15 historii o przyjaźni, która sprawdziła się w trudnych chwilach

Każda rodzina ma swój własny sposób życia, nawyki i obyczaje, które idealnie do niej pasują. Ale goście mogą być zaskoczeni lub zniesmaczeni pewnymi zwyczajami gospodarzy. Na przykład, gdy widzą, że pozwala się zwierzakom wylizać talerze w obecności zaproszonych osób, albo gdy dostają herbatę zaparzoną kilkukrotnie z tej samej torebki, albo kiedy, o zgrozo, widzą, że gospodyni pluje na patelnię, aby sprawdzić, czy jest już rozgrzana.
Większość ludzi przywiązuje dużą wagę do higieny podczas gotowania. Dlatego przed rozpoczęciem tego procesu dokładnie myją ręce, a także pilnują, żeby do jedzenia nie wpadły włosy lub inne ciała obce. Ale niektórzy ludzie dosłownie plują na wszystkie te zasady lub nawet nie przychodzi im do głowy, że to, co robią, jest absolutnie niehigieniczne.
Wszystko prędzej czy później się psuje: włączniki, krany, spłuczki w toalecie. I, jak to często bywa, nie zawsze znajdujemy czas lub finanse, aby naprawić usterkę. A czasami po prostu o tym zapominamy i po jakimś czasu przyzwyczajamy się do funkcjonowania z zepsutą rzeczą. Lepiej jednak uprzedzić gości o takim problemie.
Nie każdy pies jest nauczony dobrych manier, zwłaszcza gdy w domu pojawia się ktoś obcy. Niektóre psiaki mają tendencję do opierania głowy na kolanie gościa, licząc na podrapanie za uchem. Mogą też nagle wskoczyć na kolana. I dobrze, jeśli to będzie bolończyk, a nie owczarek.
Większość z nas kiedyś się z tym spotkała. Przychodzisz o wyznaczonej porze, a na stole są tylko talerze, łyżki i widelce. Gospodarze wciąż przygotowują potrawy i kroją jedzenie, a goście muszą czekać kolejną godzinę lub dwie, aż wszystko będzie gotowe.
Wszyscy wiemy, jak szybko kurz zbiera się na różnych powierzchniach. Jest on szczególnie widoczny na czarnych urządzeniach i meblach. To samo dotyczy plam z tłuszczu i śladów palców. Niewielu z nas codziennie poleruje cały dom do połysku, nikt nie ma na to wystarczająco dużo czasu. Ale niektórzy goście mogą zauważyć kurz w mieszkaniu i nie zawahają się obgadać was później przed znajomymi.
Kiedy przychodzimy do kogoś w odwiedziny, mamy prawo oczekiwać, że spędzimy czas z gospodarzem, miło rozmawiając i jedząc przygotowane lub przyniesione smakołyki. Ale raczej nie spodziewamy się, że jako goście będziemy zaangażowani w prace domowe, takie jak odkurzanie, mycie naczyń czy podłóg.
Większość ludzi ma pojęcie o tym, co można robić publicznie, a co tylko wtedy, gdy nikogo nie ma w pobliżu. Na przykład dłubanie w nosie lub puszczanie gazów. W końcu są to czynności uznawane za niezbyt estetyczne. Ale niektórzy ludzie nie zdają sobie z tego sprawy, a potem goście, którzy do nich przychodzą, przewracają oczami ze zdumienia i ledwo powstrzymują się od wymiotów.
Kiedy przychodzimy do kogoś z wizytą, często kupujemy coś w prezencie, na przykład ładny drobiazg lub ciasto. Niestety, czasem nasze podarunki są niedoceniane, a gospodarze wyrażają swoje niezadowolenie na oczach wszystkich.
Kiedy ktoś zaprasza nas do swojego domu na kolację lub jakąś uroczystość, na przykład urodziny, możemy zakładać, że poda przynajmniej trochę jedzenia na stół. W końcu goście często przychodzą z lekkim uczuciem głodu. Niektórzy jednak uważają, że wystarczy poczęstować gości kawałkiem kiełbasy i kilkoma ciastkami.
Nie sądzę, by ktokolwiek chciał jeść z talerza, na którym widać jakieś zaschnięte resztki. Albo pić z kubka, który nie był myty przez tydzień. Jak się jednak okazuje, są ludzie, którym nieumyte naczynia w ogóle nie przeszkadzają, a nawet uważają za całkiem normalne serwowanie w nich jedzenia gościom.
Wydawałoby się, że czasy tak skrajnego oszczędzania należą już do przeszłości, ale niektórzy ludzie nadal parzą torebki herbaty kilka razy, być może z przyzwyczajenia. Chociaż niektórzy robią to, ponieważ po prostu nie lubią mocnej herbaty.