusja wciąż trwała. Co więcej, praktycznie wszyscy pasażerowie wokół nas wpatrywali się w nas z napięciem. Moje argumenty nie przynosiły żadnego efektu. Kobieta odmawiała opuszczenia miejsca, a chłopiec nadal obojętnie wpatrywał się w ekran telefonu. W końcu przechodził obok steward i poprosiłam go o pomoc, pokazując mu swój bilet i wyjaśniając sytuację.
Steward wytłumaczył kobiecie, że miejsce przy oknie jest zajęte i poprosił ją oraz jej syna, aby usiedli na przypisanych im według biletów miejscach. Kobieta jeszcze przez chwilę się wykłócała, ale wkrótce pojawiła się druga stewardesa, która również poprosiła matkę i dziecko o opuszczenie miejsc.
W końcu, bardzo niezadowoleni, wstali i udali się w kierunku środkowych siedzeń. W tym momencie pojawił się pasażer, któremu przypisano miejsce obok mojego (czyli dokładnie tam, gdzie wcześniej siedziała kobieta). Zastanawiałam się, jak potoczyłaby się ta sytuacja, gdyby zjawił się trochę wcześniej.
Nie mogłam zasnąć podczas tego lotu. Całą drogę byłam niespokojna, wciąż analizując w głowie ten konflikt. Mimo to byłam dumna, że obroniłam swoje granice. Zwłaszcza że wcześniej miałam z tym ogromne problemy.
Kiedyś w parku jakaś grupa zmusiła mnie do opuszczenia ławki, twierdząc, że nie ma innych wolnych miejsc. Innym razem, stojąc w kolejce, jakiś mężczyzna wcisnął się przede mnie i zabrał ostatni kawałek pizzy, na który czekałam. A o przypadkach, gdy ktoś wsiadł do zamówionej przeze mnie taksówki nawet nie chcę już wspominać — było ich niezliczenie wiele!
W takich sytuacjach zwykle unikałam konfliktów, bałam się kłótni i po prostu ustępowałam. Ale tym razem, zmęczona i po tak długim czasie bez urlopu, nie poddałam się i postawiłam na swoim. W końcu odpoczęłam w hotelu, a potem spędziłam dwa cudowne tygodnie na Hawajach. Do dziś opowiadam tę historię znajomym.